No kochani! Paczcie jak ja Was kcoham! Tyle się męczyłąm w jednym pomeiszczeniu z moimi rodzicami dla Was, a Wy tak z komkami robicie?.. :( Liczę, że za moje męki choć, skomentujecie i komentować będziecie. Bardzo mocno na Was liczę i codziennie sprawdzam tę sytuację. Pamiętajcie : jesteście świetni XD :D Tyle wejść ^^
A i skarby w moje 17-19 jestem na wycieczce więc ten..
No, ale nie przedłużam, bo sama nawet nwm o czym pisać xd. Panie i Panowie! Kolejna historycznie długa! Część 2!..:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Carlos*
Od 2 dni
Cassede nie odezwała się do mnie ani słowem. Nie przyszła, ani wogle nic. Zero
kontaktu. Zostawiłą mnie tak bijącego się z myślami. Naprawdę nie rozumiem o co
jej chodziło? Jest spokojną grzeczną uczennicą? No jakoś ja tego nie
zauważyłem.. Albo ja się nie znam na ludziach, chociaż do tej pory tak nie
było, albo ona coś ściemnia.. Ale ogółem nie rozumiem tej sytuacji.. Potrzebuję
jakichś wyjaśnień.! Nie mogę już tu tak dłużej siedzieć.! No nie mogę! W
dodatku jeszcze ta sytuacja z tą piosenką.. Kendall nic nie ma, a mamy już duże
problemy i chłopaki już całymi dniami przesiadują w studiu i u jakichś gości z
wytwórni. Mamy duże problemy.. Ale na razie nie mam do tego głowy.. Ciągle
myślę o tej dziewczynie.. Mam ją przed oczami.. Nigdy kogoś takiego nie
spotkałem. A w życiu już nie jedna dziewczyna prosiła mnie przecież o autograf
czy takie duperele. Ona jest inna.. Ale w jej oczach widzę, że coś w sobie
dusi. Jest bardzo zamknięta w sobie. I widzę, że cierpi, ale nie wiem.. nie
wiem jak jej pomóc.. nie wiem nawet o co chodzi… Tak się zamyśliłem siedząc sam
w pokoju hotelowym, w pewnym momencie wciąż o Niej myśląc wyjąłem gitarę i
zacząłem kontynuować pisanie tej piosenki.. Jeszcze chłopaki nic o niej nie
wiedzieli..
Nagle
usłyszałem krzyki i piski w pokoju obok.. W Jej pokoju! Jak oparzony wyleciałem
z pomieszczenia i otworzyłem drzwi pokoju Cassede i jej przyjaciółek.
Dziewczyna siedziała na łóżku po turecku zamyślona, lekko smutna i poważna, a
na mój widok zrobiła zdziwioną minę i lekko otworzyła usta, natomiast jej
przyjaciółki skakały po całym pokoju piszcząc i skacząc. Jedna ściskała
poduszkę, a druga prawie padała na ziemie. Natomiast kiedy mnie zobaczyły na
chwilę się uspokoiły, otworzyły szeroko usta i wytrzeszczyły usta po czym na
mnie wskazały i znów zaczęły wariować. Ruda zemdlała a brunetka zasłoniła usta
ręką i z wciąż widocznym zacieszem na twarzy oparła się o ścianę i zjechała na
ziemię patrząc się w przestrzeń i ani drgnąc. Spojrzałem na z lekka skołowaną
brunetkę, która w pewnej chwili się podniosła i podeszła do mnie stając w
drzwiach i opierając się o futrynę.
-Ja… właśnie
im powiedziałam, że cię poznałam.. poznaj Wasze 2 kolejne największe fanki.. –
wskazała na dziewczyny i powrotem
wróciła do pozycji, którą jakby zasłaniała mi wejście do środka. – Nie
wygadają. Luz..
-Ok..
JA..usłyszałem krzyki.. – wskazałem kciukiem za siebie nie mam pojęcia po co.
-Ahm.. ok..
– złapała ręką za drzwi i zaczęła je przybliżać.
-Czekaj! –
zatrzymałem drzwi. – Czemu ostatnio się do mnie nie odzywasz? Nie przychodzisz
ani nic… - spytałem niepewnie.
-Carlos..
jestem na wycieczce, a nie wczasach.. od rana do wieczora mamy zwiedzanie.. , a
wieczorem spędzam czas z dziewczynami.. – spuściła głowę jakby myślała nad tym
co dalej powiedzieć.
-Cassede…, a
o co ci chodziło wtedy w drzwiach?
-spojrzałem w jej piękne, brązowe tęczówki, w których nagle zobaczyłem
strach i niepewność i znów ten ból i duszenie w sobie wielu uczuć.
-Carlos.. ja
jestem zupełnie inna niż myślisz.. jestem z zupełnie innej bajki.. i nie tylko
dlatego, że jesteś sławny.. zupełnie 2 inne światy.. nie pasujemy do siebie.. …
.. to zaszło za daleko.. – zagubiła się i szybko zaczęła przybliżać drzwi.
-Co? I co
zaszło za daleko? – nie skumałem.
-Pa Carlos..
– dziewczyna zamknęła mi drzwi przed nosem, a że się o nie oparłem rękoma czułem jak się o nie opiera i zjeżdża na
ziemię. Nic już nie rozumiem. Totalnie się pogubiłem. Totalnie skołowany i
nieogarnięty ruszyłem do swojego pokoju. Rozłożyłem się na kanapie i lampiłem
się w sufit, a potem w te strzępy piosenki. Nie wiem ile czasu minęło, ale w
pewnym momencie usłyszałem pukanie do drzwi. Ukazał się w nich rudy osobnik.
-Hejj –
zapukała w już otwarte drzwi – Mogę? – wskazała na pomieszczenie.
-Jasne –
usiadłem się wygodniej na kanapie i zwróciłem w jej stronę.
-Sara jak
coś – uśmiechnęła się i usiadła naprzeciwko mnie na kanapie po turecku. – Słuchaj muszę ci coś wyjaśnić..
*Cass*
Zamknęłam
szybko drzwi, oparłam się o nie i zjechałam na ziemię. Schowałam głowę międzykolana i się rozryczałam. Nagle poczułam
na sobie dłonie Hall i Sary.
-Kocham go..
– spojrzałam oczami pełnymi łez w oczy Hally.
-To czemu to
zrobiłaś? – gładziła mnie po ramieniu przyjaciółka.
-Nie mogę..
Jestem zupełnie inna.. - spuściłam
głowę. – Nie pasuję do niego.. I teraz się zakocham, a zaraz wracamy i co z
tego? ..
-Cassede! –
obróciła mnie za ramiona w swoją stronę Sara. – Nie jesteś inna! Jesteś
zupełnie jak on! Piękna, mądra, utalentowana, zabawna. No i jeszcze wkurzająca
jesteś. Wiem jak dotknęło cię tamto wydarzenie, ale zrozum w końcu, że to nic
nie da. Nie udawaj kogoś kim nie jesteś.
– tłumaczyła.
-Właśnie –
przyznała jej racje Hall kwiając głową. –
Spójrz prawdzie w oczy. Przed nami i zresztą przed nikim nie musisz udawać.
Powinnaś teraz do niego pójść.
-Słuchajcie
– wstałam. – Ja wiem, że chcecie mnie zmienić, ale proszę, dajcie sobie w końcu
spokój.. – poszłam do swojego łóżka i schowałam się pod kołdrą. Miałam mętlik w
głowie, ale jedno wiedziałam, ja już nie byłąm aka jak kiedyś, nie mogłam. Bez
względu na to co mówią inni.
Nagle
usłyszałam otwieranie drzwi. Wyjrzałam zza kołdry i zobaczyłam stojącą w
drzwiach Sarę.
-A ty gdzie
idziesz? – uniosłąm brew.
-A ty co?
W11? Zaraz wracam.. – wyszła.
-Gdzie
ona..? – wskazałam na drzwi. Hall wzruszyłą nieznacząco ramionami i poszła do
łazienki. Natomiast ja zakryłąm się powrotem kołdrą i odpłynęłam w śnie.
*Carlos*
Sara
wszystko mi wyjaśniła.! Opowiedziała o wypadku, o traumie, o tym jak Cass
próbuje się zmienić, o tym wszystkim przez co ona przeszła i dalej przechodzi.
To po prostu straszne! Biedna dziewczyna.. Strasznie to przeżyła. W dodatku
jeszcze musiałą się ukrywać czy coś, żeby jej do domu dziecka nie wzięli.
Niesamowite ile ona przeszła a boryka się z tym do dziś. Więc o to chodziło..
Ona próbuje się przez to zmienić.. Być kimś kim nie jest… Więc miałem rację..
Pierwszy raz zobaczyłem ją taką jaką jest naprawdę.. Ale ja
tym wiem, jej przyjaciółki o tym wiedzą, ale ona sama nie chce i nie
potrafi tego zaakceptować. Nosi w sobie ten cały ból i żal… To okropne.. Tak
bardzo chciałbym jej pomóc.. Tylko nie wiem jak…
*Następnego dnia*
Usłyszałem
głosy na korytarzu. Przez dziurkę od klucza zobaczyłem, że to Cassede, Sara i
Hally. Kiedy jej przyjaciółki idące na przodzie już weszły do pokoju ja odegrałem
szybką akcję. Otworzyłem drzwi, złapałem Cass za rękę, wciągnąłem do pokoju,
zamknąłem drzwi i ją do nich przyparłem.
-Carlos? Co
ty robisz? – zdziwiła się dziewczyna i uniosła brew.
-Ja już
wiem. – powiedziałem patrząc na nią i nawet nie zmieniając wzroku. Patrzyłem
proto w jej niewinne, niepewne, śliczne brązowe oczy.
-No, ale co?
Może byś się wyrażał konkretniej – wywróciła oczy.
-O co ci
chodziło – powiedziałem pewnie. Lekko się zdziwiła i zaniepokoiła. – O wypadku.
O domu dziecka, którego tak się bałaś. O tym jak na siłę próbujesz być kimś kim
nie jesteś. I widzę jak wiele cię to wszystko kosztuje.. – patrzyłem prosto w
jej już zaszklone oczy.
-A-al..
skąd.. – nie wiedziała nawet co powiedzieć. Trudno było jej wydusić
jakiekolwiek słowa.
-A czy to
ważne? Dlaczego mi nie powiedziałaś? – ciągle patrzyłem w jej oczy.
-Carlos ze
znajomością jednego dnia? A poza tym co miałąm ci powiedzieć? Cześć moi
najbliżsi nie żyją, moje życie jest tragiczne, nie potrafię sobie z niczym
poradzić nawet z uczuciami, co u ciebie? – po policzku spłynęła jej pojedyńcza
łza.
-Mi
wstarczyła jedna minuta, żeby wiedzieć, że jesteś wyjątkowa. Ufam ci i ty
również przecież możesz ufać mi. Chcę ci pomóc. Bardzo. Zalezy mi na
Tobie.. Musisz w końcu otworzyć się na
świat i ludzi. Byś sobą, a nie udawać kogoś kim nie jesteś.. – odgarnąłem
grzywkę spadającą jej na czoło i oko.
-Widzisz..
Mówisz, że mogę ci ufać, a tym czasem tak jak wszyscy, po prostu chcesz mnie
zmienić. Skro jstem wyjątkowa to czemu? Czemu mam się zmieniać? – wyrzuciła mi.
-Bo jesteś
inna..- patrzyłem w jej iskrzące ocz.
-Nie wiesz
jaka ja jestem. Nie znasz mnie.! – uniosła głos co zaczęło mi sprawiać
przykrość.
-Czasami się
widzi po człowieku takie rzeczy.. Zwłąszcza jeśli.. – zacząłem, ale się
wystraszyłem i zawahałem.
-No co?! –
zobaczyłem, że ręką znalazła klamkę.
-Jeśli się
kogoś kocha! – powiedziałem jej to prosto w oczy.
-Tak? Carlos, ty po prostu chcesz mnie zmieniać.. tak
jak reszta.. – spłynęła jej po policzku kolejna łza i wybiegła z pomieszczenia.
Zostałem sam. Załamany. Zdruzgotany. Skołowany. Zraniony. Bezsilny. Pokochałem
ją.. i straciłem.. Wcale nie chcę jej zmieniać. Przecież widzę i jej
przyjaciółki też, jak jest. Ale ona.. ona nawet nie chce dać sobie pomóc.. , a
może po prostu się mnie wystraszyła i nie czuje tego co ja?.. Pierwszy raz w
życiu jestem pewien, że to ta.. A ja? Straciłem ją… A przecież to wcale nie tak..
*2dni później*
*Cass*
Dziewczyn
nie było. Siedziałam sama na łóżku, słuchałam piosenek, akurat Worldwide i
rysowałam cos w zeszycie. Często tak robię jak mam gorszy dzień albo doła..
Ciągle myślałam o wydarzeniach ostatnich dni.. Tysiące myśli krążyły mi po głowie,
tak, że nie mogłam ich pozbierać i ułożyć w całość. Totalny mętlik. Nagle do pokoju wleciały dziewczyny z piskiem
nieziemskim. Sara w dłoni trzymała jakieś 3 świstki i myślałam, że zaraz się
posika. Natomiast Hall wlazła na szafkę,
zdjęła bluzkę i zaczęła striptiz O_o
-Wo w owo.! –
odłożyłam zeszyt. – Ogar. Co jest, że taką podjarke macie? – uniosłam brew
patrząc na te 2 wariatki.
-Nie
uwierzysz! – doleciały do mnie i usiadły się po obu stronach. – Bo jutro
wyjeżdżamy, nie?! – miały taki zaciesz, że zaczęłam się ich bać, zwłaszcza
kiedy się do mnie dziwnie przybliżały.
-No i
gadałyśmy z wychą i nauczycielami. Zgodziły się na propozycję Carlosa… - chciałam
coś powiedzieć, ale Hall mnie uciszyła i kontynuowała. – Na pożegnanie z L.A i
USA cała nasza wycieczka ma darmowy wstęp na ich , wreszcie napisali piosenkę
:D J, koncert dziś 19, a my 3 mamy
dodatkowo w pierwszym rzędzie meijca VIP!!! :D :D :D – zaczęły skakać po łóżku,
a mnie wryło tam jak nigdy.
*15minut później*
-Idź, idź,
idź, idź!!!!! – Hall szarpała mnie za bluzkę, a Sara za spodnie.
-Nie, nie,
nie. – sterczałam jak sterczeć miałam z założonymi rękami i kręciłam przecząco
głową.
*15minut później*
-No dobra!
No dobra!! Już!! Pójdę!! Jasne?! Pójdę!! – wkurzyłam się kiedy byłam już całą
pogryziona, poobijana, a Sara dobierała się do moich włosów., pomijając to, że
stałam tam w samym staniku i majtkach. Zero normalnych ludzi na tym świecie..
-,-
-Łiiiii!! :D
– zaczęły skakać i cieszyć się jak głupie.
-Stop!! –
zatrzymała się Hall, tak, że Sara na nią wleciała. – Jaki czas?!
-17.00 –
spojrzałam obojętnie na komę.
-Aaaa!! To
trzeba się szykować!! – dziewczyny zaczęły latać w jedną i drugą jak
nienormalne, nie to, żeby takie nie były.
-Ale, żeby
nie było! – odezwałam się, a tamte zatrzymały się i spojrzały na mnie. – Nie mam
zamiaru się tam dla.. nich specjalnie stroić. Za to idę pierwsza do łazienki.! –
wzięłam kilak rzeczy i wleciałam do kibla zamykając drzwi. Usłyszałam jeszcze
tylko „Chyba raczej dla niego, a nie nich..” na co wywróciłam oczami i weszłam
pod prysznic.
*1,5godziny później*
Stałyśmy już
gotowe. A w sumie to ja. Sara i Hally robiły jeszcze poprawki. -,- Yghh.. Wow.
Nigdy się nie spodziewałam, że taka będzie moja reakcja na koncert BTR O_o No
cóż.. dużo się zmieniło…
-Laski… jest
18.30. Nie to, żeby coś.. – wywróciłam oczy patrząc na zegarek.
-Co?! –
rzuciły wszystko patrząc na mnie.
-Już na nas
czekają!! – Hall złapała nas za ręce i poleciałyśmy do grupy.
*25minu później*
-Uff!
Zdążyłyśmy! Grają za 5 minut. – mówiła, a wręcz krzyczała Hally, bo
wszechobecne przed sceną
Rusherki darły się niesamowicie. Jeszcze kilka dni
temu pewnie bym do nich dołączyła.. Trochę przykro, że to wszystko odbiło się
na moim całym stosunku do całego zespołu..
-No ok.,
jesteśmy już w sekcji VIP, ale musimy dorwać jeszcze nasze miejsca. – mówiłam przepychając
się między ludźmi.
-Damy radę! –
odezwała się jak zwykle pełna optymizmu Sara wyciągając rękę do góry. Ale
jednak tym razem miała rację. Już było widać nasze krzesła.
-Szybko, bo
nam jeszcze ktoś je zajmie!! – ruda złapała nas za ręce i pobiegłyśmy na nasze
miejsca oddychając głęboko. Tu przynajmniej było czym. Zero ścisku. Ledwo co
usiadłyśmy, a chyba minutę czy dwie później na scenie zabłysły światła. Big
Time Rush!!! – ten okrzyk usłyszał chyba cały świat. Na scenie ukazały mi się 4
tak dobrze znane sylwetki. Dziewczyny wstały, a ja nie specjalnie z entuzjazmem
za nimi, i zaczęły piszczeć. Ostre
światło reflektorów, w którym
ukazali się Kendall, Logan, James i.. Carlos....
Jednak ku
raczej zdziwieniu wszystkich tu obecnych nikt nie usłyszał muzyki. O krok do
przodu wystąpili Kendall i Carlos. Kendall podszedł do Carlosa i stanęli bokiem
do publiczności. Blondyn zdjął z siebie gitarę i podał ją brunetowi. Oboje
delikatnie uśmiechnięci kiwnęli do siebie głowami i Kendall wrócił na miejsce,
a Carlos obrócił się w stronę publiczności. Wyglądał jakby szukał kogoś wzrokiem.
Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się ciepło. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nagle podszedł do mikrofonu.
-Witajcie
kochani! Muszę przyznać, że dawno tu z
Wami nie byliśmy. Dlatego tak bardzo się cieszymy, że wróciliśmy. Mamy dla Was nową piosenkę, która liczę się
Wam spodoba. A konkretniej muszę się Wam przyznać, jest to piosenka ode mnie,
gdyż tym razem to nie Kendall, a ja ją napisałem, dla pewnej niezwykłej
dziewczyny. – zmroziło mnie. – Jest lekko zagubiona, wiele przeszła, jednak
nigdy nie spotkałem kogoś takiego. Pomogła z początkiem tego utworu i jest jego
inspiracją. Moi kochani! Cassede Jons!! – wskazał na mnie i padło na mnie
światło reflektora. Aż się zakrztusiłam jak to usłyszałam. Dziewczyny wypchnęły
mnie do przodu. Totalnie skołowana, niepewna i jakby zauroczona weszłam na
pierwszy schodek prowadzący na scenę. Carlos wyciągnął w moją stronę rękę.
Weszłam na scenę i stanęłam naprzeciwko niego.
-Nigdy nie
chciałem cię zmieniać. Chciałem tylko, żebyś w końcu mogła być nikim innym jak
sobą. – szepnął do mojego ucha, uśmiechnął się i zdjął z mojego nosa okulary i
gumkę z włosów. – I właśnie teraz, możesz nią być. – uśmiechnął się i podał mi
mikrofon.
-Liczę, że
pomoże mi zaśpiewać tę piosenkę – powiedział do mikrofonu zwracając się do
publiczności, a potem znów spojrzał na mnie tym swoim ciepłym uśmiechem.
Patrzył tymi ślicznymi, iskrzącymi brązowymi, tęczówkami. Po chwili uśmiechnęłam
się do niego i chwyciłam mikrofon. Tekst sam, nie wiem skąd, wylądował w mojej
głowie. Stanęłam po prawej stronie, a Carlos po lewej. – A więc! Przedstawiami: Crazy for you!!! –
przedstawił tytuł i zaczęliśmy śpiewać.
*Następny dzień*
-Za 10 minut
odlot samolotu do Polski! – usłyszeliśmy głos dobiegający z głośnika.
-Chyba już
nie przyjdzie.. – smutna wstałam i chwyciłam walizkę.
-Powinien
przyjść, przecież to twój chłopak. – uśmiechnęły się dziewczyny wstając i
również chwytając walizki.
-Teorytycznie..
Ale i tak pewnie długo to nie potrwa. On tu, ja tam. Pewnie nawet nie będzie
miał czasu, żeby choć raz mnie odwiedzić..
– patrzyłam w podłogę smutna. Nagle poczułam jak ktoś mnie szturcha.
-Ejj… Cass..
– szepnęła Hally. Ja spojrzałam najpierw na nią pytająco, a potem za jej wzrokiem
na drzwi wejściowe, w których ukazał się Carlos ze świtą składającą się z
Kendalla, Logana i Jamesa. Nie mogłam uwierzyć.. Przyszedł! ^^ :D
-Cass! –
odwzajemnił uścisk.
-Myślałam,
że nie przyjdziesz. – oderwałam się od niego.
-No coś ty.!
Nie mógłbym się z Tobą nie pożegnać. – uśmiechnął się słodko i czuło, złapał
moją twarz dłońmi i już po chwili złączyliśmy nasze usta w gorącym i namiętnym
pocałunku.
-Będę
tęsknić.. – powiedziałam kiedy się od siebie oderwaliśmy, co nie nastąpiło
specjalnie szybko J.
-Ja
bardziej.! – chwycił mnie w biodrach i przybliżył do siebie.
-Odwiedzisz
mnie chociaż? – spojrzałam mu w oczy niepewnie i wystraszona, co natychmiast
zauważył.
-Czy
odwiedzę? Kiedy już się ponownie spotkamy to ja cie już nie wypuszczę –
pogładził mnie po policzku, a ja się uśmiechnęłam. Niestety zauważyłam, że
samolot odlatuje za minutę.
-Muszę
lecieć. Pa Carlos.. – musnęłam jego usta swoimi.
-Pa kochanie
– uśmiechnął się, chwycił mnie jedną ręką w biodrze i jeszcze raz musnął moje
usta. I już wtedy niestety musieliśmy się rozstać.. L
Miałam tylko nadzieję, że ten związek przetrwa.
*3miesiące później*
Właśnie
wchodziłam do szkoły. Czekał mnie bal maturalny. Zauważyłam przy szafkach
wystrojone Hally i Sarę. Ruszyłam w ich kierunku. Co do Carlosa.. Na razie jesteśmy
razem.. Gadamy na skypie, smsujemy, dzwonimy. Jakoś nam idzie i bardzo go
kocham, ale związek na odległość jest strasznie trudny. Nie wiem jak długo to
jeszcze pociągnę..
-Cassede!! –
z zamyślenia wyrwały mnie dziewczyny.
-No hej! –
skleiłam z nimi miśka.
-Wow! – spojrzały
na mnie z uśmiechem.
-I nawzajem!
– zaśmiałam się.
-Masz
szczęście. Zdążyłaś. – uśmiechnęła się Hall.
-Woooow.
Wreszcie mi się udało! :D – uniosłam zwycięsko ręce do góry. – We are the
champion!! :D
-Trzeba to
oblać. – stwierdziła kiwając głową Sara.
-No, ale po
balu. Podobno ma być jakaś „wy-ją-tko-wa” niespodzianka. – zaśmiałyśmy się.
-No to go!! –
pobiegłam do Sali, a dziewczyny za mną.
Na scenie
stała dyrektorka i rozpoczynała gadkę.:
-Witamy
naszych drogich absolwentów! - bla bla
bla bla. Śpimy. – I z tej okazji zaprosiliśmy tu wyjątkowych gości, z których
wizyty na pewno ucieszy się pewna 3 dziewczyn. – podejrzanie uśmiechnęła się jakby?
w naszą stronę dyrektorka. Zeszła ze sceny, na której ukazały nam się TE
sylwetki..
-Nie,. Nie
wierzę – pokręciłam głową przecząco z uśmiechem. Na scenę padło światło
reflektorów i zobaczyłam mój ukochany zespół z moim kochanym Carlosem!! Nie
mogłam w to uwierzyć! Razem z dziewczynami zaczęłyśmy skakać i piszczeć. Nagle
we trzy stanęłyśmy na stole i krzyknęłyśmy obejmując się : „Kochamy Was!!!!!”
xD :D Dodatkowo jeszcze mrugnęłam do Carlosa ;p
-My Was też!
– odpowiedzieli z szerokimi uśmiechami na twarzy.
-A tu mamy
coś na przypomnienie starych czasów! – uśmiechnął się Carlos i zagrali Crazy
for you. Razem z dziewczynami z wielim zaciszem głównie moim, ruszyłyśmy na
środek Sali i rozpoczęłyśmy dance xd.
Na koniec
Carlos jeszcze dodał.:
-I jak obiecałem
pewnej wspaniałej dziewczynie tu obecnej, wróciłem i już więcej jej nie
zostawię – uśmiechnął się, a światło z reflektora padło na mnie tak jak wzrok wszystkich
tu obecnych, którzy za Sarą i Hally zaczęli bić brawo. Dziewczyny dodatkowo
pchnęły mnie, wiec już poleciałam tam na scenę do niego.
-Stęskniłam
się – szklanymi ze wzruszenia oczami spojrzałam w jego i dłońmi delikatnie
złapałam jego twarz.
-JA też.
Strasznie! – chwycił mnie w biodra i się pocałowaliśmy.
-Kocham Cię!
– powiedział patrząc mi głęboko w oczy. – Nigdy nie byłem niczego tak pewien!
-Carlos.. –
bardzo łatwo się wzruszam, więc uroniłam łzę - .. tak wiele ci zawdzięczam. Jesteś
niesamowity i nigdy nawet nie myślałam, że będę taka szczęśliwa. Wróciłeś mi radość
życia. Dziękuję. Razem z dziewczynami jesteś najlepszym co mnie w życiu
spotkało. Chciałabym, żebyśmy już zawsze byli razem. Tak bardzo Cię kocham.. – pocałowałam
go co odwzajemnił, a wszyscy obecni zrobili „Oooooo”.
Oczywiście
walnęłam historyczną przemowę. A co było dalej? Carlos i ja wyjechaliśmy do
L.A. Oczywiście nie pojechałabym bez Sary i Hally. Planujemy zacząć tu
studia. Hally i James… No właśnie!
Okazuje się, że mają się ku sobie xd. Jeszcze nie są razem, bo upierdliwi, ale
ja tu jestem, więc bez stresu xd. Natomiast Sara i Kendall już oficjalnie
tworzą parę :D xd Pasują do siebie ^^. Razem mieszkamy w willi chłopaków. A ja
stworzyłam już własną piosenkę :D. Wreszcie moje marzenia się spełniły.
Znalazłam miłość, przyjaźń i szczęście i nareszcie mogę być sobą.! :D