czwartek, 24 lipca 2014

Część 55.


Wszystko poszło jakoś dobrze. Dyrek chciał mnie wywalić, ale w skrócie, udało mi się, no i jestem.! ^^  Egzaminy napisałam. Jej! Może nawet dobrze? Nie jestem bardzo złych myśli. Póki co trwa oczekiwanie na wyniki, męczarnia! Ale ja już się wystresowałam wcześniej, teraz dałam na luz. ;)  Dziewczyny:  Wika sb ospuściła, twierdziła, że jak będzie tak będzie - cała ona ;),  Zuz bardzo się denerwuje, no cóż, nie dziwię się, a Pati?  Ona jest tak zaabsorbowana swoim chłoptasiem, że myśli tylko o nich. "Ciekawe, czy chłopacy bezpiecznie dotarli?" (Co z tego, że gadałyśmy z nimi potem z 3 razy -.-)  , " Ciekawe co Kendall wymyśli jak będą składać wyjaśnienia dla Gustavo i do mediów!  Matko, przecież on ich zabije!"  "Jak zareagują fani?! Będą wściekli?? Chłopcy stracą wszystko na co zapracowali?! PRZEZE MNIE!"  Od jej jazd głowę mi rozsadzało! Nie tylko mnie:
-Pati możesz sie opanować!?  Chodzisz  w kółko jak wariatka i cały czas nadajesz to samo! Oni nie mają 5 lat, przeżyją! Przed sekundą napisałyśmy MATURĘ, nie wiem, czy pamiętasz?!  Może o tym byś pomyślała. W CISZY. My tu próbujemy w spokoju odetchnąć po tym horrorze, a Ty wariujesz -.-   - Wika była co najmniej równie wściekła.
-No kiedy ja nie mogę myśleć o niczym innym! A maturą też się przecież martwię! - jęknęła.
-To chociaż przestań łazić! - Wika pociągnęła ją na trawę obok siebie gdzie leżała.
-Ej dziewczyny. Zamiast myśleć o tym wszystkim zobaczcie, że to już koniec. - zamyśliłam sie siadając po turecku naprzeciwko ich wszystkich.
-No. Szkoły!! Chyba powinnaś się cieszyć, nie?! - rozstawiła ręce Wika z twarzą skrzywioną ze zdziwienia.
-No wcale nie. Teraz studia i praca. Zobacz jakie jesteśmy stare! - wybuchła Pati.
-Tak, ale nie tylko. To też koniec z nami. - spuściłam głowę, a reszta uniosła brwi patrząc na mnie jak na idiotkę i zerkając po sobie. Wymagało to wyjaśnień - No w sensie. Teraz każdy wyjedzie gdzieś na studia, we wszystkie części Polski,a może nawet za granicę!  I  wszystko już się skończy. - posmutniałam.
-Ej - objęła mnie Zuz. - Nie martw się! Przecież nic sie nie zmieni! Nie od tego mamy net i te sprawy, żeby się ze sobą nie kontaktować.!
-Tak, ale wiesz, ze to nie to samo.
-Pozwól, że coś zacytuję - wypchnęła dumnie pierś Pati - "Kończymy szkołę, ale życie trwa dalej".
-Ta, ale wiesz. Bedzie mi brakowało codziennych spotkań z Wami, odpałów, a co z LA?! - spostrzegłam dramatycznie.
-A co ma być! - zaczęła Wika.
-No właśnie! - kontynuowała Zuzka. - Co by się nie działo zawsze będziemy się tam spotykać.
-No może tak. Ale to też do czasu.. - jęczałam brnąc w swoje.
-Ej mów za siebie! Ja nie mam zamiaru rozstawać się z Kendusiem! - przytuliła swoją torebkę Pati. - I o ile się nie mylę Ty też tam kogoś masz. - mrugnęła do mnie. W tym czasie mnie związał się żołądek , a supeł podskoczył do gardła, Zuz spojrzała na mnie ze smutkiem i strachem. 
-No, widocznie się mylisz.. - mruknęłam patrząc w ziemię.
-Że tak spytam, what? - wsunęła głowę pod moją spuszczoną twarz.
-To co słyszysz. Eh.. - odsunęłam ją od siebie. Usiadłam równo i wzięłam głęboki wdech. - Ja juz nie jestem z Jamesem.
-CO?!?! - wrzasnęły wszystkie, prócz Zuz, aż wszyscy uczniowie spod szkoły na nas spojrzeli , a komisja zbierająca testy wyjrzała z okna.  
-No tak.
-Ale jak to?! Od kiedy?!?! - machała rękoma zdezorientowana Pati.
-Od czasu kiedy zjawiliśmy się na wyspie by Cię szukać.. - mruknęłam.
-Co?? Ale przecież tak dobrze Wam się układało! - wybuchła z kolei Wika. - Co się stało?!
Spojrzałam na Zuz ze smutkiem, a ona na mnie z przestrachem w oczach. Westchnęłam.
-Dowiecie się kiedy prawda będzie gotowa się ujawnić - spojrzałam ukradkiem na Zuz, a ona na mnie i spuściła głowę.
-Że co? - reszta wykrzywiła głowy.
-Eh. Sory, ze zdenerwowania po egzaminach chyba bredzę. - uśmiechnęłam się. - Pójdę się przejść.
-Oki. - kiwnęła głową Wika, a za nia reszta. 
Wstała i odeszłam parę kroków , a za mną podbiegła Zuz.
-Ej.. Wera.. Ja... - zacięła się. - Dziękuję, że nie powiedziałaś od razu.
-To nic. - odrzekłam. - Powiesz im TY, jak już będziesz gotowa. Ale uprzedzam, ze czas leci, lepiej, zeby wiedziały to od Ciebie.
-Tak wiem.. Jeszcze raz dziękuję Ci i tak bardzo przepraszam.!.. Wiem jak Cię skrzywdziłam i..
-Czekaj Zuz, ktoś do mnie dzwoni, zaraz przyjdę.. - oddaliłam się. Wyglądało to jakbym chciała ją zbyć , ale naprawdę poczułam wibrację wyciszonej komórki. Numer nieznany.

-Halo? - odezwałam się.
-Halo. Cześć maleńka - ten głos. Ten szyderczy głos. NIEMOŻLIWE! Zatkałam się. 
-M-m-m-m-m-m- Mitch?!
-Oooo widzę poznajesz mnie złotko! Cieszę się. Jak tam przerwa? Od kilku lat miałaś swobodę, ale nie ma tak. Czas wracać do pracy. Zbieraj się niedługo Cię odbierzemy. Do zobaczenia. 
ODBIERZEMY?! Skąd ma mój numer?! Wiesz gdzie MIESZKAM?! O matko! Znalazł mnie?! Rodzina, przyjaciele.. W co ja ich wpakowałam!

poniedziałek, 17 marca 2014

Część 54.

Wybaczcie Kochani, że jeszcze przełożę wyjaśnienia, ale zrozumcie człowieka! Nauka! :''''( I przepraszam, ze beznadziejny rzdz. chyba potzrebuje wrócić weny albo po prostu znów wczuć sie w to co tu wam pisałam Kochani! ;*** <3  A i pamiętajcie o zasadzie co najmniej 2 KOMKÓW!!! Poprzednią jednorazówkę darowałam sb, bo tu nie dzieci chyba XD i już takie rzeczy, ludki i ufoludki xD Nie jarają, ale teraz wracamy z pełną parą, jak ja, tak to i Wy! Pamiętajcie Ukochani! <3 ;*** *O*
Tęskniłam za Wami! A Wy?!?! :D Kto się przyzna?? ^^ Bez róznicy, czy pozytywnie, czy negatywnie, byle szczerze! <3 Dobra, koniec paplania! Zapraszam! ;D :)  :
----------------------------------------------------------------------------------------------------    


                                          *Wera*

No i stało się. Powrót do szkoły i egzaminy. Nieeee!  I musiałam powrócić do tych pedałów z mojej klasy.  Powitanie:  1 etap - zaskoczenie, 2 etap - zaczynają się "disy" i "pociski".  Jak dzieci -.-.-. Nie tęskniłam za nimi -.-  Jednakże oprócz tych wszystkich chamów i pedałów na jednej z przerw wpadłam na..  w rzeczy samej. Na Johnego! 
-Wow. Wera. To Ty??? - aż otworzył szerzej oczy.
-Cała i na żywo. Jednakże nie mniej zdziwiona - uśmiechnęłam się i zbadałam go wzrokiem. 
-Kilka miesięscy, ale strasznie sie zmieniłaś. - również "przeleciał" mnie wzrokiem.
-I wzajemnie. Wow. Widzę hodujesz włosy :P - zwróciłam uwagę.
-A taaakk. - uśmiechnął się i lekko zarumienił. Tak słodko :3 xd.
-Pasuje Ci - z uśmiechem przekręciłam głowę.
-Hehe. Dawno Cie tu nie było. W Ameryce lepiej?
-Może tak, może nie. - pokręciłam z uśmiechem i zamkniętymi oczami głową.
-O! No wiesz?!
-Haha. Zależy pod jakim względem. - puściłam mu oczko.
-No taa. Sława uderzyła do głowy. - spojrzał na moją minę. - Tak. Mamy tu telewizje, jeszcze mamy!
-Oj no wiesz, że nie o to mi chodzi! - wywróciłam oczy. - Nie sądziłam, że interesuje Cię co tam robię.
-Zawsze interesowało mnie to co robiłaś. - uśmiechną się, a ja czerwona jak burak spusciłam głowę.
Z sytuacji dość niezręcznej chyba można przyznać -.-''' :) ... wybawiła mnie Wika i Pati.
-Aaaaa, tu co za flirty hmmm???!?! I to tak publicznie? Przy kibluuuu - Wika spojrzała na otoczenie od lewej strony, gdyż akurat wpadłam na niego "Pod Woźną" (w moim języku - pod szatniami XD) , obok których są kible. - Nie ma co, sympatyczne tło, aż czuć tę atmosferęęę... - zaczęła strzelać oczami gdzieś w bok.
-Nom. Romantyczne scenki to od zawsze Wasza specjalność, ale zabieramy kujonkę na lekcję, bo potem bd nam przeżywać, ze nic nie umie na testy. Papa Johnyyy! Później Ci ją oddamy! - przesłała mu całuska z oczkiem i pociągnęły mnie, a raczej Pati mnie i Wikę pod klasę, a w trakcie eskorty zdążyłam jeszcze zarumieniona pomachać Johnemu co odwzajemnił z uśmiechem.
No świetnie!  Zanim wyjechałam Johny był moją wielka miłością, wtedy myślałam, że wgl. największą na całe życie, a tu bum!  Wszystko się zmieniło..  I mimo, że James już znikną z mojego życiorysu nie był w  nim jedynym chłopakiem, który nie dawał mi spać, a wręcz przeciwnie, nawet nieporównywalnie.. - zamyślenie było krótkie, ponieważ wyrwał mnie dzwonek.  Weszlismy na lekcję. 5 minut o nas, naszym powrocie i pytania:  Co robiłyscie? Jak było?  Który kraj lepszy? (haha, nauczyciele, zawsze śmieszni -.-)  I takie tam.. A dalej nawijka o testach. I wreszcie to o co tak się srałam i bum! W ogóle nie mogłam się skupić! Ciągle przed oczami miałam Grand Canarię!  Chłopaków, plażę, ocean, wojnę z Pati, momentalnie Jamesa z Zuzą,  spacery i rozmowy z Carlosem, Carlosa......   Jego uśmiech, spojrzenie, dotyk... Spędzony czas...Jak chodził w kąpielówkach po plaży, bez bluzki, jego klata, jaki jest przystojny... ogólnie cały on!  Tylko on był teraz przed moimi oczami, gdyby ktoś mnie teraz zapytał o testy nie wiedziałabym co to jest! Ba! Nawet nie wiem, czy umiałabym powiedzieć jak sie nazywam!  Miałam wrażenie, ze tam jestem, obraz był tak realny.. Miałam wrażenie, ze przebija się do mnie przez fale oceanu i wyciąga rękę.
-Już idę Carlos! Zawsze z Tobą! - wyciągnęłam do niego ręke i nagle usłyszałam burzę śmiechów. Przymrużyłam oczy szybko mrugając - coś jak przetarcie ich bez użycia ręki, potrząsnęłam głową i wszystko było jak za mgłą. Ocean, plaża i Carlos! Wszystko zaczęło znikać!  A Carlos oddalał się i oddalał, a ja nie mogłam go dogonić! Próbowałam, ale... nie mogłam.! Nagle wszystko całkiem zniknęło, a ja ujrzałam rozbawioną klasę i wściekłą nauczycielkę naprzeciwko mnie, której rękę właśnie trzymałam, widocznie, jako rzekomego "Carlosa".
-Yyyy... - zmieszłam się lekko różowa.
-Bardzo miło z Twojej strony!  Choć nie spodziewałam sie koniecznie takich wyznań. Więc skoro już jesteś taka chętna, to zapraszam! Do dyrektora! 
Upsss...
No i co? Niby nic, nie?  Dyrek, jak dyrek.  Zebym tylko ja już wtedy wiedziała jakie to będzie miało konsekwencje...

środa, 12 marca 2014

Część 53.

Kochani.... NIEZIEMSKIE WYBACZCIE! Za nieobecność, i to jaką... o lol!  Ale ukochani biedni moi, jeśli jeszcze tu jesteście (błaagaaamm! :"(  xd) , wyjąsnienia i przeprosiny w next notce, bo mam tyle nauki, a jeszcze jutro ruski, angol, chemia, spr z gegry yyyggghhhh -.-.-.-.-.-.-.-.-.
Łapcie taki gówniaczy rzdz. byle szybciej dalej przejsc sprzedddd, jakichs 2 msc??  Taa no wiem, mogłam uraczyć Was tym gównem, WYBACZCIE MOI DORDZYYYY!!!! <3 ;*** *O* T.T :'''(
--------------------------------------------------------------------------------------------

                                           *Wera*

Byłyśmy już spakowane i właśnie wybierałyśmy się z pokoi hotelowych. To było takie nagłe, a ja byłam przerażona! Ani trochę nie byłam przygotowana do tych egzaminów. Kurde to już jakaś schiza: Grand Canaria, przyjaciele, wszystko w końcu zaczyna sie układać i  nagle BUM! Dzień dobry, wracamy do szkoły! Totalnie odpłynęłam, zapomniałam już o jej istnieniu. Ale nawet nie tym się przejmowałam, nawet nie tymi pedałami, do których przyszło nam wracać aż tak bardzo, ale te testy! Jaka bym nie była  w budzie zawsze miałam dobre oceny, wiedziałam, że jak je zwale to koniec. I nie tylko wakacje, do końca życia nie będę mogła wrócić do LA! 
-Ej, żyjesz? - gibnęła mną Pati.
-Tak się mówi - obudziłam się i wzruszyłam ramionami.
-To dobrze, bo musimy spadać - powiedziała podchodząc do drzwi.
-Dobrze? Kobieto wolałabym już skoczyć z balkonu! - przeżywałam.
-Ojj daj spokój. Masz problemy. Poradzisz sobie z tymi testami, zawsze dawałaś radę, nawet jak się nie uczyłaś. - Ta! No może w podstawówce! -.-   -  A jak skoczysz z balkonu to co? Już nie będziesz mogła cmokać się z Jamesem - pomerdała brwiami, a ja zesztywniałam po czym spuściłam wzrok.
-Ta, no to już chodźmy - chwyciłam walizkę i wyszłam szybko nawet na nią nie patrząc i zostawiając ją zdziwioną. Po 15 minutach byliśmy wymeldowani. - Ej nie no błagam...! - jęczałam kiedy wszyscy staliśmy pod budynkiem. - Ja nie chcę wracać!
-Daj spokój już.! - wywróciła oczy Pati. - A Wy chłopaki mogliście jeszcze zostać - spojrzała na chłopaków na czele oczywiście z Kendam <rzygam tęczą słodkie oczka "nie opuszczaj mnie">.
-Niee i tak musimy wracać. Gustavo jest wściekły, przepadło nam chyba z 10 koncertów, wywiadów, a co dopiero spotkań z fanami! Wydzwaniał miliardy razy, a tabloidy piszą i piszą! Czymaj! - podał jej przypadkową gazetę z nimi na okładce i wielkim czerw. znakiem zapytania. - "Big Time Rush - zaginęli?" - i kawałek artykułu. - "Zespuł Big Time Rush nie zjawił się na powrotnym koncercie, gdy wrócili z Polski co było nieoficjalne, że w ogóle sie tam wybierają, oraz na 3 kolejnych wcześniej zaplanowanych występach, wywiadzie u "Emmy na śniadanie" oraz przegapili spotkanie z fankami. Niektórzy są wściekli, ale chyba zdecydowana część jest przerażona, co się stało z chłopakami i czy nic im nie jest.?  I każdy zadaje sobie pytanie: gdzie jest Big Time Rush? Natomiast my mamy już rozwiązanie zagadki! Nasi fotografowie widzieli zespół na Wyspach KAnaryjskich; na Gran Canarii, na plaży. Stwierdzamy, że BTR urządziło sobie po prostu tajne wakacje, ale dlaczego tak nagle i w tajemnicy, zwłaszcza, że mieli napięty grafik, który cały runął w gruzach! Zapytany o komentarz, czy wiedział o nagłej "ucieczce" chłopaków, producent Gustavo odmawia komentarza. Zatem wszystkie Rusher mogą juz spać spokojnie, Big Time Rush wciąż z Wami jest!  Chwilowo tajemnicą zostaje tylko: czemu zniknęli zrywając wszystko co mieli ustalone i w tajemnicy?"   - Woooow.
-Nooo. Totalnie - otworzyłam szerzej oczy. - Wyszła mała afera.
-Mała? - zwrócił się do mnie Kend. - A zwróciłaś uwagę na słowa "..chwilo tajemnicą jest tylko...." .  Nie dadzą za wygraną. Jak nigdy będą nas teraz dręczyć - skrzywił sie i on i reszta chłopaków.
-O matko to okropne, że macie tyle problemów, a my musimy Was zostawić :( - podeszła do Kendalla Pati i go przytuliła.
-Nie no bez przesady, nie mamy 5 lat, jedźcie i kończcie te szkoły, a my sobie poradzimy, tylko delikatnie mówiąc musimy już wracać w trybie NOW! - odwzajemnił uścisk i cmoknął w główkę.
-Ok to już jedźmy  na lotnisko, a rzeczy nam odeślecie - kiwnęłam na nich głową wskazując ręką, co potwierdzili.
Dalej wszystko działo się szybko:  jazda na lotnisko, czułe pożegnania,  łzy w oczkach mizianie się szczęśliwej pary, zaloty Wiki i Loga - wieczne dzieci, dalekie spojrzenia chcących, ale bojących się podejść do siebie Zuzy i Jamesa i ja podpierająca ściany -.- . Ale wybawił mnie Carlos. Tak czy inaczej wszyscy sie rozlecieli w swoje strony świata. 
Dalej: powrót do domu, jęczenie rodziców, groźby, że nie wrócę już do LA, płacz mamy, moje troche wzruszenie, bo po tym ochrzanie troche nastrój zmyka no i poznanie mojego cudnego braciszka *__*.  Wspaniały jest; taki śliczny i kochany. W tym momencie żałowałam, że go zostawiłam. "Biedaku tyle czasu byłeś bez tej swojej wrednej siostry" - mówiłam do niego głaszcząc go. Generalnie wszystko miało w sobie sporo emocji, w końcu to powrót do domu. Stęskniłam się. Były te emocje, oprócz tych gorszych, złości na mnie - naturallmą, również szczęście, wyczekane spotkanie - powrót, rodzina w końcu razem.  No i w końcu wylądowałam w swoim ukochanym pokoju, którym zachwycałam się 5-8 lat. Byłam tym wszystkim ogromnie zmęczona, marzyłam tylko o gorącym prysznicu i zapadnięciu w sen zimowy ;3.  A tyle nauki mnie jeszcze czekało... :((( ;//.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Jednorazówka - ŚWIĘTA!! *_* - cz.1

HEjo hejoooo!! Od 42 minut jest WIGILIAAAA!!! <333 *____*  Łapcie 1 czesc jednorazówki (słaba, tak mi sie wydaje, ale nw xd Wy ocencie ;) _)  , a ja lece pakować prezentyy!! :OO :)  Życzę Wam wspanił, spokojnych, ciepłych świąt spędzonych z rodziną i przyajciółmi oraz ze swoją miłością <3 jesli ktoś ma :). Bogatego Mikusiaaaa i szalonego, pijanego sylwka oraz Happy New Year! Szczęśliwego 2014r!! <33 Wspaniałych Wszystkich Świąt!! Pozdrawiam i zróbcie mi ten prezent z komeczkami :) Liczę na Was :*** Papa!!! :*  Bawcie się dobrze! :) <3 Wspaniałych świąt! <3
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                           *Wera*


Te święta miałam zamiar nieodwołalnie spędzić u siebie. Dziewczyny z resztą też chciały juz wrócić do Polski, do rodziny. A co dopiero ja? Nie widziałam swojego młodszego braciszka ani razu na żywo! Ma już kilka miesięcy. Rodzice są za to bardzo źli. Nawet za nimi się już stęskniłam. Byłam w końcowej fazie pakowania walizek. Nagle do mojego pokoju wejrzała Zuz.
-Jesteś już gotowa?
-Prawie. Jeszcze chwila.
-Ok czekamy na dole.
-Ok. 
I zostałam sama chowając ostanie rzeczy. Zeszyty z rysunkami, gitara, słuchawki i takie drobiazgi. W końcu mi się udało. Zestawiłam walizkę na ziemię i podeszłam z nią do łóżka. Rozejrzałam się po swoim kochanym pokoju i siedłam se na łóżko. Nagle usłyszałam głos.
-Będziesz tęsknić, co nie? - wiedziałam, że to Carlos.
-No jasne, głupie pytanie. - uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Szkoda, że jednak nie zostajesz z nami. Akurat tego roku wszyscy moglibyśmy. - usiadł obok mnie.
-Wiem, wiem. Ale zobacz ile mnie juz nie było z rodziną. Człowieku nawet nie poznałam swojego braciszka! - rozstawiłam ręce i spuciłam głowę.
-Kumam.. Spokojnie - podniósł moją głowę za podbródek. - Teraz nabędziesz się z nimi za wszystkie czasy - uśmiechnął się.
-Żebym tylko potrafiła potem tu wrócić - spojrzałam jeszcze raz na pokój.
-No wiesz? Do mnie miałabyś nie wrócić? :D
-Yyy.. serio chcesz odpowiedzi.?
-Spadaj! - wystawił mi język po trzepnięciu jakąś szmatką w tyłek.
-Goń się! - walnęłam go w głowę i chwytajac walizkę i gitarę zwiałam, jednocześnie wygrywając xd.
Po godzinie byliśmy już na lotnisku czule się żegnając. Nie wiedziałysmy jeszcze kiedy wrócimy, a w każdym razie ja. Bo dziewczyny chciałyby sylwestra spędzić w LA.  Po ckliwych żegnaniach siedziałyśmy już w samolocie. Kilka godzin i bum! Polska wita. A tu... nie ma śniegu! -.- 
-Sympatycznie. - mruknęłam wychodząc z samolotu.
-Jak to u nas - wyszczerzyła się Pati. 
-Ale i tak się stęskniłam - uśmiechnęłam się i po kilku metrach wlazłam w dziurę w asfalcie co zaskutkowało śliczną glebą. - No tak. Polskie drogi witają. Za nimi nie tęskniłam. - mówiłam uderzając palcami o asfalt.
-Wstawaj sieroto, bo cię jeszcze samolot przeleci! - dziewczyny pomogły mi wstać, oczywiście nie obeszło się bez pięciogodzinnego śmiechu. Skojarzeniaaaa. -.-
Dotarłyśmy po kilku kolejnych godzinach do naszego miasta. Pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam pod swój dom. Trochę wystarszona i niepewna nacisnęłam dzwonek. Otworzył mi tata. Przez chwilę staliśmy tak w bezruchu aż w końcu rzuciłam się mu na szyję. 
-Cześć tato!
-Kopelat! Witaj w domu - uśmiechnął się.
Wniósł mi rzeczy i przeszliśmy do korytarza. W drzwiach od salonu stanęła moja mama i aż oczy stanęły jej w łzach. A w ramionach trzymała mojego małego braciszka, Pawełka. Rzuciłam się na nią szczęśliwa i wzruszona, tak jak ona. Po chwili oderwałam się i spojrzałam na swojego śpiącego brata.
-Właśnie niosłam go do łóżeczka. Chcesz go potrzymać? - uśmiechnęła się ciepło mama.
-Jasne! - ucieszyłam się i wzięłam na ręce te cudne dziecko *_*. Był naprawdę śliczny i słodki. Po prostu kochany! Przyglądałam się jego buźce z uśmiechem podczas kiedy tata podszedł do mamy.
-Dobrze, daj mi go, zanim się obudzi. - poprosiła mama i zaniosła go do łóżeczka, natomiast ja sama chwyciłam walizki i ruszyłam na podbój swojego pokoju. Otworzyłam drzwi, obejrzałam swoje kochane 4 ściany i padłam na łóżko szczęśliwa.
-Róbcie co chcecie, ale ja już nie wstaję! Nigdy! - przytuliłam szczęśliwa poduszkę.
Następnego dnia moi rodzice wyszli na spacer z Pawełkiem, a ja wolałam zostać i ogarnąć się trochę. Zeszła do kuchni po jabłko, a potem zaczęłam spacerować po domu. Weszłam do salonu i spojrzałam an choinkę wzdychając.
-Kiedyś to zawsze ja ją ubierałam - uśmiechnęłam się. Nie wiem co mnie skłoniło, ale poszłam nawet do piwnicy. Odwiedziłam tam taki pokoik mojego taty, miał tam fotel, biurko, radio, jakieś przybory papiernize, ale również narzędzia i takie rzeczy tego typu. Trudno ogarnąć jak nazwać te miejsce. Mnniejsza z większym. Usiadłam na krześle i zaczęłam grzebać w jego rzeczach. Nagle znalazłam małą szkrzyneczkę, której nigdy nie widziałam, mimo, że szperałam tu mnóstwo razy. Stała na półeczce pod biurkiem. Była w niej kłódka, ale otwarta. Co znaczy, że niedawno była używana i jeszcze nie zdążył jej schować. W środku była masa listów. Otworzyłam ostatni.:
"Drogi synu! Wciąż czekam na Twoją odpowiedź. Tylko 3 razy odpowiedziałeś mi przez te wszystkie lata! W ostatnim liście wspominałeś mi, że mam wnuka! Chciałbym go poznać! Jak również moją utęsknioną wnuczkę. Wiem, ze wciąż masz mi za złe swe młodzieńcze lata, ale proszę, nie odsuwaj mnie od nich. Wiesz, że bardzo cię kocham synu, nie żyjmy w kłótni. 18 urodziny twojej córki. Niech w końcu pozna swego dziadka. Bardzo cię o to proszę. Jak zwykle czekam. - Tata."
Co to niby ma być?! Rodzice zawsze mówili mi, że nie mam dziadków. A tu proszę! Przeglądałam wcześniejsze listy. Sprzed kilku lat. Sprzed 18! Po moim urodzeniu.  A nawet 25! Tyle wzmianek o mnie i mamie. Jeśli to prawda.. oznacza to, że tata cały czas nas okłamywał! Ale dlaczego? Co dziadek mu zrobił?  Chciałam go poznać! Koniecznie! Spojrzałam na adres i mnie zamurowało.. "Biegun Północny". Że wtf? A może to był kiepski żart mojego taty. Ale to nie było jego pismo. W kilku listach był podany jakiś numer telefonu. Nie mogłam nie spróbować.
-Halo?
-Halo? Biegun północny.
-Dzień dobry?
-Dobry. Skąd ma Pani ten numer?
-Yyyy..? Z listu..
-Nazwisko.
-Sining.?
-Ooooo! To wszystko zmienia! Strasznie miło mi Panią słyszeć! Już przełączam!
Kilka piknięć i usłyszałam starszy głos.
-Haloo...? - głos był bardzo niepewny i zdziwiony.
-Halo? Mówi Weronika Sining. Chciałabym się dodzwonić.. Ten numer powinien doprowadzić mnie do mojego dziadka..
-Weronika? Naprawdę? Oh nie wierzę! Tata dał ci mój numer?
-Niee. Znalazłam listy..
-Ah tak.. - głos posmutniał. - No nic. Mówisz, że poszukujesz dziadka, tak?
-Tak. Bardzo chciałabym go poznać. 
-Ależ tak się cieszę! O 22.00 pod Twoim oknem czekać będzie na ciebie transport. Tylko nic nie mów tacie! Na pewno cię nie puści.
-Ale.. skąd mam wiedzieć, że mogę panu zaufać? Rozmawiamy 3 minuty.
-Myślę, że gdy zobaczysz transport nie będziesz się bać. Chyba, że masz lęk wysokości. No nic, czekam niecierpliwie, do zobaczenia skarbie!
-Do widzenia?
Zmieszana odłożyłam telefon. To jakiś kiepski żart. Ja się już czegoś nawdychałam. I pewnie gadałam z jakimś starym zbokiem! Eh! Zrezygnowana schowałam skrzynkę i poszłam na górę z przekonaniem o swojej ogromnej pomyłce.
Yhy, yhy, życie jednak bez przerwy nas zaskakuje. Od kąd Pawełek był w domu rodzice wcześniej zaczęli chodzić spać. Przed 22 już ostatni raz się ze mną pożegnali. Ja już w piżamce, ale nie miałam zamiaru spać. Rysowałam sobie z zeszycie kiedy nagle pod balkonem usłyszałam dzwonki. Wyszłam na balkon i prawie zemdlałam. Ogromne czerwone, świątecznie przystrojone sanie, a przed nimi 12 reniferów! A powoził nimi mały ludek, w zielonych ciuszkach i szpiczastych uszach.
-Weronika Sining? - spojrzał na mnie.
-Tak? - uniosłam brew ledwie żywa z wrażenia.
-Bardzo miło mi cię poznać! Wreszcie! Twój dziadek już na ciebie czeka! NArzuć coś na siebie i lecimy!
-Że chwila co? A kim niby jesteś??
-Pomocnikiem Twojego dziadka.
-Że co? Mój dziadek jest aktorem świątecznym, czy co? - uniosłam brew.
-Aktorem? Heh, dziecko. Leć ze mną i sama się przekonaj - mrugnął.
-Nie ma opcji. Nie znam cię i się ciebie boję - założyłam ręka na rękę.
-Ty? Która się niczego nie boi? No dobrze, a powiedz mi; wierzysz w Mikołaja?
-Yyyy... - nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-No nie wierzę.. ehh.. , a w magię świąt?? Że to nie jest zwyczajny okres, w nim coś dzieje się innego, nadzwyczajnego?
-No w to tak - kiwnęłam głową.
-Jeśli tak jest to wsiądziesz tu teraz ze mną i polecisz. - uśmiechnął sie. Specjalnie nie myślałam. Coś mnie popchnęło po kurtkę i torebkę. Zgasiłam światło, włożyłam poduszki pod kołdrę i w piżamie wyskoczyłam z balkonu do sań. - Z Twoim pochodzeniem dziwne by było, gdybyś nie przyszła - uśmiechnął się i machnął lejcami po czym, jak w jakiejś bajce, sanie uniosły się i polecieliśmy. Że coooo?? Dobra, wdech wydech, wdech, wydech. CO?! Trzymałam sie mocno najpierw tego gościa, a potem barjerki od sań. Po chwili dotarło do mnie, że pewnie chłopacy dosypali mi czegoś w LA i jeszcze tam jestem tylko śnie. Więc skoro to sen, to zluzowałam trochę i zaczęłam podziwiać piękne widoki. Kurde mogłoby mi się tak zawsze śnić :3.

sobota, 14 grudnia 2013

Część 52.


Witajcie kochani!  Poprzednia część widocznie była słabsza niż nawet sama to widziałam, dlatego darowałam zasadę co najmniej 2 komków, w tamtym przypadku, ale tu już nie odpuszczę! Co najmniej 2 komki, jak nie 3 do następnej części!  
Już niedługo święta łiiiii!!! :DD XD <3  Tylko tydzień nauki *_*, 10 dni do WIGILII *___* i 14 dni, czyli równo 2 tyg. do moich urodzinek *__________*  <333. Nmg się doczekać! ^^ Szykujecie się już do świąt? :P  U mnie miasto sie juz dekoruje. Piękne jest! *_*  Trolololololo KOMECZKI kochani moi, KOMECZKI plose! :'( :****

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                                                   *Pati*

Zgodnie z życzeniem Wery nic nikomu nie powiedziałam o tajemniczym telefonie, jednak do tego tematu już nie wróciłyśmy. Raz próbowałam, ale na kilometry czuć jej emocje kiedy o tym wspomniałam, więc już zamilkłam. Nastał nowy dzień. Najpierw z łóżka dźwigiem mnie trzeba było ściągać, ale kiedy przypomniałam sb gdzie jestem zdążyłam pierwsza wskoczyć do łazienki. Szybko się przyszykowałam i wskoczyłam w moje bikini :D. Kiedy ja brałam się do pakowania torby do łazienki poszła mrucząc pod nosem zła Wera, że o krok ją uprzedziłam. Ja się wyszczerzyłam i pakowałam po koleii, aparat, krem opalający, koc, okulary przeciwsłoneczne itp. itd. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę! - krzyknęłam.
-Hej, no już? Gotowe? - uchylił drzwi Carlos i przeleciał wzrokiem mnie i cały pokój, bez skojarzeń.  - Fajny strój, nowy?
-No, ale wiem, że tak cię to interesuje - wywróciłam oczami.
-Jesteś wredny - źle, jesteś miły - źle, baby! - rozstawił ręce latynos i w tym samym czasie z łazienki wyszła w również nowym, bikini Wera, a Carlos spojrzał na nią i się zawiesił.
-O cześć Carlos. - spojrzała na niego, zmierzyła go wzrokiem unosząc brew i dodała. - Aha. - po czym podeszła do mnie za razem stając do niego tyłem.
-Taaa... baby :3 - uśmiechnął się, a ona odwróciła.
-No co? - rozstawiła ręce, a ja tylko wywróciłam oczy z uśmiechem.
-Wyjdź stąd zboku, jeszcze się tyłków w życiu naoglądasz - rzuciłam w niego ręcznikiem, a Wera się przeraziła. Carlos się wycofał, a ona powtórzyła pytanie, na które znów nie dostała odpowiedzi. 
-Ej mój ręcznik! - podbiegła do drzwi i zabrała własność. - Dzięki! - trzepnęła mnie nim po czym sama zaczęła go trzepać.
-Taka wdzięczność za ocalenie przed napaleńcem. Tylko nie dziękuj! - jęknęłam wywracając oczy i jednocześnie chwytając torbę. - Chodź już.
-Ty dziś jakaś mocno niewyżyta jesteś - pokręciła głową.
-No taa. Ja - kiwnęłam głową i chyba setny raz dziś  , a był ranek! , no mniej więcej.. 11 godzina.. :D.. , wywróciłam oczy. Narzuciłyśmy coś na siebie i poszłyśmy do reszty, która już na nas czekała. Wika i Zuz również narzuciły juz na siebie bikini no, a chłopacy.. oni nie mieli na sb nic ciekawego xd.  Ruszyliśmy na plażę.
-Luuudzie, musimy leźć w południe?! Za gorąco jestt... - jęczała Wika.
-Nie marudź. Chociaż się opalisz - mruknęłam.
-Ja nie potrzebuję dobrze mi jak jest! - założyła ręka na rękę.
-No dobra, więc Latynosi są nasi, papa! - pomachałam jej i całą grupą poszliśmy dalej kiedy ona została w miejscu i analizowała informacje. - 3...2...1....
-Ej no czekajcie! - przybiegła do nas. - Tak to nie ma! 
-Masz wyczucie! - przybiła mi piątkę Wera.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. - uśmiechnęłam się.
Po jakimś czasie dotarliśmy na plażę. Rostawiliśmy się czyt. połączyliśmy wszystkie koce w jeden wielki i rozsiedliśmy się, a raczej same dziewczyny, bo chłopacy od razu polecieli do wody. 
-Jak dzieci - pokręciłam głową smarując się kremem.
-Dorosła się znalazła - rzuciła we mnie piaskiem Wera i wystawiła język. 
-Ej zbudujmy zamek z piasku! - zaczęła skakać i piszczeć Wika. - Pliss, pliss, plisssss!!
-Po 1 nie zachowuj się jak dziecko, po 2 najpierw sie poopalamy, jak normalni, rozważni ludzie. - założyłam okulary i rozłożyłam się na kocu na brzuchu. Wtedy Wika wzięła garść piasku i rzuciła mi we włosy 'fochnięta' po czym się wyszczerzyła i pokazała język wystawiając rękę, jak dziecko.
-No ej! Macie coś do mnie z tym piaskiem, czy co!? - wstałam i zła otrzepałam się.
-Witaj wśród rozsądnych, dorosłych ludzi - uśmiechnęła się Wera głupio, wywracając oczy i włożyła okulary kłądąc się na kocu.
-Tak mam i to dużo, bo nie chcesz budować ze mną piasku! - usiadła sie po turecku na ziemi Wika i wskazała na mnie palcem, jak dziecko.
-To zachowaj to dla siebie, bo ja już się piachu nażarłam na tej wyspie, jak na was sieroty czekałam. - otzrepywałam resztki piasku. 
-Tylko nie dziękuj za ratunek - mruknęła Wera, a ja wystawiłam jej język chociaż nawet nie patrzyła.
-Żarłaś piach?! - i w ten sposób Wika miała zryty gar do końca dnia. Nie dziękujcie! Nie zwracając uwagi rozłożyłam sie na kocu próbując opalić. Dana osóbka, zwana Wiką, chyba ze 100 razy zadała te pytanie, ale jakbym się odezwała to chyba by jej na pogotowiu nie odratowali, więc siedziałam cicho próbując się opanować. Nastały sekundy pięknej, błogiej ciszy i odpoczynku. Pełen relaks :33. Taa. Było i się skończyło. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nogi. Chłopacy namyślili się wrzucić nas do wody. -.-  Serio!?  NAwet się nie obejrzałam, jak znalazłam się na ramieniu Kendalla, który niósł mnie w kierunku oceanu. Ahh pięknego oceanu *_*.
-Kendall idioto puszczaj mnie! Ledwo co posmarowałąm się kremem, chcę się poopalać! - waliłam mu w plecy jak Fiona dla Shreka w 1 części xd. Nie poskutkowało jak tam, tak i tu -.-. Już po chwili zostałam wrzucona do wody. Wynurzyłam sie i trzymana za biodra przez blondasa szarpałam się i rzucałam.
-Puszczaj kretynie!! Cały krem mi schrzanisz, nie cierpię cię!! Zostaw noo!!! - wody było nam do pasa, ale moje walenie w wodę chyba z 5 metrów nad nami wywoływało 'pluski' (?) xd. (nie wiem jak to określić ;p)  Nagle przybliżył mnie do siebie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. I automatycznie się uspokoiłam. Rozluźniłam się i delikatnie położyłam ręce na jego biodrach. Oderwaliśmy się od siebie.
-No.. tak też może być.. - uśmiechnęłam się. - Taki sposób uciszania z twojej strony bardzo mi pasuje - położyłam dłoń na jego policzku i złączyliśmy usta w gorącym pocałunku. Już po chwili znaleźliśmy się nie przerywając magicznej chwili pod wodą, co dodało jeszcze więcej magii tej chwili.  Jednak po chwili ktoś nam przeszkodził. Wyciągnęła mnie z wody na siłe za włosy.
-Żyjecie tam?? - spojrzała na mnie Wera.
-Tak, ale ty zaraz nie będziesz! - popchnęłam ją i pięknie się wyglebała :D.  - To za przeszkodzenie nam! - podeszłam do Kendalla, który mnie objął.
-Ej no bez przesady - podniósł Werę Carlos, który już wcześniej tu za nią zmierzał.
-Wojna!! - krzyknęła Wera, ludzie się na nas gapili, dzieci, nawet pies sikający do wody zaprzestał swoich działań, aby spojrzeć na tego psychola. Rzuciła się na mnie i razem zaczęłyśmy się taczać pod wodą. Oderwali nas od siebie Kendall i Carlos.
-Uroczy dzień na plaży - westchnął Kendall.
-To jej wina! - próbowałam się wyszarpnąć.
-A gówno, bo twoja menelu! - Wera jednak jest silniejsza, wyrwała się Carlosowi, Kendall z przestrachu lekko mnie puścił i również się wyrwałam. Walnęłyśmy w siebie skacząc i znów się podtopiłyśmy. Wynurzyłyśmy się obejmując i śmiejąc z samych siebie. Jeszcze czasem jedna próbowała podtopić drugą :P. Do naszej roześmianej grupki nagle dołączył Logan, Wika i James; który jedyny wyglądał poważnie.
-Ej nie widzieliście gdzieś Zuz? - zapytał.
-Jak to nie ma jej tu?  - zdziwiła się Wera.
-Nie.
-Ani na kocu? - spojrzałam w tamtą stronę.
-No właśnie też nie.
-Może poszła po lody albo sobie kogoś wypatrzyła, nie przeżywaj - wzruszył ramionami Logan. 
Nagle zobaczyliśmy biegnącą ku nam brunetkę. Trzymała w dłoni jakąś kartkę. Już po minucie wbiegła do nas do wody, bo byliśmy chyba w zbyt wielkim szoku, żeby sie ruszyć.
-Koniec naszych wakacji, wracamy do Polski! - wysapała pokazując na kartkę.

niedziela, 24 listopada 2013

Część 51.

Na dzisiejszą notkę powiem tylko jedno: Brak weny, brak weny, brak weny, brak weny, brak weny, brak weny, sorcia <3, Zapraszam! :*
---------------------------------------------------------------------------------------------

                                               *Wera*


Siedzieliśmy tak z Carlosem chyba z półtorej godziny. W każdym razie zrobiło sie już ciemno, a Logan mocno się wkurzył. Więc przez pół godziny drogi gniłam z niego, że boi się ciemności, następne pół godziny śpiewaliśmy jak pojeby, z Wiką na czele, potem ogarnęłam, że mam aparat i porobiliśmy sb fotki, na tle morza, dżungli i pełni. A dalej szliśmy już w milczeniu. Kendall z Pati jakoś tak  na boku, po czym domysliłam się, ze państwo Schmidt powrócili. Logan z Wiką.., no serio?  To są tak pojebani i uparci ludzie, że brak mi słów. Już dawno powinni być razem. -.-  James szedł obok Zuz.. Nie zauważyłam specjalnie, żeby ze sobą gadali, chociaż spoglądałam na nich. A ja z Carlosem szliśmy na końcu. On trzymał ręce w kieszeni  i patrzył w stronę morza, a ja szłam ze spuszczonym łbem. Ja nigdy nie będę miała szczęścia w miłości. Historia z Jamesem też nie zaczęła się za fajnie i proszę, taki finał. Nie rozumiem ich. Nie pozabijałabym ich przecież, jeśli to prawdziwa miłość. Ale całować się perfidnie w krzakach za moimi plecami?! Zabolało mnie to. Ufałam im. Najbardziej na świecie. A wyszło na to, że i tak mogę liczyć tylko na siebie. No może jeszcze na Carlosa.. Być może właśnie go nie doceniałam. No, bo jakby nie patrzeć. Jest moim najlepszym przyjacielem, zawsze przy mnie był, wspierał i nigdy mnie nie zawiódł. Zawsze miałam z nim najlepszy kontakt. JAk tak dziś siedzieliśmy przy zachodzie słońca i potem pełni księżyca było mi jakoś tak dziwnie. Coś dziwnego czułam w brzuchu. Byłam taka szczęśliwa jak jakaś debilka. Mogłabym tam z nim zostać na zawsze i już nigdy nie wracać.  To jest dziwne, bo z każdym dniem co raz bardziej się do niego zbliżam albo w każdym razie mam takie wrażenie. Czyżby jednak nic mi się nie zdawało? Zakochałam się w Carlosie?
-Ej żyjesz? - szturchnął mnie w ramię Latynos z uśmiechem wyrywając jednocześnie z zamyślenia.
-Em tak. Chyba tak. - zmieszałam się.
-Dużo się dziś wydarzyło, co?
-Dokładnie..
-Trzymasz się?
-Trochę. Nie wiem. Słabo jest..
-Wiesz, że jestem tu z Tobą. Pamiętaj. - objął mnie z uśmiechem patrząc w oczy.
-Tak. I tylko dlatego jeszcze się trzymam. - położyłam mu głowę na ramieniu i ułamkiem sekundy lekko się uśmiechnęłam. Poczułam się w końcu bezpiecznie.
Po jakimś czasie dotarliśmy do obozu.
-Ej ludzie słuchajcie! - zabrała nas Wika. - Pati się znalazła, Kendallowi wróciła pamięć i znów są razem i bla bla bla, rzygam tenczom - Państwo Schmidt wywrócili oczy - , ale teraz moja kolej.
-A o co ci chodzi? - uniosłam brew.
-Rządam do hotelu i jak już tu jesteśmy to tygodniowych wakacji na Grand Canarii. - założyła ręka na rękę.
-No w sumie.. - zastanowiłam się.
-Nie no ma racje. Z resztą ja też już sie wybujałam z małpami też rządam NORMALNYCH wakacji - wtrąciła się Pat.
-No dobra. To jutrzejszy cel: Grand Canaria. Szczęśliwe? - tak serio to sama chciałam tam pojechać ^.^
-Bardzo! - wyszczerzyła się Wika. Pożeganliśmy się i ruszyliśmy do namiotu. W drodze podeszła do mnie Zuz.
-Wera słuchaj! To nie jest tak jak myślisz.. 
-Wystarczająco dużo już dzis zrobiłaś. - spuściła głowę. - Chcę odpocząć. - weszłam do namiotu.
Następnego dnia po nocy spędzonej z PAti czyt. obie byłyśmy poobijane i zbolałe trzeba było się ruszyć. Spakowaliśmy wszystko i ok. południa byliśmy już w rejestracji jedngo z hoteli na Grand Canarii:  hotelu Mogan Princess
                 
                                            *Pati*


Połowie drogi do hotelu doniósł mnie biedny, zmachany Kendall aż w końcu doleźliśmy pod hotel.
-Dobra Carlos, Latynosie ty nasz, przodem! - wskazałam na drzwi.
-A bo czemu ja? - uniósł brew.
-Stwierdzam, że  z tb lepiej sie dogadają. - wzruszyłam ramionami - a i cała nasza banda dziwnie wygląda - rozejrzała sie przyglądając jakimś ludziom, którzy przyglądali się nam. NAgle do Wiki pożerającej Sinkersa i gapiącej się w te drzwi podszedł jakiś chłopiec i gapił sie na nią.
-Czego chcesz? - spojrzała na niego dziwnie, a potem na swojego batona. - Spadaj! Mój baton! Nie dam! - uniosła go wyżej i tupnęła nogą tak, że chłopiec sie wystraszył i pobiegł do mamy z płaczem, która wyżej wymieniona z daleka zwyzywała nas po swoim języku i odeszła z synkiem.
-Jednak pedałem to ty jesteś! - strzeliła facepalma Wera.
-No co!? Mój baton! Zapłaciłam za niego!! - przytyliła jedzenie blondynka.
-To tylko dziecko!! - trzepnęła ją po głowie Wera i wepchnęła do środka. - No leź już - wywróciła oczy. Taa  ona bardzo kocha  dzieci.
Zarejestrowaliśmy się i poszliśmy do pokoii. Wynajeliśmy 3.. Jeden dla chłopaków, drugi dla Zuzy i Wiki, a trzeci dla mnie i Wery. Tsa widać, że coś się wydarzyło.
-Powiesz mi co się stało? - odezwałam się kiedy wchodziłyśmy do pokoju
-A co miało?
-Daj spokój, wiesz. - zamknęłam drzwi.
-Nie - nawet na mnie nie patrzyła.
-No juz nie rób scen. No serio, gadaj. Wiesz, że będzie ci lepiej jak sie wygadasz.
-Ehh. Nie chce mi się o tym gadać.
-Jak coś to jestem - położyłam jej dłoń na ramieniu.
-Najwyżej później - odeszła odnosząc rzeczy do szafki. Ja rozpinałam walizkę, a nagle zadzwonił jej telefon.
-Komóra - wskazałam na jej tel.
-Wiem - wzięła go do ręki i odebrała. - Halo?
-Cześć maleńka, tęskniłaś?
Werę wryło w ziemie, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Uważnie zaczęłam tego słuchać. 
-Luc?? A-ale jakk???
-Zdziwiona bejbe (aha.?) ktoś tu zapomniał zmienić numer.
-Na śmierć! - walnęła się w czoło Wera.
-Nie wysiliaj się. I tak cię znajdę. - to było czuć, ze się głupio szczerzy do telefonu w tym momencie.
-Na pewno. Nigdy! Wbij to sb w końcu do tego tępego łba!
-Kiedyś tak nie mówiłaś. ;)
-Bo nie miałam innego wyjścia - podeszła w stronę łazienki i ściszyła głos.
-Taa. Czekamy tu ciągle na ciebie.
-I się nie doczekacie. To było szmat czasu temu, teraz już nic nie muszę i nigdy tam nie wrócę.
-To twoje miejsce. Nie oszukuj sie.
-To nie jest i nigdy nie było moje miejsce, ja mam teraz nowe życie i nie ma w nim miejsca dla ciebie!
-NAprawdę?.. 
Wera weszła do łazienki i słyszałam tylko ją.:
-Tak dokładnie tak! Pojmij, ze to koniec. ......  Ani do cb ani tam! Nigdy! ....  Tylko spróbuj! .....  Nie znajdziesz nas! ......  Nic mnie to nie obchodzi! To mu przekaż, że sie mnie nie doczeka! .......  Jasne! Nie masz tyle odwagi! .... Nigdy tak nie było! A tylko spróbuj ich tknąć to osobiście sie ciebie pozbędę! ....... Nigdy więcej tak do mnie nie mów i pojmij, że już nie wrócę! Nawet się nie zbliżaj! Nara!
Po chwili wyszła z łazienki.
-YYY Wera co to miało być? Czy my o czymś nie wiemy? - wskazałam  mega zdziwiona i lekko przerażona.
-Nie. - chwyciła za jakąś kurtkę. - Idę się przewiwtrzyć. Tylko ani słowa. - i trzasnęła drzwiami.  
Nie mam pojęcia co tu się wydarzyło, ale to było mega dziwne. I co to za typ? Co było szmat czasu temu? Gdzie ona nie wróci? Ciekawe czy to ma związek z tym, że tajemniczo zniknęła pod koniec 2 kl gimnazjum i nie było jej jeszcze w 3 i 1 liceum. Do dziś nikt nic nie wie, ale czy to może mieć jakiś związek z tym typem? Zaczynam się o nią bać..

sobota, 9 listopada 2013

Część 50 & KONKURS!

Wow już 50 część cytując moją friends CZAIIISZ?! xd Nie no serio dobiliśmy do 8383 xd
wejść i 50 rozdziału!! :OO *__*  Jestem z nas wszystkich dumna!! *O* xd Serio jesteście najlepsi kocham Was to wszystko dzięki Wam <33 A z tej okazji mam dla Was pewną niespodziankę :DD ^^ O ile ktoś wgl będzie chętny (tsaaa no, ale pomarzyć można ;D xd)  wygląda to tak:  na maila wera.xdd-btr-oni-i-ja@wp.pl  wysyłacie mi dowód na to, że jesteście największymi fankami jednego z chłopaków, słowem piszecie, normalnie, w słupkach (1..2..3..4.. itp itd) im więcej tym lepiej punktów z informacjami, ciekawostkami na temat wybranego chłopaka. Rzecz jasna zgodnie z prawdą! Im więcej tym lepiej! Oczywiście można o całym zespole, ale to będzie więcej roboty i jest do tego oddzielna zasada, którą mogę przkazać dla zainteresowanej Rusherki mailem, ale osobiście uważam, że lepiej po prostu o jednym z nich. Jednak jeśli ktoś nie potrafi wybrać, to niech napisze mi w mailu pytanie o tę zasadę konkursową z opisaniem całego zespołu. Mail ma wyglądać tak:  Temat: KONKURS Temat (dla osób zainteresowanych opisaniem całego zespołu) : KONKURS.ZASADA   Osoby opisujące cały boysband najpierw wysyłają maila pytając o zasadę, a potem maile z poleceniem konkursowym ;D.  Zgłaszamy się w komkach i tym samym loginem, imieniem, podpisem podpisujemy się w e-mailach :* Zgłoszenia przyjmuję do 18 listopada, więc czasu, a czasu ;p xd  Wyniki w ciągu ok. 4 dni. A nagroda, bo to najważniejsze xd, to udział w rozdziale albo zostanie głównym bądź jednym z ważniejszych bohaterów jednorazówki. Wiem, że nagroda do dupy, ale co innego moge dac? xdd no dobra wiec tak to wyglada, ewentualne pytania na podanego emaila albo w komkach czekam i liczę na Was :** , a teraz długo męczony xd, upragniony 50 rozdział!! :DD XDD ;pp Zapraszam :* ;)  .:
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


                                              *James*

Już 3 godzinę wędrowaliśmy szukając Pati na tej wyspie, a Wera nie odezwała się do nas ani słowem. Szła obok Carlosa, jak najdalej od nas. Jakbyśmy w ogóle nie istnieli. Czułem się jak ostani cham, kretyn i egoista! Nie to żebym nim nie był. A Zuz nawet nie mówię.. ledwo tam w ogóle szła. Od czasu do czasu objąłem ją, żeby podnieść na duchu, ale się odsuwała. Nwm czy dlatego, że nie chciała dobijać Wery, czy jest na mnie zła. A może wszystko na raz? Ehh życie jest takie skomplikowane! 
-Ej ile jeszcze będziemy tak łazić?! - rozstawiłem w końcu ręce zmęczony jak nie wiem co, zarazem przerywając te paskudną ciszę!
-Ehh no właśniee - mruknęła Wika opierając sie na Loganie obok, którego szła.
-Został nam ostatni fragment wyspy. Spokojnie. Już nie długo na dziś - kiwnęła głową Wera. O to chodzi. Kiedy ja się odezwałem cisza. Totalnie nic! Po prostu załamka! A poza tym.. na dziś?!?!
-Że przepraszam jak to na dziś?! - rozstawiła ręce oburzona i zszokowana Wika.
-No normalnie nie zauważyłaś, że chodzimy tylko po plaży? Jutro przeszukujemy głąb dżungli - wzruszyła ramionami po czym kiwnęła głową blondynka.
-Ty w ogóle nie czujesz zmęczenia?! - uniosła brew patrząc na nią Wika.
-Chodzi o Pati, moją i twoją przyjaciółkę, dla ciebie to nie wystarczająca motywacja??! - podeszła do niej i surowo oraz poważnie spojrzała po czym ruszyła dalej. No widać, że emocje zebrane przerodziły się właśnie w złość. Wtedy znów odezwała się Wika.. o jedno zdanie za dużo..
-Jaaaaammeeess ogarnij swoją przewrażliwioną i nienormalną dziweczynę.. - jęknęła znów rozkładając sie na Loganie, ta to do niego lgnie, nawet nie świadomie! Wtedy i ja i Wera i Zuz stanęliśmy jak wryci, no i Carlos. Czułem narastającą w dziewczynie złość mimo, że stała do mnie tyłem, bo szła przodem, która nagle po prostu prysnęła, jak bańka mydlana. Dziewczyna kucnęła i rozpłakała się. Po tej sytuacji domyśliłem się, że nie wiedzą.. Do Wery podszedł Carlos i objął ją. 
-Eyyy Wera.. sory nie chciałam, ale ten no.. bez przesady.. - podeszła do niej zagubiona Wika. Carlos pokiwał głową na nie, a dziewczyna odsunęła się. Chwilę Wera z brunetem kucali tak razem, aż nagle Carlos pomógł jej wstać, widać było, że namawiał ją, skutecznie. Mam wrażenie, że zawsze miał z nią lepszy kontakt niż ja.. Po chwili blondynka obróciła się.
-Chodźmy. Dalej. - powiedziała krótko i już nikt więcej się nie odzywał tylko po prostu rusyzliśmy za nią w objęciach Carlosa. Wywnioskowałem, że ON wie.
*2godziny później*
-Już końcowy odcinek - poinformowała Wera, a ja zwijałem się z bólu nóg.
-Ehh oby ;// - Wika tez nie wykazywała specjalnie dobrego nastroju.
-Jutro dla sprawiedliwości powinniśmy przespać cały dzień! - uniósł rękę do góry Logan.
-Popieram! - powtórzyłem jego gest, a Wera rzuciła tylko na mnie przelotne spojrzenie, po czym mój entuzjazm ostygł.
-Ehh no to ruszmy się i zkończmy to wreszcie ;// - znów jęknęła Wika i przyśpieszyła kroku.
-Czekajcie! - przytrzymała ją Wera ręką. - Słyszycie?
-Ale co? - uniosł brew Kendall.
-Muzykę.. - zamyśliła, a bardziej skupiłą się Wera.
-Ee, od słońca masz urojenia! Rusz się! - pchnęła ją Wika, aby szła, lecz tamta nie dała za wygraną.
-Nie! Na poważnie! Wsłuchajcie się.. - przymknąłem oczy, nastała niesamowita cisza i.. rzeczywiście usłyszałem muzykę. Ale skąd muzyka na bezludnej wyspie?!???
-Rzeczywiście! - wytrzeszczył oczy Logan.
-Ale to bezludna wyspa - rozstawiła ręce Zuz.
-Mam wrażenie, że znaleźliśmy to, czego szukaliśmy! - uśmiechnęła się Wera i pobiegła za dźwiękami piosenki.
-Oj nie rób sobie na wszelki wypadek zbętnych nadzieii - wescthnęła po czym wywróciła oczy Wika  i razem ruszyliśmy za blondynką w poszukiwaniu żródła dźwięku melodii.
Nagle Wera z 10 metrów przed nami stanęła jak wryta. My również natychmiast się zatrzymaliśmy.  Podeszliśmy do przodu i również zamarliśmy. Ukazał nam się ogromny szałas między drzewami dżungli.  Przy samym początku roślinności umieszczony hamak z jakiegoś materiału, jakby sukienki.., stolik ze ściętej palmy, a na nim 3 połówki kokosów z niewielkimi jakby kawałkami trzciny w środku. A pośród tego wszystkiego: kraby - rytmicznie uderzające w kamienie bądź własne kleszcze, małpy dziwnie skaczące jakby chyba "tańczące" ?, a w samiuteńkim środku tego wszystkiego pewna ruda istotka o niebieskich oczach, w strzępkach bluzki i spódnicy. Tańczyła z kokosem w ręce w rytmtej... no tym razem to już pasuje: zwierzęcej muzyki. Boże... ja zawsze wiedziałem, że ona ma bardzo blisko do małp, ale tego się nie spodizewałem O.o
-Eeeee Pati?? - uniosła brew maxymalnie zszokowana Wera. Przez "muzykę'' dziewczyna ledwo co usłyszała jakiś dźwięk. Zaczęła się rozglądać aż w końcu wzrokiem nas znalazła.
-Wera??? - również mega się zdziwiła, gdy nas ujrzała po czym podeszła na odległość 7 metrów od nas. - Co wy tu robicie????
-No jak to!? Szukamy cię! Myślałaś, że cię tak tu zostawię?!!? - dla Wery sie zaszkliły oczy, dla tamtej chyba też, bo momentalnie ruszyły do siebie i mocno się przytuliły. 
-Wiedziałam, że można na Was liczyć! - uroniła łzę szczęścia ruda. - Wika! Zuz! Chodźcie! - i typowy grupowy babski ścisk jak malowany. No rzygam tenczom. x.x 
-A tak serio, słuchaj, bo nie mam pojęcia, jak ty to...?! - wskazała na too.. no ten szałas i te małpy Wera i aż nie wiedziała jak to określić.
-Długo tu poprzebywałam znalazłam z nimi wspólny język, w końcu trochę tu posiedziałam - wzruszyła ramionami z uśmiechem.
-A ja myślę, że to nie jest kwestia dłuższego przebywania... - mruknąłem pod nosem.
-Słyszę cie debilu! - rzuciła we mnie jakimś kamieniem ruda. - Za tobą za bardzo nie tęskniłam! - wystawiła mi język. - A wiedziałeś, że te małpy są mądrzejsze niż ty? I lepiej czują muzę - iiiiiii wojna jak się patrzy! Już szykowałem pozycję bojową, aby ruszyć na tę rudą małpę kiedy nagle odezwała się Wera.
-Dobra zamknijcie się już idioci. Tyle czasu sie nie widzieliście, ludzie ona się bujała z małpami xd i przeżyła wypadek samolotowy, a wy mi się tu teraz kłócić będziecie?! Poza tym są ważniejsze reczy.. - wszystkie dziewczyny odsunęły się od Pati. - Myślę Pati, że powinnaś się z kimś zobaczyć.. - wskazała na nas blondynka, a my się rozsunęliśmy ukazując skołowanego Kendalla. Na początku zrobił minę wtf, ale zaczął uważniej przyglądać sie rudej i podszedł kilka kroków do przodu. - Ma amnezję.. Nic mu nie pomogło.. JEstem święcie przekonana, że jesteś jedynym lekarstwem - szepnęła do rudej Wera i odsunęła się w tył o krok. Pati i Kendall przyglądali się sobie dłużej. Nagle tak z nikąd blondyn ruszył. Podszedł kilka metrów, ruda też postawiła kilka kroków w przód. Nagle usłyszeliśmy głos Kendalla.
(klik)
-P..Pati?? - przyjrzał jej się jeszcze raz uważniej i otworzył szerzej oczy.
-To ja - rozstawiła delikatnie ręce z delikatnym uśmiechem. - Pamiętasz .. ? - postawiła krok do przodu z nadzieją we wzroku i uśmiechem na twarzy. Na to blondyn uśmiechnął się szeroko, podbiegł do niej, obkręcił namiętnie pocałował. 
-Pati przepraszam cię za wszystko! Byłem taki głupi! Ani mnie nie zdradziłaś, ani nie wystąpiłaś w żadnym klubie nocnym, byłaś po prostu pijana, a wtedy robi się różne głupie rzeczy, a ta nie była powodem, abym cię zostawiał. Po prostu pierwszy raz tak kogoś pokochałem i byłaś. i wciaż jesteś! dla mnie bardzo ważna.! Mogłem cie już na zawsze stracić tak strasznie Cię przepraszam już nigdy do tego nie dopuszczę, zawsze będę z Tobą! Wybaczysz mi to.. - patrzył w jej oczy błagalnie i chyba aż się zaszkliły ze wzruszenia. Dziewczyny na czele z Werą poryczały się, a Pati uroniła jednął łzę i uśmiechnęła się.
-Kiedy leciałam do stanów, oglądałam tt, na którym Log wstawiał różne wasze fotki.. pośród nich byłeś ty całujący jakąś dziewczynę w drzwiach.. - patrzyła na niego z mocno zaszklonymi oczami. Wtedy Wera wzrokiem mordercy zmroziła Loga.
-Co?? - Kendall nawet nie wiedział o tym zdjęciu.
-Spoko Pati. To jest tylko Lucy. Jego przyjaciółka od dzieciństwa. Witali się tylko. Byłam przy tym. Nic więcej ich nie łączy, powiedziałabym ci - kiwnęła głową wtrącając się Wera.
-Czy to prawda? - spojrzała na Kendalla Pati.
-Oczywiście! To moja przyjaciółka, żadnej innej dziewczyny nawet nie potrafiłbym pokochać, a już tym bardziej tak jak ciebie! JEsteś dla mnie jedyna! Kiedy dowiedziałem się o wypadku mój swiat się załamał. To właśnie stąd mój wypadek i amnezja. Nie mógł bym normalnie żyć bez ciebie! Kocham Cię Patrycjo! Proszę wybacz mi.! - uklęknął przed nią.
-Heh.. Za bardzo Cię kocham.. - uśmiechnęła się do niego Pati. - Też cie przepraszam za te całe zamieszanie.
-Ciii - uciszył ją. - Wszystko już dobrze.! Nareszcie! - uśmiechnął się szeroko Kendall i namiętnie się pocałowali.
-A ja wciąż.... RZYGAM. TENCZOM! - opierałem się o palmę z rozjechaną twarzą od tej scenki.
-Uważaj, bo ci tak zostanie. - pchnął mnie  z uśmiechem Log, a ja się wywróciłem -.-


Państwo Schmidt ruszyli na romantyczny spacer po plaży przy zachodzie słońca, mieli w końcu trochę do nadrobienia. Wika o czymś gadała z Loganem, Boże, że oni jeszcze nie są razem!?, a ja chciałem przeprosić Werę, ale uprzedził mnie Carlos.
-Przejdziemy się? - podszedł do Wery.
-Jasne! - uśmiechnęła się i ruszyli w kierunku urwiska.
-Szalony dzień, nie? - mówił brunet.
-Bardzo - uśmiechnęła się. - Ale romantyczny. Cieszę się, ze wszystko dobrze się skończyło - kiwnęła głową. Dalej już ich rozmowy nie słyszałem, ale widziałem, że usiedli na urwisku i dłuugo gadali. Dobrze się bawili..
-Daj spokój.. - podeszła do mnie Zuz. - Kiedy indziej.. niech teraz trochę odpocznie. Spędzi
milej czas - spojrzała na nich, a za nią i ja.
-Mam wrażenie.., ale tylko tak mi się wydaję.. no tak trochę myślę..., że między nimi może coś być.. - spojrzałem tak na nich nie wiedząc czy czuć złość, smutek, czy zdradę. Taaaa... chyba nie powinienem się wypowiadać -.- ;c ...
-Myślisz? - włożyła ręce do kieszeni Zuz i odeszła. Nie spojrzałem za bardzo na jej wyraz twarzy stąd nie do końca ją zrozumiałem, ale miałem wrażenie, że czegoś nie wiem..
-------------------------------------------------------------------------------
Udało się?! O.O O LOL! Like a bossssS! xd Wiecie co? Chyba nazwe ten rozdział "RZYGAM TENCZOM!'' Serio.. O.o Ale tak to jest jak opowiadanie pisze romantyczka ;p.  Nooo wiem, ze długi jak nw co, ale, bo to 50. Chciałam rozłożyć na 2 części, ale stwierdziłam, ze powinien się wyróżniać :D -.^ xd W końcu 50 c' nieee ^^ W tym opowiadaniu jeszcze wiele zmian przed nami, dużo będzie się działo, mówię ,dlategożeponieważ, dziś coś nowego wpadło mi dło łebka ;)  A narazie cieszmy się piknymi chwilami xd. Tak sweet, ze wyczówam seryjne rzygówki na tęczę xd. Przypominam o konkursie i zasadzie co najmniej 2 komków :** ;)  Pozdrawiam kochani :** ;)