niedziela, 24 listopada 2013

Część 51.

Na dzisiejszą notkę powiem tylko jedno: Brak weny, brak weny, brak weny, brak weny, brak weny, brak weny, sorcia <3, Zapraszam! :*
---------------------------------------------------------------------------------------------

                                               *Wera*


Siedzieliśmy tak z Carlosem chyba z półtorej godziny. W każdym razie zrobiło sie już ciemno, a Logan mocno się wkurzył. Więc przez pół godziny drogi gniłam z niego, że boi się ciemności, następne pół godziny śpiewaliśmy jak pojeby, z Wiką na czele, potem ogarnęłam, że mam aparat i porobiliśmy sb fotki, na tle morza, dżungli i pełni. A dalej szliśmy już w milczeniu. Kendall z Pati jakoś tak  na boku, po czym domysliłam się, ze państwo Schmidt powrócili. Logan z Wiką.., no serio?  To są tak pojebani i uparci ludzie, że brak mi słów. Już dawno powinni być razem. -.-  James szedł obok Zuz.. Nie zauważyłam specjalnie, żeby ze sobą gadali, chociaż spoglądałam na nich. A ja z Carlosem szliśmy na końcu. On trzymał ręce w kieszeni  i patrzył w stronę morza, a ja szłam ze spuszczonym łbem. Ja nigdy nie będę miała szczęścia w miłości. Historia z Jamesem też nie zaczęła się za fajnie i proszę, taki finał. Nie rozumiem ich. Nie pozabijałabym ich przecież, jeśli to prawdziwa miłość. Ale całować się perfidnie w krzakach za moimi plecami?! Zabolało mnie to. Ufałam im. Najbardziej na świecie. A wyszło na to, że i tak mogę liczyć tylko na siebie. No może jeszcze na Carlosa.. Być może właśnie go nie doceniałam. No, bo jakby nie patrzeć. Jest moim najlepszym przyjacielem, zawsze przy mnie był, wspierał i nigdy mnie nie zawiódł. Zawsze miałam z nim najlepszy kontakt. JAk tak dziś siedzieliśmy przy zachodzie słońca i potem pełni księżyca było mi jakoś tak dziwnie. Coś dziwnego czułam w brzuchu. Byłam taka szczęśliwa jak jakaś debilka. Mogłabym tam z nim zostać na zawsze i już nigdy nie wracać.  To jest dziwne, bo z każdym dniem co raz bardziej się do niego zbliżam albo w każdym razie mam takie wrażenie. Czyżby jednak nic mi się nie zdawało? Zakochałam się w Carlosie?
-Ej żyjesz? - szturchnął mnie w ramię Latynos z uśmiechem wyrywając jednocześnie z zamyślenia.
-Em tak. Chyba tak. - zmieszałam się.
-Dużo się dziś wydarzyło, co?
-Dokładnie..
-Trzymasz się?
-Trochę. Nie wiem. Słabo jest..
-Wiesz, że jestem tu z Tobą. Pamiętaj. - objął mnie z uśmiechem patrząc w oczy.
-Tak. I tylko dlatego jeszcze się trzymam. - położyłam mu głowę na ramieniu i ułamkiem sekundy lekko się uśmiechnęłam. Poczułam się w końcu bezpiecznie.
Po jakimś czasie dotarliśmy do obozu.
-Ej ludzie słuchajcie! - zabrała nas Wika. - Pati się znalazła, Kendallowi wróciła pamięć i znów są razem i bla bla bla, rzygam tenczom - Państwo Schmidt wywrócili oczy - , ale teraz moja kolej.
-A o co ci chodzi? - uniosłam brew.
-Rządam do hotelu i jak już tu jesteśmy to tygodniowych wakacji na Grand Canarii. - założyła ręka na rękę.
-No w sumie.. - zastanowiłam się.
-Nie no ma racje. Z resztą ja też już sie wybujałam z małpami też rządam NORMALNYCH wakacji - wtrąciła się Pat.
-No dobra. To jutrzejszy cel: Grand Canaria. Szczęśliwe? - tak serio to sama chciałam tam pojechać ^.^
-Bardzo! - wyszczerzyła się Wika. Pożeganliśmy się i ruszyliśmy do namiotu. W drodze podeszła do mnie Zuz.
-Wera słuchaj! To nie jest tak jak myślisz.. 
-Wystarczająco dużo już dzis zrobiłaś. - spuściła głowę. - Chcę odpocząć. - weszłam do namiotu.
Następnego dnia po nocy spędzonej z PAti czyt. obie byłyśmy poobijane i zbolałe trzeba było się ruszyć. Spakowaliśmy wszystko i ok. południa byliśmy już w rejestracji jedngo z hoteli na Grand Canarii:  hotelu Mogan Princess
                 
                                            *Pati*


Połowie drogi do hotelu doniósł mnie biedny, zmachany Kendall aż w końcu doleźliśmy pod hotel.
-Dobra Carlos, Latynosie ty nasz, przodem! - wskazałam na drzwi.
-A bo czemu ja? - uniósł brew.
-Stwierdzam, że  z tb lepiej sie dogadają. - wzruszyłam ramionami - a i cała nasza banda dziwnie wygląda - rozejrzała sie przyglądając jakimś ludziom, którzy przyglądali się nam. NAgle do Wiki pożerającej Sinkersa i gapiącej się w te drzwi podszedł jakiś chłopiec i gapił sie na nią.
-Czego chcesz? - spojrzała na niego dziwnie, a potem na swojego batona. - Spadaj! Mój baton! Nie dam! - uniosła go wyżej i tupnęła nogą tak, że chłopiec sie wystraszył i pobiegł do mamy z płaczem, która wyżej wymieniona z daleka zwyzywała nas po swoim języku i odeszła z synkiem.
-Jednak pedałem to ty jesteś! - strzeliła facepalma Wera.
-No co!? Mój baton! Zapłaciłam za niego!! - przytyliła jedzenie blondynka.
-To tylko dziecko!! - trzepnęła ją po głowie Wera i wepchnęła do środka. - No leź już - wywróciła oczy. Taa  ona bardzo kocha  dzieci.
Zarejestrowaliśmy się i poszliśmy do pokoii. Wynajeliśmy 3.. Jeden dla chłopaków, drugi dla Zuzy i Wiki, a trzeci dla mnie i Wery. Tsa widać, że coś się wydarzyło.
-Powiesz mi co się stało? - odezwałam się kiedy wchodziłyśmy do pokoju
-A co miało?
-Daj spokój, wiesz. - zamknęłam drzwi.
-Nie - nawet na mnie nie patrzyła.
-No juz nie rób scen. No serio, gadaj. Wiesz, że będzie ci lepiej jak sie wygadasz.
-Ehh. Nie chce mi się o tym gadać.
-Jak coś to jestem - położyłam jej dłoń na ramieniu.
-Najwyżej później - odeszła odnosząc rzeczy do szafki. Ja rozpinałam walizkę, a nagle zadzwonił jej telefon.
-Komóra - wskazałam na jej tel.
-Wiem - wzięła go do ręki i odebrała. - Halo?
-Cześć maleńka, tęskniłaś?
Werę wryło w ziemie, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Uważnie zaczęłam tego słuchać. 
-Luc?? A-ale jakk???
-Zdziwiona bejbe (aha.?) ktoś tu zapomniał zmienić numer.
-Na śmierć! - walnęła się w czoło Wera.
-Nie wysiliaj się. I tak cię znajdę. - to było czuć, ze się głupio szczerzy do telefonu w tym momencie.
-Na pewno. Nigdy! Wbij to sb w końcu do tego tępego łba!
-Kiedyś tak nie mówiłaś. ;)
-Bo nie miałam innego wyjścia - podeszła w stronę łazienki i ściszyła głos.
-Taa. Czekamy tu ciągle na ciebie.
-I się nie doczekacie. To było szmat czasu temu, teraz już nic nie muszę i nigdy tam nie wrócę.
-To twoje miejsce. Nie oszukuj sie.
-To nie jest i nigdy nie było moje miejsce, ja mam teraz nowe życie i nie ma w nim miejsca dla ciebie!
-NAprawdę?.. 
Wera weszła do łazienki i słyszałam tylko ją.:
-Tak dokładnie tak! Pojmij, ze to koniec. ......  Ani do cb ani tam! Nigdy! ....  Tylko spróbuj! .....  Nie znajdziesz nas! ......  Nic mnie to nie obchodzi! To mu przekaż, że sie mnie nie doczeka! .......  Jasne! Nie masz tyle odwagi! .... Nigdy tak nie było! A tylko spróbuj ich tknąć to osobiście sie ciebie pozbędę! ....... Nigdy więcej tak do mnie nie mów i pojmij, że już nie wrócę! Nawet się nie zbliżaj! Nara!
Po chwili wyszła z łazienki.
-YYY Wera co to miało być? Czy my o czymś nie wiemy? - wskazałam  mega zdziwiona i lekko przerażona.
-Nie. - chwyciła za jakąś kurtkę. - Idę się przewiwtrzyć. Tylko ani słowa. - i trzasnęła drzwiami.  
Nie mam pojęcia co tu się wydarzyło, ale to było mega dziwne. I co to za typ? Co było szmat czasu temu? Gdzie ona nie wróci? Ciekawe czy to ma związek z tym, że tajemniczo zniknęła pod koniec 2 kl gimnazjum i nie było jej jeszcze w 3 i 1 liceum. Do dziś nikt nic nie wie, ale czy to może mieć jakiś związek z tym typem? Zaczynam się o nią bać..

sobota, 9 listopada 2013

Część 50 & KONKURS!

Wow już 50 część cytując moją friends CZAIIISZ?! xd Nie no serio dobiliśmy do 8383 xd
wejść i 50 rozdziału!! :OO *__*  Jestem z nas wszystkich dumna!! *O* xd Serio jesteście najlepsi kocham Was to wszystko dzięki Wam <33 A z tej okazji mam dla Was pewną niespodziankę :DD ^^ O ile ktoś wgl będzie chętny (tsaaa no, ale pomarzyć można ;D xd)  wygląda to tak:  na maila wera.xdd-btr-oni-i-ja@wp.pl  wysyłacie mi dowód na to, że jesteście największymi fankami jednego z chłopaków, słowem piszecie, normalnie, w słupkach (1..2..3..4.. itp itd) im więcej tym lepiej punktów z informacjami, ciekawostkami na temat wybranego chłopaka. Rzecz jasna zgodnie z prawdą! Im więcej tym lepiej! Oczywiście można o całym zespole, ale to będzie więcej roboty i jest do tego oddzielna zasada, którą mogę przkazać dla zainteresowanej Rusherki mailem, ale osobiście uważam, że lepiej po prostu o jednym z nich. Jednak jeśli ktoś nie potrafi wybrać, to niech napisze mi w mailu pytanie o tę zasadę konkursową z opisaniem całego zespołu. Mail ma wyglądać tak:  Temat: KONKURS Temat (dla osób zainteresowanych opisaniem całego zespołu) : KONKURS.ZASADA   Osoby opisujące cały boysband najpierw wysyłają maila pytając o zasadę, a potem maile z poleceniem konkursowym ;D.  Zgłaszamy się w komkach i tym samym loginem, imieniem, podpisem podpisujemy się w e-mailach :* Zgłoszenia przyjmuję do 18 listopada, więc czasu, a czasu ;p xd  Wyniki w ciągu ok. 4 dni. A nagroda, bo to najważniejsze xd, to udział w rozdziale albo zostanie głównym bądź jednym z ważniejszych bohaterów jednorazówki. Wiem, że nagroda do dupy, ale co innego moge dac? xdd no dobra wiec tak to wyglada, ewentualne pytania na podanego emaila albo w komkach czekam i liczę na Was :** , a teraz długo męczony xd, upragniony 50 rozdział!! :DD XDD ;pp Zapraszam :* ;)  .:
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


                                              *James*

Już 3 godzinę wędrowaliśmy szukając Pati na tej wyspie, a Wera nie odezwała się do nas ani słowem. Szła obok Carlosa, jak najdalej od nas. Jakbyśmy w ogóle nie istnieli. Czułem się jak ostani cham, kretyn i egoista! Nie to żebym nim nie był. A Zuz nawet nie mówię.. ledwo tam w ogóle szła. Od czasu do czasu objąłem ją, żeby podnieść na duchu, ale się odsuwała. Nwm czy dlatego, że nie chciała dobijać Wery, czy jest na mnie zła. A może wszystko na raz? Ehh życie jest takie skomplikowane! 
-Ej ile jeszcze będziemy tak łazić?! - rozstawiłem w końcu ręce zmęczony jak nie wiem co, zarazem przerywając te paskudną ciszę!
-Ehh no właśniee - mruknęła Wika opierając sie na Loganie obok, którego szła.
-Został nam ostatni fragment wyspy. Spokojnie. Już nie długo na dziś - kiwnęła głową Wera. O to chodzi. Kiedy ja się odezwałem cisza. Totalnie nic! Po prostu załamka! A poza tym.. na dziś?!?!
-Że przepraszam jak to na dziś?! - rozstawiła ręce oburzona i zszokowana Wika.
-No normalnie nie zauważyłaś, że chodzimy tylko po plaży? Jutro przeszukujemy głąb dżungli - wzruszyła ramionami po czym kiwnęła głową blondynka.
-Ty w ogóle nie czujesz zmęczenia?! - uniosła brew patrząc na nią Wika.
-Chodzi o Pati, moją i twoją przyjaciółkę, dla ciebie to nie wystarczająca motywacja??! - podeszła do niej i surowo oraz poważnie spojrzała po czym ruszyła dalej. No widać, że emocje zebrane przerodziły się właśnie w złość. Wtedy znów odezwała się Wika.. o jedno zdanie za dużo..
-Jaaaaammeeess ogarnij swoją przewrażliwioną i nienormalną dziweczynę.. - jęknęła znów rozkładając sie na Loganie, ta to do niego lgnie, nawet nie świadomie! Wtedy i ja i Wera i Zuz stanęliśmy jak wryci, no i Carlos. Czułem narastającą w dziewczynie złość mimo, że stała do mnie tyłem, bo szła przodem, która nagle po prostu prysnęła, jak bańka mydlana. Dziewczyna kucnęła i rozpłakała się. Po tej sytuacji domyśliłem się, że nie wiedzą.. Do Wery podszedł Carlos i objął ją. 
-Eyyy Wera.. sory nie chciałam, ale ten no.. bez przesady.. - podeszła do niej zagubiona Wika. Carlos pokiwał głową na nie, a dziewczyna odsunęła się. Chwilę Wera z brunetem kucali tak razem, aż nagle Carlos pomógł jej wstać, widać było, że namawiał ją, skutecznie. Mam wrażenie, że zawsze miał z nią lepszy kontakt niż ja.. Po chwili blondynka obróciła się.
-Chodźmy. Dalej. - powiedziała krótko i już nikt więcej się nie odzywał tylko po prostu rusyzliśmy za nią w objęciach Carlosa. Wywnioskowałem, że ON wie.
*2godziny później*
-Już końcowy odcinek - poinformowała Wera, a ja zwijałem się z bólu nóg.
-Ehh oby ;// - Wika tez nie wykazywała specjalnie dobrego nastroju.
-Jutro dla sprawiedliwości powinniśmy przespać cały dzień! - uniósł rękę do góry Logan.
-Popieram! - powtórzyłem jego gest, a Wera rzuciła tylko na mnie przelotne spojrzenie, po czym mój entuzjazm ostygł.
-Ehh no to ruszmy się i zkończmy to wreszcie ;// - znów jęknęła Wika i przyśpieszyła kroku.
-Czekajcie! - przytrzymała ją Wera ręką. - Słyszycie?
-Ale co? - uniosł brew Kendall.
-Muzykę.. - zamyśliła, a bardziej skupiłą się Wera.
-Ee, od słońca masz urojenia! Rusz się! - pchnęła ją Wika, aby szła, lecz tamta nie dała za wygraną.
-Nie! Na poważnie! Wsłuchajcie się.. - przymknąłem oczy, nastała niesamowita cisza i.. rzeczywiście usłyszałem muzykę. Ale skąd muzyka na bezludnej wyspie?!???
-Rzeczywiście! - wytrzeszczył oczy Logan.
-Ale to bezludna wyspa - rozstawiła ręce Zuz.
-Mam wrażenie, że znaleźliśmy to, czego szukaliśmy! - uśmiechnęła się Wera i pobiegła za dźwiękami piosenki.
-Oj nie rób sobie na wszelki wypadek zbętnych nadzieii - wescthnęła po czym wywróciła oczy Wika  i razem ruszyliśmy za blondynką w poszukiwaniu żródła dźwięku melodii.
Nagle Wera z 10 metrów przed nami stanęła jak wryta. My również natychmiast się zatrzymaliśmy.  Podeszliśmy do przodu i również zamarliśmy. Ukazał nam się ogromny szałas między drzewami dżungli.  Przy samym początku roślinności umieszczony hamak z jakiegoś materiału, jakby sukienki.., stolik ze ściętej palmy, a na nim 3 połówki kokosów z niewielkimi jakby kawałkami trzciny w środku. A pośród tego wszystkiego: kraby - rytmicznie uderzające w kamienie bądź własne kleszcze, małpy dziwnie skaczące jakby chyba "tańczące" ?, a w samiuteńkim środku tego wszystkiego pewna ruda istotka o niebieskich oczach, w strzępkach bluzki i spódnicy. Tańczyła z kokosem w ręce w rytmtej... no tym razem to już pasuje: zwierzęcej muzyki. Boże... ja zawsze wiedziałem, że ona ma bardzo blisko do małp, ale tego się nie spodizewałem O.o
-Eeeee Pati?? - uniosła brew maxymalnie zszokowana Wera. Przez "muzykę'' dziewczyna ledwo co usłyszała jakiś dźwięk. Zaczęła się rozglądać aż w końcu wzrokiem nas znalazła.
-Wera??? - również mega się zdziwiła, gdy nas ujrzała po czym podeszła na odległość 7 metrów od nas. - Co wy tu robicie????
-No jak to!? Szukamy cię! Myślałaś, że cię tak tu zostawię?!!? - dla Wery sie zaszkliły oczy, dla tamtej chyba też, bo momentalnie ruszyły do siebie i mocno się przytuliły. 
-Wiedziałam, że można na Was liczyć! - uroniła łzę szczęścia ruda. - Wika! Zuz! Chodźcie! - i typowy grupowy babski ścisk jak malowany. No rzygam tenczom. x.x 
-A tak serio, słuchaj, bo nie mam pojęcia, jak ty to...?! - wskazała na too.. no ten szałas i te małpy Wera i aż nie wiedziała jak to określić.
-Długo tu poprzebywałam znalazłam z nimi wspólny język, w końcu trochę tu posiedziałam - wzruszyła ramionami z uśmiechem.
-A ja myślę, że to nie jest kwestia dłuższego przebywania... - mruknąłem pod nosem.
-Słyszę cie debilu! - rzuciła we mnie jakimś kamieniem ruda. - Za tobą za bardzo nie tęskniłam! - wystawiła mi język. - A wiedziałeś, że te małpy są mądrzejsze niż ty? I lepiej czują muzę - iiiiiii wojna jak się patrzy! Już szykowałem pozycję bojową, aby ruszyć na tę rudą małpę kiedy nagle odezwała się Wera.
-Dobra zamknijcie się już idioci. Tyle czasu sie nie widzieliście, ludzie ona się bujała z małpami xd i przeżyła wypadek samolotowy, a wy mi się tu teraz kłócić będziecie?! Poza tym są ważniejsze reczy.. - wszystkie dziewczyny odsunęły się od Pati. - Myślę Pati, że powinnaś się z kimś zobaczyć.. - wskazała na nas blondynka, a my się rozsunęliśmy ukazując skołowanego Kendalla. Na początku zrobił minę wtf, ale zaczął uważniej przyglądać sie rudej i podszedł kilka kroków do przodu. - Ma amnezję.. Nic mu nie pomogło.. JEstem święcie przekonana, że jesteś jedynym lekarstwem - szepnęła do rudej Wera i odsunęła się w tył o krok. Pati i Kendall przyglądali się sobie dłużej. Nagle tak z nikąd blondyn ruszył. Podszedł kilka metrów, ruda też postawiła kilka kroków w przód. Nagle usłyszeliśmy głos Kendalla.
(klik)
-P..Pati?? - przyjrzał jej się jeszcze raz uważniej i otworzył szerzej oczy.
-To ja - rozstawiła delikatnie ręce z delikatnym uśmiechem. - Pamiętasz .. ? - postawiła krok do przodu z nadzieją we wzroku i uśmiechem na twarzy. Na to blondyn uśmiechnął się szeroko, podbiegł do niej, obkręcił namiętnie pocałował. 
-Pati przepraszam cię za wszystko! Byłem taki głupi! Ani mnie nie zdradziłaś, ani nie wystąpiłaś w żadnym klubie nocnym, byłaś po prostu pijana, a wtedy robi się różne głupie rzeczy, a ta nie była powodem, abym cię zostawiał. Po prostu pierwszy raz tak kogoś pokochałem i byłaś. i wciaż jesteś! dla mnie bardzo ważna.! Mogłem cie już na zawsze stracić tak strasznie Cię przepraszam już nigdy do tego nie dopuszczę, zawsze będę z Tobą! Wybaczysz mi to.. - patrzył w jej oczy błagalnie i chyba aż się zaszkliły ze wzruszenia. Dziewczyny na czele z Werą poryczały się, a Pati uroniła jednął łzę i uśmiechnęła się.
-Kiedy leciałam do stanów, oglądałam tt, na którym Log wstawiał różne wasze fotki.. pośród nich byłeś ty całujący jakąś dziewczynę w drzwiach.. - patrzyła na niego z mocno zaszklonymi oczami. Wtedy Wera wzrokiem mordercy zmroziła Loga.
-Co?? - Kendall nawet nie wiedział o tym zdjęciu.
-Spoko Pati. To jest tylko Lucy. Jego przyjaciółka od dzieciństwa. Witali się tylko. Byłam przy tym. Nic więcej ich nie łączy, powiedziałabym ci - kiwnęła głową wtrącając się Wera.
-Czy to prawda? - spojrzała na Kendalla Pati.
-Oczywiście! To moja przyjaciółka, żadnej innej dziewczyny nawet nie potrafiłbym pokochać, a już tym bardziej tak jak ciebie! JEsteś dla mnie jedyna! Kiedy dowiedziałem się o wypadku mój swiat się załamał. To właśnie stąd mój wypadek i amnezja. Nie mógł bym normalnie żyć bez ciebie! Kocham Cię Patrycjo! Proszę wybacz mi.! - uklęknął przed nią.
-Heh.. Za bardzo Cię kocham.. - uśmiechnęła się do niego Pati. - Też cie przepraszam za te całe zamieszanie.
-Ciii - uciszył ją. - Wszystko już dobrze.! Nareszcie! - uśmiechnął się szeroko Kendall i namiętnie się pocałowali.
-A ja wciąż.... RZYGAM. TENCZOM! - opierałem się o palmę z rozjechaną twarzą od tej scenki.
-Uważaj, bo ci tak zostanie. - pchnął mnie  z uśmiechem Log, a ja się wywróciłem -.-


Państwo Schmidt ruszyli na romantyczny spacer po plaży przy zachodzie słońca, mieli w końcu trochę do nadrobienia. Wika o czymś gadała z Loganem, Boże, że oni jeszcze nie są razem!?, a ja chciałem przeprosić Werę, ale uprzedził mnie Carlos.
-Przejdziemy się? - podszedł do Wery.
-Jasne! - uśmiechnęła się i ruszyli w kierunku urwiska.
-Szalony dzień, nie? - mówił brunet.
-Bardzo - uśmiechnęła się. - Ale romantyczny. Cieszę się, ze wszystko dobrze się skończyło - kiwnęła głową. Dalej już ich rozmowy nie słyszałem, ale widziałem, że usiedli na urwisku i dłuugo gadali. Dobrze się bawili..
-Daj spokój.. - podeszła do mnie Zuz. - Kiedy indziej.. niech teraz trochę odpocznie. Spędzi
milej czas - spojrzała na nich, a za nią i ja.
-Mam wrażenie.., ale tylko tak mi się wydaję.. no tak trochę myślę..., że między nimi może coś być.. - spojrzałem tak na nich nie wiedząc czy czuć złość, smutek, czy zdradę. Taaaa... chyba nie powinienem się wypowiadać -.- ;c ...
-Myślisz? - włożyła ręce do kieszeni Zuz i odeszła. Nie spojrzałem za bardzo na jej wyraz twarzy stąd nie do końca ją zrozumiałem, ale miałem wrażenie, że czegoś nie wiem..
-------------------------------------------------------------------------------
Udało się?! O.O O LOL! Like a bossssS! xd Wiecie co? Chyba nazwe ten rozdział "RZYGAM TENCZOM!'' Serio.. O.o Ale tak to jest jak opowiadanie pisze romantyczka ;p.  Nooo wiem, ze długi jak nw co, ale, bo to 50. Chciałam rozłożyć na 2 części, ale stwierdziłam, ze powinien się wyróżniać :D -.^ xd W końcu 50 c' nieee ^^ W tym opowiadaniu jeszcze wiele zmian przed nami, dużo będzie się działo, mówię ,dlategożeponieważ, dziś coś nowego wpadło mi dło łebka ;)  A narazie cieszmy się piknymi chwilami xd. Tak sweet, ze wyczówam seryjne rzygówki na tęczę xd. Przypominam o konkursie i zasadzie co najmniej 2 komków :** ;)  Pozdrawiam kochani :** ;)

piątek, 1 listopada 2013

Część 49.

No heeeejjjjaaaa!!!! :DD W końcu mi się naprawiło! Samo, ogarniacie?!?! O.o  Lol!, ale to piękne!! ^^ Wreszcie żyje!! AA ^^  Dobra daun udało mi się skończyć ten rzdz, yeeaaahhh <3, iii no  słitasy słitasy, żygamy tęczą x3 Xd  Poważnie nie porzygajcie się, a jak cos polecam zapić tranem.. ewentualnie gorzką żółądkową.. taką z mordą Kiepskiego!! Widzieliście to??!! *OOO* Piękne! x3 xd  Więc %%%%%%%%%%%%% <33 XD i zapraszaaammm!! :**
A i jest tylko jeden komek (wiem i tak piękne, że wgl jest do tak zwalonego rozdziału! O.o  Dlatego dziękuję Ci Maju R :* Lovciam Cię! :** XD), że notka byla debilnie debilna to nic dziwnego ze nie komentowaliscie, bo co mieliscie isac ze dno? jestescie kochani nie ma hejtów lovciam Was ^^  NA czele z autorką 1 komka która tak pięknie skłamała, że notka jest super, dziękuję Ci podniosłaś mnie na duchu! :** <33
No to już nie nawijam, bo przynudzam AMEN i zapraszam.! :*** :DDD XDD :
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

                                            *Wera*

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niedomknięty namiot. Wszędzie było słychać rozmowy, krzątające się osoby. Przeciągnęłam kilka razy głęboko ziewając i rozejrzałam po pokoju, w którym zobaczyłam tylko Wikę, która aktualnie jeszcze stała w piżamie i trzymała w dłoni bluzkę. 
-O hej - spojrzała na mnie kiedy się usiadłam. - Wreszcie wstałaś. Ale w sumie ja tez sobie dzis dluzej pospalam, wstalam 10 minut temu - uśmiechnęła się i wróciła do wybierania spodni.
-Aaa która jest?? - rozejrzałam się po namiocie przecierając oczy, jakby szukając zegarka.
-12 - kiwnęła głową Wika, a ja wytrzeszczyłam oczy.
-No co ty?! Już !? - zerwałam się szybko z łóżka. - No nie to trzeba się szybko wybierać. Ubieraj się szbko ja też! - wyjęłam spod łóżka walizkę.
-Ej na mnie nie patrz ja się chociaż trochę ochlapałam, a ty jeszcze musisz - wzruszyła ramionami.
-Błagam powiedz, że nie użyłas mydła czy czegoś!? - obróciłam się szybko wystraszona patrząc na nią.
-Bez przesady - przymrużyła oczy.
-A z tb to wiadomo? - rozłożyłam ręce. - A na nic i tak nie mam czasu. Tylko się ubiorę i wychodzimy. Nie ma czasu! - mówiłam zaczynając się przebierać. 
Wskoczyłam szybko w jakieś ciuchy, wzięłam torbę i chwilę po Wice wyskoczyłam z namiotu alarmując na całę gardło, żeby i inni się zbierali. Po kilku sekundach juz stali przede mną gotowi. Brakowało tylko Jamesa i Zuzy.. 
-No kurde gdzie te debile?! - rozłożyłam ręce zła.
-Spokojnie zaraz przyjdą - uspakajał mnie Carlos.
-Ehh.. - mruknęłam i nagle sobie uświadomiłam, że po wstaniu zazwyczaj chodzi się do kibla. - Ejjjj. Słuchajcie, czekając na nich ja na chwilkę skocze w krzaczki - zrobiłam słodką minkę, oni rozstawili ręce z wyrazem miny "really!?", a ja pobiegłam za tył mojego i dziewczyn namiotu do dżungli. Weszłam między liście i jeszcze trochę dalej i.. zmieniło się moje całe życie. Właśnie ujrzałam swoją najlepszą przyjaciółkę od 1 klasy całującą się z moim chłopakiem.
Wprawiło mnie to w taki szok, że nie mogłam zachować równowagi zachwiałam się, stawiając, aby nie upaść, kilka kroków w bok przy czym złamałam jakąś gałązkę co oderwało od siebie państwa zakochanych. 
-Wera?! - spojrzeli na mnie zdziwieni, zagubieni i przerażeni.
-Znamy się.? Najmocniej przepraszam, że przeszkodziłam.! - zaszkiliły mi się oczy i obróciłam się, aby odbiec, ale zainterweniowała Zuz i chwyciła mnie za rękę.
-Czekaj, Wera! To nie tak.. - i tu spuściła wzrok najwidoczniej nie wiedząc co dalej.
-Nie? A jak?  Dla mnie to jednoznaczne. Dwójka najbliższych dla mnie ludzi.. Jak mogliście.?! - spoglądałam raz na jedno raz na drugie, spłynęła mi łza po policzku, wyrwałam się i odbiegłam jak najszybciej. Najchętniej utopiłabym się wtedy w oceanie, życie lubiło wystawiać mnie na próby.. za dużo i na raz.. nw czy to już dla mnie nie za wiele..

                                               *James*

Co się wydarzyło?

Wstałem wcześnie. Z rana. Była coś.. 8.? 9.?  O tej samej z namiotu wyszła Zuz. Tylko Carlos wstał wcześniej. Siedział sam na kłodzie z wczorajszego ogniska i patrzył na ocen. Nie wiedzieliśmy o co chodzi, więc żadne się nie odezwało.. widocznie myślał o czymś ważnym.. potem cały dzień szykowaliśmy się.. , ale to było takie ehh działające na nerwach szykowanie się. Te ciągłe spojrzenia, szturchnięcia przy przechodzeniu obok siebie i bez przerwy na siebie wpadaliśmy. Byłem taki rozkojarzony kiedy tylko ją widziałem. To okropna sytuacja! Najchętniej podszedł bym do niej, pocałował ją i powiedział ile dla mnie znaczy, ale tak bardzo nie chciałem skrzywdzić Wery. Poza tym skąd wiem, że ona odwzajemnia moje uczucie? Może tylko mi się wydaje?
Tak czy inaczej. Zbliżało się południe. Zobaczyłem, że Zuzka idze do dżungli. Pokrzątałem się jeszcze parę minut i po chwili niepostrzeżenie zniknąłem. Szedłem za jej śladem. Po kilku kolejnych minutach znalazłem ją.
-Ejj! - krzyknęła. - Co ty tu robisz?!
-A ty.? - uniosłem brew.
-Potrzeby fizjologiczne - przymrużyła oczy. - Masz szczęście, że nie przyszedłeś chwilę wcześniej.!
-Noo czuję, że oślepłbym - udałem wystraszonego, a ona rzuciła we mnie jakimś kokosem.
-Ałł! - złapałem się za brzuch.
-Spadaj! - wystawiła język i chciała odejść, lecz kiedy mnie mijała złapałem ją w pasie. - Ej co jest.? - spojrzała na mnie.
-Poczekaj chwilę
-Po co?
-Musimy pogadać.. 
-O czym.?
-Spójrz mi w oczy.. - złapałem ją za ramiona, a ona choć widziałem, że chciała się zbuntować i nie zrobić tego spojrzała w moje oczy. - Nie czujesz tego??
-Ale.. czego.? - zdawała się być zagubiona.
-Te ostatnie wydarzenia.. nie widzisz co się dzieje?? Zuzanno.. Kocham Cię.. - Boże co to było!? Zapatrzyłem się w te jej piękne brązowe tęczówki i jakoś tak wypłynęło to co długo w sobie nosiłem... bez skojarzeń zboczuchom.! To ważna scena xd
Zatkało ją. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
-Ja.. - zaczęła, ale nie skończyła.
-Powiedz. Proszę powiedz mi.. czy ty.. też mnie kochasz??? - tak bardzo i długo czekałem na tę odpowiedź..
-Ja.. no wiesz.. - spuściła głowę.
-Tak.?? - uniosłem jej głowę, za podbródek, tak, ze nasze oczy znów się spotkały i czekałem z nadzieją.
-Tak.. - spuściła wzrok chyba zwstydzona, bo zawsze była nieśmiałą osobą, a ja poczułem, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
-NAprawdę?! - szczęśliwy aż prawie, że wykrzyknąłem.
-Tak.. , ale to złe..  - zatkała mi dłonią usta.                                                                                          
-Złe?? To najwspanialsza rzecz na świecie! - chwyciłem ją za ręce.
-Wera.. - puściła moje dłonie, a i mi entuzjazm ostygł. - Nie chcę jej skrzywdzić..
-Ja też.. - spuściłem głowę. - Ale my też powinniśmy być szczęśliwi. Widocznie ja i ona nie bylśmy sobie pisani.. - uniosłem ponownie za podbródek jej zmartwioną twarz.
-A ona nadal Cię kocha?? - spojrzała mi w oczy.
-Nie wiem.. od dawna coś jest inaczej.. ja się zakochałem w Tobie, może i ona nie darzy mnie już uczuciem.?
-A jesli? - patrzyła załamana.
-Damy radę.!  Najważniejsze, że teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie dzięki Tobie! - podniósłem ją, obkręciłem, a po chwili.. złączyliśmy usta w pocałunku.  To było niesamowite! Na to czekałem już od tak dawna. Teraz czułem, że żyję. Niestety po kilku sekundach nasza bajka się skończyła. Zobaczyła nas Wera. Zuzia chciała ją zatrzymać. Na próżno. Zraniliśmy ją.. Tak bardzo się tego obawialiśmy.. Ciekawe czy Zuz się teraz w ogóle do mnie odezwie?! I znów zachowuje sie jak egoista!  To jej przyjaciółka.. a moja dziewczyna.. chyba juz byla.. dziewczyna..
-----------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Liczę, na komki i pamiętajcie, że zasada 2 komków obowiązuje i juz teraz nie ma łaskkk :* Serio tyle wejsc a komków.. liczę na Was i jeszcze raz Pozdrowienia Maju R :*** <33 Papap do nn :*** XD