Wiem, że długo mnie tu nie było, ale tle pracowałam nad tą jednorazówką, a i tak mi nie wyszła -,-
Bo najpierw zaczęłam jedną, ale jakoś mi się nie spodobała i musiałam wymyślić tą. A już tyle się nad nią męczyłam, że sobie sprawy nie zdajecie! -,- O no i jeszcze gify doszły -,- Ale to wszystko dla Was! <33 XD
Słuchajcie jesteście najlepsi!! Po prostu kocham Was za wejścia!!!! <333 A o komach to aż brak mi słów..
Pod przed-ostatnią notką 4 komki, w tym jeden mój :D, i pod ostatnią 3! :D 9 obserwatorów!!! ^^ :D XD Widzę, .że ktoś jednak mnie tu serio kocha!!! :D <33 Jesteście najlepsi!!!!
Więc o to i dla Was 1 część jednorazóweczki:
(przepraszam, że nie wyszła .... :( )
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka. To takkk… Jestem Cassede Jons. Ale mówią do mnie Cass. Mam 19 lat iiii kończę szkołę :D. xD Jestem jedynaczką, ale mam świetnych przyjaciół. Na chwilę obecną, nie jestem tak rozrywkowa i szalona jak kiedyś. Ubieram się, zachowuję itd., inaczej niż kiedyś. Ciągle noszę włosy w kucyk, czasem zakładam zerówki, jakaś bluzka i spódniczka, od czasu do czasu EWENTUALNIE jakieś jeansy, których kiedyś w szkole w ogóle nie nosiłam, no i bardzo dobrze się uczę. Najlepiej w szkole. Nie chodzę na imprezy poza szkolne, a i na szkolnych nie szaleję. Bardzo dużo się zmieniło. Kiedyś zawsze topy, jeansy, najczęściej krótkie i luźne, zwaliste ciuchy, muzyka na full i impreza zawsze i wszędzie. A pytanie CO, mnie tak zmieniło? Kiedy miałam 16 lat moi rodzice i młodsza siostrzyczka, Katy, zginęli w wypadu samochodowym. Chcieli mnie wziąć do domu dziecka. Ale ja nie dawałam się. Uciekałam i robiłam co mogłam, żeby mnie nie znaleźli. Sytuację uratowała pewna rodzina, która mnie zaadoptowała. Moja przybrana matka ma 35 lat, a ojciec 41. Bardzo mnie pokochali i zapewnili wszystko co potrzebne. Starali się mnie pocieszyć i wrócić do życia. Udało im się, ale jednak, już nic nie było tak jak kiedyś. Mimo, że również bardzo ich pokochałam, jednak nie byli w stanie całkowicie zapełnić pustki spowodowanej śmiercią najbliższych. Nie miałam już kontaktu nawet z moją najbliższą rodziną. Nawet najlepsze przyjaciółki nie potrafiły przywrócić mi całkowicie radości życia i namówić, abym znów była sobą sprzed lat. Ale mimo to nasza przyjaźń przetrwała, a nawet wzmocniła się :) Jednak jedna rzecz się nie zmieniła. Lubiłam po powrocie ze szkoły, kiedy byłam sama, pograć na gitarze, napisać piosenkę i potańczyć. Jednak nikt o tym nie wiedział.. , ale nie ważne..
-Co
dostałaś ze sprawdzianu z przyry? – spytałam Hally kiedy szłyśmy do szkolnych
szafek.
-4..
, a ty? – nawet nie spojrzała na mnie.
-6.
Bez zmian – uśmiechnęłam się, a moja przyjaciółka tylko wywróciła oczy.
Wymieniłam
książki w szafce i nagle zobaczyłam moją 2 BF, Sarę.
-Siemka.
Gdzie byłaś? – pomachałam do podchodzącej dziewczyny.
-Hej.
W nauczycielu. Prosiłam o dopisanie mnie do listy uczestników wycieczki do USA.
Moi rodzice w końcu się zgodzili. –
wyjaśniła i podeszła do swojej szafki, czyli tuż koło mojej.
-Ooo
to fajnie. Zwłaszcza, że to pierwsza tak daleka szkolna wycieczka. I jak?
Dopisali cię?
-Nom.
Udało mi się.! ^^ Tylko wycha mi nawijała CAŁY CZAS ile to ona dla mnie teraz
robi – zaczęła wywracać oczami i się zaśmiałyśmy.
-To
jak? Idziemy? – podeszła do nas Hally i razem z Sarą przytaknęłyśmy.
*2godziny
później*
-No
nie wierze! Była taka ładna pogoda, a tak się rozpadało! -,- - jęknęła Sara
wbiegając z Hally pod dach na przystanku autobusowym.
-Eee,
przeżywacie. Ja tam lubię deszcz! ^^ - wyszczerzyłam się i zakręciłam zbierając
przy okazji krople wody, czyli po ludzku; bardziej się zmoczyłam.
Spojrzałam
na chwilę na dziewczyny, które uniosły brew.
-Eee.
Znaczy.. Lubiłam.. – ogarnęłam się, włożyłam bluzę i jednocześnie kaptur po
czym schowałam się obok nich.
-Cass.
Po co udajesz. Przecież nic, a nic się nie zmieniłaś. To, że Twoi rodzice i
Katy zginęli nie znaczy, że musisz zmieniać całe twoje życie – powiedziała Sara,
a Hally ją szturchnęła łokciem w biodro. – Ooouu.. Sorki…
Nic
nie powiedziałam. Wyszłam spod daszku i stanęłam w kałuży. Wszystkie
wspomnienia wróciły.. Chciałam jak najszybciej stamtąd zniknąć. I moje życzenie
zostało wysłuchane. Nagle zobaczyłam swój autobus. Szybko do niego wleciałam
bez żadnego słowa, usiadłam na samym końcu i wsadziłam słuchawki w uszy. Tak
bardzo chciałam w końcu od tego wszystkiego uciec…
*1miesiąc
później*
Od
tamtych słów Sary na przystanku zrobiłam się jakoś bardziej markotna. Nie
miałam prawie na nic ochoty, nigdzie, ale to nigdzie z nimi nie chodziłam, od
razu po lekcjach wracałam do domu i zamykałam się w swoim pokoju. Może to był
taki rodzaj próby ucieczki od tego wszystkiego i mimo, że wiedziałam, że to
wszystko nie ma sensu, brnęłam w swoje…
Natomiast sama Sara cały czas mnie przepraszała, ale ona oprócz tego, że
mi to wszystko przypomniała i uświadomiła nic nie zrobiła. To był mój problem,
z którym to ja musiałam sobie poradzić. Rzecz w tym…, że nie wiedziałam jak…
Tak
czy inaczej.. Był dzień wyjazdu do USA. A, że przez ten dół w jaki wpadłam nie
była zbyt uważna nie wiedziałam nawet do jakiego miasta jedziemy. Widziałam, że
dziewczyny strasznie się z czegoś cieszą, ale jak już mówiłam, niezbyt ich
słuchałam. No mniejsza…
Wstałam
i poszłam wziąć prysznic. Potem przebrałam się, włosy sczesałam w kucyk i
włożyłam te swoje ukochane zerówki, które teraz już nosiłam cały czas. Wzięłam
swoją walizkę z rzeczami i torebkę i zeszłam na dół.
-Hej
– powiedziałam wchodząc do kuchni i odstawiając walizkę.
-Cześć.
Jak się spało? – uśmiechnęli się ciepło moi… moi rodzice…..
-Dobrze,
dzięki – uśmiechnęłam się i podeszłam ich przytulić.
-Może
jednak chcesz, żebyśmy cię odprowadzili pod autobus? – spytała moja.. eh no
moja mama podczas kiedy ja brałam jabłko.
-Nie
dzięki. Dam radę. – uśmiechnęłam się jedząc te jabłko i chwyciłam walizkę, na
której umieściłam torebkę tuz obok rączki tak, że nie spadała.
-Wiemy,
wiemy, że dasz. – odpowiedział mójjj tataa.
-No
to paa. Bardzo Was kocham. – podeszłam do drzwi, obróciłam się uśmiechnęłam do
moich przybranych rodziców podczas kiedy oni do mnie podeszli i przytulili.
-My
ciebie też. To trzymaj się tam i bądź grzeczna – uśmiechnęli się. – Paaa –
pomachali mi z uśmiechem.
-Oki.
Paa – odmachałam i wyszłam. Zobaczyłam, że autobus już stoi na przystanku, więc
szybko tam pobiegłam.
-Dobry.
Czekał Pan na mnie? – uśmiechnęłam się do kierowcy próbując wciągnąć tę
nieszczęsną walizkę.
-Dzień
dobry, dzień dobry. – również się uśmiechnął. – Na ciebie Cassede zawsze –
mrugnął do mnie.
-Heh,
dziękuję. – uśmiechnęłam się i po wciągnięciu tej walizki zajęłam miejsce, ale
tym razem, pierwszy raz od bardzo dawna na początku, a nie w rogu na końcu. Czułam..
nie wiem czemu…, że ten wyjazd będzie naprawdę magiczny i, że wiele zmieni..
takie uczucie…
Podjechaliśmy
pod naszą szkołę. Szybko wyleciałam z autobusu i podbiegłam do dziewczyn.
-Heejj
– pomachałam im.
-Siemka.
– uśmiechnęły się do mnie.
-Widzę,
że humor dobry. – dodała z uśmiechem Sara.
-A
no jakoś tak – uśmiechnęłam się.
-Z
góry uprzedzam twoje pytanie, nie, nie spóźniłas się. Policja sprawdza autokar.
Nie wiem po co skoro do najbliższego lotniska mamy tylko 600 km, ale jak tam chcą –
jak dobrze one mnie znają xd ^^.
-Hehe,
Oki – odpowiedziałam. Nagle poczułam, że ktoś podnosi moją spódnicę i jedzie
ręką do półuda. Nagle koło siebie zobaczyłam Martina. Tego chama z naszej klasy
-,-
-Spadaj!
– spoliczkowałam go.
-Ałł!
– zasyczał i złapał się za policzek. –Jaka ostra.! Jesteś seksowna, nie
powinnaś się ograniczać, a korzystać z tego. Kiedyś taka ostra nie byłaś.
-A
teraz jestem!! Won!! – wskazałam na kilku innych chłopaków z naszej klasy.
-Ehh..
to może inna seksowna koleżanka – pomajtał brwiami stając między Sarą, a Hally.
-Wypad!
– popchnęły go tak, że się wywalił na chodnik xD. Haha! Bezcenny widok!
-Ejj!
– zaczął się otrzepywać, a my z niego gniłyśmy.
Nagle
usłyszałyśmy naszą nauczycielkę:
-Możecie
już wsiadać do autokaru, odjeżdżamy! – oznajmiła i razem z dziewczynami
wbiegłyśmy do środka zajmując miejsca na końcu xd.
-Ejj,
a tak wogle to gdzie my jedziemy? – uniosłam brew patrząc na dziewczyny, a one
strzeliły takiego facepalm’a , że aż spadły z siedzenia.
-Nawijamy
ci o tym przez cały miesiąc!!! – wydarła się Hally tak, że wszyscy w autokarze
na nas spojrzeli. – A nic.. – machnęła rękami na znak „koniec” i usiadła się na
miejscu z niewinną minką.
-Debilu!
– walnęła mnie Sara. Już chyba nie mogła się dłużej powstrzymać – Do L.A.
Jedzieeeeemyyyyyy!!!!! – wydarła się i znów padł na nas wzrok wszystkich. One,
fajnie, schowały się za fotelami, a ja
siedziałam na środku -,-
No
i zostawiły mnie na pastwę losu.! -,-
-Caaaaaaasedeeee!
– spojrzała na mnie groźnie nauczycielka.
-Co?
Co?! No, al.-ale! To one, no!
-wskazałam na schowane Sarę i Hally, a nauczycielka tylko syknęła.
Tamte
dwie wyszły i rozejrzały się z wyszczerzem.
-No
Cass – z uśmiechem oparła się o mnie Sara, a ja wylałam na nią jej picie.
-Ejjj!!!
– wydarła się i stanęła na siedzenie, a Hally za mną zwijała się ze śmiechu.
-Ojjj,
dla cb też mam prezent – obróciłam się do niej usmarowałam ją czekoladą na
twarzy, a ta powtórzyła Sarę. Nauczycielka otworzyła usta kiedy na nas
spojrzała. Sweet obrazek: Ja – prawie spadam z fotela ze śmiechu, Sara – cała
mokra w piciu skacze i drze się na siedzeniu, a Hally – cała usmarowana w
czekoladzie również drze się i skacze na fotelu.
-Dzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeewczyyyyynyyyyy!!!
– wydarła się nauczycielka, kierowca gwałtownie zahamował przez co owa
nauczycielka się wyglebała i trawiła twarzą w torbę z pawiem Tymka.
-Bonus!
– przyciągnęłam rękę z zaciśniętą pieśnią. Każdy wzrok padł na nas, a
nauczycielka wstała wściekła jak nigdy.
*30minut
później*
-Cassede
.. Co się z tobą dzieje? Przecież byłaś
taką spokojną i grzeczną dziewczyną. Może trochę zbyt zamkniętą w sobie, ale
nigdy bys czegos takiego nie odstawiła. Co się dzieje? – nauczycielka jeszcze
raz otarła chusteczką twarz. To może ja powiem co się wydarzyło?
No
autokar zajechał na stację benzynową. Wszyscy polecieli do sklepu, a Sara,
Hally i nauczycielka umyć się. No i nauczycielka wyszła pierwsza i właśnie
zaczęła gadać. Tylko dziwne, że się na mnie nie wydarła?
-Nie
wiem.. Naprawdę. Nie wiem… - spuściłam głowę.
-Może
to przez towarzystwo? – spojrzała na
moją opuszczoną twarz.
-Niee.
.. – podniosłam głowę i zaczęłam, ale nagle rozległ się krzyk kierowcy, że
odjeżdżamy.
-Słuchaj.
Nie zadzwonię do twoich rodziców i nie wrócisz do domu, bo jeszcze byś mogła,
ale opamiętaj się. – postawiła mi warunek nauczycielka.
-Dobrze.
Dziękuję – przytuliłam ją. No to też się nigdy nie zmieniło i nie zmieni.
Kocham się przytulać ^^ Szybko pobiegłam do autokaru, a za mną weszła właśnie
nauczycielka. Kiedy ruszyłam w stronę swojego siedzenia odezwała się.:
-Cassede!
Stój! Jakaś kara musi być. – obróciłam się i spojrzałam na nią niepewnie.
Nauczycielka rozejrzała się i widocznie wpadła na pomysł.
-Colin.
– wskazała na kolejnego gościa z mojej klasy, który siedział z Martinem – Idź
usiądź z Maxem, i tak siedzi sam, ja pójdę na miejsce Cassede, a ona usiądzie
na twoje miejsce – powiedziała, a ja zamarłam. Spojrzałam na wyszczerz Martina,
który właśnie odwrócił się w moją stronę i padłam na kolana.
-Nieeee!!!
Dlaczego??!!! – uniosłam ręce ku górze i zrobiłam zrozpaczoną minę.
-Mam
ci powiedzieć? - uniosła brew
nauczycielka.
-No
może nie. – wstałam i się otrzepałam. – Ale błagam! Nie z nim!! – podeszłam do
niej.
-Widzę,
że to jednak dobra kara. Siadaj! – usadziła mnie obok tego cwela, a sama poszła
na moje miejsce, natomiast dziewczyny, które również nie były specjalnie
zadowolone, delikatnie mówiąc, rzuciły mi moją torebkę. Co było najgorsze.? Że
w tym nowoczesnym czy jakos tam autokarze każdą parę siedzeń można było
zasłonić zasłonką umieszczoną na górze, tak, żeby nie było widać osób
siedzących na owych siedzeniach, więc miałam bardzo złe przeczucia.
-No
hej. :D J A więc los i tak cię na mnie skazał - wyszczerzył się i pomajtał brwiami.
-A
jak się do mnie zbliżysz chociaż na centymetr to skaże twoją twarz na moją
pięść – pokazałam mu swoją zaciśniętą pięść i obróciłam się w drugą stronę
opierając o oparcie. Ehh jeszcze tylko 1, 5 godziny drogi -,-
*5godzin
później*
No
i dolecieliśmy! Wiecie jak przeżyłam jazdę autokarem? Zasnęłam i śniło mi się
BTR ^^ Tak, tak. Mam ulubioną piosenkarkę, ale to też mój ukochany zespół ^^ A
w samolocie już z dziewczynami, więc było fajnie. Tak czy inaczej.
Dolecieliśmy. Właśnie, cudem, nauczycielka nas ogarnęła i wyprowadziła gromadą
przed lotnisko. Czekaliśmy na autobus, który miał nas zawieźć do naszego
hotelu. Zwiedzanie itd., zaczynało się dopiero od jutra. Razem z dziewczynami
byłyśmy bardzo podjarane tym wyjazdem i już planowałyśmy jak się wykręcić z
grupowego zwiedzania i niepostrzeżenie nawiać i poznać Big Time Rush! ^^
Znaczy.. to one planowały, a ja tylko
stałam i potakiwałam z uśmiechem, ale strasznie byłąm tym podjarana i miałam
masę swoich pomysłów, ale jak zaczęłabym to znów by męczyły, że wcale się nie
zmieniłam i powinnam wrócić do życia -,-
No tak czy inaczej. Podjechał do nas taki wielki, czerwony, dwupoziomowyautobus, taki jakis angielski, ale co tam. Poszłyśmy z dziewczynami na tyły na
górze i obczajałyśmy wszystko co mijałyśmy. Machałyśmy do wszystkich ludzi
itd.. lepiej nie wnikajmy co jeszcze robiłyśmy… :D
Dojechałyśmy
do wspaniałego, hotelu..
-Witajcie
w hotelu Heavenly Place w Los Angeles! – rozstawiła szeroko ręce nauczycielka i
wszyscy jeszcze raz bacznie przyjrzeli się budynkowi z miną *0* Widzieliśmy, że w L.A. jest wiele hoteli nawet jeszcze piękniejszych, ale ten podbił nasze serca xD
Już
po chwili wszyscy rzucili się do wejścia i dopadli holu głównego przy czym
potrącili nauczycielkę i Bóg wie kogo jeszcze. Pani Stars się otrzepała i
weszła za całą resztą, a ja wywróciłam oczy i poszłam za nią. Po dłuższej
chwili ,ze względu na to jak wszyscy kulturalnie się zachowywali w nowym
miejscu, w którym przyszło im mieszkać, dostaliśmy klucze od pokoi i pognaliśmy
do windy. Nie była ona największa, ale wszyscy jakoś się pomieścili. Dziewczyny
powchodziły chłopakom na ramiona i w ten sposób jakoś się ścisnęli, ale ja już
nie wlazłam. Sara i Hall próbowały jakoś się do mnie przedostać, ale były mega
sciśnięte w środku. Winda się zamknęła, a ja westchnęłam. Spojrzałam na
schody.:
-Ehhh.
Tylko wy mi zostałyście – wzruszyłam ramionami i poszłam. Nasz , w sensie mój &Sara &Hal, był na 5
piętrze, więc ten…. -,-
Kiedy
już tam dolazłam -,- wszyscy byli już w pokojach. Można było to wywnioskować po
dźwiękach dochodzących z nich. Nie wnikajmy..
Nasz
pokój był trochę odsunięty od reszty, tak trochę sporo i jeszcze sąsiadowałyśmy
z jakimiś ludźmi nie z naszej klasy, aaaale to miało swoje plusy. Gdyby taki
Martin chciał do nas przyjść w nocy to zanim by doszedł to nauczycielka dawno
by go dorwała. No i byłyśmy baaardzo
daleko od nauczycielki samej ^^ Tak czy inaczej. Szłam do naszego pokoju
korytarzem, a że był obok windy przeszłam też przy niej. No i kiedy tak
przechodziłam wybiegł z niej jakiś czubek w kapturze i okularach
przeciwsłonecznych. Oczywiście, bo takie już moje szczęście, wpadł na mnie i
oboje się wyjebaliśmy.
-Ałłł!
No kurde! Serio?! Nawet nie mogę dojść do swojego pokoju, żeby mnie ktoś nie
spróbował zmolestować?! – otrzepałam się i rozłożyłam ręce.
-Emm..
sorki. – gościu się pozbierał i otrzepał.
-Sorki?!
Ty… - zaczęłam, ale gościu złapał mnie za rękę, którą ku nie mu wystawiłam
wskazując na niego.
-Nie
mamy czasu! Szybko, chodź! – pociągnął mnie za sobą. Podbiegł do pokoju obok
naszego i wyjął klucz. Zaczął grzebać w zamku i otworzył drzwi. Wepchnął mnie
do środka i spowrotem je zamknął. Wylądowałam w kącie przy drzwiach, a to co
zobaczyłam sprawiło, że oparłam się o ścianę i zjechałam na ziemię nie mogąc
się już ruszyć. Zobaczyłam………KENDALLA SCHMIDTA!!!!!!!!
*OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO*
-Stary!
– rozłożył ręce patrząc na gościa w kapturze. Jak dobrze, że mam szósteczkę z
angola ^^ – Co jest!?
-Sory
– tajemniczy debil zdjął kaptur i okulary i wiecie kto to był??!! ….CARLOS
PEEEEEENAAAAAAAA!!!! *OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO*
Awwww
:3 – Ale byłem na dole i tam jakieś laski mnie poznały i zaczęły gonić. Jechały
na górę windą za mną, ale chyba już je zgubiłem.
-A
to? – uniósł brew blondyn wskazując na mnie. – Jedna z nich?
-Nieee
– pokręcił głową Carlos. – Na nią wpadłem jak biegłem do pokoju.
-Ty
i twój talent – wywrócił oczami Kendall i podszedł do mnie wyciągając rękę.
Niepewna i speszona w końcu podałam mu rękę i wstałam. – Powodzenia z nim –
wskazała na Carlosa i chwycił kurtkę. – Ok. to ja lece. Log i James dzwonili,
już czekają na mnie w studiu. To narka. – powiedział do Carlosa i wyszedł.
-Emm..
sorki, że tak na ciebie wleciałem – złapał się za tył głowy Carlos zwracając
się do mnie. Przede mną stał mój ukochany idol, w którym byłam zakochana odkąd
pamiętam, a ja nie potrafiłam nawet drgnąć. No i stałam tam jak kołek, cała
czerwona aż w końcu tylko spuściłam głowę i cicho mruknęłam
-Mhm..
– grzywka która zleciała mi na oczy zasłoniła wzrok.
-Wszystko
gra? – Carlos podniósł moją głowę i odgarnął grzywkę. Spojrzał mi w oczy, a ja
zatopiłam się w tych jego pięknych, brązowych tęczówkach. *OO*
-Emm..
emm.. takk.. jak nigdy.. – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Wnioskuję,
że nasza fanka – uśmiechnął się na co przytaknęłam. – Heh miło poznać. Może
chcesz na przeprosiny autograf?
-Emm…znaczy..
– w końcu się sama na swoją głupotę wkurzyłam. Kaszlnęłam i starałam się
normalnie gadać. I udało mi się *.* O.o – Tak. Pewnie. Bardzo bym chciała. –
uśmiechnęłam się. Carlos poszedł po jakąś kartkę i dał mi swój autograf. –
Dzieki.
-To
co robisz w Heavenly Place? Wakacje czy coś? – spojrzał na mnie Carlos
rozsiadając się na kanapie.
-Niee.
– pokręciłam głową. – Wycieczka szkolna. Jestem w ostatniej klasie. –
pochwaliłam się xD.
-Ooo,
maturzystka :P To ile masz lat? – usiadłam obok niego naprzeciwko i obróciliśmy
się do siebie. – Poczekaj – wstał - Za chwilę wracam. – wyszedł pokazując znak
czekania.
-Ok.
– wzruszyłam ramionami z uśmiechem. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje!!
*0* Właśnie siedziałam na jednej kanapie z moim idolem i swobodnie, beztrosko
gadałam. *0* Nagle dostała sms-a od
Sary.
Sara:
Cass
gdzie jesteś?! Stars powiedziała, ze nie będziemy marnować całego dzisiejszego
dnia i choć jedną rzecz zwiedzimy. Idziemy zobaczyć jakiś pomnik, a jak starczy
czasu do lecimy do centrum handlowego!! :D A co ważniejsze obiecała nam, że
codziennie będziemy mogły chodzić do tego centrum, bo jest niedaleko! ^^ Nwm gdzie cię wcięło, ale powiedziałyśmy, ze
strasznie źle się poczułaś, więc bądź przygotowana. Jak chcesz mogę ci coś
kupić w centrum. Daj znać co z Tb.
Cass:
Wielkie
dzięki za pomoc. Nie uwierzyłybyście mi, gdybym Wam powiedziała. A co do tego
centrum to zawaliście :D i tak, możesz mi coś kupic :D. Odwdzięcze się ;)
Sara:
Ooo,
ja i tak z cb wyciągnę co się dzieje. Ok, tylko nie wyobrażaj sobie za dużo. Ja
tez potrzebuję sobie cos kupić, a ty masz swoją kasę.
Cass:
Ehh.
No Oki zgredzie jeden :P
Sara:
Ale
ci się oberwie! Xd
Cass:
Haha!
;D
Właśnie
wtedy przyszedł Carlos. Niósł.2 szklanki soku. Podał mi jedną i usiadł na swoim
miejscu przyglądając mi się z uśmiechem.
-Dzięki
– uśmiechnęłam się do niego obejmując szklankę.
-Coś
się wydarzyło, gdy mnie nie było? – uśmiechnął się do mnie lekko przechylając
główkę w prawo tak słodkooko ^^.
-Tak.
Moja wycieczka gdzieś wyszła, więc teraz nie mam jak wrócić do pokoju. Mogę tu
zostać aż wrócą?? – spojrzałam na chłopaka błagalnie.
-No
jasne – zaśmiał się.
-Dzięki
– uśmiechnęłam się i rzuciłam się na niego przytulając. A kiedy sobie
uświadomiłam co robię odsunęłam się od niego szybko. – Prze-przepraszam..
Zapędziłam się.. – spaliłam buraka i usiadłam z powrotem na swoim miejscu kuląc
się lekko.
-No
coś ty.! Nic się nie stało. – zaśmiał się i machnął ręką. – Z resztą już dawno
nikt mnie tak nie przytulał – zamajtał brawiami i się zaśmiał.
-Heh,
a dziewczyna? – uniosłam brew.
-A
tak.. Alex.. zerwaliśmy tydzień temu.. zdradziła mnie.. – spuścił głowę.
-Ooo
… - również spuściłam swoją. Po chwili jeszcze raz spojrzałam na jego smutną
twarzyczkę i przysunęłam się do niego. – Widocznie nie byłą ciebie warta - objęłam go ramieniem i uśmiechnęłam się.
-Dzięki
– spojrzał na mnie z uśmiechem. – Wiesz.. jesteś pierwszą fanką, która zachowuje
się przy mnie tak swobodnie i mogę się przy niej otworzyć.. – spaliłam buraka.
-Dzięki..
Nie wiesz ile to dla mnie znaczy.. – uśmiechnęłam się i spuściłam głowe. – Ja
tez nigdy nie spodziewałam się, że będę się tak zachowywac w twojej obecności –
spojrzałam mu w oczy.
-Heh
– uśmiechnął się. – No, ale w końcu mi nie powiedziałaś ile masz lat? –
usiadłam naprzeciwko niego po turecku.
-19
– uśmiechnęłam się.
-Spoko.
A ja.. – zaczął, ale mu przerwałam.
-Hej.
Jestem twoją fanką. Przecież wiem ile masz lat. – uśmiechnęłam się do niego.
-No
tak. Nie mogę się przyzwyczaić, że tak dobrze mi się spędza czas z moją fanką –
wyjaśnił.
-Ee?
Masz coś do fanek? – uniosłam brew. Zaczęłam nie ogarniać.
-No
w sensie.., bo jak jest się sławnym to nigdy się nie wie komu można ufać, a
fanki często by chciały po prostu autografów itd. Ale ty jestes inna.. Ufam ci
– uśmiechnął się do mnie delikatnie.
-Dzięki…
ty też jesteś niesamowity – uśmiechnęłam się. – Kurde! Chyba się rozckliwiam,
może ci to przeszkadza.? – spojrzałam na niego spod grzywki.
-No
coś ty. – zaśmiał się.
-Hmm..
słuchaj – spuściłam nogi z kanapy i spojrzałam przed siebie. – A właściwie to
czemu ty uciekałeś przed fankami? Znaczy.. W gazecie pisali, że gdzies
zniknęliście i cos o jakiejś piosence.. o co chodzi? – spojrzałam na niego.
-Wiesz..
– usiadł tak jak ja. – Już jakiś czas temu mieliśmy napisać jakąś piosenkę, ale
nam nie wychodzi. Spójrz. – wyjął gitarę i zaczął trochę brzdąkać.
-Hmm..
To może ci pomogę – usiadłam bliżej niego i objęłam go tak, że mogłam jego
rękami sterować na gitarze. – Proponuję coś o miłości, hm? – uśmiechnęłam się.
Zaczęłam ruszać jego rękami, wybierać akordy i nucić. – Widzisz.! Fajnie to
teraz brzmi. I teraz dodaj takie na na na na – zaczęłam mu nucić, a on
potakiwac w rytm.
-Dokładnie!
– ucieszył się.
-Ok.
i teraz mocniej.. – dalej sterowałam jego rękami na gitarze. – I tearz
delikatnie.. – Super! – uśmiechnęłam się. – Trzymaj! – wyjęłam kartkę i ołówek.
– Jeszcze tekst.
-Może
zacznijmy od tytułu? – zaproponował.
-No
Oki. To o czym konkretnie chciałbyś napisać? – spojrzałam na niego, a on się
zamyślił. Nagle zaczął delikatnie szarpać struny i mówić.:
-Może
o dziewczynie, która mi się podoba. Jest w niej coś innego niż w reszcie.
Pojawiają się uczucia, których dotąd nie znałem.. – mówił.
-Super.
Teraz tylko przelej to na kartkę i macie nowy hit – uśmiechnęłam się i wstałam
słysząc, że dzwoni telefon.
*rozmowa*
-Halo?
-Cass!
To ja, Sara. Właśnie wchodzimy do hotelu. Pod doniczką obok naszego pokoju
zostawiłam klucz. Leć szybko! Stars na pewno prędzej czy później będzie chciała
do ciebie przyjść.
-Ok.
Dzięki za info. Pa.
-Pa.
*koniec rozmowy*
*koniec rozmowy*
-Muszę
już lecieć – wskazałam na drzwi zwracając się do Carlosa. – Ale wiesz.. mam
pokój tu obok. Jak coś to daj znać. – uśmiechnęłam się.
-To
fajnie. – ucieszył się, odłożył gitarę i wstał. – Tylko jak ktoś będzie to
raczej nie będę miał jak.
-A,
luz. Jestem z najlepszymi przyjaciółkami. To też Wasze fanki, ale postaram się
je ogarnąć. – uśmiechnęłam się.
-Niee.
Proszę. Na razie nic nikomu nie mów. Dobrze? – spojrzał na mnie błagalnie.
-No
Oki. Na razie. To ja już lecę. Śpieszę się. – podeszłam do drzwi, a on za mną.
-Czekaj..
ja nawet nie wiem… - znów złapał się za tył głowy.
-Cassede.
Spoko. To były nagłe wydarzenia, więc mogłeś.. – zaczęłam.
-Nie.
Przepraszam. Jak zwykle nie pomyślałem… A wogle.. może poszłabyś tak, żeby nikt
nie zauważył ze mną i chłopakami na jakąś imprezę? – niepewnie spytał.
-Ee..
emm.. niee.. sroki. I tak już mnie dziś poniosło. Muszę wrócić do normy. –
zaczęłam iść w tył do drzwi szukając dłonią klamki.
-Co?
O co ci chodzi? – uniósł brew.
-Ja..
nie jestem taka.. nie mogę… jestem spokojną wzorową uczennicą i nic wiecej…
nigdy nie będę inna.. nie! Musze lecieć.! – otworzyłam już drzwi, ale złapał
mnie za nadgarstek.
-Cassede..
wszystko gra? Nic nie rozumiem.. – patrzyliśmy sobie prosto w oczy stojąc tak
blisko..
-I
nie musisz.. – przejechałam mu dłonią po policzku, a potem położyłam ją na ramię. – Dziękuję za wszystko Carlos. Pa… -
pocałowałam go w policzek i szybko wyszłam.
Cudowne i jeszcze raz cudne, aż brak słów. Czekam nn z niecierpliwośćią :*
OdpowiedzUsuńJarasz się jak Kendall tęczą xd
OdpowiedzUsuńNormalnie to nie powinnam komentować bo taka jedna menda 1,5h mnie wymęczyła i jeszcze piechtą do szpitala szłam, ale tym nadludzkim wysiłkiem udaje mi się skomentować!!! *brawa* dzięki, dzięki :D
Cóż:
Więc dawno czytałam i skleroze mam ni pamiętam co było więc skomentuje tylko fragmenty które teraz przeczytam :D xd
Emmm...czyli główna bohaterka z luzaka, spoko zioma i ekstra laski zrobiła z siebie pół plastik pół kujona??? Nie, nie to sie nie przyjmie....
A teraz sorry, ale Papi chce bajke więc potem może dam part II komcia
Bay ;3