Po pierwsze 100000000000 razy dzięki za te 5 tysi!!! Kocham Was!!! ;*** x3
Po 2:
No więc tak.. mi się sobie marzyło te 5 komków, a my dobijamy do 2.. Dobra, może jednak mam za duże wymagania? A może blog jest już taki nudny? Jeśli tak albo jeśli macie JAKIEKOLWIEK pretensje/ uwagi to napiszcie mi w komku, postaram się poprawić :)
A teraz bez dłuższego przeciągania; kolejna ( znów jakaś nudna ;/ i'm so sorry :( ) część jednorazówki ;p ;D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*tydzień później*
Wracałam własnie ze szkoły. W końcu stopniał śnieg i
zaczynało się robić tak wiosennie, więc Jess chciała gdzieś ze mną pójść, ale
ja na wszelki wypadek wolałam pójść do chaty i tamtej pilnować -_- Złość mi już trochę opadła, ale byłam bardzo rozczarowana. Ale miałam też
trochę poczucia winy, bo, gdyby nie te moje długi ona nie czułaby, że musi mi
pomóc. Ale z kolejnej strony nie w ten sposób. A z innej strony w ogóle to nie
moja wina ze tak nam źle idzie. Przeciez ja jedna sama, to wszystko utrzymuje ;/
No i dlatego chciała pomóc, nie jest dzieckiem, już wszystko rozumie.. Ehh, to
błędne koło. - tysiące myśli krążyły mi po głowie, a ja za
cholere nie potrafiłam ich pozbierać i poukładać.
*20minut później*
-W taką pogodę aż chce się wracać z buta do domu –
powiedziałam sama do siebie i zrzuciłam torbę po zamknięciu drzwi. – Wróciłam!!
– krzyknęłam oznajmując to siostrze. Ale i tak postanowiłam pójść sprawdzić, a
w tym przekonaniu utwierdzało mnie to, że nie dostałam odpowiedzi. – Halo? –
zapukałam 2 razy do drzwi i otworzyłam je, nieczekając na jakąkolwiek reakcję.
Niestety stalo się to czego tak bardzo się obawiałam. Zwiała -,- Jednak nic do
niej nie dotarło. Na ziemi zobaczyłam kartkę. Podniosłam ją i przeczytałam:
„Spotkajmy się jutro, 18.00, za starym centrum handlowym.
Przyjdź sama.”
-Yghh!! Co jej jeszcze strzeli do głowy?! – warknęłam i
wyszłam trzaskając drzwiami.
*następnego dnia”
Stałam jak ten kołek na tyłach tego starego centrum z
założonymi rękami i czekałam aż ta idiotka delikatnie mówiąc łaskawie się
zjawi. Oczywiście wcześniej myślałam. Dzwoniłam po jej koleżankach, gadałam z
nauczycielami byłam nawet w tym… w tym nieszczęsnym klubie ;/. Ale co dziwne,
nikt nic nie wiedział. A w każdym razie tak mi mówili… Ale jednak to okazało
się prawdą.
Nagle podjechał czarny samochód. Wybiegli z niego jacyś
zamaskowani kolesie, władowali mnie do środka i obraz zniknął.
*Po przebudzeniu*
Przetarłam oczy. I… ciemność. Znaczy nie koniecznie. Nade
mną wisiała jakaś stara żarówka, która dawałą jakieś niewielkie światło o
zasięgu tak z 3-4 metry. Jedyne co wiedziałam to: krzesło, na którym siedzę,
sznur, którym jestem przywiązana, i dwóch gości, zamaskowanych i na czarno,
stojących po obu moich stronach. Nagle zapaliła się jakaś 2 żarówka nad jakimś
biurkiem. Siedział przy nim jakiś gościu 40-50 lat, pod wąsem. Taki czarny, ale
już miejscami siwy. Piwne oczy i przenikliwe spojrzenie. Gość przy sobie i
jakby w marynarce czy czymś. No cóż widziałam tylko to co nad biurkiem.. Nie
wnikajmy.
-Kim jesteście? Gdzie ja jestem? Co tu się w ogóle
dzieje?! – zaczęłam się rozglądać ostatecznei kończąc na tym gościu za
biurkiem.
-A, więc witaj Emmo Ross w Mafii Polskiej. Panowie,
rozwiążcie ją. To niekulturalne tak gościa trzymać. – wskazał na mnie i się
uśmiechnął. Tamci mnie rozwiązali, a ja wstałam.
-Nie rozumiem. Jeśli to niby jest mafia, to czemu ty też
nie jesteś zamaskowany? I skąd masz moje dane? No i po co ja tu? Aaa no i czemu
się zgadzasz mnie wypuścić? Bo za bycie tak przyprowadzanym „gościem” to ja
dziękuję ;/ - założyłam ręka na rękę.
-Oj oj. Coś dużo tych pytań. Może lepiej usiądź. –
wskazał na krzesło, a ja wzruszyłam ramionami nie zmieniając jednak pozycji ani
miny.
-A więc. Jesteś tu z jednego, prostego powodu. Twoja
kochana siostra. – uśmiechnął się debilnie do mnie splatające ręce.
-No nieeeee.! – wywróciłam oczy. – Tu też się musiała
władować?!
-Technicznie. Bo to moi ludzie znajdujący się w klubie Go
Go ją znaleźli, a potem przejęliśmy ją – uśmiechnął się szatańsko.
-A gdzie ona teraz jest? Co planujecie?! – zaczęłam być
niespokojna.
-Spokojnie. Jest bezpieczna. Na razie. A to zależy tylko
i wyłącznie od Ciebie – uśmiechnął się do mnie.
-Ode mnie? – uniosłam niezrozumiale brew.
-Tak. Bo widzisz, nie wiem czy wiesz, znaczy do tej pory
nie wiedziałas, nikt przeciez nie wie, Polska Mafia jest największą i najlepszą
organizacją spośród wszystkich, dlatego to my stanowimy centrum Mafii
Światowej, tylko, że razem z USA. A centrum te znajduje się pod Oceanem
Atlantycki, dzielącym nasze oba kontynenty. – tłumaczył.
-No, a po co mi to mówisz? I co JA no i moja siostra mamy
z tym wspólnego?? – dalej nie kumałąm.
-Powoli. Mówię ci to, ponieważ dokładnie w tamto miejsce
dotransportujesz naszą następną ofiarę – znów uśmiechnął się szatańsko.
-Hęę?? – uniosłam brew.
-Powiem tak: Jeśli
chcesz ratować siebie i swoją siostrę oraz w najgorszym wypadku
wszystkich znajomych i bliskich, dostaniesz TYLKO JEDNE zlecenie, które musisz
wykonać.
-Czyli? – moja brew nie opadała.
-W USA.. – 3
żarówka oświetliła elektroniczny wyświetlacz, którym za pomocą pilota sterował
ten wąsaty gostek obracając się do mnie tyłem. - ..ostatnio ogromną popularność
zdobył pewien boysband o nazwie: Big Time Rush.! –mój ukochany zespół ze
starych czasów.. – Twoim zadaniem będzie przechwycić jednego z jego członków –
na tablicy wświetliło się zdj Carlosa. To był kiedyś mój ukochany wymarzony
chłopak ;pp kiedyś.. – czyli Carlos Pena, a następnie dostarczyć go do naszego
centrum pod Atlantykiem. Potem dostaniesz dokładne instrukcje jak się tam
dostać i ogólnie wszystko ci wyjaśnimy. – obrócił się znów do mnie i zmarszczył czoło.
-Ale po co? Czego od niego chcecie?? – próbowałąm się
dowiedziec.
-To już nie jest twoja sprawa. Nie jesteś jedną z Nas. To
jest jednorazowe zlecenie. A i pamiętaj. Gdyby przyszło ci do głowy kogokolwiek
z Nas wsypać albo choć raz zadziałać przeciw nam poniesiesz najwyższą karę. I
pamiętaj, że mamy wciąż Twoją siostrę, a i wasi najbliżsi podzielą Wasz los.
Więc polecam dokładnie i bez żadnych sprzeciwów wykonywać nasze polecenia, a
gdy wszystko pójdzie dobrze wszystko wróci do normy. Więc? – spojrzał na mnie
pytająco.
-To jest niesprawiedliwe!! Oni nic nie zrobili?! –
rozłożyłam ręce wstając, a ci Gostkowie po moich obu stronach tylko drgnęli.
-Przykro mi. Takie są zasady. Wybieraj. To Twoja decyzja.
To było najtrudniejsza decyzja w moim życiu! Może i chyba
własnie śmierc wielu niewinnych osób czy pojmanie jednej niewinnej.? Żadne
wyjście nie jest dobre! A nawet jak spróbuje to i tak oni zginą! Ehh.. Wybacz
mamo, tato..
-Zgadzam się. – powiedziałam stanowczo patrząc na tego
wąsacza, który się uśmiechnął.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
A i jeszcze co do tresci jednorazówki. Wiem, że to taka schiza z tymi rodzicami no, ale tak juz po prosu jest ;d :)
Liczę na wejścia i komki! ;***** Chociaż z tymi uwagami jeśli coś jest nie tak jak chcecie :)) Piszcie ;p
Jak?! No i co zrobić?! Ja bym się zastanawiała do śmierci x.x Czekam :*
OdpowiedzUsuń