poniedziałek, 29 lipca 2013

Część 39.

Heloł.
Jest 10 obserwator  so I am very happy.!! :DDD
Liczę, że sytuacja z komkami się podciągnie :3
No to na serio, kto się poryczał na "We are"?  I tu nie potrzeba więcej słów, każdy wie o co chodzi. No chyba, że ktoś nie wie to inna sprawa, ale nie ważne..
Bez przeciągania, very very nudna notka ;(  sama juz ziewam x.x
---------------------------------------------------------------------------------------------------------


Staliśmy jak wryci i patrzyliśmy na lekarza z przerażeniem. To musiało chwilę potrwać zanim informacja dotrze do naszych mózgów.
-Cóż.. – odezwałam się po chwili. – Ale najważniejsze, że żyje, nie? – reszta tylko kiwnęła głowami.
-Słusznie – przytaknął lekarz – Nie mniej jednak jest w stanie krytycznym.
-A czy mógłby Pan nam konkretniej opowiedzieć co mu dolega? – spojrzałam na lekarza.
-W zasadzie mam teraz wolną chwilę.. A kim Państwo dla Pana Schmidta są? – zmierzył naszą grupkę wzrokiem.
-Najbliższymi przyjaciółmi, mieszkamy z nim – kiwnęłam głową.
-Dobrze, a więc zapraszam do mojego gabinetu – lekarz zaprowadził nas do gabinetu.
-Więc Panie doktorze – zaczął James kiedy zajmowaliśmy miejsca na krzesełkach przed biurkiem lekarza. – Proszę opowiedzieć.
-Dobrze. A więc.. Jesteśmy jeszcze na etapie badań, aby zbadać jakich konkretnie doznał urazów Pan Schmidt. W każdym razie nie wybudził się do tej pory, jest bardzo mocno poobijany i doznal silnego urazu głowy.  Nie wykluczamy, że może grozić mu paraliż. Możliwe, że trzeba będzie trzeba wprowadzić go w śpiączkę. Jednak to dopiero przypuszczenia, na razie robione są badania, a mamy utrudnioną pracę dopóki Pan Schmidt się nie wybudzi. – wyjaśnił lekarz.
-Dobrze, a czy mógłby nas Pan poinformować o wynikach badań bądź jeśli Kendall by się wybudził? – zapytalam lekarza.
-Dobrze, oczywiście. – przytaknął lekarz.
-Proszę, to nasz domowy numer – podałam lekarzowi nasz numer i wyszliśmy żegnając się.
-I co teraz będzie? – odezwałą się Wika po wyjściu ze szpitala.
-Będzie dobrze – odpowiedział Logan obejmując ją.
-Oby… - mruknęłam pod nosem.
*2godziny później*
Wszyscy po powrocie bez słowa się rozeszli po domu. James grał w grę w pokoju, Logan coś robił w kuchni, chyba obiad, Wika poszła do łazienki, a Zuza do siebie. Nie wiedząc co ze sobą zrobić poszłam do salonu.
Po 10 minutach siedzeniu na kanapie i gapieniu się w ścianę stwierdziłam, że pójdę do Logana.
-Heeejjj – usiadłam przy stole.
-No hej. – odpowiedział krojąc marchewkę.
-Co roobiiiszz? – jęknęłam.
-Oglądam pornosa wiesz – pokręcił głową.
-Miłego seansu – kiwnęłam głową i spojrzałam na tę nieszczęsną marchewkę – Będziesz ją gotować? – wskazałam na pomarańczowe warzywo.
-Tak, a co? – odpowiedział.
-Fu.! – stwierdziłam krótko.
-Nie lubisz? – spojrzał na mnie unosząc brew.
-Nie lubię gotowaneeeeeejj – rozłożylam się na stole, a ten wywrócił oczy i wrócił do zajęcia. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Liczyłam, że to będzie ktoś ciekawy i w końcu nie będzie żadnych kiepskich wiadomości. Zamurowało mnie. Za drzwiami stała Lucy.
-Ee hej? – spojrzałam na nią lekko zdziwiona.
-Hej – uśmiechnęła się.
-Em co tam? – nie wiedziałam co powiedzieć.
-Spoko. Przyszłam do Kendalla. Mam mu coś oddać. Jest w domu? – powiedziała z promiennym uśmiechem.
-Niee… - spuściłam głowę.
-Hm.., a kiedy wróci? – znów się uśmiechnęła. Z tym uśmiechem to nwm czy mam się jej bać czy podziwiać O.o
-Ja .. nwm.. – odwróciłam głowę.
-Coś się stało? – spojrzałam na nią niezrozumiale.
-Tak. Właściwie dużo się stało – spuściłam wzrok.
-O matko, to mów. Co się dzieje?? – patrzyła na mnie zaniepokojona.
-A co ja będę ci tak opowiadać przez drzwi. Wchodź, zapraszam – wpuściłam ją do środka. Mimo wszelkich  niechęci do niej z obaw, że może stanąć między Kendallem, a Pati, bo ciągle wierzyłam, że żyje, to nie był czas na robienie takich problemów. Zrobiłam nam po herbacie i usiadłyśmy w salonie. Opowiedziałam jej wszystko.
-Jej… to po prostu straszne.! – nie mogła uwierzyć w to co jej powiedziałam.
-Owszem – pokiwałam głową.
-A tobie nic nie jest?? – położyła troskliwie dłoń na mojej.
-Nie, nie. Spokojnie – uśmiechnęłam się.
-To dobrze – odwzajemniła uśmiech.
-A Carlos? Wspomniałaś, że ma mieć operację dziś lub jutro? Więc jak? – dopytywała się.
-W sumie nie wiem.. Ale powinnam wiedzieć, masz rację. Pojadę do niego do szpitala. – kiwnęłam głową i wstałam.
-Dobry pomysł – przytaknęła Lucy – A i mam prośbę, jakby lekarz poinformował was o stanie Kendalla to moglibyście dać znać? I jak poszła operacja Carlosa? Bo ja na razie nie mam jak się wybrać do szpitala mam sporo spraw do załatwienia – wstała Lucy i chwyciła swoją kurtkę.
-Jasne. Nie ma sprawy – z uśmiechem kiwnęłam głową.
-To daj telefon – podałam blondynce swoją komórkę, a ta wpisala mi swój numer, po czym pożegnała się i wyszła.
-No i widzisz? Nie ma się czego obawiać, Lucy jest bardzo miła – kiwnął głową Logan stając w drzwiach.
-Tak, tak. Słuchaj jakby ktoś pytał to jadę do szpitala. Papa – chwyciłam szybko swoją kurtkę i wyleciałam z mieszkania.

                                                     *Zuza*

Ta cała sytuacja była po prostu tragiczna! A całe te czekanie jeszcze gorsze.! Wszyscy byli przybici i zamknięci w sobie oraz pochłonięci swoimi myślami. Natomiast ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wyszłam z pokoju i zaczęm wędrować po korytarzu. Przechodząc obok pokoju Jamesa usłyszałam jakieś dziwne dźwięki. Postanowiłam zobaczyć co robi.
-Puk puk – zapukałam do drzwi i z uśmiechem je otworzyłam.
-Oo hej – oderwał się od komputera brunet i spojrzał na mnie.
-Co robisz? – zamknęłam drzwi i podeszłam do niego.
-Gram na kompie. Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić, więc po porstu sięgnąłem po grę. – wyjaśnił.
-O to podobnie jak ja – kiwnęłam głową. – A w co grasz? – spojrzałam na monitor.
-W Zombie Player IV – odpowiedział.
-Serio? To świetna gra.! Daj zagrać – z uśmiechem chwyciłam za kontroler i dołączyłam do gry. Kilka dobrych ruchów, zwinna ręka i już po chwili wygraliśmy.
-Woow! – James aż wstał z wrażenia, a ja spojrzałam na niego. – Jesteś świetna.! – wskazał na komputer.
-Heh, dzięki. Mówiłam, że lubię tę grę – wzruszyłam ramionami z uśmiechem.
-Woooow – widać, że go zaskoczyłam. Zaczęłam rozglądać się po pokoju i nagle zauważyłam gitarę stojącą przy łóżku.
-Grasz?? – wskazałam na instrument zaskoczona i podeszłam do niego.
-Nom. Tak trochę – wzruszył ramionami podchodząc do mnie podczas kiedy ja usiadłam na łóżku.
-A zagrasz?? – spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Spoko – kiwnął głową, wziął instrument i usiadł obok mnie. Zaczął grać „Love me love me
-Woooow. Dobrze grasz – kiwnęłam głową z uśmiechem.
-Dzięki – również się uśmiechnął i odstawił instrument.
Zapadła chwila ciszy. Szukałam po pokoju jakiejś interesującej rzeczy, żeby jakoś na niego nie patrzeć. Nagle poczułam jego dłoń na swoim policzku. Lekko wystraszona i zszokowana spojrzałam na niego.
-Czekaj coś tu masz – przetarł ręką po moim policzku. – Pobrudziłaś się – kiwnąl głową. Spojrzałam mu w oczy, a on mi. To była taka dziwna chwila. Jednak zarazem i magiczna. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, czułam już na sobie jego oddech i… Nagle do pokoju wszedł Logan.
-Zaraz będzie obiaa…, a co wy robicie?! – spojrzał na nas zaskoczony.


2 komentarze:

  1. Mina Logusia musiała być bezcenna pod koniec. No niech już James będzie z Zuzą, a Pati z Carlosem. Przecież to są ich prawdziwe miłości! A Pati ma puszczać jakieś sygnały dymne i mają ją uratować! A potem ona ma ogarnąć Kendalla! A Lucy ma się im nie wtrącać do związku! Jak uśmiercisz kogoś, to ja uśmiercę Ciebie! I nie żartuję! Ma być chociaż jedna rzecz happy w kolejnym rozdziale, bo będzie z tobą źle! Pozdro Mishi

    OdpowiedzUsuń
  2. Że też on zawsze musi się w coś wpakować -,- Sieroto niech cie Matka Boska broni, bo inaczej nie doczekasz się spotkania z Pati *le ja*
    Lucy...Lucy....Lucy.....Lucy....Lucy!!! Nie nie kojarze xd
    Siedze na bezludnej wyspie,
    Banany rosną tam,
    A Kendall jest w szpitalu,
    Sierota siedzi tam,
    Zuz i James się mizdrzą,
    Logan się zaś drze,
    Wera z Lucy gada,
    Niech Lucy spieprza gdzieś,
    A Carlos też w szpitalu,
    Pod nożem leży już.
    Nie wiem jak to wszystko
    Ma zakończyć się
    Oby Happy-Endem
    Bo w morde dostaniesz! xddd
    I, że niby ja nie umiem pisać wierszy czy tez piosenek?! Dobra fakt nie umiem xd
    No to czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń