Za chwile jade se do kina z kumpelą taka faza, że się jaram *____* Zaciesz epicki!! <33 XD A Was drogie dzieci interentu zapraszam do czytania :DD Czy tylko mi się wydaje, że jakoś nudno jest?? No nic, sami oceńcie ;33 Zapraszam :P
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Wika*
Wera siedziała już w swoim pokoju dłuższy czas, a odlot samolotu się zbliżał. Niestety i my straciliśmy poczucie czasu, więc kiedy spojrzeliśmy na zegarek, a Logan krzyknął o godzinie, prosto do mojego ucha -,- aż się zwaliłam z krzesła.
-Auuu!! Idioto!! - kopnęłam go leżąc na ziemi i szorując się po głowie na co on tylko się uśmiechnął. - Kretyn! - mruknęłam wstając.
-Słuchajcie bierzcie rzeczy! Zuz lecisz po Kendalla, a ty po Werę - wskazał na mnie Logan.
-A przepraszam z jakiej racji masz tu nam rozkazywać - założyłam ręka na rękę unosząc brew.
-A z takiej, że jestem od ciebie dużo starszy - zmałpował mój gest i wystawił mi język. Nienawidziłam tej różnicy wieku -,- Zawsze mógł to wykorzystać, w końcu to 6 lat ;//
-Jakoś do tej pory ci to nie przeszkadzało - mruknęłam krzywiąc się i jednocześniej chwytając swoją torebkę z krzesła.
-Bo nie przeszkadza, ale to doskonały argument w wielku kwestiach - wystawił mi język ponownie.
-Czyli ja jestem dzieckiem tak? - szczwanie uniosłam brew patrząc na niego. - To będę się i tak zachowywać. - usiadłam na krzesło zakłądając ręce. - Chcę kanapkę i soczek. - rezta uniosła brew na mnie. - Już!!!! - wydarłam się.
-Durna jestes wiesz? - spojrzał na mnie podłamany Logan.
-A ty przemądrzały - walnęłam go torebką w głowę, wystawiłam język i zwiałam na górę. Gonił mnie do schodów, ale zreygnował :D
-Jak dzieci - słychać było jeszcze Jamesa.
Poszłam do pokoju Wery i zacieszem, że wygrałam zamknęłam drzwi.
-No pakuj się młoda, lecimy!! - uniosłam ręce do góry. - Grand Canaria na nas czeka, jak już znajdziemy Pati będziemy podrywać Latynosów - pomajtałam brwiami, a Wera tylko położyłą sobie poduszkę na głowę. - Ej żyjesz?? - usiadłam obok niej.
-Nie.
Chwila ciszy.
-No rusz dupę, samolot za 30 minut!! Pod warunkiem ze dojedziemy na lotnisko do jutra - wywróciłam oczy myśląc o korkach.
-Co?? - zerwała się Wera. - Trzeba było tak od razu! - wstała z łóżka i zaczęła pakować swój laptop do walizki i gitarę, bo zamarzyło jej się ognisko z karaoke.
-A z tobą to na pewno wszystko gra?? Nie wyglądasz najlepiej - zmierzyłam ją wzrokiem.
-Ambitne masz plany związanie z wyjazdem, ale pamiętaj, ze to wszystko jeżeli ją znajdziemy.. no i całą i zdrową.. - mruknęła pod nosem.
-Ta no wiem, że się martwisz o nią, ale w tym momencie co innego wpędza cię w doła - wskazałam na nią, a ona na mnie na chwilę spojrzała.
-A co takiego mianowicie? - wróciła do zapinania walizki.
-Używasz zbyt mądrych słów, coś jest na rzeczy - zanalizowałam jej wypowiedź.
-Wiesz, mój zasób słów jest po prostu szerszy niż 10 wyrazów - wzruszyła ramionami i zestawiła walizkę na ziemie.
-No nie! - rzuciłam w nią maskotką. - Teraz to już jest logiczne, że coś jest bardzo nie tak.
-Aha - mruknęła.
-Chodzi o Carlosa nie.? - obróciłam się do niej tyłem na obrotowym krześle, na którym obecnie siedziałam <3. Zapadła cisza. Wiedziałam, ze na mnie patrzy. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Skąd w ogóle taki pomysł?? - usłyszałam w końcu pytanie.
-Trzeba być ślepym albo Jamesem, żeby nie widzieć co się dzieje - obróciłam sie w jej stronę z powrotem.
-A co niby ma się dziać - oparła się o biurko.
-Nie rób ze mnie idiotki. Ty kochasz jego, a on ciebie, ale nie jestescie razem, dlaczego tylko w kółko siebie ranicie. - mówiłam do niej, a ona jakby odleciała w szoku, że to wiem. Ogarnęła się po chwili i dodała.:
-To nie takie proste jak myślisz.. - odwróciła wzrok.
-Pod jakim względem? Ty i James już nie jesteście tacy sami jak kiedyś, to nie to samo, śmiało możecie zerwać jestem pewna, że ułoży wam sie z kimś innym. Uwierz mi nikogo nie zranisz tym zerwaniem, a tylko wszystko się w końcu ułoży - kiwnęłam głową, a ona analizowała informacje. - Poza tym wiesz.. może i James poczuł coś do kogoś.. - spuściłam wzrok. I chyba wtedy powiedziałam o 2 słowa za dużo ;/
-Czy ty przepraszam wiesz coś o czym ja nie wiem?? - uniosła wzrok blondynka.
-Tak. Powinniście sie ogarnąć i zrobić co czujecie, a nie męczyć się i innych, bo myślicie, że tak własnie trzeba - pięknie wybrnęłam z sytuacji, naprawdę jestem z siebie dumna ;3, i wstałam.
-Specjalistka od związków się znalazła, a z Loganem sobie poradzić nie umie - spojrzała na mnie wystawiając język.
-Z jakim Loganem? Powaliło cię już do reszty przez tę miłość. To, że mnei koleś wkurza to już znaczy, że go kocham?? Nie wszyscy muszą być zakochani kochanieńka - zaśmiałam się.
-Taa, uwierz znam cię wystarczająco długo, żeby wiedzieć jak to wygąda kiedy cie facet wkurza - pokiwała palcem.
-Ta, ale też mnie znasz dość długo, żeby wiedzieć, że nie znam słowa takiego jak "miłość". Miałam po 12 chłopaków miesięcznie, a ty mi teraz usiłujesz wcisnąć, że zakochałam się w jakimś przemądrzalskim snobie? Nie bądź śmieszna - machnęłam z uśmiechem ręką.
-Nawet ty mogłaś się zakochać, nie rób z siebie takiej twardej laski, ogarnij się - kiwnęła głową.
-Spadaj! - rzuciłam w nią jakimś ciuchem, który miałam pod ręką stojąc już przy drzwiach. - Odkrycie moja kochana, ja własnie taka jestem, niedostępna, twarda i wredna i nigdy nie będzie inaczej. I nie kocham go!! - warknęłam i wyszłam przy czym usłyszałam tylko "taaaaaa" za co trzasnęłam drzwiami. I jak na złość wychodząc trafiłam na Logana.
-Hej słuchaj.. - zaczął.
-Nie!! - wskazałam na niego. - Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! I jeszcze raz nie!! Rozumiesz?! Nie!!! - podeszłam do schodów cały czas drąc się i na niego wskazując po czym zniknęłam na dole zostawiając go skołowanego.
*Carlos*
Nikt nie mógł w to uwierzyć, ale zdążylismy na lotnisko 5 minut przed odlotem samolotu!! Polecieliśmy jak idioci, tak, że wszyscy się na nas jopili do bramek, daliśmy bilety, i polecieliśmy na mostek. Udało się! To było po prostu piękne!
W samolocie było nietypowo mało ludzi, ale to logiczne, teraz zaczynają się w szkołach egzaminy już wkrótce, więc nie specjalnie kto ma tam latać na Grand Canarię. Zastanawiam się jak dziewczyny to nadrobią.. Tak czy inaczej, usadowiliśmy się w ostatnim skrzydle samolotu, chyba tak się mówi, nie?, i czekaliśmy na odlot. Dla Kendalla daliśmy jego mp3, żeby posłuchał swoich ulubionych piosenek w locie, jakieś zajęcie i może wpływ na powrót pamięci. Zuz zasnęła, Wika grzebała się w plecaku po kanapkę bodajże i klnęła pod nosem, bo nie mogła jej znaleźć, James czesał włosy, żeby cytuję.: "Bosko wyglądać wśród boskich dziewczyn stamtąd". Boże co za człowiek -_- Ciekawe czy pamięta, że juz ma dziewczynę -_- On sie chyba nigdy nie zmieni. Natomiast Logan nad czymś intensywnie myślał, a Wera modliła się, żebyśmy dolecieli w tą i z powrotem. Taa no ma lęk przed samolotami. A przecież sama wymyśliła, zeby lecieć po Pati, podziwiam. Natomiast ja, no ja wszystkich obserwowałem xd.
Tak to wyglądało przed startem, natomiast lot minął bardzo dziwnie.
To było tak. Ja zerkałem na Werę, a ona na mnie, potem z koleii na Jamesa, który siedział obok, i jeszcze czasem na Wikę, która z koleii na Werę też czasem, a przeważnie na Logana, który z koleii właśnie na nią, a czasem jeszcze na mnie i Jamesa, który za to na Werę, na mnie chyba 2 razy krótko i cały czas na Zuz, która właśnie na niego, na Werę i na mnie, a Kendall z koleii obserwował nas wszystkich i miał.. no miał rozwalającą minę xd. To był chyba najdziwniejszy lot, byłem ciekaw co wydarzy się już na miejscu.
Super rozdział. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńKoleżanka poleciła mi ten blog mówiąc, że jest dobry i teraz w końcu sama mogę to powiedzieć: masz talent dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn