niedziela, 28 kwietnia 2013

Część 30.



Hejo.
Część 30!! ^^ Wyrwaliście tyle ze mną?? Kocham Was!! ^^ <333
Wiecie…..Wielki smutas, że nie wypaliła akcja #BTRComeToPoland  ;(
Ale wiecie co wam powiem? KOCHAM WAS ZA WEJŚCIA!! <33   ^^ ;*********
I bardzo, bardzo, bardzo prooooszę Was o komki! *.* To dla mnie strasznie, strasznie ważne! :’(  *.*
Dziś troszku namieszam, aaaaalleee ,jeśli ktoś to czyta, to nie jedzcie mnie^^
No to nie przedłużam. Amen! ^^:
--------------------------------------------------------------------------------------------------------



                                                   *Wika*


Razem z Loganem wróciliśmy przed dom Wery.  Log pocieszył, wsparł i zaufał. Dzięki niemu wreszcie poczułam się dobrze. Jednak kiedy stanęłam przed drzwiami domu mojej przyjaciółki momentalnie zaczęłam się wycofywać.
-Nie. Nie! Nie chcę! Nie mogę! – zaczęłam się cofać, ale Log delikatnie przytrzymał mnie za łokieć.
-Możesz. I musisz. Słuchaj prędzej czy później i tak będziesz się musiała z nimi spotkać. Lepiej teraz. A poza tym oni muszą cię przeprosić. – mówił.
-All.. – jąknęłam aż nagle poczułam na sobie ramię bruneta.
-No już. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Wejdziemy tam razem. – objął mnie prawym ramieniem i uśmiechnął się. Kiwnęłam wciąż z lekka niepewnie głową i podeszliśmy do drzwi. Logan nacisnął dzwonek, bo jak twierdził takie wejście było „stosowniejsze” niż wparowanie tam jakby się paliło. Nagle klamka się poruszyła. Drzwi otworzyła na nam Wera. Miała lekko rozwalone włosy i z lekka poczerwienione oczy od płaczu. Gdy tylko mnie zobaczyła otworzyła szerzej oczy i od razu się na mnie rzuciła.
-Wika! Tak się cieszę, nic ci nie jest! – poczułam na swoim ramieniu jej łzy. Oderwałyśmy się od siebie, a ona miała całe zaszklone oczy. – Tak bardzo cię przepraszam. – mówiła przez łzy. – Wybaczysz mi kiedyś?
-Oj Wera. Ja już ci wybaczyłam – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Serio?! Tak się cieszę, dziękuję! Ja.. – mocno mnie przytuliła i nagle przerwali nam wyglądający z kuchni James i Zuz.
-Wika! Nic ci nie jest!? – następnie oni się na mnie rzucili.
-Jak widać. – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Strasznie cię przepraszamy, nie wiemy co w nas wstąpiło. – zaczęli przepraszać.
-No już, już. Jest ok. – kiwnęłam głową z uśmiechem i całą 4 się stuliliśmy oprócz Logana, który stał obok i przyglądał nam się z uśmiechem. Nagle do domu wparował Carlos z Pati.
-Mam ją! – powiedział triumfalnie Latynos.
-Oooo proszę. Na przeprosiny się zebrało – założyła ręka na rękę ruda.
-Oj, ja im wybaczyłam to ty też możesz. – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niej rękę. Natomiast ona z uśmiechem pokręciła głową i dołączyła do naszego miśka ^^ :3  I w ten sposób było już super….
Ta było i się skończyło.
Oderwaliśmy się od siebie i nagle usłyszeliśmy skrzyp drzwi na górze. Potem skrzypienie podłogi na górnym korytarzu i kroki na schodach. Nagle stanął przed nami, na schodach, Kendall. Wszystkich zamurowało i wyczekiwali jego dalszego postępowania.

                                                   *Pati*

Kiedy go zobaczyłam po prostu mnie zamurowało. Poczułam szczęście, ale równocześnie i strach. Kolana mi się ugięły i tylko czekałam co dalej zrobi. Ale nikt nie spodziewał się tego co powie. 
-Za 2 dni wracamy do USA. – powiedział krótko.
-Co?? – powiedzieliśmy churem.
-Ja, James, Carlos i Logan za 2 dni wracamy samolotem do USA do L.A. – rozwinął swoją wypowiedź co i tak za wiele nie dało -,-
-Żartujesz? – powiedzieli chłopacy.
-Nie. Zapowiedziałem nasz powrotny koncert. Zdzwoniłem się z naszym menagerem już produkują ogłoszenia i plakaty w związku z tym koncertem. Już niczego nie odwołamy. – powiedział stanowczo.
-Ale jak to?? A może my nie chcemy jeszcze wracać. Nam jest tu dobrze. Może byś najpierw nas zapytał o zdanie? – odezwał się jako pierwszy Carlos.
-Jestem frontmenem i mam takie święte prawo. Z resztą sami ustalaliśmy kiedyś, że będę mógł śmiało decydować o naszych koncertach powrotnych, kiedy wracamy z tras lub ogółem zza granicy.  – mówił stanowczo. – A teraz wybaczcie, ale już wrócę do siebie, a wam polecam powoli zacząć się pakować. – dokończył, obrócił się na pięcie i jak uprzedził, odszedł.
Co??? To aż tak mnie znienawidził, że aż chciał stąd uciec??  To co powiedział zakuło mnie w serce.  To moja wina! Moja. To przeze mnie chciał odejść. Chłopacy byli bezradni przez zawartą kiedyś tam umowę. Przeze mnie odejdzie i on, i oni.  Rozdzielę nas wszystkich. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co zrobić, jak zareagowac. Z jednej strony chciałam za nim pobiec, ale nie dałam rady, po prostu mnie tam wryło. Tyle myśli, zagubienie, nie mogłam wytrzymać. Nagle zrobiło mi się strasznie ciepło. Zawirował świat, obraz zaczął mi się rozmazywać aż nagle wogle zniknął.


                                              *Wera*

-Matko Pati!! – krzyknęłam. Dziewczyna nagle straciła przytomność i padła na ziemię. Wszyscy do niej podbiegli. Carlos położył jej głowę na swoich kolanach, a Logan próbował ją obudzić.
-Nieprzytomna. – stwierdził. Nieeee nooo po prostu dzięki na info Log, nie wiedziałam -,-
-Na pogotowie! – powiedziałam.
-Co? – spojrzeli na mnie Log i Carlos.
-No kuźwa zawieźcie ją na pogotowie! – zmarszczyłam czoło.
-Zawiozę was! – odezwał się James.
Carlos chwycił Pati za ramiona, a Log za nogi i tak ponieśli ją do jej auta, a za nimi wybiegł  James.
-To jakaś tragedia! – złapała się za głowę Wika kiedy wyszli.
-Zgadzam się. .. – zaczęłam i nagle usłyszałam dźwięk swojego telefonu.  To byli rodzice.

Mama: Hej córeczko i jak tam? – jak zwykle sympatyczny promienny głos.
Ja: Bywało lepiej, ale spoko, dom jeszcze stoi cało. – westchnęłam.
Mama: To dobrze, że chociaż dom. – zmieniła ton na jakiś dziwny.
Ja: Co? O czym ty mówisz? – przekręciłam lekko głowę.
Mama: To ty nic nie wiesz? – zdziwiła się.
Ja: No chyba widać, tak to bym cie nie pytała -,-  - olśniłam moją rodzicielkę.
Mama: A to dziwne, że nie zostałyście poinformowane. No nic. Słuchaj, wasza szkoła spłonęła. – wreszcie wydusiła, a mnie zatkało.
Ja: Że co?? Zartujesz sobie?? – pytałam z niedowierzaniem. Nie to, żebym się nie nie cieszyła, ale tak jakoś dziwnie.
Mama: No tak. Właśnie nas poinformowała wasza dyrektorka.  Znaczy nie cała szkoła całkiem spłonęła, ale większość i wymaga gruntownego remontu. I właśnie w tej sprawie dzwonię.. – zaczęła.
Ja: Ooo.. A co chodzi? – byłam ciekawa.
Mama: No, bo remont będzie trwał 1,5 miesiąca, więc ustaliliśmy, że możesz wrócić do Los Angeles na ten czas. Z tym, że kiedy już wrócicie do szkoły od razu będą egzaminy, więc musisz się tam trochę pouczyć. – wyjaśniła, a ja cięgle stałam jak wryta.
Ja: No wiesz.. To fajny pomysł i dzięki, ale dziewczyny nie będą mogły jechać, a ja chciałabym, żeby one też pojechały, bo z chłopakami…. miałam się spotkać jeszcze w wakacje… dzięki, ale zostanę. Wyjadę w czerwcu z dziewczynami tak jak to miało być. – postanowiłam.
Mama: No dobra, powiem inaczej. Ty musisz wyjechać. Razem z tatą i Pawełkiem (moim 1 miesięcznym braciszkiem) wracamy do Polski, ale z gośćmi. Spotkaliśmy twojego taty brata z rodziną i oni chwilowo muszą się do nas wprowadzić. Przykro mi, nie możemy odmówić. Nie będzie już miejsca. – oznajmiła.
Ja:  Ej no to nie fair! – jęknęłam.
Mama: Przykro mi, ale nie dramatyzuj, to nie aż tak długo. Posiedzisz tam trochę z chłopakami. Tylko tam nie przesadzaj. – i obudziło się w niej to czego nie cierpię -,-
Ja: Tak, tak. No dobra, ja nie  przeżywam będzie fajnie.. chyba – szepnęłam. - …. Spoko, no tylko nie chcę zostawiać dziewczyn. – wyjaśniłam.
Mama: No już nie rozpaczaj. My wracamy za 3 dni, a nie chcę, żeby oni byli świadomi, że musiałaś wyjeżdżać, więęęęcc… - zaczęła.
Ja: Spoko, spoko. Kumam. Ja wszystko załatwię, nie martw się. – wywróciłam oczy.
Mama: Dzięki. I jeszcze raz przepraszamy. Trzymaj się tam, a ja kończę, wiesz jakie zagraniczne rozmowy są drogie? – zaczęła gderać.
Ja: Tak, coś o tym wiem. Okkkk to pa. – rozłączyłam się.

Świetnie! Mało, że Pati rozstała się z Kendem, a chłopacy wyjeżdżają, to jeszcze ja muszę dziewczyny zostawić.  Cieszyłam się, że spędzę trochę czasu z chłopakami i odpocznę od szkoły ^^, ale bardzo nie chciałam zostawiać dziewczyn. 
Wyszłam z pomieszczenia. Wika zniknęła.  Weszłam do kuchni i przez okno zobaczyłam siedzącą na schodach blondynkę. Uśmiechnęłam się, chwyciłam 2 szklanki zwykłej wody i wyszłam z domu. Poszłam do niej. Usiadłam obok na schodach i podałam jej szklankę.
-Dzięki. – szepnęła.
-Spox. – łyknęłam. – O czym tak myślisz? – oparłam się jedną ręką o tylny schodek.
-Aaa… o ostatnich wydarzeniach. – powiedziała opierając się łokciami o kolana ze szklanką w dłoniach i patrząc przed siebie.
-Poważnie? – wychyliłam się i spojrzałam na nią następnie siadając w jej pozycji. – Bo ostatnie wydarzenia nie były wesołe, a po twoich oczach widać, że myślisz jeszcze o czymś co wprawia w niecodzienny stan. – uśmiechnęłam się.
-Aha. Żebyś jeszcze powiedziała po ludzku. – spojrzała na mnie.
-Oczy ci błyszczą kochana, w kim się zabujałaś? – poruszałam brwiami.
-Co? Ja? No chyba żartujesz. Pff! – wywróciła w oczy i odwróciła ode mnie wzrok.
-Oj no widzę, widzę. – szturchnęłam ją ramieniem. – Mów kto ruszył twoje serduszko ^^ . Bo wszyscy dobrze wiemy, że to dla ciebie niecodzienne. – uśmiechnęłam się.
-No niktt… - mruknęła.
-No walllll! – szturchałam ją.
-No kurde! – starała się mnie ogarnąć. Spojrzała na mnie i już wiedziałam.
-Logan. – uśmiechnęłam się.
-Co?? – poślizgnęła się na schodku i zleciała na drugi. – Ałłł! – poszorowała tyłek.
-Hehe. Wiedziałam. Widać to po tobie. Z resztą od dawna widać, że go lubisz. – oparłam się o barierkę.
-Co? Ja? Ha ha Haaa - zrobiła durną minę.
-Kurde ja to widzę, przy mnie nie musisz kłamać. Co się stało?? – poruszałam brawiami.
-Ee… no… Em… ehhh. No ok. No bo ja tak sama poszłam i on za mną przyszedł. Pocieszył , przytulił i się pocałowaliśmy ^^. – powiedziała rozmarzona.
-Ooooooo! Jak sweet! ^^  I ty się zabuuuujałaaaś ^^. – zaczęłam robić sweet minki xd.
-Ojjj… Serio aż tak to po mnie widać? – uniosła brew.
-Noooooo. – pokiwałam głową. – Iiiiii będzie kolejna parka ^^ - przytuliłam ją. Ale „kolejna” i przypomniałam sobie o Pati i Kendzie, po czym o ich wyjeździe, a następnie o swoim.  – Słuchaj… - odsunęłam się.
-Co jest? – spojrzała na moją posmutniałą minę.
-Cieszę się, że wreszcie się zakochałaś i wogle, ale wiesz.. Właśnie dzwoniła moja mama. Nasza szkoła trochę spłonęła.. – zaczęłam patrząc na jej reakcję.
-Serio??!! To zajebiście!! – zaczęła się jarać, ale ją opanowałam.
-Poczekaj. To nie koniec. To będzie 1,5 miesiąca wolnego i wracamy od razu na egzaminy, ale moi rodzice spotkali mojego wujka z rodziną za granicą i ich przywożą, więc dla mnie nie będzie miejsca. Czyli w skrócie.. jadę z chłopakami do L.A. – wydusiłam, a dziewczynę zatkało.
-Jak to?? – wydusiła.
-No tak. Muszę. Przykro mi… - spuściłam głowę.
Po chwili poczułam na sobie jej ramiona. Objęła mnie, położyła głowę na ramieniu i powiedziała.:
-Będziemy tęskniły.
Spojrzałam na nią, a ona na mnie i się przytuliłyśmy. Cieszyłam się bardzo, że nie jest na mnie zła.
-Wiesz.. - oderwałam się od niej - ..jeszcze raz sorki za tamto. No jak na cb naskoczyłam wtedy w kuchni z resztą. A przecież widziałam te nagranie i wszystko wiedziałam... No, bo już chyba tydzień jadę na środkach nasennych.. – szepnęłam.
-No tak.. pamiętam.. znalazłam te pudełko.., ale czemu? – spojrzała na mnie.
-Wiesz.. – miałam zwieszoną głowę. – Od jakiegoś czasu nie mogę sypiać. Ciągl śnił mi się James i Carlos. To jakieś takie porypane. Nie mogłam zasną, bo wiedziałam, że znów mi się będę śnić. Ciągle o tym myślę, no i w końcu zaczęłam brać te tabletki. Wiem, wiem, gadam jak potłuczona. – schowałam twarz w dłoniach.
-Słuchaj widzę, że bardzo się tym przejęłaś. – pogładziła mnie po plecach – Może jednak ten twój sen coś ci mówi.
-Co?? – spojrzałam na nią trochę niezrozumiale.
-Zastanów się tek poważnie.. kogo ty tak naprawdę kochasz? – patrzyła na mnie co dla niej nietypowe, poważnie.
-Ja… - zaczęłam, ale nie wiedziałam jak skończyć.
-Słuchaj.. – wstała. – Teraz musisz zdecydować; co tak naprawdę czujesz i do kogo.  Ty musisz kierować się przede wszystkim – sercem. – poklepała mnie po plecach zostawiając samą, zagubioną. 



-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nooooo i to tyle. Troszkę namieszałam? No trochę ^^. Też was kocham ^^. Pliiisssss o komcie ^^. Bayyyooo ;***

wtorek, 23 kwietnia 2013

BTRComeToPoland



Hejo ludziska! Więc zgodnie z tytułem chodzi o akcję BTR Come To Poland! Masz twittera? To pomóż nam! Chodzi o to, aby w sobotę ( 27.04) być na twitterze o 20.00 i ze strony #BTRComeToPoland pisali wiadomości. Akcja ma już coraz większy rozgłos, ale potrzeba nam pomocy wszystkich Rusherów.   Piszcie, rozgłaszajcie, na blogach, facebooku, twitterze.  Niech weźmie udział w akcji jak najwięcej osób.   Bardzo prosimy o pomoc! Więc liczymy na Was; SOBOTA ( 27.04)  20.00!  Z góry dzięki! ;******

niedziela, 21 kwietnia 2013

Część 29.



Witam was pipels!
No to dodaje rozdzialik xd. Jakoś mi tak nie wyszedł. Sorki, wybaaaczcie! Pliiiiiissss!
Jak najszybciej postaram się dodać notkę : BTRComeToPoland , byłaby dziś, ale mam, będę grzeczna (wyjątkowo xd) i nie powiem jaki, laptop -,-
JA
LOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOFFFAAAAAAAAAM WAS ZA WEEEEEEEEEEEJSCIAAAAAAAAAAAAAA!!!! ;************
Sorki, ale mam jeszcze kupe rzeczy do zrobienia, więc już rozdzialik Amen:
---------------------------------------------------------------------------------------------------------


                                    *Wika*

Kiedy Logan poszedł do Kendalla zaczął się atak na mnie na czele z Zuz. Pytali, oskarżali. Chcieli wiedzieć czy to zrobiłam serio, dlaczego, wogle co się wydarzyło. Tyle oskarżeń i ciosów. Nie wierzyli w moją niewinność. Jedynym dowodem było nagranie w kamerce, którą akurat miała Pati. Próbowałam wytłumaczyć, że mogę to udowodnić, ale jak PAti da mi tę kamerkę. Nie wierzyli. Chcieli wyjaśnień natychmiast, a niedostarczenie im ich uznawali za winę. Tak strasznie się wtedy czułam.  Bardzo mnie zranili swoim zachowaniem, ale z 2 strony też zastanawiałam się czemu aż tak wybuchli. Lecz jednak i oskarżeń nie mogłam znieść. Nie wytrzymałam.
-Jak możecie?!  Jak możecie?! Chcielibyście, żeby Kend dał się pati wytłumaczyć, a mi nie dajecie?! Widzicie siebie?! Przyjaciele?!... Nie rozumiecie do końca co się działo, więc nie możecie mnie tak traktować. A  nawet gdyby, „przyjaciółki” się tak nie traktuje.! Jak możecie.. – wybuchłam. Momentalnie zaszkliły mi się oczy. Wybiegłam z kuchni, chwyciłam skórzaną kurtkę i wybiegłam z domu.  Załamana i zagubiona szłam przed siebie. Po niedługim czasie zobaczyłam objętą ramieniem Carlosa Pati.
-Wika co jest?? – spytał Latynos.
-Przyjaciele się dzieją.. – mówiłam kręciłam głową z łzami w oczach.
-Ale jak to? – podniosła wzrok na mnie Pati.
-Jak Kend potraktował ciebie – wskazałam na rudą – tak oni wszyscy mnie! – mówiłam przez łzy.
-Ale jak to? Logan też? – zdziwił się Carlos.
-Nie, Logana akurat nie było. Poszedł do Kendalla. A czemu akurat Logana wyróżniłes? – uniosłam brew.
-A gdzie teraz idziesz? – szlochnęła Pati. Nwm czemu, ale miałam wrażenie, że oboje chcą szybko odwlec temat Loga.
-Nie wiem.. przed siebie.. muszę pomyśleć..  – mówiłam zagubiona.
-Rozumiem cię.. Damy radę jakoś.. – przytuliła mnie Pat.
-Mam nadzieję… - szepnęła.
-A nie mówiłaś im o nagraniu? – oderwałyśmy się od siebie.
-Oczywiście, że tak, ale nie ty masz kam, a chcieli dowodów od razu. Nie uwierzyli, oskarżyli i po prostu.. – dusiłam się łzami.
-No już, już. Będzie dobrze. – mnie też objął ramieniem Carlos.
-Oby.. – westchnęłam.
-Musimy im to wyjaśnić. – stwierdziła PAti.
-Nawet kiedy sama jesteś załamana pomagasz, kochana jesteś – jeszcze raz ją przytuliłam.
-Też cię kocham ^^ - odwzajemniła uścisk.
-Ale na tą chwilę, nie interesuje mnie czy mi uwierzą. To jak mnie potraktowali na długo nie da mi spokoju.  A teraz sorki, już pójdę. – powiedziałam po oderwaniu się.
-Ok. Tylko wróć. – powiedziała Pat, a Carlom pogroził mi palcem.
Uśmiechnęłam się lekko i obróciłam. Odgarnęłam włosy z twarzy i złapałam się dłońmi za szyję.
-I co teraz? – powiedziałam sama do siebie. Moi przyjaciele mnie opuścili i odepchnęli, zostałam sama, Pati ma teraz swoje problemy…, a Logan? Nie wiem.. I czy zaliczam go tylko do przyjaciół? Nie było go wtedy, ale co on o mnie myśli? Co się teraz z nim dzieje? Czy też chce mnie odepchnąć?  I dlaczego mi aż tak bardzo zależy na tym co myśli? Czy dlatego, że jako jedyny (nie liczę Kenda) się nie wypowiedział, czy jest inny powód?
Nie wiem czemu, ale najbardziej chciałabym, aby to on tu teraz do mnie przyszedł i pocieszył.. Przed sobą nie mogę tego ukrywać.. Jest dla mnie kimś wyjątkowym.. Ale czy jest tak dobrym przyjacielem, czy kimś więcej?  Za dużo pytań. Nie wiem.. Ale wiem, że jeśli czegoś teraz potrzebuję to jego u swojego boku..   Szłam w stronę lasku. Patrzyłam na drzewa i jedno przykuło moją uwagę.  Patrzyłam na nie ślepo i nagle ruszyłam. Gałęź po gałęzi i wlazłam na nie. Wow! Widok z góry – nieziemski! *O*  Ale ciągle mi czegoś brakowało… kogoś…


                                               *Pati*

-No wiecie?! No wiecie??!!! Pierdolicie, że mi współczujecie, a tak ją traktujecie??!! I wy się nazywacie przyjaciółmi?! Macie! Proszę! Weźcie sobie ten pieprzony dowód!! Tu i teraz! – rzuciłam im na stół kamerkę z nagraniem. Byłam ostro wkurzona. 
*Po filmiku*
Wszystkim momentalnie zrzędły miny. Potem każdy zaczął spoglądać na drugiego.
-I  co?! -  w końcu wybuchłam. – Nadal jesteśmy jakimiś dziwkami?! Nadal nas za takie uważacie?! Jesteście po prostu żałośni!!  Jak możecie?! To po prostu straszne! Więc „drodzy przyjaciele” dziękuję za wsparcie i udławcie się tym. Teraz widzicie jak to wyglądało. Okej zrobiłyśmy to, ale byłyśmy totalnie pijane, naćpane i jeszcze tamci nas namawiali. Gdybyśmy myślały normalnie byśmy tego nie zrobiły! Ale nie! Państwo myśleli, że my na trzeźwo z przyjemnością, jakiś striptiz organizowałyśmy! – rozłożyłam ręce. – Jak mogliście?! To było podłe… - ściszyłam głos. Zaczęły szklić mi się oczy. – Liczyłam na was. Obie liczyłyśmy. A wy? Tak po prostu.. Nie wierzę…

                                                  *Logan*

Już wcześniej słyszałem krzyki. Potem wybuch ewidentnie Wiki i trzask drzwi. I już wtedy chciałem tam zejść i się dowiedzieć co się dzieje, ale mnie sparaliżowało. Te wydarzenia.., ta niepewność co tak naprawdę zrobiła Wika z Pati.. to co się dzieje i co może się wydarzyć.. Dorwał mnie paraliż. Myślami zupełnie odleciałem. Dopiero w tamtym momencie, słysząc krzyki Pati otrzeźwiałem. Szybko się ogarnąłem. Poszedłem szybko na schody, ale powstrzymałem rozpęd i wolno oraz cicho zszedłem przysłuchując się słowom Pat. Wreszcie wszedłem do kuchni.
-Co??? – spojrzałem na wszystkich.
-Myślę, że słyszałeś.  Wystarczy, że ja tracę sens życia, ale oni muszą, po prostu musieli dobić jeszcze Wikę. Na tym filmiku widać co się wydarzyło. – wskazała Pat na kamerkę. – to nie miało tak być.. to zupełnie nie tak..– spuściła z tonu.  Za to mi skoczyło ciśnienie! Jaki filmik? Jakie nagranie?! Jakie „to nie miało być tak”?! Jak to dobili Wikę?! Co się stało?! Gdzie jest?! – te myśli rozsadzały moją głowę. Nie interesował mnie ten przeklęty filmik ani wydarzenia z tamtej felernej nocy. Chciałem tylko wiedzieć co się z Nią dzieje.
-Co jest Wiką?! Gdzie ona?! – spytałem Pati.
-Wyszła.. Nie wiadomo gdzie.. była załamana.. – dziewczynie łamał się głos. Byłem po prostu wstrząśnięty.
-Nie mogę.. Nie mogę! – pobiegła Pati do salonu. Wzięła swoją torebkę, kurtkę i wyszła. Czyli, że poszła do domu. Była naprawdę załamana. Co ci idioci musieli narobić. A ja? A ja tam stałem wryty jak kołek. A po głowie chodziła mi już tylko jedna myśl – Wika. Bez chwili namysłu wybiegłem z domu i pobiegłem prosto przed siebie. Muszę, muszę ją znaleźć! Nie pozwolę, aby coś jej się stało!  Dobiegłem do łąki. Rozglądałem się. Pustka. Wszędzie pustka. Nie wiedziałem gdzie iść, w którą stronę, co robić..  Spojrzałem na pobliski lasek. Na tamtą chwilę nie wiedziałem co, ale coś mnie tam ciągnęło. Załamany i wystraszony ( o nią) ruszyłem w tamtą stronę.

*10minut później*
Przedzierałem się przez rośliny. Było ciemno, a gałęzie drzew przesłaniały światło gwiazd i księżyca. Pewnie, gdyby nie ta roślinna zasłonka byłoby romantycznie, no, ale co. I tak sam łażę.. – myślałem. I tak przemieszczając się po lasku nagle usłyszałem takie jakby szlochanie. Pod jednym z drzew było je słychać najlepiej. Przeszedł mnie delikatny dreszcz. Ale to nie był strach.. To było coś innego.. przyjemnego..  Spojrzałem w górę. Wydawało mi się, że między gałęziami drzewa widzę jakąś postać.  Niby głupie, ale serce aż mocniej mi zabiło. Czułem.., że muszę to sprawdzić.  Dlatego zacząłem wdrapywać się do góry..

                                             *Wika*

Siedziałam tak sama, zamyślona, zagubiona… Az nagle coś poczułam.. i usłyszałam szelest oraz łamanie gałązek. To było za ciężkie na wiewiórkę.. Spojrzałam w dół, a tam z ciemności wyłoniła się postać.
-AAAAA!! – krzyknęłam i przytuliłam się do drzewa.
-Wika? – usłyszałam swoje imię. Zaraz.. ja skądś znam ten głos.. Zabiło mnie.
-Logan? – otworzyłam szerzej oczy patrząc na coraz bardziej widocznego bruneta wspinającego się do mnie. – C-co ty tu robisz??
-A ty? – usiadł obok mnie na gałęzi i odetchnął.
-Heh, tożś się zmęczył. – uśmiechnęlam się. To było niewiarygodne.  Tak bardzo go potrzebowałam wtedy.. i przyszedł.! *.*
-Noo. A żebyś wiedziała. Mogłaś wybrać krótsze drzewo. – sapnął.
-Hah. Raczej niższe. I to by było zbyt proste ^^. – odpowiedziałam. To niesamowite, że sama jego obecność wywoływała uśmiech na mojej twarzy..
-Eh no tak. To jak leci? – oparł się o gałąź z uśmiechem. Przymrużyłam oczy.  – Słuchaj.. – przysunął się do mnie. – Nie martw się. Nie do końca wiem co się wydarzyło, ale domyślam się po słowach Pati.  Oni są pod wpływem emocji, to nietypowa sytuacja i to nieoczekiwany obrót spraw. Nie złość się na nich. Na pewno nie chcieli, tylko emocje w nich zebrane musiały wreszcie wybuchnąć i padło na ciebie. Wiem, że ci przykro, ale oni na stówe tego żałują. Zwłaszcza, że widzieli ten filmik. Nie wiem sam o co z nim be, bo go nie widziałem, ale oni aż zbledli. – mówił.
-Zaraz, zaraz. To ty nie widziałeś tego filmiku? – spytałam.
-No nie. – odpowiedziała.
-A mimo to przyszedłeś do mnie?? – spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Jak widać. Wiesz.. bałem… bardzo bałem się o ciebie..  Dobrze, że nic ci nie jest. Wierzę, że jeśli wogle to zrobiłaś, to nie celowo albo nieświadomie. Wierzę ci. I cieszę się, ze jesteś już bezpieczna. – uśmiechnął się patrząc mi głęboko w oczy.
-Dzie-dziękuje. Że mnie wspierasz, nie odwróciłeś się… i jesteś. – patrzyłam mu w oczy i objął mnie. – Wiem, że przy tobie jestem bezpieczna.. – szepnęłam.
-Nie pozwolę, aby cos ci się stało. Zawsze będę przy tobie. – również szepnął.
Nagle oderwaliśmy się od siebie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Jego oczy odbijały blask księżyca. Było tak romantycznie *O*  Nagle zaczęliśmy się do siebie zbliżać, czułam na sobie jego oddech i… pocałowaliśmy się! *O*  To było po prostu cudowne!! *________________* 

                                                    
                                                *Logan*


Matko jak ja się cieszę, że ją znalazłem.! Tak się martwiłem!.. Poczułem ulgę i szczęście.  Była cała i zdrowa.  Już zawsze chciałem ją chronić. Bardzo musieli ją skrzywdzić. A ona.. taka słaba, sama.. bezbronna… i w dodatku tak pięknie wyglądała w świetle księżyca. *OO*  No i ten pocałunek… *OOO*  To było przewspaniałe! *___*   Od dawna wiedziałem, że jest wyjątkowa… 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Udało się! Pamiętajcie every pipel I LOVE YOU!! ;*** <33  No to dobranoc ;*** Nie to, żebym wybierała się spać ;p xd  

czwartek, 18 kwietnia 2013

Część 28

Witajcie ludkowie! 
Kuźwa chce mi się iść na rower, a rodzice nie chcą mi go przywieźć, bo został u babci -,-
Ygghhhhh..

Ha! 1 ! 1 komentarz! wiem, że niektórzy mają po 100 takich, ale ja i tak dostałam ten 1 pod poprzednią notką i się cieszę ^^  A więc osobo droga, która pozostawiła ten anonim.. po prostu kocham cię! ^^ <333 mogłabym cie po prostu wyściskać z radości ;*** Tylko bez nieczystych myśli proszę. xd No to Amenos i taaa. częścia 28:
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



                                           *Carlos*


Siedzieliśmy już 2 godzinę w kuchni. Chciałem pójść za Pati, ale ci ludkowie mnie nie wypuścili -,-
-No dobra dosyć tego! Długo będziemy tu tak siedzieć i udawać, że nic się nie stało?! – wstałem i rozłożyłem ręce.
-Co?? – Wika przekręciła głowę aż coś strzyknęło.
-Człeku mów po naszemu, bo niektóre dzieci nie ogarniają angola – wywróciła oczy Wera podpierając głowę na ręce.
-Ygghh.. No to powtórze -,-  No dobra dosyć tego! Długo będziemy tu tak siedzieć i udawać, że nic się nie stało – ponownie rozłożyłem ręce.
-Carlos, ale my nie udajemy, że nic się nie stało.. – zaczęła Wera.
-.., ale ona potrzebuje teraz pobyć trochę sama. – dodała Zuza.
-Pato-znawczynie się znalazły – wywróciłem oczy.
-Znam ją od przedszkola, nie wmówisz mi, że jej nie znam! – wstała Wera i groźnie na mnie spojrzała przymrużając oczy.
-No dobra, dobra już, bez agresji.. – próbowałem ją uspokoić.
-Ale w związku z tym masz rację.. przydałoby się z nią pogadać.. Poszukam jej. – stwierdziła blondynka.
-Nie. Zostań. Ja jej poszukam. – zabrałem się do wychodzenia z pomieszczenia.
-Tyyyyyy? A to z jakiej racji? – unieśli brew Wera i Logan.
-A no z takiej, że to moja przyjaciółka. – założyłem ręka na rękę i uniosłem głowę do góry dumnie.
-Tak jak nas wszystkich – odpowiedzieli chórem i rozłożyli ręce.
-Szczegół. Ale.. od czasu tamtej mojej akcji jeszcze lepiej się ze sobą dogadujemy… itd… - coś tam mruczałem pokłopotany.
-A ja i tak uważam, że to ja powinnam iść. – założyła ręka na rękę Wera.
-Nie, słuchaj, on ma rację.  Myślę, że on teraz powinien iść do niej, a wy i tak jak zwykle potem pogadacie. – objął ją James.
-Hm… no.. no dobra.. – niepewnie usiadła.
-Dzięki. – powiedziałem i wyszedłem podczas kiedy oni się przytulali. No nie mogłem znieść takiego widoku, ale wtedy musiałem się skupić na Pati. Nie było jej nigdzie wokół domu. Zacząłem chodzić po okolicy i coś przyszło mi do głowy.
*20minut później*
Stałem już przy tej pamiętnej rzeczce, z którą pewnie bardzo bym się związał, gdyby nie Pat.  Przygladałem się wodzie przywołując wspomnienia i spojrzałem na mostek. Z daleka wyglądało jakby był na nim jakiś cień. Mogło mi się zdawać, ale ruszyłem w tamtym kierunku. Nie myliłem się ani trochę, zastałem tam naszą rudą wiewiórkę. Siedziała zmarznięta, skulona, pod barierką mostu na samym środku. Nic nie mówiąc podszedłem do niej i usiadłem obok. Dziewczyna nawet nie drgnęła.
-Nie zimno ci? – zapytałem wreszcie.
Brak odpowiedzi.
-Ehhh jesteś uparta, ale ja i tak nie dam ci zmarznąć. – zdjąłem bluzę i okryłem nią już trzęsącą się Pati.
-Dzięki.. – szepnęła.
-Długo tu będziesz siedzieć? – oparłem głowę o barierkę patrząc w gwiaździste niebo.
-Nwm.. – szeptała. – Straciłam…straciłam wszystko.. – łza spłynęła jej po policzku.
-Nie straciłaś nic. – otarłem jej tę łzę i spojrzałem na nią.
-Powiedziałabym, że nie wiesz co mówisz, ale wiesz.. – westchnęła.
-I ty też wiesz. Wtedy na tym moście.. role się odwróciły.. – zacząłem.
-Carlos to inna sytuacja.. straciłam go.. – spojrzała w ziemię.
-Nie prawda. – mówiłem.
-Ah – westchnęła.
-Kocha cię. – powiedziałem patrząc przed siebie.
-Nwm. Może.., ale nawet gdyby. Zabolało go to. Zabolało do tego stopnia, że mnie zostawił. – szeptała.
-Przejdzie mu. – powiedziałem. – Ale powiedz.. Dlaczego? – spojrzałem na nią.
-Carlos to nie tak! – spojrzała na mnie. – I ty to powinieneś wiedzieć.
-Wierzę ci. Ale powiedz o co chodzi. – wyczekiwałem jej wyjaśnień.
-Masz – wyjęła kamerkę. – Akurat mam ją przy sobie to zobacz. Tu jest filmik z tamtej nocy. – włączyła mi nagranie.
-No tak.. To raczej nie codzienny widok. – uśmiechnąłem się na fragmencie, w którym siedziała bez bluzki na Wice.
-Zbok! – odwróciła moją głowę.
-Ej to nie ja gwałciłem Wikę i pokazywałem się nago w oknie. – spojrzałem na nią i momentalnie zmieniłem minę. – Sorki…
-Spoko… - spojrzała w dół i puściła nagranie dalej. I kiedy się skończyło:
-Wiesz… w sumie mogło być gorzej. – zacząłem. – No i ty z nim wtedy jeszcze nie byłaś.
-Tak, ale dobrze go rozumiem. Bo już wtedy .. coś było.. no i nic mu nie mówiłam o tym.. w dodatku pewnie już mi nie będzie ufał..
- Czyli bez znaczenia ze nie byliście razem? No może. Ale to i tak było nieświadomie i za namową.. Niewiele w tym twojej winy, musisz to opowiedzieć Kendallowi. – tłumaczyłem.
-Nie będzie mnie słuchał.. Nie chce mnie znać. – mówiła załamanym głosem.
-Oj przejdzie mu.. – spojrzałem w dół.
-Carlos znasz go tyle, przecież wiesz. Tym razem było inaczej. Za bardzo go to zabolało.. Obawiam się, że to koniec.. – już prawie się rozryczała, ale ją objąłem.
-Nie martw się. Jak kocha to wróci. – uśmiechnąłem się do niej, a ona przez ułamek sekundy, (bo wtedy na moście powiedziała to samo), też. I w ten sposób siedzieliśmy na tym moście skuleni, objęci.


                                               *Logan*

Carlos wyszedł, a ja próbowałem dojść do siebie. Nie mogłem zrobić żadnej afery, ale do był cios. Wika rozbierała się przed jakimiś zboczeńcami?! Nawet nic nie wyjaśniała… Czyli to prawda?  Nie mogłem, nie mogłem w to uwierzyć! Ona zagubiona patrzyła w stół, a ja na nią i myślałem czy serio mogła to zrobić.  Na szczęście odezwała się Zuza:
-Wika ty z Pati serio to zrobiłaś? – dziwnie to zabrzmiało O.o
Zuz kocham cię za to, że ją o to spytałaś! – pomyślałem.
-Co? – otrząsnęła się krótkowłosa.
-Poważnie wy.. – zaczęła Zuza.
-Nie! Znaczy.. To nie tak. – próbowała wytłumaczyć.
Nie chciałem znać jej odpowiedzi. Wystraszyłem się tego co powie, jej słów. Bałem się tego co mogę usłyszeć, że to może się okazać prawdą..
-Słuchajcie, ja pójdę pogadać z Kendallem. – wstałem.
-Tak. To dobry pomysł. – przytaknął James.
Wika na mnie patrzyła, a ja rzuciłem na nią tylko krótkie, przelotne spojrzenie i ruszyłem na górę. Kend jest moim najlepszym kumplem i musiałem z nim pogadać. Byłem w podobnej sytuacji tylko, że on z Pati chodził..
Podszedłem do drzwi pokoju i zapukałem. Zero odpowiedzi, więc pukałem dalej.
-Kend otwórz. Kend! – pukałem. Nagle nacisnąłem klamkę i było otwarte.  Okna były pozasłaniane, a w pokoju panowała ciemność. Gadanie jak w jakimś horrorze albo powieści. -,-  Blondyn siedział na końcu łózka, pod oknem, i patrzył przez kawałek niezasłoniętego okna trzymając na kolanach gitarę.
-Zawsze kochałeś grać na gitarze zwłaszcza kiedy łapałeś doła – oparłem się o futrynę drzwi.
Blondyn nagle na mnie spojrzał. Był lekko zdziwiony, ale ciągle załamany.
-Stary.. – zamknąłem drzwi. – Co ty robisz?
Tylko na mnie spojrzał.
-Od razu zrywasz? – usiadłem obok niego.
-Poważnie? Nie widziałeś tego!? – patrzył na mnie z lekko zmarszczonym czołem.
-Nie dałeś jej nawet wytłumaczyć! – rozłożyłem ręce.
-A co tu wyjaśniać?! Widziałem i słyszałem wszystko co trzeba.. – mruknął i spowrotem zwrócił głowę w stronę okna.
-A ja sądze, że ty widziałeś tylko to co chciałeś. – powiedziałem, a on spuścił głowę. – Przesadzasz..
-Co?! – spojrzał na mnie – A ty co byś zrobił, gdyby twoja dziewczyna rozebrała się przed jakimiś zbokami?? I zobaczyłbys takie cos??! – wybuchł. Serio.. nie wiedział co mówi..
-Przede wszystkim Kendall…  - wstałem -dałbym jej to wyjaśnić..
-Łatwo powiedzieć.. – a żeby się nie zdziwił.
-Słuchaj ja wiem, że to dla cb i trudne, i dziwne, i ogółem nowa sytuacja. I jest ci z tym ciężko, ale jeszcze za wcześnie na takie decyzje i sądy. Daj jej to najpierw wyjaśnić. – wiedziałem, że powinienem skończyć i dać mu pomyśleć. Więcej już mu doradzić na tamtą chwilę nie mogłem. – Trzymaj się stary. – poklepałem go po plecach i wyszedłem. Oparłem się o ścianę i zjechałem na ziemię.
-Myślisz, że nie wiem co czujesz? – szepnąłem do siebie myśląc o słowach Kendalla.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tadaaaam. Źli? Czy obojętne? Nie, no dobra, 3 000 wejść to ktoś tam pewnie się troszku interesuje.  Chętnie poznam Wasze opinie w komkach ^^ Wielkie LOOFF za wejścia będzie następnym razem, a i tylko przypominam, że ta historycznie długa, 3 częsciowa jednorazówka była na 2 000 i 3 000  wejść. Pamiętajcie I - LOVE - YOU!! xddd ;****

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Jednorazówka - Carlos cz.3





No i napisałam. Wielkie dzięki za komki. I widzicie. To nie takie trudne. Wystarczy nawet kilka wyrazów :)  Teraz mogłabym wymagać od Was po kilka, żeby był next rozdział, ale liczę, że i bez tego będą komki. :)
LOFFAM Was za te właśnie komeczki i wejścia. Jesteście najlepsi! ;***
Wiecie byłam wczoraj an weselu… chujowo było. I jeszcze wyciągnęli mnie rodzice przed 2.00!!! T.T x.x  Mam nadzieję, że chociaż moje ulubione czytelniczki Rusherki się dobrze bawiły w sobotę! ;p
Słuchajcie dodałabym wcześniej, ale z 2 dni szukałam takich pieprzoncyh obrazków i ich nie znalazłam!! x.x -,- Więc bez nich. -,-  
Dobra kończę te użalanie się i zakończmy tę jednorazóweczkę ;*** :
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------



*3miesiące później*

                                                 *Angy*

Dziś ma odbyć się zakończenie roku szkolnego. Właśnie wkładałam tą togę czy jak jej tam. Spojrzałam jeszcze raz na komp. Carlos ciągle był niedostępny. Od czasu mojego powrotu z L.A. pisaliśmy regularnie i gadaliśmy na skypie, ale od tygodnia ciągle jest niedostępny i nie odbiera telefonu. Może już o mnie zapomniał? Albo już mu do mnie przeszło? Ahh…  Biłam się z myślami. Ale musiałam już wychodzić na autobus. Wzięłam tę swoją pamiętną torebkę i wyleciałam z domu.  Moich rodziców znów nie było, ale i tak by się nie przydali, bo gala maturzystów i ich rodziców już była. Dobrze, że chociaż na niej byli. Wzięłam jabłko, zamknęłam dom i wleciałam do autobusu.
-Hohoho. Angy. Ślicznie wyglądasz w tej todze. – uśmiechnął się pan Mirek.
-Hah dziękuję. – lekko zaśmiałam się i usiadłam na miejsce. –Ale i tak wzięłam ubranie na zmianę.
-Hah. – odpowiedział i ruszył do szkoły.
W sumie i tak powinnam je wziąć, bo umówiłam się potem z dziewczynami na pizzę. Taa ciekawe jak bym wyglądała w pizzeri w tym czymś xd.
Po 10 minutach dojechaliśmy. Wyleciałam z autobusu w poszukiwaniu dziewczyn. Po chwili je zobaczyłam.
-Siemkaa! – krzyknęłam przedzierając się przez grupkę innych absolwentów.
-No hej – odpowiedziały Kami i Anka.
-Widzę, że w dobrych humorach – uśmiechnęłam się stając równo na nogach.
-Pewnie ^^ - odpowiedziały. – W końcu kończymy szkołę.
-No i zaczynamy studia geniuszki. – powiedziałam. Kami wybierała się na jakieś studia muzyczne czy coś, Anka na nauczycielkę, hahahaha już to widzę xd, a ja jeszcze nie wiedziałam.
-Szczegół. Ty to się nigdy nie dasz nam z niczego pocieszyć. – podparła się pod boki Anka.
-Nie ma za co ^^ - odpowiedziałam.
-Ale jak tu przyszłaś to miałaś minę grobową. Carlos ciągle się nie odzywa? – spytała Kami.
-Ehh.. nie.. – spuściłam głowę. – Zaczynam myśleć, że już nie czuje do mnie tego to co wcześniej.. – mówiłam załamanym głosem.
-Nie przesadzaj. Na pewno ma jakiś ważny powód. – uspakajała mnie Kami.
-A ty? – uniosła brew Anka.
-Ja?.. JA go nadal kocham.. – zaszkliły mi się oczy.
-No dobra nie dramatyzujcie. Uwierzcie, że on musi mieć jakiś dobry powód.. – objęła mnie Kami. Ona zawsze najlepiej umiała pocieszyć.
-No właśnie.. – powtórzyła gest Kami, brunetka.
-A teraz chodźmy, bo dyrek zaczyna uroczystość wskazała na dyrektora Kami i ruszyłyśmy.  Chciałyśmy usiąść na końcu, żeby pogadać ^^, ale wylądowałyśmy w pierwszym rzędzie maturzystów -,- No więc,… Dyrek zaczął wygłasza jakąś przemowę, na której prawie zasnęłam, a potem zaczął wyczytywać absolwentów. Wreszcie doszedł do mnie.
-Angelika Maik. – powiedział. Szybko wstałam i podeszłam do niego. Odebrałam świadectwo i podeszłam do mikrofonu.
-Witajcie ludzie! .. – zaczęłam mówić, ale kiedy chciałam zrobić kilka kroków w bok zaczepiłam się o tę kretyńską szmatę, którą miałam na sobie. Oczywiście pięknie wyłożyłam się na samym środku hali.
-Jebane gówno! – warknęłam do siebie. Wszyscy momentalnie zaczęli ze mnie ryć. Nasz kumpel z kalsy, Piotrek, chciał zrobić mi fotkę. Zajmował się albumem i stroną szkolną, więc zapowiadało się, że będę sławna. -,- Kiedy wyjął komórkę, bo na aparat oczywiście nie stać xd, jak gdyby nigdy nic położyłam się wygodniej na brzuchu, oparłam na łokciach, jedną ręką zrobiłam znak V i wyszczerzyłam się. Po cudnej sesji wstałam i próbowałam się ogarnąć, ale w tej zasłonie po prostu się nie dało -,- Na stoliku obok zauważyłam nożyczki. Uśmiechnęłam się szczwanie, chwyciłam je i pokazałam reszcie znak czekania. Weszłam za kotarę i wzięłam się do pracy. Wyszłam z przerobioną togą ^^. Krótsza i ładniejsza. Reszta otworzyła szerzej usta, a się wyszczerzyłam, obkręciłam i spowrotem wróciłam do mikrofonu.
-A więc ludzie… „Fajnie było,….śmeichu kupe,…. Szkoło…pocałuj mnie w ….” – zaczęłam, ale nadciągnął dyrek.
-Dziękujemy modelce Angelice. Będziemy tęsknić -,-  -  powiedział dyrek, a ja dorwałam 2 mikrofon.
-Też was kocham ludzie!!  - zrobiłam znak rock end roll i wróciłam na miejsce, a reszta zaczęła mi bić brawo.
-Haha! Nie ma to jak zaliczyć glebę na zakończeniu roku na środku sceny!  – rżała Anka.
-Będą mnie pamiętać ^^ - założyłam ręka na rękę i pokiwałam głową.
-Jak ty to tak szybko zrobiłaś? – wskazała na moją nową togę Kami i uniosła brew.
-Magiaaaa – pomachałam jej dyplomem przed twarzą. Dziewczyny wywróciły tylko oczy.
Potem dyrek dokończył rozdawanie reszty dyplomów. Znów prawie spałam. I miał właśnie wygłaszać swoją kretyńską mowę końcową, ale podeszła do niego jedna z nauczycielek. Zauważyłam to i zaczęłam uważniej przyglądać się sytuacji.
-Jest pewna osoba, która chciałaby złożyć szczególne gratulacje dla 3 osób tzn. Anny Tomilson i Kamili Lainers oraz jeszcze komuś kogo tajemniczy gość sam przedstawi. – powiedział dyrektor i odsunął się od mikrofonu.  Dziewczyny miały szeroko otwarte usta, a ja oczy, po tym co powiedział dyrek. Ale jeszcze bardziej byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam „tajemniczego gościa”. Nagle na salę wbiegł……… Carlos!!!!!!!!!??? O.O Szczęka mi opadła.
-Witajcie! Witajcie! – mowił po polsku?! O.o – Więc bez owijania w bawełnę. 3 osobą, której chcę pogratulować zakończenia szkoły najbardziej, jest … moja dziewczyna! Angelika Maik! – powiedział i poczułam na sobie setki spojrzeń. Ale nie zwracałam na to uwagi, patrzyłam ciągle na Carlosa. Wstałam i podeszłam do niego, stając naprzeciwko.
-Nie było ze mną kontaktu, bo więcej pracowałem na planie, żeby tu dziś do Ciebie przyjechać – powiedział tylko, a ja mocno go przytuliłam i pocałowaliśmy się.  Wszyscy zrobili „Oooooo” .  To było takie słodkie. Zrobił mi niespodziankę, przyjechał tu i bez żadnego wstydu przedstawił mnie wszystkim jako swoją dziewczynę! *O* *____*
Potem dyrek dokończył uroczystość, jeszcze raz pogratulował absolwentom i razem w 4 ruszyliśmy na pizzę. Carlos został z nami na kilka dni. W koncu ustaliliśmy, że całą czwórką wyjedziemy do Los Angeles, gdzie razem z dziewczynami pójdziemy na studia.  Już wiedziałam, że z Carlosem będziemy już na zawsze razem. Czeka nas piękna przyszłość.



----------------------------------------------------------------------------------------------------

Nooo i to tyle. Wszyscy happy, happy, happy. ^^ Poprzednia się skończyła trochę smutaśnie, a tu jest happy ^^ Mam już kilka next rozdziałów, więc o ile będą komeczki i wejścia (no bo lubię dodawać notkę jak są komki w poprzedniej i wejścia, tak już mam) to rozdziały będą dodawane szybciej. Nie chodzi o to, że nie będzie notek bez komków, ale one po prostu najpewniej przyśpieszą dodawanie. No dobra sorki, że tak nagadałam. Jeszcze raz I LOVE YOU! ;****   Bayyyooo. ;*******


czwartek, 11 kwietnia 2013

Jednorazówka - Carlos cz.2


Hejoooooo! Tak, tak, tak. To znów ja.  Nie płaczcie proszę ;*  A przybywam do was z 2 częścią Jednorazówki – Carlos. ^^
Zasada oczywiście ta sama, za co najmniej 2 komki następna część( to już będzie ostatnia xd)
Sorki, że trochę późno dodaje, miało być wcześniej, ale moja kumpela, która miała skomentowac i czekałąm -,- albo nie mogła się przybrać albo dostawała szlaban -,- No dogadasz się -,-
LOFFAM LOFFAM LOFFAM Was za wejścia!!! ^^ ;***** <333
Jeszcze  raz plissss o komcie nawet jak nie są potrzebne (rozdziały itd.) ;***
-------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                                        *Wera*


  -O matko! – zasłoniłam sobie usta.
-Co? Skąd się tu wzięłaś? Wszystko gra? – wyciągnął do mnie rękę.
-Em..em.. tak. – podałam mu rękę i pomógł mi wstać. – Sorki. Szukam moich przyjaciółek. Są waszymi obsesyjnymi fankami i gdzieś tu przyleciały.. – wywróciłam oczy.
-Aha. Zaraz, „one”? To znaczy, że ty nie? – uniósł brew.
-No.. no nie. Ja was nie lubię ani trochę. – założyłam ręka na rękę.
-Serio? Ale czemu? I w takim razie czemu przyszłaś na koncert? – pytał widocznie zdziwiony.
-Bo nie. A przyszłam ze względu na moje przyjaciółki. Wiesz nie wszyscy muszą was lubić. – mówiłam ostro.
-No tak.. Ale czekaj. To nie podoba ci się nasza muzyka? – wyczekiwał odpowiedzi.
-No nie.. muzyka jest spoko. Ale was nie cierpię. – powiedziałam stanowczo.
-Nas?? Nie rozumiem, czemu?? – otworzył szerzej oczy.
-Słuchaj jesteście zwykłymi, rozpieszczonymi gwiazdkami z TV, trochę grającymi i śpiewającymi, które nie mają uczuć. Żyj ty sobie we własnym świecie, a mi daj spokój, szukam tylko swoich przyjaciółek. -  Chciałam odejść, ale złapał mnie delikatnie za łokieć (, ponieważ ciągle miałam założoną ręka na rękę).
-Czekaj.. – powiedział.
-No co? – spojrzałam mu w oczy. Zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam. Smutek i przykrość.. z tego.. co mu powiedziałam..
-Za słabo nas znasz, żeby tak o nas mówić. Skąd wiesz jacy jesteśmy? Nawet nas nie znasz. – mówił.
-I nie chcę poznawać. Daj mi spokój, zostań w swoim idealnym świecie, a ja wracam do swojego. Najlepiej zapomnij, że mnie tu zobaczyłeś. – patrzyłam mu w oczy z taką złością, której on nie odwzajemniał. Widziałam, że każde moje kolejne słowo coraz bardziej go bolało, aż i mi złość opadła. Z resztą nawet nie wiem na co ja się tak złościłam.
-Może powinienem. Ale nie mogę. Nie wiem czemu.. – patrzył mi w oczy.
-Chcesz mnie w coś nabrać? – próbowałam się ogarnąć.
-Co? Skończ już z tym. Proszę nie myśl tak o nas, my tacy nie jesteśmy. – mówił.
-Łatwo powiedzieć. – wywróciłam oczy. – Wy jesteście tylko do telewizji i kasy. Nic więcej. Nie masz pewnie nawet uczuć. Smutek, żal, rozczarowanie, miłość? Wiesz co to znaczy? – spytałam.
-Myślisz, że jestem jakimś pustym idiotą z TV?  Myślisz tak, bo piszę piosenki? Bo mam zespól? Bo zarabiam trochę więcej kasy? – patrzył na mnie.
-Nie myślę. Ja wiem.  Umiesz tylko pokazywać buźkę w TV i śpiewac coś z kolegami. Jesteś rozpieszczony, rozpuszczony i wcale nie znasz życia.  – mówiłam.
-Może zanim mnie tak osądzisz, to dasz mi szansę? – patrzył na mnie trzymając mnie w połowie rąk.
-Może się boję.. boję, że jeśli dam szansę to zostanę zraniona.. ? – pokręciłam głową i z łzami w oczach wybiegłam z pomieszczenia.


                                                   *Carlos*


-Może się boję.. boję, że jeśli dam szansę to zostanę zraniona.. ? – pokręciła głową i z łzami w oczach wybiegła z pomieszczenia. Chciałem za nią ruszyć, ale zauważyłem, że zgubiłem torebkę. Podniosłem ją i chciałem zwrócić, ale tej tajemniczej dziewczyny już nie było.
-O co jej chodziło? – szepnąłem sam do siebie  i usiadłem na kanapę.
O co chodzi z tym zranieniem? Te jej zarzutu do mnie.. one miały też jakiś głębszy sens. Tylko o co chodzi..  Zamyślony spojrzałem na jej torebkę. Po chwili otworzyłem ją. Nic takiego; błyszczyk, lusterko, paczek gum itd. Moją uwagę przyciągnęła jej koma. Wziąłem ją do ręki i włączyłem. Wiem, że to trochę nie fair, ale zacząłem się w niej grzebać, a konkretniej przeszedłem do wiadomości. Znaczy nie czytałem konkretnie co tam pisała, tylko raczej do kogo. Moją uwagę przyciągnęła osoba o imieniu Maciek. Wszedłem w kontakty i jego pełne imię i nazwisko. Nazywał się MaciejClerk.  Zaraz, zaraz… czy to nie był ten piosenkarz z Polski?  Wziąłem swoją komę i sprawdziłem na necie. Tak. Nie myliłem się. To był obecnie 20 letni piosenkarz.  Wyczytałem, że kiedyś miał dużo fanów, a przede wszystkim fanek, ale coś się wydarzyło i wszyscy go opuścili. Miał jakąś fatalną opinię. Tylko nie pisało czemu. Zaznaczono „materiał wykasowany”. To było dziwne. Tak z dnia na dzień aż tak się zmienił?  I wtedy pomyślałem o tej dziewczynie. No i skąd go wogle zna. Musiałem się dowiedzieć, więc zacząłem czytać jej rozmowy z tym całym Maćkiem. Pewien fragment przyciągnął moją uwagę:
M: Kocham cię skarbie ;***
A: Ja cb też ;**
M: To powiedz kotku, jedziesz jutro do dziewczyn?
A: Co? Nie żartuj. Przecież idę z tobą na tę galę rozdania nagród muzycznych. J
M: Co? Jaka gala? Co ty mówisz? Musiało ci się coś pomylić..
A: Kochanie wiem co mówię. Nie żartuj sobie. Jutro o 15.00 będę u cb. Dobranoc ;****
M: Co? Jeszcze do cb zadzwonię.. Dobranoc ;**
2-dni-później
A: Co to miało być?!
M: O co ci znów chodzi?
A: Nie zgrywaj niewiniątka! Ja tam przyszłam, a ty zrobiłeś ze mnie wariatkę.!  Jak mogłeś mnie odepchnąć i bezczelnie powiedzieć, że mnie nie znasz i, że jestem nawiedzoną fanką?! Oczerniać i tak o mnie mówić?!  I w dodatku nagrać to i wrzucić do netu?! Ty świnio!!!
M: Mówiłem, żebyś nie przychodziła. To ty się tam pchałaś. Może nie chciałem się pokazywać ze zwykłą dziewczyną, co?  Daj mi już święty spokój. Masz to czego chciałaś.
A: Zrobiłeś ze mnie pośmiewisko.. Jak mogłeś?!....
4-dni-później
A: Hahahahahaha! I widzisz! To obróciło się przeciwko tobie! Przez ten filmik twoja kariera upadnie! 
M: Je*ana sz*ato!!!  Zapłacisz mi za to!!

I pod spodem zanlazłem link do pewnego wywiadu. Ochrzanili tam tego całego Maćka za takie potraktowanie tej dziewczyny.  Stracił fanów, a nawet zyskał prześladowców.
-O matko. – szepnąłem do siebie. – To dlatego ona tak się zachowywała. Biedna.. Muszę ją szybko odnaleźć, zwrócić torebkę i … wyjaśnić, pomóc..
*Następnego dnia*
-This love, this love, this is looooooovee ..– nucił sobie coś Logan szykując się na randkę. Kto chodzi na randki o 11.00 w dzień?!
-Zlituj się czy ty kiedyś stąd wyjdziesz?! – rozłożył ręce James.
-No właśnie! A ja myślałem, że tylko James spędza tyle czasu, na włosach. – wtrącił z salonu, pożerający kubełek lodów i oglądający TV, Kend.
-Chcesz wyglądać? Musisz się na to napracować! – powiedzieli równo grzywacz i Henderson i od razu spojrzeli na siebie. Wystraszeni od razu odbiegli. Log na te swoją nieszczęsną randkę, a James do swojego pokoju.
-Hehehehe! – zaśmiał się Kend. – A ty co tak siedzisz? – wskazał na mnie Kend łyżką. Siedziałem na oparciu kanapy z telefonem tej dziewczyny w ręce. – No nie mów, że ciągle myślisz o tej lasce, którą spotkałeś wczoraj. – wywrócił oczy, a ja na niego spojrzałem.
-Słuchaj znalazłem w necie ten filmik, o którym pisało w tym sms-ie.  Naprawdę jest paskudny. Ten gość to jakiś pedał nad pedałami. Teraz rozumiem tą dziewczynę.. – patrzyłem w ziemię.
-Słuchaj to faktycznie nie było ok, ale to jakaś wariatka. Naskoczyła na cb, na twoim miejscu bym o niej zapomniał. – machnął ręką ubrudzony od lodów blondyn.
-Nie mogę.. Ma w sobie coś takiego..  Ten błysk w oczach.. Jest piękna, miła, wrażliwa.. – zacząłem.
-Stary. Widziałeś ją 5 minut! Ogarnij się! – wymachiwał tą łyżką.
-No niby tak, ale.. Ona jest jakaś inna, taka wyjątkowa. Muszę ją odnaleźć! – wstałem z tej kanapy.
-Taa znalazł się Romeo. A niby jak to zrobisz? – uniósł brew Kend.
-Już ja mam swoje sposoby. – kiwnąłem głową i wyszedłem z pokoju.
Wczoraj wydzwaniały do tej dziewczyny jakieś 2 numery. To były jej koleżanki, ale sms-y były po Polsku. Na szczęście kiedyś się uczyłem tego języka, więc postanowiłem wysłać sms o znalezionej torebce. Napisałem, żeby właścicielka przyszła do najbliższej  restauracji „Happy Day”  dziś o 13.00. Zastanawiałem się tylko czy ta dziewczyna jest jeszcze w Ameryce, ale, że koncert zapowiedzieliśmy bardzo późno to i tak musiała już w niej być, żeby na niego dotrzeć.  Pełen różnych myśli ruszyłem do swojego pokoju się przygotować.

                                                 *Kami*


Od wczorajszego koncertu coś się działo z Angy. Po tym jak wleciałyśmy za kulisy, nie znalazłyśmy BTR -,- i w dodatku tak się pogubiłyśmy, że trafiłyśmy na tylne wyjście i tyle tam posiedziałyśmy -,- Ale za to samej Angy nigdzie nie było.  Pół godziny jej szukałyśmy, a kiedy ją znalazłyśmy wybiegała z łzami zza kulis i pognała prosto przed siebie. Próbowałyśmy ją dogonić, ale zgubiłyśmy ją. Wydzwaniałyśmy do niej, ale nie odbierała. Nie wróciła też na noc do domu. Dopiero dziś z rana przyszła, jak jeszcze spałyśmy, i zamknęła się w swoim pokoju. Od tamtej pory nie wychodzi. Na nic nam nie odpowiadała, tylko raz odezwała się, kiedy pytałyśmy czemu nie odbierała, stwierdziła, że zgubiła torebkę, ale kiedy pytałyśmy czy to jest powód jej zachowania zaprzeczyła. I tyle się do nas odezwała. Po godzinie poszłyśmy z Anką do mojego pokoju.
-Ty, co się z nią dzieje? – rozłożyła ręce brunetka siadając na moje łóżko.
-A bo ja wiem. – rozłożyłam ręce. - Ale w takim stanie już dawno jej nie widziałam. Mniej więcej od tamtej akcji z tym całym pieprzonym Maćkiem. Coś musiało się stać serio.. Hm..
-No. Bo nawet z nami nie chce gadać. – zastanowiła się Anka.
Nagle dostałam sms-a.
-Ej patrz! – wskazałam na swoją komę. Anka podeszła do mnie. – To sms, z jej komy. Pisze: „ Znalazłem torebkę z zawartością, dzwoniłyście pod ten numer, więc chciałem poprosić, żeby właścicielka przyszła do restauracji „Happy Day” o 13.00, zwrócę jej to.”
-Wow. – skomentowała Anka.
-Nom. Trzeba szybko powiedzieć Angy. – dodałam. Odpisałam nieznajomemu „Ok.” i poszłyśmy pod drzwi Angy.
-Ejj! Angy! – zaczęła walić w drzwi Anka.
-Przyszedł sms z twojego numeru, żebyś poszła zabrać swoje rzeczy dziś o 13.00 do restauracji „Happy Day” Pamiętasz? To ta 5 ulic dalej. Widziałyśmy ją.
-Co? – blondynka podeszła do drzwi.
-Nooo. – powiedziałam.
-Kto to napisał? – otworzyła drzwi. Była we wczorajszych ubraniach, miała rozwaloną fryzurę i mega rozmazany tusz.
-Nwm. Jakiś gościu. – wzruszyłam ramionami.
-A co? – uniosła brew Anka.
-No… chciałam wiedzieć kto znalazł moje rzeczy.. – mruknęła. Wyczułam, że kłamie.
-Dowiesz się jak pójdziesz je odebrać. Więc idź się ogarnąc, bo wyglądasz i pachniesz jak zombie. – pociągnęłam ją i wepchnęłam do łazienki. –A jak wrócisz to nam wszystko opowiesz i wyjaśnisz co się wczoraj wydarzyło. – krzyknęłam jeszcze przez drzwi i razem z brunetką poszłyśmy do mojego pokoju.
*godzinę później*

                                                  *Angy*


Byłam już ogarnięta. Ubrałam się jak człowiek, zczesałam włosy w kucyk i poprawiłam delikatny make-up. Nie powiem, obawiałam się tego spotkania. Bałam się, że to będzie on. No, bo w końcu to tam zgubiłam torebkę, bo jak stamtąd wybiegałam, to już jej nie miałam. Pewnie wziął mnie za totalną idiotkę, co w sumie mnie nie rusza, bo też go za takiego mam, ale to spotkanie serio mną wstrząsnęło. Po tym co zrobił mi Maciek boję się.. boję się, że znowu ktoś mnie tak zrani.. A to naprawdę jest straszne. W dodatku wtedy tylko dziewczyny mnie wspierały, bo rodziców oczywiście nie było i nic nie wiedzą. Ale jednak.. coś.. coś w nim takiego dziwnego było. Tak na mnie patrzył.. w jego oczach było widać troskę i coś.. czego nie umiem nazwać..
Ale to nie możliwe! Ciągle trzymam się swojego przekonania, że ludzie sławni nie mają serca i uczuć! I tak jest i zostanie. No, ale  musiałam już się zbierać. Zamówiłam taksówkę, podałam adres i ruszyłam. Dojechałam po 20 minutach. Ujrzałam średni budynek. Weszłam do środka i zaczęłam się rozglądać. Tu jakaś para, tam małżeństwo z dziećmi itd… Tak jeździłam po ludziach aż nagle ktoś przyciągnął moją uwagę.  To był chłopak, miał na sobie czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Miał zasłoniętą twarz gazetą, ale obok zobaczyłam swoją torebkę.
-Przepraszam. To moja torebka. – wskazałam na swoją własność. Chłopak spojrzał na mnie. Odłożył gazetę i uśmiechnął się. Zdjął czapkę i okulary, no i moje obawy się spełniły. Przede mną siedział Carlos.
-Bałem się, że nie przyjdziesz. – uśmiechał się.
-No chyba jakoś muszę odzyskać rzeczy. Oddaj mi je. – powiedziałam. Chciałam jak najszybciej wyjść.
-Poczekaj. Usiądź. – wskazał na miejsce naprzeciwko niego.
-Po co? Nie chcę. – odpowiedziałam stanowczo.
-No plis. Na chwilę. Chciałbym z tobą pogadać. – westchnęłam i usiadłam.
-O czym? – spojrzałam na niego.
-Posłuchaj tylko nie odchodź. Wiem, że to nie było fair, ale chcąc się o tobie czegoś dowiedzieć przejrzałem twój telefon. I.. odczytałem pewną rozmowę.. – mówił.
-Co!? Jesteś powalony?! Grzebałeś mi w komie!? Weź spadaj, oddaj moje rzeczy i odwal się! – wkurzyłam się.
-Poczekaj. Daj dokończyć. Ta rozmowa była przeprowadzona z Maćkiem
Clerkiem. – momentalnie spuściłam głowę. – Posłuchaj wiem jak bardzo cię skrzywdził i bardzo ci współczuję, ale uwierz nie każda osoba sławna jest taka. – patrzył mi w oczy.
-Tak jasne.  Słuchaj nie przekonuj mnie do tego. Nawet moim przyjaciółkom się to nie udało. A jeśli chodzi tylko o ten twój zespół to i tak go nie polubię! I koniec! – stawiałam sprawę jasno.
-Wiem, że wiele przeszłaś, ale nie możesz skreślać innych nie znając ich. Nie możesz zamknąć się  w sobie i bać się tego co może się wydarzyć. Musisz iść dalej. Spróbuj mi zaufać. I wcale nie chodzi mi tu teraz o zespół. – tłumaczył.
-Mam ci zaufać? Po co? I jak? – mówiłam, ale od razu wiedziałam, że nic z tego nie będzie.
-Posłuchaj, udowodnię ci to, ze moje słowa nie są wyssane z palca. Spędź ze mną 1 dzień. Dzisiaj. Będę się zachowywał naturalnie to ci obiecuję i zobaczysz czy naprawdę każdy musi być jak twój były. – chwycił mnie za dłonie leżące na stole i spojrzał głęboko w oczy.
-Co? No chyba zwariowałeś. Jeszcze czego. – pokręciłam głową.
-Tylko spróbuj. To będzie tylko kilka godzin. Proszę. – patrzył mi głęboko w oczy. Po dłuższej chwili namysłu się zgodziłam. Bardzo się z tego ucieszył. Przedstawiliśmy się sobie i wyszliśmy z restauracji. Ruszyliśmy w kierunku parku. Spacerując długo rozmawialiśmy. Carlos kupił nam lody, więc było jeszcze sympatyczniej. On serio był strasznie miły i zabawny. Mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów. Nagle zobaczył ogłoszenie jakiegoś festiwalu. Spodobał nam się ten pomysł, więc zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy tam. Wow! To nie był polski festiwal. To było niesamowite i strasznie ogromne! *O* Niesamowicie mi się podobało. Poszliśmy na kilka kolejek, ale na ostatniej, górskiej, tak się wystraszyłam, ze aż go przytuliłam. Nie to, żeby coś, ale to było takie miłe uczucie. Az poczułam motylki w brzuchu. Dawno czegoś takiego nie czułam. Na początku lekko się zawstydziłam, ale spojrzałam mu w oczy, on mi też i uśmiechnął się do mnie i potem mnie objął i tak przejechaliśmy na tej kolejce. Potem poszliśmy do konkursów. Wygrał pandę i mi ją dał ^^ To było takie słodkie ^^.
No, ale w końcu nadszedł czas rozstania. Wyszliśmy przed bramę festiwalu. Nie było tam nikogo. Szary parking, zapełniony samochodami.
-I jak? – spojrzał na mnie.
-Wiesz Carlos.. – zaczęłam. – Muszę ci to przyznać. Bardzo się pomyliłam.  Jesteś naprawdę cudowny.. – lekko się zarumieniłam.
-..I nigdy w życiu bym cię nie skrzywdził. – objął mnie w talii.
-Teraz już to wiem. – uśmiechnęłam się i …. pocałowaliśmy się! *O*
Niestety nagle podjechała taryfa. Szybko do niej wsiadłam machając Carlosowi. Wow! To był najpiękniejszy dzień mojego życia. Kiedyś go nienawidziłam, a teraz go pokochałam. Skradł moje serce *O* Już wiedziałam co zobaczyłam w jego oczach wtedy za kulisami oprócz troski..
Kiedy wróciłam wszystko opowiedziałam dziewczynom. Od czasu koncertu do dzisiejszego pocałunku. Dziewczyny piszczały, skakały i wariowały. Ja nie aż tak, ale potem trochę też :P

                                                 *Carlos*

To była najpiękniejsza chwila mojego życia. Od pierwszego wejrzenia wiedziałem, że jest niezwykła. Pokochałem ją z całego serca. Szkoda tylko, że ta taxi tak szybko przyjechała. Ale miałem jeszcze tydzień z nią. Mało, ale zawsze coś. Cały w skowronkach wróciłem do domu. Chłopaki parzyli na mnie jak na psychopatę, który urwał się z psychiatryka. Kiedy wreszcie wylądowałem na kanapie w salonie zapytali co się stało. Wszystko im opowiedziałem. Też się ucieszyli. I wszystko zapowiadało się tak pięknie..
*Następny dzień*
Właśnie skończyłem jeść obiad, kiedy zadzwoniła do mnie Angy. Dałem jej wczoraj swój numer. Dziś planowałem poprosić ją, aby została moją dziewczyną *O* Poprosiłem ją, więc o spotkanie, ale na później. Dlatego trochę  się zdziwiłem jej telefonem. Kiedy odebrałem usłyszałem zapłakany głos.

-Angy? Co się stało?? – spytałem wystraszony.
-Posłuchaj. Okazało się, że musimy wcześniej wrócić do Polski. Państwo Starsets właśnie wiozą nas na lotnisko. Przykro mi.. – szlochała.
-Co?! Angy.. – zacząłem, ale telefon mi padł.

-Kurde!!! – krzyknąłem na cały głos.
-Co jest? – wyszedł z kuchni Kendall.
-Angy wyjeżdża! Właśnie jest w drodze na lotnisko! – cały byłem podenerwowany.
-No co ty?! To musimy ją dogonić! Dawaj do mojego auta! – powiedział Kend, wziął klucze i pobiegliśmy.
*20minut później*
(piosenka, wystąpi też w rozdziale xd)
Dojechaliśmy. Wyleciałem z auta i wpadłem do budynku. Zacząłem się rozglądać. Zauważyłem Angy z przyjaciółkami stojące w kolejce do zdawania biletów. Od razu nabrałem rozpędu i zacząłem biec w tamtym kierunku. Przedzierałem się przez ludzi nie tracąc jej z pola widzenia. Wreszcie dotarłem. Właśnie miała oddawać bilet.
-Angy!! – krzyknąłem podbiegając do niej.
-Carlos?? – spojrzała na mnie zaskoczona. Miała jeszcze czerwone oczy od płaczu.
-Przepraszam, proszę nie blokować kolejki. – powiedziała babka odbierająca bilety.
-Może nam pani dać 2 minuty? Sprawy sercowe. – spojrzałem na nią, a Angy na mnie zaskoczona.
-No dobrze, jak tak to tak. To ja pójdę sobie zrobić kawę, a wy załatwcie sprawy. – uśmiechnęła się, wstała i odeszła zostawiając napis „Zaraz Wracam”.
-Angy! – chwyciłem dziewczynę za ręce. – Kocham cię najbardziej na świecie! Czy zostaniesz moją dziewczyną? – spojrzałem jej głęboko w oczy.
Przez kilka sekund stała oszołomiona i nie dała rady nic wydusić, ale jednocześnie jej oczy robiły się bardziej szklane i wreszcie powiedziała:
-Ja Ciebie też!! Oczywiście! – mocno mnie przytuliła, co odwzajemniłem i się pocałowaliśmy. Ludzie wokół nas zrobili „Oooooooo”  Jednak po chwili się oderwaliśmy
-Ca-carlos.. ale ja wyjeżdżam.. muszę skończyć szkołę.. – spłynęła jej łza po policzku.
-To nie ważne. Kocham cię i odległość tu nie ma znaczenia. Za 3 miesiące znów się zobaczymy. – otarłem tę łzę i uśmiechnąłem się do niej, ale szczerze w środku dusiłem się od łez, ale musiałem być silny. Dla niej.
-Ale to tyle czasu.. Myślisz, że damy radę? – patrzyła na mnie z nadzieją.
-Oczywiście. Będziemy się kontaktować..  – zacząłem, ale wróciła ta kobieta.
-Pamiętaj, że kocham cię najbardziej na świecie. Wkrótce się zobaczymy. – uśmiechnąłem się i przejechałem dłonią po jej policzku.
-Tak. Ja ciebie też. Do zobaczenia! – pocałowaliśmy się.
-Do zobaczenia.. – powiedziałem po oderwaniu się. Cofnąłem się o kilka kroków. Zobaczyłem Kendalla, który do mnie podszedł. Angy i jej przyjaciółki oddały bilety i ostatani raz mi pomachały. Ja i Kend im odmachaliśmy i uśmiechnąłem się do Angy co odwzajemniła.
-I jak? – powiedział do mnie Kend kiedy odeszły wciąż patrząc na korytarz, w którym zniknęły. – Trzymasz się?
-Tak.. – odpowiedziałem również nie odrywając wzroku od korytarza. – Raczej tak.. Będę się trzymał tego, że już wkrótce ją zobaczę.
-Słusznie – Kend spojrzał na mnie i się uśmiechnął. – Chodźmy. – klepnął mnie po plecach i odwróciliśmy się i ruszyliśmy. Podeszliśmy jeszcze tylko do okna, w którym widać było startujący samolot do Polski.
-Będę tęsknił. Kocham cię. Do zobaczenia – szepnąłem patrząc na odlatujący samolot.
-Ok? – podszedł do mnie Kend kiedy maszyna zniknęła z pola widzenia,
-Tak – uśmiechnąłem się lekko i ruszyliśmy. Raz jeszcze spojrzałem na okno uśmiechnąłem się i razem z Kendem wyszliśmy.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------

No i to tyleeeee ^^ . Pamiętajcie – co najmniej 2 komki. Plisss jeszcze raz o nie  (komcie) i alleluja i spasie za wejścia!!! ^^ ;*** <333 Do zooo ;****