czwartek, 18 kwietnia 2013

Część 28

Witajcie ludkowie! 
Kuźwa chce mi się iść na rower, a rodzice nie chcą mi go przywieźć, bo został u babci -,-
Ygghhhhh..

Ha! 1 ! 1 komentarz! wiem, że niektórzy mają po 100 takich, ale ja i tak dostałam ten 1 pod poprzednią notką i się cieszę ^^  A więc osobo droga, która pozostawiła ten anonim.. po prostu kocham cię! ^^ <333 mogłabym cie po prostu wyściskać z radości ;*** Tylko bez nieczystych myśli proszę. xd No to Amenos i taaa. częścia 28:
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



                                           *Carlos*


Siedzieliśmy już 2 godzinę w kuchni. Chciałem pójść za Pati, ale ci ludkowie mnie nie wypuścili -,-
-No dobra dosyć tego! Długo będziemy tu tak siedzieć i udawać, że nic się nie stało?! – wstałem i rozłożyłem ręce.
-Co?? – Wika przekręciła głowę aż coś strzyknęło.
-Człeku mów po naszemu, bo niektóre dzieci nie ogarniają angola – wywróciła oczy Wera podpierając głowę na ręce.
-Ygghh.. No to powtórze -,-  No dobra dosyć tego! Długo będziemy tu tak siedzieć i udawać, że nic się nie stało – ponownie rozłożyłem ręce.
-Carlos, ale my nie udajemy, że nic się nie stało.. – zaczęła Wera.
-.., ale ona potrzebuje teraz pobyć trochę sama. – dodała Zuza.
-Pato-znawczynie się znalazły – wywróciłem oczy.
-Znam ją od przedszkola, nie wmówisz mi, że jej nie znam! – wstała Wera i groźnie na mnie spojrzała przymrużając oczy.
-No dobra, dobra już, bez agresji.. – próbowałem ją uspokoić.
-Ale w związku z tym masz rację.. przydałoby się z nią pogadać.. Poszukam jej. – stwierdziła blondynka.
-Nie. Zostań. Ja jej poszukam. – zabrałem się do wychodzenia z pomieszczenia.
-Tyyyyyy? A to z jakiej racji? – unieśli brew Wera i Logan.
-A no z takiej, że to moja przyjaciółka. – założyłem ręka na rękę i uniosłem głowę do góry dumnie.
-Tak jak nas wszystkich – odpowiedzieli chórem i rozłożyli ręce.
-Szczegół. Ale.. od czasu tamtej mojej akcji jeszcze lepiej się ze sobą dogadujemy… itd… - coś tam mruczałem pokłopotany.
-A ja i tak uważam, że to ja powinnam iść. – założyła ręka na rękę Wera.
-Nie, słuchaj, on ma rację.  Myślę, że on teraz powinien iść do niej, a wy i tak jak zwykle potem pogadacie. – objął ją James.
-Hm… no.. no dobra.. – niepewnie usiadła.
-Dzięki. – powiedziałem i wyszedłem podczas kiedy oni się przytulali. No nie mogłem znieść takiego widoku, ale wtedy musiałem się skupić na Pati. Nie było jej nigdzie wokół domu. Zacząłem chodzić po okolicy i coś przyszło mi do głowy.
*20minut później*
Stałem już przy tej pamiętnej rzeczce, z którą pewnie bardzo bym się związał, gdyby nie Pat.  Przygladałem się wodzie przywołując wspomnienia i spojrzałem na mostek. Z daleka wyglądało jakby był na nim jakiś cień. Mogło mi się zdawać, ale ruszyłem w tamtym kierunku. Nie myliłem się ani trochę, zastałem tam naszą rudą wiewiórkę. Siedziała zmarznięta, skulona, pod barierką mostu na samym środku. Nic nie mówiąc podszedłem do niej i usiadłem obok. Dziewczyna nawet nie drgnęła.
-Nie zimno ci? – zapytałem wreszcie.
Brak odpowiedzi.
-Ehhh jesteś uparta, ale ja i tak nie dam ci zmarznąć. – zdjąłem bluzę i okryłem nią już trzęsącą się Pati.
-Dzięki.. – szepnęła.
-Długo tu będziesz siedzieć? – oparłem głowę o barierkę patrząc w gwiaździste niebo.
-Nwm.. – szeptała. – Straciłam…straciłam wszystko.. – łza spłynęła jej po policzku.
-Nie straciłaś nic. – otarłem jej tę łzę i spojrzałem na nią.
-Powiedziałabym, że nie wiesz co mówisz, ale wiesz.. – westchnęła.
-I ty też wiesz. Wtedy na tym moście.. role się odwróciły.. – zacząłem.
-Carlos to inna sytuacja.. straciłam go.. – spojrzała w ziemię.
-Nie prawda. – mówiłem.
-Ah – westchnęła.
-Kocha cię. – powiedziałem patrząc przed siebie.
-Nwm. Może.., ale nawet gdyby. Zabolało go to. Zabolało do tego stopnia, że mnie zostawił. – szeptała.
-Przejdzie mu. – powiedziałem. – Ale powiedz.. Dlaczego? – spojrzałem na nią.
-Carlos to nie tak! – spojrzała na mnie. – I ty to powinieneś wiedzieć.
-Wierzę ci. Ale powiedz o co chodzi. – wyczekiwałem jej wyjaśnień.
-Masz – wyjęła kamerkę. – Akurat mam ją przy sobie to zobacz. Tu jest filmik z tamtej nocy. – włączyła mi nagranie.
-No tak.. To raczej nie codzienny widok. – uśmiechnąłem się na fragmencie, w którym siedziała bez bluzki na Wice.
-Zbok! – odwróciła moją głowę.
-Ej to nie ja gwałciłem Wikę i pokazywałem się nago w oknie. – spojrzałem na nią i momentalnie zmieniłem minę. – Sorki…
-Spoko… - spojrzała w dół i puściła nagranie dalej. I kiedy się skończyło:
-Wiesz… w sumie mogło być gorzej. – zacząłem. – No i ty z nim wtedy jeszcze nie byłaś.
-Tak, ale dobrze go rozumiem. Bo już wtedy .. coś było.. no i nic mu nie mówiłam o tym.. w dodatku pewnie już mi nie będzie ufał..
- Czyli bez znaczenia ze nie byliście razem? No może. Ale to i tak było nieświadomie i za namową.. Niewiele w tym twojej winy, musisz to opowiedzieć Kendallowi. – tłumaczyłem.
-Nie będzie mnie słuchał.. Nie chce mnie znać. – mówiła załamanym głosem.
-Oj przejdzie mu.. – spojrzałem w dół.
-Carlos znasz go tyle, przecież wiesz. Tym razem było inaczej. Za bardzo go to zabolało.. Obawiam się, że to koniec.. – już prawie się rozryczała, ale ją objąłem.
-Nie martw się. Jak kocha to wróci. – uśmiechnąłem się do niej, a ona przez ułamek sekundy, (bo wtedy na moście powiedziała to samo), też. I w ten sposób siedzieliśmy na tym moście skuleni, objęci.


                                               *Logan*

Carlos wyszedł, a ja próbowałem dojść do siebie. Nie mogłem zrobić żadnej afery, ale do był cios. Wika rozbierała się przed jakimiś zboczeńcami?! Nawet nic nie wyjaśniała… Czyli to prawda?  Nie mogłem, nie mogłem w to uwierzyć! Ona zagubiona patrzyła w stół, a ja na nią i myślałem czy serio mogła to zrobić.  Na szczęście odezwała się Zuza:
-Wika ty z Pati serio to zrobiłaś? – dziwnie to zabrzmiało O.o
Zuz kocham cię za to, że ją o to spytałaś! – pomyślałem.
-Co? – otrząsnęła się krótkowłosa.
-Poważnie wy.. – zaczęła Zuza.
-Nie! Znaczy.. To nie tak. – próbowała wytłumaczyć.
Nie chciałem znać jej odpowiedzi. Wystraszyłem się tego co powie, jej słów. Bałem się tego co mogę usłyszeć, że to może się okazać prawdą..
-Słuchajcie, ja pójdę pogadać z Kendallem. – wstałem.
-Tak. To dobry pomysł. – przytaknął James.
Wika na mnie patrzyła, a ja rzuciłem na nią tylko krótkie, przelotne spojrzenie i ruszyłem na górę. Kend jest moim najlepszym kumplem i musiałem z nim pogadać. Byłem w podobnej sytuacji tylko, że on z Pati chodził..
Podszedłem do drzwi pokoju i zapukałem. Zero odpowiedzi, więc pukałem dalej.
-Kend otwórz. Kend! – pukałem. Nagle nacisnąłem klamkę i było otwarte.  Okna były pozasłaniane, a w pokoju panowała ciemność. Gadanie jak w jakimś horrorze albo powieści. -,-  Blondyn siedział na końcu łózka, pod oknem, i patrzył przez kawałek niezasłoniętego okna trzymając na kolanach gitarę.
-Zawsze kochałeś grać na gitarze zwłaszcza kiedy łapałeś doła – oparłem się o futrynę drzwi.
Blondyn nagle na mnie spojrzał. Był lekko zdziwiony, ale ciągle załamany.
-Stary.. – zamknąłem drzwi. – Co ty robisz?
Tylko na mnie spojrzał.
-Od razu zrywasz? – usiadłem obok niego.
-Poważnie? Nie widziałeś tego!? – patrzył na mnie z lekko zmarszczonym czołem.
-Nie dałeś jej nawet wytłumaczyć! – rozłożyłem ręce.
-A co tu wyjaśniać?! Widziałem i słyszałem wszystko co trzeba.. – mruknął i spowrotem zwrócił głowę w stronę okna.
-A ja sądze, że ty widziałeś tylko to co chciałeś. – powiedziałem, a on spuścił głowę. – Przesadzasz..
-Co?! – spojrzał na mnie – A ty co byś zrobił, gdyby twoja dziewczyna rozebrała się przed jakimiś zbokami?? I zobaczyłbys takie cos??! – wybuchł. Serio.. nie wiedział co mówi..
-Przede wszystkim Kendall…  - wstałem -dałbym jej to wyjaśnić..
-Łatwo powiedzieć.. – a żeby się nie zdziwił.
-Słuchaj ja wiem, że to dla cb i trudne, i dziwne, i ogółem nowa sytuacja. I jest ci z tym ciężko, ale jeszcze za wcześnie na takie decyzje i sądy. Daj jej to najpierw wyjaśnić. – wiedziałem, że powinienem skończyć i dać mu pomyśleć. Więcej już mu doradzić na tamtą chwilę nie mogłem. – Trzymaj się stary. – poklepałem go po plecach i wyszedłem. Oparłem się o ścianę i zjechałem na ziemię.
-Myślisz, że nie wiem co czujesz? – szepnąłem do siebie myśląc o słowach Kendalla.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tadaaaam. Źli? Czy obojętne? Nie, no dobra, 3 000 wejść to ktoś tam pewnie się troszku interesuje.  Chętnie poznam Wasze opinie w komkach ^^ Wielkie LOOFF za wejścia będzie następnym razem, a i tylko przypominam, że ta historycznie długa, 3 częsciowa jednorazówka była na 2 000 i 3 000  wejść. Pamiętajcie I - LOVE - YOU!! xddd ;****

1 komentarz: