niedziela, 28 kwietnia 2013

Część 30.



Hejo.
Część 30!! ^^ Wyrwaliście tyle ze mną?? Kocham Was!! ^^ <333
Wiecie…..Wielki smutas, że nie wypaliła akcja #BTRComeToPoland  ;(
Ale wiecie co wam powiem? KOCHAM WAS ZA WEJŚCIA!! <33   ^^ ;*********
I bardzo, bardzo, bardzo prooooszę Was o komki! *.* To dla mnie strasznie, strasznie ważne! :’(  *.*
Dziś troszku namieszam, aaaaalleee ,jeśli ktoś to czyta, to nie jedzcie mnie^^
No to nie przedłużam. Amen! ^^:
--------------------------------------------------------------------------------------------------------



                                                   *Wika*


Razem z Loganem wróciliśmy przed dom Wery.  Log pocieszył, wsparł i zaufał. Dzięki niemu wreszcie poczułam się dobrze. Jednak kiedy stanęłam przed drzwiami domu mojej przyjaciółki momentalnie zaczęłam się wycofywać.
-Nie. Nie! Nie chcę! Nie mogę! – zaczęłam się cofać, ale Log delikatnie przytrzymał mnie za łokieć.
-Możesz. I musisz. Słuchaj prędzej czy później i tak będziesz się musiała z nimi spotkać. Lepiej teraz. A poza tym oni muszą cię przeprosić. – mówił.
-All.. – jąknęłam aż nagle poczułam na sobie ramię bruneta.
-No już. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Wejdziemy tam razem. – objął mnie prawym ramieniem i uśmiechnął się. Kiwnęłam wciąż z lekka niepewnie głową i podeszliśmy do drzwi. Logan nacisnął dzwonek, bo jak twierdził takie wejście było „stosowniejsze” niż wparowanie tam jakby się paliło. Nagle klamka się poruszyła. Drzwi otworzyła na nam Wera. Miała lekko rozwalone włosy i z lekka poczerwienione oczy od płaczu. Gdy tylko mnie zobaczyła otworzyła szerzej oczy i od razu się na mnie rzuciła.
-Wika! Tak się cieszę, nic ci nie jest! – poczułam na swoim ramieniu jej łzy. Oderwałyśmy się od siebie, a ona miała całe zaszklone oczy. – Tak bardzo cię przepraszam. – mówiła przez łzy. – Wybaczysz mi kiedyś?
-Oj Wera. Ja już ci wybaczyłam – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Serio?! Tak się cieszę, dziękuję! Ja.. – mocno mnie przytuliła i nagle przerwali nam wyglądający z kuchni James i Zuz.
-Wika! Nic ci nie jest!? – następnie oni się na mnie rzucili.
-Jak widać. – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Strasznie cię przepraszamy, nie wiemy co w nas wstąpiło. – zaczęli przepraszać.
-No już, już. Jest ok. – kiwnęłam głową z uśmiechem i całą 4 się stuliliśmy oprócz Logana, który stał obok i przyglądał nam się z uśmiechem. Nagle do domu wparował Carlos z Pati.
-Mam ją! – powiedział triumfalnie Latynos.
-Oooo proszę. Na przeprosiny się zebrało – założyła ręka na rękę ruda.
-Oj, ja im wybaczyłam to ty też możesz. – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niej rękę. Natomiast ona z uśmiechem pokręciła głową i dołączyła do naszego miśka ^^ :3  I w ten sposób było już super….
Ta było i się skończyło.
Oderwaliśmy się od siebie i nagle usłyszeliśmy skrzyp drzwi na górze. Potem skrzypienie podłogi na górnym korytarzu i kroki na schodach. Nagle stanął przed nami, na schodach, Kendall. Wszystkich zamurowało i wyczekiwali jego dalszego postępowania.

                                                   *Pati*

Kiedy go zobaczyłam po prostu mnie zamurowało. Poczułam szczęście, ale równocześnie i strach. Kolana mi się ugięły i tylko czekałam co dalej zrobi. Ale nikt nie spodziewał się tego co powie. 
-Za 2 dni wracamy do USA. – powiedział krótko.
-Co?? – powiedzieliśmy churem.
-Ja, James, Carlos i Logan za 2 dni wracamy samolotem do USA do L.A. – rozwinął swoją wypowiedź co i tak za wiele nie dało -,-
-Żartujesz? – powiedzieli chłopacy.
-Nie. Zapowiedziałem nasz powrotny koncert. Zdzwoniłem się z naszym menagerem już produkują ogłoszenia i plakaty w związku z tym koncertem. Już niczego nie odwołamy. – powiedział stanowczo.
-Ale jak to?? A może my nie chcemy jeszcze wracać. Nam jest tu dobrze. Może byś najpierw nas zapytał o zdanie? – odezwał się jako pierwszy Carlos.
-Jestem frontmenem i mam takie święte prawo. Z resztą sami ustalaliśmy kiedyś, że będę mógł śmiało decydować o naszych koncertach powrotnych, kiedy wracamy z tras lub ogółem zza granicy.  – mówił stanowczo. – A teraz wybaczcie, ale już wrócę do siebie, a wam polecam powoli zacząć się pakować. – dokończył, obrócił się na pięcie i jak uprzedził, odszedł.
Co??? To aż tak mnie znienawidził, że aż chciał stąd uciec??  To co powiedział zakuło mnie w serce.  To moja wina! Moja. To przeze mnie chciał odejść. Chłopacy byli bezradni przez zawartą kiedyś tam umowę. Przeze mnie odejdzie i on, i oni.  Rozdzielę nas wszystkich. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co zrobić, jak zareagowac. Z jednej strony chciałam za nim pobiec, ale nie dałam rady, po prostu mnie tam wryło. Tyle myśli, zagubienie, nie mogłam wytrzymać. Nagle zrobiło mi się strasznie ciepło. Zawirował świat, obraz zaczął mi się rozmazywać aż nagle wogle zniknął.


                                              *Wera*

-Matko Pati!! – krzyknęłam. Dziewczyna nagle straciła przytomność i padła na ziemię. Wszyscy do niej podbiegli. Carlos położył jej głowę na swoich kolanach, a Logan próbował ją obudzić.
-Nieprzytomna. – stwierdził. Nieeee nooo po prostu dzięki na info Log, nie wiedziałam -,-
-Na pogotowie! – powiedziałam.
-Co? – spojrzeli na mnie Log i Carlos.
-No kuźwa zawieźcie ją na pogotowie! – zmarszczyłam czoło.
-Zawiozę was! – odezwał się James.
Carlos chwycił Pati za ramiona, a Log za nogi i tak ponieśli ją do jej auta, a za nimi wybiegł  James.
-To jakaś tragedia! – złapała się za głowę Wika kiedy wyszli.
-Zgadzam się. .. – zaczęłam i nagle usłyszałam dźwięk swojego telefonu.  To byli rodzice.

Mama: Hej córeczko i jak tam? – jak zwykle sympatyczny promienny głos.
Ja: Bywało lepiej, ale spoko, dom jeszcze stoi cało. – westchnęłam.
Mama: To dobrze, że chociaż dom. – zmieniła ton na jakiś dziwny.
Ja: Co? O czym ty mówisz? – przekręciłam lekko głowę.
Mama: To ty nic nie wiesz? – zdziwiła się.
Ja: No chyba widać, tak to bym cie nie pytała -,-  - olśniłam moją rodzicielkę.
Mama: A to dziwne, że nie zostałyście poinformowane. No nic. Słuchaj, wasza szkoła spłonęła. – wreszcie wydusiła, a mnie zatkało.
Ja: Że co?? Zartujesz sobie?? – pytałam z niedowierzaniem. Nie to, żebym się nie nie cieszyła, ale tak jakoś dziwnie.
Mama: No tak. Właśnie nas poinformowała wasza dyrektorka.  Znaczy nie cała szkoła całkiem spłonęła, ale większość i wymaga gruntownego remontu. I właśnie w tej sprawie dzwonię.. – zaczęła.
Ja: Ooo.. A co chodzi? – byłam ciekawa.
Mama: No, bo remont będzie trwał 1,5 miesiąca, więc ustaliliśmy, że możesz wrócić do Los Angeles na ten czas. Z tym, że kiedy już wrócicie do szkoły od razu będą egzaminy, więc musisz się tam trochę pouczyć. – wyjaśniła, a ja cięgle stałam jak wryta.
Ja: No wiesz.. To fajny pomysł i dzięki, ale dziewczyny nie będą mogły jechać, a ja chciałabym, żeby one też pojechały, bo z chłopakami…. miałam się spotkać jeszcze w wakacje… dzięki, ale zostanę. Wyjadę w czerwcu z dziewczynami tak jak to miało być. – postanowiłam.
Mama: No dobra, powiem inaczej. Ty musisz wyjechać. Razem z tatą i Pawełkiem (moim 1 miesięcznym braciszkiem) wracamy do Polski, ale z gośćmi. Spotkaliśmy twojego taty brata z rodziną i oni chwilowo muszą się do nas wprowadzić. Przykro mi, nie możemy odmówić. Nie będzie już miejsca. – oznajmiła.
Ja:  Ej no to nie fair! – jęknęłam.
Mama: Przykro mi, ale nie dramatyzuj, to nie aż tak długo. Posiedzisz tam trochę z chłopakami. Tylko tam nie przesadzaj. – i obudziło się w niej to czego nie cierpię -,-
Ja: Tak, tak. No dobra, ja nie  przeżywam będzie fajnie.. chyba – szepnęłam. - …. Spoko, no tylko nie chcę zostawiać dziewczyn. – wyjaśniłam.
Mama: No już nie rozpaczaj. My wracamy za 3 dni, a nie chcę, żeby oni byli świadomi, że musiałaś wyjeżdżać, więęęęcc… - zaczęła.
Ja: Spoko, spoko. Kumam. Ja wszystko załatwię, nie martw się. – wywróciłam oczy.
Mama: Dzięki. I jeszcze raz przepraszamy. Trzymaj się tam, a ja kończę, wiesz jakie zagraniczne rozmowy są drogie? – zaczęła gderać.
Ja: Tak, coś o tym wiem. Okkkk to pa. – rozłączyłam się.

Świetnie! Mało, że Pati rozstała się z Kendem, a chłopacy wyjeżdżają, to jeszcze ja muszę dziewczyny zostawić.  Cieszyłam się, że spędzę trochę czasu z chłopakami i odpocznę od szkoły ^^, ale bardzo nie chciałam zostawiać dziewczyn. 
Wyszłam z pomieszczenia. Wika zniknęła.  Weszłam do kuchni i przez okno zobaczyłam siedzącą na schodach blondynkę. Uśmiechnęłam się, chwyciłam 2 szklanki zwykłej wody i wyszłam z domu. Poszłam do niej. Usiadłam obok na schodach i podałam jej szklankę.
-Dzięki. – szepnęła.
-Spox. – łyknęłam. – O czym tak myślisz? – oparłam się jedną ręką o tylny schodek.
-Aaa… o ostatnich wydarzeniach. – powiedziała opierając się łokciami o kolana ze szklanką w dłoniach i patrząc przed siebie.
-Poważnie? – wychyliłam się i spojrzałam na nią następnie siadając w jej pozycji. – Bo ostatnie wydarzenia nie były wesołe, a po twoich oczach widać, że myślisz jeszcze o czymś co wprawia w niecodzienny stan. – uśmiechnęłam się.
-Aha. Żebyś jeszcze powiedziała po ludzku. – spojrzała na mnie.
-Oczy ci błyszczą kochana, w kim się zabujałaś? – poruszałam brwiami.
-Co? Ja? No chyba żartujesz. Pff! – wywróciła w oczy i odwróciła ode mnie wzrok.
-Oj no widzę, widzę. – szturchnęłam ją ramieniem. – Mów kto ruszył twoje serduszko ^^ . Bo wszyscy dobrze wiemy, że to dla ciebie niecodzienne. – uśmiechnęłam się.
-No niktt… - mruknęła.
-No walllll! – szturchałam ją.
-No kurde! – starała się mnie ogarnąć. Spojrzała na mnie i już wiedziałam.
-Logan. – uśmiechnęłam się.
-Co?? – poślizgnęła się na schodku i zleciała na drugi. – Ałłł! – poszorowała tyłek.
-Hehe. Wiedziałam. Widać to po tobie. Z resztą od dawna widać, że go lubisz. – oparłam się o barierkę.
-Co? Ja? Ha ha Haaa - zrobiła durną minę.
-Kurde ja to widzę, przy mnie nie musisz kłamać. Co się stało?? – poruszałam brawiami.
-Ee… no… Em… ehhh. No ok. No bo ja tak sama poszłam i on za mną przyszedł. Pocieszył , przytulił i się pocałowaliśmy ^^. – powiedziała rozmarzona.
-Ooooooo! Jak sweet! ^^  I ty się zabuuuujałaaaś ^^. – zaczęłam robić sweet minki xd.
-Ojjj… Serio aż tak to po mnie widać? – uniosła brew.
-Noooooo. – pokiwałam głową. – Iiiiii będzie kolejna parka ^^ - przytuliłam ją. Ale „kolejna” i przypomniałam sobie o Pati i Kendzie, po czym o ich wyjeździe, a następnie o swoim.  – Słuchaj… - odsunęłam się.
-Co jest? – spojrzała na moją posmutniałą minę.
-Cieszę się, że wreszcie się zakochałaś i wogle, ale wiesz.. Właśnie dzwoniła moja mama. Nasza szkoła trochę spłonęła.. – zaczęłam patrząc na jej reakcję.
-Serio??!! To zajebiście!! – zaczęła się jarać, ale ją opanowałam.
-Poczekaj. To nie koniec. To będzie 1,5 miesiąca wolnego i wracamy od razu na egzaminy, ale moi rodzice spotkali mojego wujka z rodziną za granicą i ich przywożą, więc dla mnie nie będzie miejsca. Czyli w skrócie.. jadę z chłopakami do L.A. – wydusiłam, a dziewczynę zatkało.
-Jak to?? – wydusiła.
-No tak. Muszę. Przykro mi… - spuściłam głowę.
Po chwili poczułam na sobie jej ramiona. Objęła mnie, położyła głowę na ramieniu i powiedziała.:
-Będziemy tęskniły.
Spojrzałam na nią, a ona na mnie i się przytuliłyśmy. Cieszyłam się bardzo, że nie jest na mnie zła.
-Wiesz.. - oderwałam się od niej - ..jeszcze raz sorki za tamto. No jak na cb naskoczyłam wtedy w kuchni z resztą. A przecież widziałam te nagranie i wszystko wiedziałam... No, bo już chyba tydzień jadę na środkach nasennych.. – szepnęłam.
-No tak.. pamiętam.. znalazłam te pudełko.., ale czemu? – spojrzała na mnie.
-Wiesz.. – miałam zwieszoną głowę. – Od jakiegoś czasu nie mogę sypiać. Ciągl śnił mi się James i Carlos. To jakieś takie porypane. Nie mogłam zasną, bo wiedziałam, że znów mi się będę śnić. Ciągle o tym myślę, no i w końcu zaczęłam brać te tabletki. Wiem, wiem, gadam jak potłuczona. – schowałam twarz w dłoniach.
-Słuchaj widzę, że bardzo się tym przejęłaś. – pogładziła mnie po plecach – Może jednak ten twój sen coś ci mówi.
-Co?? – spojrzałam na nią trochę niezrozumiale.
-Zastanów się tek poważnie.. kogo ty tak naprawdę kochasz? – patrzyła na mnie co dla niej nietypowe, poważnie.
-Ja… - zaczęłam, ale nie wiedziałam jak skończyć.
-Słuchaj.. – wstała. – Teraz musisz zdecydować; co tak naprawdę czujesz i do kogo.  Ty musisz kierować się przede wszystkim – sercem. – poklepała mnie po plecach zostawiając samą, zagubioną. 



-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nooooo i to tyle. Troszkę namieszałam? No trochę ^^. Też was kocham ^^. Pliiisssss o komcie ^^. Bayyyooo ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz