Mam trochę doła, więc nie robię litanii.
Muszę wspomnieć, że za wejścia to bym Was chyba zatuliła na śmierć xD. Kocham Was! <3 xD ^^
Kukuje za komki my friends, którą w dalszym ciągu proszę o dodanie nn i dołączenia mnie do akcji -,-
Ciągle myślę nad tym skasowaniem bloga. No. I ten. I tyle. No. Myśle no!...
Litania? Eee. Zapraszam na 32, która mi nie wyszła za to jeśli blog dotrwa do nn będzie ciekaawie xD. I pewien ktoś może chcieć mnie zabić. xd Zapraszam ^^
A no i nowa osóbka w Bohaterach! Looknijcie!! xD
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Wera*
Dotarliśmy do willi. O
matko jak ja się za nią stęskniłam! Wleciałam do swojego pokoju i padłam na
łóżko.
-Kocham cię, kocham cię,
kochaaam cięęęę!! ^^ - wtulałam się w nie i
całowałam tak jakby xd.
-I kto tu kogo zdradza?
– uniósł brew zaglądając do mojego pokoju Maslow.
-Wybacz James, ale z
łóżkiem przegrałeś. – oznajmiłam z uśmiechem tuląc moje kochane łóżko ^^.
-Taaaaaak? – uniósł
cwano brew. – Zaraz zobaczymy! – odstawił walizkę i podbiegł do mnie rzucając
się. W ułamku sekundy był już nade mną na czworaka. – A czy łóżko zrobi tak? –
powiedział i pocałował mnie namiętnie. Po chwili zjechał na szyję i powoli
zaczął się zbliżać do dekoltu.
-No masz rację –
podniosłam mu głowę tak, że na mnie patrzył – spać można też na tobie. –
pocałowałam go.
Nagle usłyszeliśmy
chrząknięcie.
-Ekhem! Gołąbeczki!
Moglibyście się rozpakować. Albo chociaż drzwi zamykajcie – wywrócił oczy Kend
kiedy się oderwaliśmy i na niego spojrzeliśmy.
-Spadaj! – rzuciłam w
niego poduszką aż sobie poszedł.
-To jak.. co dalej? ^^ -
zamruczał James schylając głowę, zabierając się do muśnięcia mnie w szyję.
-Spadasz stąd! –
zepchnęłam go z łóżka i popatrzyłam na niego z uśmiechem.
-Pogniewałbym się,
gdybym cię tak nie kochał – wstał i pocałował mnie w policzek. Podszedł do
drzwi, uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Przez chwilę siedziałam uśmiechnięta,
ale już po chwili spuściłam głowę…
*25minut później*
No! Wreszcie się
rozpakowałam! Uff!! Padłam wycieńczona na krzesło i spojrzałam na mój pokój z
uśmiechem. No kocham go! <3 Potem obróciłam się na krześle i spojrzałam na
laptop po czym go włączyłam.
-Puk, puk. – wszedł do
pokoju z uśmiechem Carlos. Od razu pojawił się promienny uśmiech na mojej
twarzy i poczułam takie.. motyle w brzuchu… Nie wiem czemu…
-No hej. – uśmiechnęłam
się. – Ale cokolwiek chcesz; właśnie usiadłam i nie mam zamiaru wstawać. –
ostrzegłam.
-Ooo , a szkoda. Bo
chcieliśmy cię prosić, żebyś nam zrobiła obiad. – uśmiechnął się, zamknął drzwi
i usiadł na moim biurku.
-Ej, ej! Won mi stąd! –
pociągnęłam go za rękę. – Gdzie z dupą do mojego laptopa?!
-Jak chcesz mogę do
ciebie. – wystawił język. Jednak po chwili przekonałam się, że nie żartował.
Usiadł na moje kolana.! -,-
-O matkooo!! Złaź! Bo
się uduszę! – zaczęłam kaszleć.
-Było być grzecznym do
mnie ^^ - odpowiedział beztrosko.
Tak go próbowałam
zepchnąć aż razem z nim sama poleciałam na ziemię. On wylądował na plecach, a
ja na czworakach na nim.
-Ooooo było od razu
powiedzieć, że o to ci chodzi – poruszał brwiami.
-Zbok! – przyłożyłam
jego policzek do ziemi i próbowałam wstać, ale złapał mnie w biodrach. – Ej no
puść mnie! – próbowałam odbić się o jego klatę.
-Jak dostanę buziaka –
wyszczerzył się.
-Oooo nie! – dalej
próbowałam się uwolnić, ale mocno mnie trzymał. Natomiast on uśmiechnięty i
pewny siebie wskazywał nadal an swój policzek. Wywróciłam oczy i pocałowałam go
w ten policzek nieszczęsny aż mnie puścił. -No wreszcie! Mogę oddychać! –
wstałam i rozłożyłam ręce próbując zachować równowagę.
-Heh. Przeżywasz. –
również wstał.
-Idiota! – walnęłam go z
poduszki. Mimo to wcale nie mówię, że nie podobało mi się całowanie go mimo, że
tylko w policzek… Wo, wo! James!
Zobaczyłam, że laptop
się włączył. Weszłam na skypa. Dziewczyny były dostępne. Od razu zadzwoniłam.
Ja: Sieeeemkaaaa! –
pomachałam im.
One: No eloooo! Wreszcie
jesteś! – odmachały mi.
Ja: Rozpakowywałam się iiiii
przyjmowałam gości.. – spojrzałam na Latynosa przymrużając oczy.
Carlos: Siemka! Witajcie
dzieci, co robicie? – wyszczerzył się do dziewczyn siadając na przyniesionym
krześle.
One: Trochę czekałyśmy na
was. – wzruszyły ramionami.
Ja: Aż tak wam nudno? –
uniosłam brew.
One: Eeeee.. – znów
wzruszyły ramionami. I wtedy coś zauważyłam.
Ja: Ej czemu Pati nic nie
mówi? Pati co jest? – spojrzałam na nią. Siedziała na brzegu łóżka ze
spuszczoną głową.
Wika: Nie wiemy. Jest taka od
waszego odlotu.
Ja: Oooooo. Aż tak się
wzruszyłaś, że wyjechałam? ^^
Pati: Nie.
Ja: -,- No dzięki. Miło.
-,-
Pati: Znaczy też, ale to nie
to.. – próbowała wyjaśnić, ale przerwał nam Kend.
-Siemka. Słuchajcie
zamówiliśmy pizzę, idziecie? – spojrzał na nas, a potem na monitor. – A co tam robicie?
:) – zaczął bardziej się wychylać, aby
zobaczyć ekran laptopa.
-Aa gadamy z… -
zaczęłam, ale spojrzałam na ekran, gdzie zobaczyłam, że Pati zauważa Kenda i
obraz nagle znika. - …Już z nikim. Idziemy – uśmiechnęłam się i wyszłam za
Kendem z pokoju, ciągnąc Carlosa za sobą.
Zachowanie Pati i Kenda serio jest bezsensowne, ale się im nie dziwię.
Ejj!! Przecież ja mam tę kamerkę! Muszę mu to pokazać! – uświadomiłam sobie.
Puściłam Carlosa i szybko pobiegłam za Kendem.
-Kendall! – zbiegłam ze
schodów i wpadłam do kuchni.
-Co? – spojrzał na mnie
siadając przy stole.
-Muszę ci coś pokazać! –
podbiegłam do niego nerwowo.
-Co? – zapytał razem z
Jamesem podczas kiedy Carlos przysiadł się do stołu.
-Baby’s uśmiech! – Logan
zrobił nam fotkę. – Zdjęcia na twittera „
Po powrocie do L.A. przy pizzy” ^^ xD.
Nagle zadzwonił dzwonek
do drzwi.
-Otworzę. – wskazał na
drzwi Kendall.
Poszedł otworzyć, a
kiedy już otworzył usłyszałam kobiecy głos. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam
jaką obcą, śliczną dziewczynę.
-Lucy!! – przytulił ją.
-Kendall! – odwzajemniła
uścisk.
-Jak ja cię dawno nie
widziałem! – uśmiechnął się i pocałował ją w policzek po czym wprowadził do
domu, czyli aż 2 metry
dalej, zamykając drzwi. W tym momencie
podszedł do mnie Log.
-O co be? Kto to?? –
szepnęłam do niego nie odrywając od nich oczu.
-To Lucy Grender. Jego
stara przyjaciółka. – wyjaśnił mi.
-Uff! To całe
szczęscie - odetchnęłam z ulgą. Nagle
oślepił mnie flesz i zobaczyłam, że Log robi im zdjęcie. Kiedy już odzyskałam
wzrok zobaczyłam, że wrzuca te zdj na twittera.
-Nie! Powaliło cię?! –
szybko wyrwałam mu tel.
-Co jest? – spojrzał na
mnie nieogarnięty.
-No?! A co Pati pomyśli
jak to zobaczy?? -,- - spojrzałam na
niego jak na idiotę.
-Aaaa. – ogarnął kiwając
głową na co tylko wywróciłam oczy.
-Ekhem! – spojrzeli na
nas Kend i ta jego przyjaciółka.
-Co jest? – wskazał na
nas blondyn.
-Nic – odpowiedziałam
chowając tel Loga za swoimi plecami.
-Okk. Aa, czekajcie, wy
jeszcze się nie znacie. Wera, to jest Lucy, moja stara dobra przyjaciółka ^^,
Lucy, to jest Wera, nasza przyjaciółka z Polski.
-Cześć, miło poznać –
podeszła do mnie i podała dłoń z sympatycznym uśmiechem. Nie byłam do niej
przekonana, ale robiła wrażenie tak miłej osoby, że to byłoby głupie jakby mi
odwaliło, że może odbić Kenda dla Pati.
-Hej – podałam jej dłoń
i też się uśmiechnęłam.
-To jak, mieszkasz tu z
nimi? – rozejrzała się po pomieszczeniu.
-Tak. – odpowiedziałam.
-Fajnie. Lubię to
miejsce – uśmiechnęła się.
-Luc, może zostaniesz z
nami na powrotnej pizzy xd. – podszedł do nas Kend. Nie byłam tym pomysłem
zachwycona. Nie to, żeby coś, ale to było nasza prywatna powrotna pizza. Jednak
nie dałam po sobie poznać niezadowolenia.
-Nie, nie. Nie będę się
wam wcinać. Przyszłam tylko się przywitać, jak tylko dowiedziałam się o
koncercie powrotnym bardzo się ucieszyłam, że wracacie xd. – uśmiechnęła się.
Mimo, że była tak strasznie miła nie mogłam pozbyć się myśli, że może odbić
Kenda Pati. No, ale halo! Przecież to tylko przyjaciele.! Luz.
-No ok., jak chcesz. –
odrzekł Kendall. – Odprowadzę cię. – dodał kiedy dziewczyna zajrzała do kuchni
i pomachała chłopakom po czym do każdego podeszła i przytuliła, kończąc na
Logu.
-Coś nie tak? – spojrzał
na mnie kiedy wyszła.
-Nic. Chyba nic.. – odpowiedziałam spuszczając głowę. Martwiłam
się o Pati i z dnia na dzień zastanawiałam się czy jeszcze do siebie wrócą
chociaż w głębi serca czułam, że się kochają i, że znów będą razem. Musiałam jak najszybciej pokazać te nagranie
dla Kenda.
-Ej słuchaj! –
podbiegłam do Schmidta.
-Hm? – spojrzał na mnie
stając w progu kuchni.
-Naprawdę muszę ci coś
pokazać! – nalegałam i zaczęłam go ciągnąć za ramię.
-Oj już nie przeżywaj
tak. Nie pali się. A nasza pożegnalna pizza stygnie. Już nie zatrzymujmy.
Potem. Oki? – położył dłoń na moim ramieniu.
-No okkii.. –
westchnęłam i się usiedliśmy do stołu.
-,-
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
co to kurwa miało być!!!????
Lucy srusu wyperdalaj mi od mego przyszłego męża, bo tak ci wpierdole, że kuźwa nikt cie nie pozna więc spierdalaj do swojej jebanej hiszpanii a mojego debila (do którego dojde za chwilę) zostaw bo śmierć!!!!
co do debila......ja Weronika mówi żebyś zobaczył o co kaman to zrób ten zasrany wyjątek i jej raz posłuxhaj!!!
no kończe tą litanie mają być razem!!!
Amen. ;3