piątek, 10 maja 2013

Część 33.

Siemka every people!
Mam trochę doła, więc nie robię litanii.
Muszę wspomnieć, że za wejścia to bym Was chyba zatuliła na śmierć xD. Kocham Was! <3 xD ^^
Kukuje za komki my friends, którą w dalszym ciągu proszę o dodanie nn i dołączenia mnie do akcji -,-
Ciągle myślę nad tym skasowaniem bloga.  No. I ten. I tyle. No. Myśle no!...
Litania? Eee. Zapraszam na 32, która mi nie wyszła za to jeśli blog dotrwa do nn będzie ciekaawie xD. I pewien ktoś może chcieć mnie zabić. xd Zapraszam ^^
A no i nowa osóbka w Bohaterach! Looknijcie!! xD
 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



                                                 *Wera*

Dotarliśmy do willi. O matko jak ja się za nią stęskniłam! Wleciałam do swojego pokoju i padłam na łóżko.
-Kocham cię, kocham cię, kochaaam cięęęę!! ^^ - wtulałam się w nie i  całowałam tak jakby xd.
-I kto tu kogo zdradza? – uniósł brew zaglądając do mojego pokoju Maslow.
-Wybacz James, ale z łóżkiem przegrałeś. – oznajmiłam z uśmiechem tuląc moje kochane łóżko ^^.
-Taaaaaak? – uniósł cwano brew. – Zaraz zobaczymy! – odstawił walizkę i podbiegł do mnie rzucając się. W ułamku sekundy był już nade mną na czworaka. – A czy łóżko zrobi tak? – powiedział i pocałował mnie namiętnie. Po chwili zjechał na szyję i powoli zaczął się zbliżać do dekoltu.
-No masz rację – podniosłam mu głowę tak, że na mnie patrzył – spać można też na tobie. – pocałowałam go.
Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie.
-Ekhem! Gołąbeczki! Moglibyście się rozpakować. Albo chociaż drzwi zamykajcie – wywrócił oczy Kend kiedy się oderwaliśmy i na niego spojrzeliśmy.
-Spadaj! – rzuciłam w niego poduszką aż sobie poszedł.
-To jak.. co dalej? ^^ - zamruczał James schylając głowę, zabierając się do muśnięcia mnie w szyję.
-Spadasz stąd! – zepchnęłam go z łóżka i popatrzyłam na niego z uśmiechem.
-Pogniewałbym się, gdybym cię tak nie kochał – wstał i pocałował mnie w policzek. Podszedł do drzwi, uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Przez chwilę siedziałam uśmiechnięta, ale już po chwili spuściłam głowę…
*25minut później*
No! Wreszcie się rozpakowałam! Uff!! Padłam wycieńczona na krzesło i spojrzałam na mój pokój z uśmiechem. No kocham go! <3 Potem obróciłam się na krześle i spojrzałam na laptop po czym go włączyłam.
-Puk, puk. – wszedł do pokoju z uśmiechem Carlos. Od razu pojawił się promienny uśmiech na mojej twarzy i poczułam takie.. motyle w brzuchu… Nie wiem czemu…
-No hej. – uśmiechnęłam się. – Ale cokolwiek chcesz; właśnie usiadłam i nie mam zamiaru wstawać. – ostrzegłam.
-Ooo , a szkoda. Bo chcieliśmy cię prosić, żebyś nam zrobiła obiad. – uśmiechnął się, zamknął drzwi i usiadł na moim biurku.
-Ej, ej! Won mi stąd! – pociągnęłam go za rękę. – Gdzie z dupą do mojego laptopa?!
-Jak chcesz mogę do ciebie. – wystawił język. Jednak po chwili przekonałam się, że nie żartował. Usiadł na moje kolana.! -,-
-O matkooo!! Złaź! Bo się uduszę! – zaczęłam kaszleć.
-Było być grzecznym do mnie ^^ - odpowiedział beztrosko.
Tak go próbowałam zepchnąć aż razem z nim sama poleciałam na ziemię. On wylądował na plecach, a ja na czworakach na nim.
-Ooooo było od razu powiedzieć, że o to ci chodzi – poruszał brwiami.
-Zbok! – przyłożyłam jego policzek do ziemi i próbowałam wstać, ale złapał mnie w biodrach. – Ej no puść mnie! – próbowałam odbić się o jego klatę.
-Jak dostanę buziaka – wyszczerzył się.
-Oooo nie! – dalej próbowałam się uwolnić, ale mocno mnie trzymał. Natomiast on uśmiechnięty i pewny siebie wskazywał nadal an swój policzek. Wywróciłam oczy i pocałowałam go w ten policzek nieszczęsny aż mnie puścił. -No wreszcie! Mogę oddychać! – wstałam i rozłożyłam ręce próbując zachować równowagę.
-Heh. Przeżywasz. – również wstał.
-Idiota! – walnęłam go z poduszki. Mimo to wcale nie mówię, że nie podobało mi się całowanie go mimo, że tylko w policzek… Wo, wo! James!
Zobaczyłam, że laptop się włączył. Weszłam na skypa. Dziewczyny były dostępne. Od razu zadzwoniłam.
Ja: Sieeeemkaaaa! – pomachałam im.
One: No eloooo! Wreszcie jesteś! – odmachały mi.
Ja: Rozpakowywałam się iiiii przyjmowałam gości.. – spojrzałam na Latynosa przymrużając oczy.
Carlos: Siemka! Witajcie dzieci, co robicie? – wyszczerzył się do dziewczyn siadając na przyniesionym krześle.
One: Trochę czekałyśmy na was. – wzruszyły ramionami.
Ja: Aż tak wam nudno? – uniosłam brew.
One: Eeeee.. – znów wzruszyły ramionami. I wtedy coś zauważyłam.
Ja: Ej czemu Pati nic nie mówi? Pati co jest? – spojrzałam na nią. Siedziała na brzegu łóżka ze spuszczoną głową.
Wika: Nie wiemy. Jest taka od waszego odlotu.
Ja: Oooooo. Aż tak się wzruszyłaś, że wyjechałam? ^^
Pati: Nie.
Ja: -,- No dzięki. Miło. -,-
Pati: Znaczy też, ale to nie to.. – próbowała wyjaśnić, ale przerwał nam Kend.
-Siemka. Słuchajcie zamówiliśmy pizzę, idziecie? – spojrzał na nas, a potem na monitor. – A co tam robicie? :) – zaczął bardziej się wychylać,  aby zobaczyć ekran laptopa.
-Aa gadamy z… - zaczęłam, ale spojrzałam na ekran, gdzie zobaczyłam, że Pati zauważa Kenda i obraz nagle znika. - …Już z nikim. Idziemy – uśmiechnęłam się i wyszłam za Kendem z pokoju, ciągnąc Carlosa za sobą.  Zachowanie Pati i Kenda serio jest bezsensowne, ale się im nie dziwię. Ejj!! Przecież ja mam tę kamerkę! Muszę mu to pokazać! – uświadomiłam sobie. Puściłam Carlosa i szybko pobiegłam za Kendem.
-Kendall! – zbiegłam ze schodów i wpadłam do kuchni.
-Co? – spojrzał na mnie siadając przy stole.
-Muszę ci coś pokazać! – podbiegłam do niego nerwowo.
-Co? – zapytał razem z Jamesem podczas kiedy Carlos przysiadł się do stołu.
-Baby’s uśmiech! – Logan zrobił nam fotkę. – Zdjęcia na twittera „  Po powrocie do L.A. przy pizzy” ^^ xD.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę. – wskazał na drzwi Kendall.
Poszedł otworzyć, a kiedy już otworzył usłyszałam kobiecy głos. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam jaką obcą, śliczną dziewczynę.
-Lucy!! – przytulił ją.
-Kendall! – odwzajemniła uścisk.
-Jak ja cię dawno nie widziałem! – uśmiechnął się i pocałował ją w policzek po czym wprowadził do domu, czyli aż 2 metry dalej,  zamykając drzwi. W tym momencie podszedł do mnie Log.
-O co be? Kto to?? – szepnęłam do niego nie odrywając od nich oczu.
-To Lucy Grender. Jego stara przyjaciółka. – wyjaśnił mi.
-Uff! To całe szczęscie  - odetchnęłam z ulgą. Nagle oślepił mnie flesz i zobaczyłam, że Log robi im zdjęcie. Kiedy już odzyskałam wzrok zobaczyłam, że wrzuca te zdj na twittera.
-Nie! Powaliło cię?! – szybko wyrwałam mu tel.
-Co jest? – spojrzał na mnie nieogarnięty.
-No?! A co Pati pomyśli jak to zobaczy?? -,-  - spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Aaaa. – ogarnął kiwając głową na co tylko wywróciłam oczy.
-Ekhem! – spojrzeli na nas Kend i ta jego przyjaciółka.
-Co jest? – wskazał na nas blondyn.
-Nic – odpowiedziałam chowając tel Loga za swoimi plecami.
-Okk. Aa, czekajcie, wy jeszcze się nie znacie. Wera, to jest Lucy, moja stara dobra przyjaciółka ^^, Lucy, to jest Wera, nasza przyjaciółka z Polski.
-Cześć, miło poznać – podeszła do mnie i podała dłoń z sympatycznym uśmiechem. Nie byłam do niej przekonana, ale robiła wrażenie tak miłej osoby, że to byłoby głupie jakby mi odwaliło, że może odbić Kenda dla Pati.
-Hej – podałam jej dłoń i też się uśmiechnęłam.
-To jak, mieszkasz tu z nimi? – rozejrzała się po pomieszczeniu.
-Tak. – odpowiedziałam.
-Fajnie. Lubię to miejsce – uśmiechnęła się.
-Luc, może zostaniesz z nami na powrotnej pizzy xd. – podszedł do nas Kend. Nie byłam tym pomysłem zachwycona. Nie to, żeby coś, ale to było nasza prywatna powrotna pizza. Jednak nie dałam po sobie poznać niezadowolenia.
-Nie, nie. Nie będę się wam wcinać. Przyszłam tylko się przywitać, jak tylko dowiedziałam się o koncercie powrotnym bardzo się ucieszyłam, że wracacie xd. – uśmiechnęła się. Mimo, że była tak strasznie miła nie mogłam pozbyć się myśli, że może odbić Kenda Pati. No, ale halo! Przecież to tylko przyjaciele.! Luz.
-No ok., jak chcesz. – odrzekł Kendall. – Odprowadzę cię. – dodał kiedy dziewczyna zajrzała do kuchni i pomachała chłopakom po czym do każdego podeszła i przytuliła, kończąc na Logu.
-Coś nie tak? – spojrzał na mnie kiedy wyszła.
-Nic. Chyba nic..  – odpowiedziałam spuszczając głowę. Martwiłam się o Pati i z dnia na dzień zastanawiałam się czy jeszcze do siebie wrócą chociaż w głębi serca czułam, że się kochają i, że znów będą razem.  Musiałam jak najszybciej pokazać te nagranie dla Kenda.
-Ej słuchaj! – podbiegłam do Schmidta.
-Hm? – spojrzał na mnie stając w progu kuchni.
-Naprawdę muszę ci coś pokazać! – nalegałam i zaczęłam go ciągnąć za ramię.
-Oj już nie przeżywaj tak. Nie pali się. A nasza pożegnalna pizza stygnie. Już nie zatrzymujmy. Potem. Oki? – położył dłoń na moim ramieniu.
-No okkii.. – westchnęłam i się usiedliśmy do stołu.


 

 

1 komentarz:

  1. -,-
    .
    .
    .
    .
    co to kurwa miało być!!!????
    Lucy srusu wyperdalaj mi od mego przyszłego męża, bo tak ci wpierdole, że kuźwa nikt cie nie pozna więc spierdalaj do swojej jebanej hiszpanii a mojego debila (do którego dojde za chwilę) zostaw bo śmierć!!!!
    co do debila......ja Weronika mówi żebyś zobaczył o co kaman to zrób ten zasrany wyjątek i jej raz posłuxhaj!!!
    no kończe tą litanie mają być razem!!!
    Amen. ;3

    OdpowiedzUsuń