Hejooo! Słuchajcie ja mialam zrobic coś specjalnego
na 2000 wejść, potem zmieniłam na 2300, a tu już prawie 2500!! Kurde coraz więcej
wejść, a ja tak się jaram!! ^^ Ale nie ma komci :’( I tu smutam. :’(
2
sprawa. Słyszeliście o KCA? Słyszeliście. Jest foch? Jest. Pojebani ludzie,
pojebani, pojebani! Ja prdl, ja rządam! 2 głosowania!! X.X Cwale, żule i
menele! Moja kumpela ogłosiła żałobę narodową. A ja strzelam focha i rządam
następnego, UCZCIWEGO, głosowania! X.X -,-
3.
sprawa. Nie mam nic NA RAZIE na
Wielkanoceczke, a nawet gorzej, bo rozdział jest i kiepski i możecie być źli,
zwłaszcza moja kumpela ^^ Też cię kocham ^^ Więc na razie tylko NAJLEPSZEGO
;**** i kicajcie po słodycze do wszamania, a może jeszcze coś specjalnego
dodam. Zobaczę… ^^
A
teraz AMEN i rozdzialik..
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Wika*
Fajnie nie
było mnie przez jakieś 2 tygodnie, a tu już Pati chodzi z Kendallem. To już 2 pary. Chłopaki mają szczęście, że
rodzice Wery przełożyli powrót. Ale oni sami też już powinni dawno wrócić. Już
w sumie niczego nie ogarniałam. Tak siedziałam z Carlosem w kuchni.
-Carlos.. –
jęknęłam opierając głowę na rękach.
-Co?.. –
odjęknął siedząc w tej samej pozycji.
-Gdzie
Wera? – jęczałam.
-Na randce
z Jamesem -,- - mruknął.
-A Pati? –
odmruknęłam.
-No na
randce z Kendallem.. – jęknął.
-A Zuza? –
brnęłam dalej.
-Z Loganem
na mieście.. – mruknął znudzony.
-Co?! –
zerwałam się z krzesła.
-Słyszałaś,
nie będę powtarzał. A co? – uniósł brew.
-Jak to?!
Razem?! – wytrzeszczałam gały.
-No razem i
co. Opanuj się. Zazdrosna? – spojrzał na mnie cwanie.
-Pfff..
Nie. Sorki lece pa! – krzyknęłam łapiąc bluzę i wylatując z domu. 3 miesiące
temu wyrobiłam prawko ^^ Wleciałam do
swojego auta i ruszyłam.
-Gdzie oni
mogą być, gdzie oni mogą być.. – mruczałam sama do siebie z przymrużonymi
oczami. Rozglądałam się po całym mieście, a ich nie widziałam.
*2godziny później*
Byłam już
mocno wkurzona. 2 godziny kręcę po mieście i nic! Tak paczałam i paczałam i
wypaczałam. Wychodzili ze sklepu. Zatrzymałam się na pobliskim parkingu. Szybko
za nimi pobiegłam.
-Aha! Więc
tu jesteście! – zasapana wreszcie ich dorwałam.
-Wi-wika?
Ale co ty tu robisz? – patrzyli na mnie zdziwieni.
-Co wy tu
robicie?! Hę?! Razem! – zaczęłam wskazywać na nich palcem.
-Wyszliśmy
razem na miasto. Opanuj się! – mówiła Zuza.
-Co
robiliście w tym sklepie?? – mówiłam.
-Zobaczyłam
świetne buty i błagałam Logana, żeby mi je kupił. I się zgodził w końcu ^^ - mówiła Zuza.
-To wy
wyszliście razem na zakupy? – uniosłam brew już bardziej zdziwiona niż zła.
-Co? Niee.
Ogółem razem na miasto, tylko ten człek przez godzinę jęczał jak mu się te buty
podobają no to kupiłem – wskazał na brunetkę Log.
-Tiaaaak!
^^ - pomachała mi przed twarzą reklamówką Zuza.
-Wyszliście
razem, kupujesz jej rzeczy, randka?! – powiedziałam z lekka wstrząśnięta.
-Co? –
przekręcili głowy.
-Nie bądź
zazdrosna, bo nie ma o co. Wyszliśmy po kumplowsku czy jakoś tam, na miasto. –
mówiła brunetka.
-Pfffff!
Pffff! Ja? Zazdrosna?! Pffff.. – założyłam ręka na rękę.
-Nie no,
wogle. Ej Wika, czy ty się czasem w Logu.. – zaczęła Zuz. NA szczęście
przechodził obok nas jakiś gościu wżerający bagietkę. To był mój ostatni
ratunek, wyrwałam mu ją i wepchnęłam Zuz do ust.
-Dobra my
spadamy, pa! – wzięłam ją za rękę.
-Halo.
Przepraszam panienko, a moja bagietka? – rozłożył ręce ten gościu.
-Eeeee…
Logan! Ty się tym zajmij! Dzięki, powo, paaaa! – pociągnęłam brunetkę za sobą
do auta. Wsiadłyśmy:
-Słuchaj –
wypluła kawałek bułki z ust i rzuciła nim we mnie. – My jesteśmy sobie tylko
KUMPLAMI – mocny nacisk na kumplami – i jak KUMPLE wyszliśmy na miasto. Nie musisz być zazdrosna – jęknęła.
-No ile mam
mówić, że nie jestem zazdrosna! – warknęłam próbując odpalić auto.
-Nieeee
wogleee. I w Logu oczywiście też się nie bujasz. – wywróciła oczy.
-No A wcale,
bo nie! – założyłam ręka na rękę, wepchnęłam jej bagietkę spowrotem do ust i
ruszyłam do domu Wery.
*40minut później*
Wysiadając
z auta zobaczyłam Loga wchodzącego na podwórko Wery.
-Co jest? –
spojrzałam na jakiegoś zgarbionego i osłabłego Hendersona.
-Ten facio
mnie poznał i zadzwonił po jakieś 2 dziewczynki, które mnie męczyły -,- - jęknął.
-Uuu, a jak
wróciłeś? – pytałam.
-W zamian
mnie podwiózł. – mruczał nie zmieniając pozycji, a Zuz podeszła do nas.
-Biedny. A
teraz właźmy do środka, bo już zimno się robi. – wleciałam do środka. Wszystkie
nasze pary już powracały. Zuza i Logan weszli do salonu, gdzie siedzieli już
Wera i James, a ja poszłam do kuchni, gdzie był Carlos.
-A ty nawet
nie ruszyłeś się z miejsca – usiadłam naprzeciwko niego.
-Bo nie
jestem nadpobudliwym zazdrośnikiem. -,-
- mruknął.
-No dajcie
wy już święty spokój! Wcale nie jestem zazdrosna! – warknęłam.
-No pewnie,
że nie. Wyleciałaś tylko za nimi jak oparzona, bo myślałaś, że są na randce i
chciałaś im to zepsuć i nawrzucać. – wywrócił oczy.
-Pfff!
Pfff! Nie prawda!... Głupi jesteś! –
założyłam ręka na rękę i obróciłam się do niego plecami przyglądając się scence
na korytarzu.
-Jeszcze
raz najlepszego z okazji tygodnicy! – blee, no rzygam tęczą! – Dzięki za
wspaniałą kolację! – szczerzył się Kendall.
-To raczej
ja dziękuję. – pocałowala go w policzek PAti.
-I jeszcze
raz sorki, że zapomniałem prezentu, ale poczekaj to po niego skoczę. –
powiedział blondyn i poleciał na górę.
-No dobrze.
– powiedziała Pat.
-Mówię cie,
kiedyś na randkę cię zapomni. – powiedziałam do stojącej w korytarzu rudej,
która wystawiła mi język i wrócił do czekania na swojego „księcia”. Błeeeee,
skąd ja znam takie słowa?! O.o x.x Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pati
poszła otworzyć, a ja wyjrzałam zobaczyć kogo tu niesie. Kiedy niebieskooka
otworzyła drzwi zamarła. Ja też aż odrętwiałam. To byli…. Ci chłopacy, którzy
stali wtedy pod naszym oknem w hotelu! O.o
-No siema.
Pamiętasz nas? – uśmiechnął się blondyn.
Szybko
schowałam głowę.
-Ej
widziałem cię. – wtrącił się ten 2, brunet. –Chodź tu do nas.
-Kto to? –
mruknął patrząc na mnie Carlos.
-Co? Kto?
Gdzie? Nic. Nikt..! – jąknęłam. Ale jednak nie mogłam zostawić tej sieroty tam
z nimi, więc wyszłam i stanęłam obok niej.
-Bartek –
przedstawił się blondyn. – A to Filip – wskazał na bruneta.
Pati
otrzeźwiała, a nagle zszedł Kend. Niósł ze sobą małe, ładnie zapakowane
pudełeczko.
Podszedł do nas i pocałował rudą w policzek.
-Kto to? –
wskazał na nieproszonych gości.
-Eeee…ee..
– wydusiła Pati.
-Mamy coś
dla was. – z cwaniackimi uśmieszkami wyjęli nasze staniki i je unieśli –
mówiliśmy, że was znajdziemy – już normalniejszy uśmiech.
-Co?! –
wytrzeszczył oczy Kend.
-Kendall to
nie tak jak myślisz! – próbowałam ratować sytuację.
-Wika już
nic nie mów! – powiedział i odwrócił się do przerażonej i zaskoczonej Pati. –
Pati. Miałaś na sobie ten stanik wtedy na imprezie. Dobrze pamiętam. –
powiedział.
-No tak. A
po imprezie nam go oddała. – uśmiechnął się Bartek, a Kendall odszedł, a za nim
Pat.
-Nie
pomagasz! – zmroziłam wzrokiem Bartka i ruszyłam za naszą parą. Jakby tego
brakowało wszyscy wyszli i przyglądali się tej scence. Dogoniłam Pat i Kenda
przy schodach.
-Skarbie to
nie tak.. – próbowała zatrzymać go PAti.
-A niby
jak? Dałaś mu swój stanik?! Rozebrałaś się przed nim!? – mówił wściekły
blondyn.
-Nie! –
zaprzeczała.
-Kendall to
nie było tak. – wtrącałam się.
-Nie
wtrącaj się Wika! – stanowczo uciszał mnie, a zszokowana reszta patrzyła raz na
jedno, raz na drugie, raz na trzecie.
-Muszę! Bo
to nie było tak! A poza tym wy wtedy nie byliście razem. – mówiłam.
-Aha i to
tak dużo zmienia! – rozłożył ręce i zmarszczył czoło.
-No tak.
–powiedziałam.
-Wika nie.
– przerwała mi Pat.
-Jak się
przed nimi rozbierałaś.. – zaczął blondyn.
-No skończ!
Nie rozbierałam się! – zaprzeczała ruda.
-Dałaś! Im!
Swój! Stanik!! – mówił mocno wkurzony Kend.
-No tak…,
ale to inna sytuacja. – tłumaczyła się.
Chciałam
się wtrącić, ale blondyn mnie uciszył.
-Wika,
wiem, że nie byliśmy wtedy razem, ale takie akcje skoro już odstawiała to może
i teraz odstawiać, mogła mi powiedzieć, ale i tak poczułem się zdradzony! –
wymieniał powody do wściekłości.
-Kendall
rozumiem cię, w 100 procentach, ale ja tego nie chciałam. I do niczego nie
doszło. Skarbie.. – mówiła Pati.
-Skarbie?
Nie. Nie mów tak do mnie! To skończone! Okazuje się, że ktoś kogo kocham jest
kimś zupełnie innym! Żegnaj Pati! – rzucił prezentem o ziemię i pobiegł na
górę. Pati się rozpłakała i skuliła, a ja zamknęłam przed tamtymi drzwi i ją
objęłam. Ale ta długo tak nie posiedziała. Po jakiejś minucie wybiegła z domu i
tyle ją widziałam.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Tak.
Też was kocham! ^^ Jeszcze raz najlepszego ;***, dużego jajka i smacznego
zająca ;*** <3 i spasiba za wejścia!!
KOCHAM WAS!!!! *_______* I plosase o komciacie! ;** Bayyyooo! ;***
Ja ci dam kurwa jajki, ja ci dam!!!!
OdpowiedzUsuńpo pierwsze: JESTEM RUDA!!!! Kurwa...dziwnie zabrzmiało...huj tam....
po drugie: Kendall zamknij mordkę i posłuchaj...takie zajebiste i słodkie, a uparte -,-
po trzecie:Carlos ogarnij dupę!
po czwatre: Zuz naciągacz ^.^
po piąte: czy ty kurwa serca nie masz?! Mam po trójną żałobę narodową,(sprawa z KCA, trasa z Vic Justic tylko po stanach bez Europy -.- i nie znana data albumu....plus sprawdzian kompetencji to wsumie poczwórna żałoba....walić to...) jest Wielkanoc i ty mi z takim czymś wyskakujesz!!??
A myślałam, że to ją zgine pierwsza :D
zabije cię potem....-.-
tu już śmingus-dyngus, a śnieg pada kurwa no!!!
zajebisty dyngus nie ma co w kaźdym razie....
W poniedzialek rano zajaczek zalany. Kury z nim. tancuja, jajka mu maluja. Kogut wciaga kreske, podkreca imprezke. Cala sala sie buja, DJ gra ALLELUJA!
Kopniaki, dusiski i prawe sierpowe ;*
Chwiiilka...jeszcze raz....c-c-c-cc-c-co !!!! Kendall !
OdpowiedzUsuńBłagam...mogę go zabić ! Jprdl. serio.. ? nic nie wytłumaczył i z nią zerwał...a myślałam, że to ja jestem głupia widocznie się myliłam ! -,- No nie... miałam cię za takiego rozsądnego gościa, a teraz ?! O__o idź człowieku.. nie chce cię znać.. T.T
I...uuuu... zazdroooosna Wikaaa ^^ hyhyhy , ale nieee...ja do niego niiiiic nie czuję... Jak to jest że zawsze wszyscy do okoła wiedzą o miłości swoich znajomych a Oni sami nie !?
Lucas: a to tak samo było z....
Lili: cii... oni tego nie muszą wiedzieć ;)
Lucas: nie kumam... po co im te staniki ?! :^)
Lili: (wywraca oczami) idź ty lepiej szukać dziewczyny..
Lucas: yhym... to pa..ide do kumpla..
Lili: Jasne... Tylko uważaj żeby nie zaszedł w ciąże !
Lucas: Lilka !
Lili: hihihi... no co ? Przecież prawdę mówię ;) V
Rozdział jest świetny... czekam nn ! :*
http://liliandangel.blogspot.com/2013/04/rozdzia-xi.html
UsuńPs. zapraszamy na naszego bloga )
Amazing blog. This is a really interesting post. I get the really nice information from your blog and it helps me a lot. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuń