niedziela, 31 marca 2013

Część 27



Hejooo!  Słuchajcie ja mialam zrobic coś specjalnego na 2000 wejść, potem zmieniłam na 2300, a tu już prawie 2500!! Kurde coraz więcej wejść, a ja tak się jaram!! ^^  Ale  nie ma komci :’(  I tu smutam. :’(
2 sprawa. Słyszeliście o KCA? Słyszeliście. Jest foch? Jest. Pojebani ludzie, pojebani, pojebani! Ja prdl, ja rządam! 2 głosowania!! X.X Cwale, żule i menele! Moja kumpela ogłosiła żałobę narodową. A ja strzelam focha i rządam następnego, UCZCIWEGO, głosowania! X.X -,-
3. sprawa. Nie mam nic NA RAZIE  na Wielkanoceczke, a nawet gorzej, bo rozdział jest i kiepski i możecie być źli, zwłaszcza moja kumpela ^^ Też cię kocham ^^ Więc na razie tylko NAJLEPSZEGO ;**** i kicajcie po słodycze do wszamania, a może jeszcze coś specjalnego dodam. Zobaczę… ^^
A teraz AMEN i rozdzialik..
 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------



                                                

                                             *Wika*

Fajnie nie było mnie przez jakieś 2 tygodnie, a tu już Pati chodzi z Kendallem.  To już 2 pary. Chłopaki mają szczęście, że rodzice Wery przełożyli powrót. Ale oni sami też już powinni dawno wrócić. Już w sumie niczego nie ogarniałam. Tak siedziałam z Carlosem w kuchni.
-Carlos.. – jęknęłam opierając głowę na rękach.
-Co?.. – odjęknął siedząc w tej samej pozycji.
-Gdzie Wera? – jęczałam.
-Na randce z Jamesem -,-  - mruknął.
-A Pati? – odmruknęłam.
-No na randce z Kendallem.. – jęknął.
-A Zuza? – brnęłam dalej.
-Z Loganem na mieście.. – mruknął znudzony.
-Co?! – zerwałam się z krzesła.
-Słyszałaś, nie będę powtarzał. A co? – uniósł brew.
-Jak to?! Razem?! – wytrzeszczałam gały.
-No razem i co. Opanuj się. Zazdrosna? – spojrzał na mnie cwanie.
-Pfff.. Nie. Sorki lece pa! – krzyknęłam łapiąc bluzę i wylatując z domu. 3 miesiące temu wyrobiłam prawko ^^  Wleciałam do swojego auta i ruszyłam.
-Gdzie oni mogą być, gdzie oni mogą być.. – mruczałam sama do siebie z przymrużonymi oczami. Rozglądałam się po całym mieście, a ich nie widziałam.
*2godziny później*
Byłam już mocno wkurzona. 2 godziny kręcę po mieście i nic! Tak paczałam i paczałam i wypaczałam. Wychodzili ze sklepu. Zatrzymałam się na pobliskim parkingu. Szybko za nimi pobiegłam.
-Aha! Więc tu jesteście! – zasapana wreszcie ich dorwałam.
-Wi-wika? Ale co ty tu robisz? – patrzyli na mnie zdziwieni.
-Co wy tu robicie?! Hę?! Razem! – zaczęłam wskazywać na nich palcem.
-Wyszliśmy razem na miasto. Opanuj się! – mówiła Zuza.
-Co robiliście w tym sklepie?? – mówiłam.
-Zobaczyłam świetne buty i błagałam Logana, żeby mi je kupił. I się zgodził w końcu ^^  - mówiła Zuza.
-To wy wyszliście razem na zakupy? – uniosłam brew już bardziej zdziwiona niż zła.
-Co? Niee. Ogółem razem na miasto, tylko ten człek przez godzinę jęczał jak mu się te buty podobają no to kupiłem – wskazał na brunetkę Log.
-Tiaaaak! ^^ - pomachała mi przed twarzą reklamówką Zuza.
-Wyszliście razem, kupujesz jej rzeczy, randka?! – powiedziałam z lekka wstrząśnięta.
-Co? – przekręcili głowy.
-Nie bądź zazdrosna, bo nie ma o co. Wyszliśmy po kumplowsku czy jakoś tam, na miasto. – mówiła brunetka.
-Pfffff! Pffff! Ja? Zazdrosna?! Pffff.. – założyłam ręka na rękę.
-Nie no, wogle. Ej Wika, czy ty się czasem w Logu.. – zaczęła Zuz. NA szczęście przechodził obok nas jakiś gościu wżerający bagietkę. To był mój ostatni ratunek, wyrwałam mu ją i wepchnęłam Zuz do ust.
-Dobra my spadamy, pa! – wzięłam ją za rękę.
-Halo. Przepraszam panienko, a moja bagietka? – rozłożył ręce ten gościu.
-Eeeee… Logan! Ty się tym zajmij! Dzięki, powo, paaaa! – pociągnęłam brunetkę za sobą do auta. Wsiadłyśmy:
-Słuchaj – wypluła kawałek bułki z ust i rzuciła nim we mnie. – My jesteśmy sobie tylko KUMPLAMI – mocny nacisk na kumplami – i jak KUMPLE wyszliśmy na miasto.  Nie musisz być zazdrosna – jęknęła.
-No ile mam mówić, że nie jestem zazdrosna! – warknęłam próbując odpalić auto.
-Nieeee wogleee. I w Logu oczywiście też się nie bujasz. – wywróciła oczy.
-No A wcale, bo nie! – założyłam ręka na rękę, wepchnęłam jej bagietkę spowrotem do ust i ruszyłam do domu Wery.
*40minut później*
Wysiadając z auta zobaczyłam Loga wchodzącego na podwórko Wery.
-Co jest? – spojrzałam na jakiegoś zgarbionego i osłabłego Hendersona.
-Ten facio mnie poznał i zadzwonił po jakieś 2 dziewczynki, które mnie męczyły -,-  - jęknął.
-Uuu, a jak wróciłeś? – pytałam.
-W zamian mnie podwiózł. – mruczał nie zmieniając pozycji, a Zuz podeszła do nas.
-Biedny. A teraz właźmy do środka, bo już zimno się robi. – wleciałam do środka. Wszystkie nasze pary już powracały. Zuza i Logan weszli do salonu, gdzie siedzieli już Wera i James, a ja poszłam do kuchni, gdzie był Carlos.
-A ty nawet nie ruszyłeś się z miejsca – usiadłam naprzeciwko niego.
-Bo nie jestem nadpobudliwym zazdrośnikiem. -,-  - mruknął.
-No dajcie wy już święty spokój! Wcale nie jestem zazdrosna! – warknęłam.
-No pewnie, że nie. Wyleciałaś tylko za nimi jak oparzona, bo myślałaś, że są na randce i chciałaś im to zepsuć i nawrzucać. – wywrócił oczy.
-Pfff! Pfff!  Nie prawda!... Głupi jesteś! – założyłam ręka na rękę i obróciłam się do niego plecami przyglądając się scence na korytarzu.
-Jeszcze raz najlepszego z okazji tygodnicy! – blee, no rzygam tęczą! – Dzięki za wspaniałą kolację! – szczerzył się Kendall.
-To raczej ja dziękuję. – pocałowala go w policzek PAti.
-I jeszcze raz sorki, że zapomniałem prezentu, ale poczekaj to po niego skoczę. – powiedział blondyn i poleciał na górę.
-No dobrze. – powiedziała Pat.
-Mówię cie, kiedyś na randkę cię zapomni. – powiedziałam do stojącej w korytarzu rudej, która wystawiła mi język i wrócił do czekania na swojego „księcia”. Błeeeee, skąd ja znam takie słowa?! O.o x.x Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pati poszła otworzyć, a ja wyjrzałam zobaczyć kogo tu niesie. Kiedy niebieskooka otworzyła drzwi zamarła. Ja też aż odrętwiałam. To byli…. Ci chłopacy, którzy stali wtedy pod naszym oknem w hotelu! O.o
-No siema. Pamiętasz nas? – uśmiechnął się blondyn.
Szybko schowałam głowę.
-Ej widziałem cię. – wtrącił się ten 2, brunet. –Chodź tu do nas.
-Kto to? – mruknął patrząc na mnie Carlos.
-Co? Kto? Gdzie? Nic. Nikt..! – jąknęłam. Ale jednak nie mogłam zostawić tej sieroty tam z nimi, więc wyszłam i stanęłam obok niej.
-Bartek – przedstawił się blondyn. – A to Filip – wskazał na bruneta.
Pati otrzeźwiała, a nagle zszedł Kend. Niósł ze sobą małe, ładnie zapakowane pudełeczko.
Podszedł do nas i pocałował rudą w policzek.
-Kto to? – wskazał na nieproszonych gości.
-Eeee…ee.. – wydusiła Pati.
-Mamy coś dla was. – z cwaniackimi uśmieszkami wyjęli nasze staniki i je unieśli – mówiliśmy, że was znajdziemy – już normalniejszy uśmiech.
-Co?! – wytrzeszczył oczy Kend.

-Kendall to nie tak jak myślisz! – próbowałam ratować sytuację.
-Wika już nic nie mów! – powiedział i odwrócił się do przerażonej i zaskoczonej Pati. – Pati. Miałaś na sobie ten stanik wtedy na imprezie. Dobrze pamiętam. – powiedział.
-No tak. A po imprezie nam go oddała. – uśmiechnął się Bartek, a Kendall odszedł, a za nim Pat.
-Nie pomagasz! – zmroziłam wzrokiem Bartka i ruszyłam za naszą parą. Jakby tego brakowało wszyscy wyszli i przyglądali się tej scence. Dogoniłam Pat i Kenda przy schodach.
-Skarbie to nie tak.. – próbowała zatrzymać go PAti.
-A niby jak? Dałaś mu swój stanik?! Rozebrałaś się przed nim!? – mówił wściekły blondyn.
-Nie! – zaprzeczała.
-Kendall to nie było tak. – wtrącałam się.
-Nie wtrącaj się Wika! – stanowczo uciszał mnie, a zszokowana reszta patrzyła raz na jedno, raz na drugie, raz na trzecie.
-Muszę! Bo to nie było tak! A poza tym wy wtedy nie byliście razem. – mówiłam.
-Aha i to tak dużo zmienia! – rozłożył ręce i zmarszczył czoło.
-No tak. –powiedziałam.
-Wika nie. – przerwała mi Pat.
-Jak się przed nimi rozbierałaś.. – zaczął blondyn.
-No skończ! Nie rozbierałam się! – zaprzeczała ruda.
-Dałaś! Im! Swój! Stanik!! – mówił mocno wkurzony Kend.
-No tak…, ale to inna sytuacja. – tłumaczyła się.
Chciałam się wtrącić, ale blondyn mnie uciszył.
-Wika, wiem, że nie byliśmy wtedy razem, ale takie akcje skoro już odstawiała to może i teraz odstawiać, mogła mi powiedzieć, ale i tak poczułem się zdradzony! – wymieniał powody do wściekłości.
-Kendall rozumiem cię, w 100 procentach, ale ja tego nie chciałam. I do niczego nie doszło. Skarbie.. – mówiła Pati.
-Skarbie? Nie. Nie mów tak do mnie! To skończone! Okazuje się, że ktoś kogo kocham jest kimś zupełnie innym! Żegnaj Pati! – rzucił prezentem o ziemię i pobiegł na górę. Pati się rozpłakała i skuliła, a ja zamknęłam przed tamtymi drzwi i ją objęłam. Ale ta długo tak nie posiedziała. Po jakiejś minucie wybiegła z domu i tyle ją widziałam.

-------------------------------------------------------------------------------------------



Tak. Też was kocham! ^^ Jeszcze raz najlepszego ;***, dużego jajka i smacznego zająca ;*** <3  i spasiba za wejścia!! KOCHAM WAS!!!! *_______* I plosase o komciacie! ;** Bayyyooo! ;***


4 komentarze:

  1. Ja ci dam kurwa jajki, ja ci dam!!!!
    po pierwsze: JESTEM RUDA!!!! Kurwa...dziwnie zabrzmiało...huj tam....
    po drugie: Kendall zamknij mordkę i posłuchaj...takie zajebiste i słodkie, a uparte -,-
    po trzecie:Carlos ogarnij dupę!
    po czwatre: Zuz naciągacz ^.^
    po piąte: czy ty kurwa serca nie masz?! Mam po trójną żałobę narodową,(sprawa z KCA, trasa z Vic Justic tylko po stanach bez Europy -.- i nie znana data albumu....plus sprawdzian kompetencji to wsumie poczwórna żałoba....walić to...) jest Wielkanoc i ty mi z takim czymś wyskakujesz!!??
    A myślałam, że to ją zgine pierwsza :D
    zabije cię potem....-.-
    tu już śmingus-dyngus, a śnieg pada kurwa no!!!
    zajebisty dyngus nie ma co w kaźdym razie....
    W poniedzialek rano zajaczek zalany. Kury z nim. tancuja, jajka mu maluja. Kogut wciaga kreske, podkreca imprezke. Cala sala sie buja, DJ gra ALLELUJA!
    Kopniaki, dusiski i prawe sierpowe ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwiiilka...jeszcze raz....c-c-c-cc-c-co !!!! Kendall !
    Błagam...mogę go zabić ! Jprdl. serio.. ? nic nie wytłumaczył i z nią zerwał...a myślałam, że to ja jestem głupia widocznie się myliłam ! -,- No nie... miałam cię za takiego rozsądnego gościa, a teraz ?! O__o idź człowieku.. nie chce cię znać.. T.T
    I...uuuu... zazdroooosna Wikaaa ^^ hyhyhy , ale nieee...ja do niego niiiiic nie czuję... Jak to jest że zawsze wszyscy do okoła wiedzą o miłości swoich znajomych a Oni sami nie !?
    Lucas: a to tak samo było z....
    Lili: cii... oni tego nie muszą wiedzieć ;)
    Lucas: nie kumam... po co im te staniki ?! :^)
    Lili: (wywraca oczami) idź ty lepiej szukać dziewczyny..
    Lucas: yhym... to pa..ide do kumpla..
    Lili: Jasne... Tylko uważaj żeby nie zaszedł w ciąże !
    Lucas: Lilka !
    Lili: hihihi... no co ? Przecież prawdę mówię ;) V
    Rozdział jest świetny... czekam nn ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://liliandangel.blogspot.com/2013/04/rozdzia-xi.html
      Ps. zapraszamy na naszego bloga )

      Usuń
  3. Amazing blog. This is a really interesting post. I get the really nice information from your blog and it helps me a lot. Thanks for sharing.

    OdpowiedzUsuń