sobota, 16 marca 2013

Jednorazóweczka ^^ ;**



Witajcie ludziska! Sorki, że późno. Ale albo nie miałam czasu, albo rodzice odcinali mi kompa. Co się im na długo nie udawało. xd   No, ale wreszcie JESTEEEM!! ;*** <333 xdd
Wreszcie są te 2 komki i się cieszę ^^. Jednorazówka troszku długaśna, aleeeeee ;-)))
 A propo komków. ZMIENIŁAM USTAWIENIA W KOMKACH. – ja sieroctwo miałam ustawione, że nie wszyscy mogą komentować. Liczę, że tylko przez to było tak mało komków, a po zmianie czekam na ich wzrost. ;-) ;*** Liczę na Was!!! <333 ;***
Jednorazówka – długa, może dla niektórych nudna?  Nwm, na pewno taka bardziej ckliwa itd., Sorki, że bez szaleństw itp., ale taką teraz wymyśliłam i bardzo liczę, że się spodoba. KOCHAM WAS I TNX ZA WEJŚCIAAA!!
Do tego będzie piosenkaaa.. dodam ją w miejscu, gdzie jak sądze xd pasuje. To teraz bez przedłużania… OBIECANA JEDNORAZÓWECZKA MOI DRODZY!! *O* *__*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


W Nowym Yorku mieszkała dziewczyna, która nazywała się Leslie Destiny.  Wiele przeszła. Jej rodzice oraz młodszy braciszek, który miał zaledwie 5 lat, zmarli na raka. Dlatego też mieszkała sama. Miała 22 lata i była niesamowicie szalona, zabawna, ale też czuła oraz wrażliwa i uwielbiała sport. Pisała własny pamiętnik, z którym się nie rozstawała. Była świetną artystką. Jednak dużo czasu spędzała też przy komputerze. Pewnego dnia na jednej ze stron internetowych znalazła konkurs na najciekawszą wymyśloną historię. Od razu się zgłosiła. (Wpisy do pamiętnika Leslie – pochylone i w cudzysłowiu: „……” )



„Wczoraj zgłosiłam się do konkursu na najciekawszą wymyśloną historię. Wciąż czekam na wyniki. Mam nadzieję, że pójdzie mi dobrze, bardzo się starałam. Pomagała mi moja najlepsza przyjaciółka, rówieśniczka Ally Janson. Już niedługo rocznica śmierci moich rodziców i Kubusia. To straszne, że zmarli tego samego dnia! O.o  Dobrze, że Ally jest ze mną! „





Po tygodniu przyszły wyniki konkursu. Nie trudno się domyślić, że Laslie wygrała:


„-No siemka Les, co chciałaś? – Ally weszła do pokoju.

-Nie uwierzysz! Wygrałam! – zaczęłam się cieszyć jak głupia.

-Serio? To ekxtra! – naskoczyła na łóżko i mocno mnie uścisnęła.

-No dobra puść, bo dusisz zwycięzcę! – jęknęłam.

-Ooo, sorka. Już ok. ^^ - odkleiła się i pogłaskała mnie po głowie. – To pokaż co wygrałaś! – wgapiała mi się w kompa.

-Oo bez kitu, jeszcze nie obczaiłam. – zastanowiłam się, a ta spojrzała na mnie jak na idiotkę i strzeliła facepalma.

-Jak można nie sprawdzić nagrody.. – zaczęła, ale jej przerwałam.

-No mniejsza! Paczajnij! – włączyłam zakładkę „Nagroda dla zwycięzcy”

-Aaaaa!! – pisnęła i jebnęła się poduszką w twarz i padła na tym łóżku jak długa.

-Nie wierze?! Nagroda główna to spotkanie z… Kendallem Schmidtem z BTR!!  *O*

-Dostałaś 2 bilety do L.A. i 2osobowy pokój w hotelu na 3 noce!! – Ally się podniosła i wyczytała ze strony.

-O matko! Jedziemy do L.A.!!! – przytuliłyśmy się piszcząc.”





Dziewczyny bardzo się cieszyły z wyjazdu.  Następnego dnia wybrały się na zakupy na wyjazd do Los Angeles, a 4 dni później wyjechały.



„No! I lecimy! To już 1 godzina, a Ally zaczyna już odwalać. Ja się szykuje na następną godzinę xD.  Ta idiotka, zwana moją przyjaciółką xd, zamówiła 30 kurczaków, 20 tymbarków, 10 energetyków i 5 żubrów. Biedni organizatorzy konkursu. Z 10 000 000$ na stówę im zejdzie xD A teraz kończę, bo Ally ciągle mnie kopie, żebym wypiła z nią energetyka i żubra.”



Dziewczyny po 4 godzinach lotu dotarły na miejsce. Taksówką dojechały do hotelu, w którym się zameldowały. Miały fantastyczny pokój i były bardzo szczęśliwe z przebiegu ostatnich wydarzeń. Nie spały całą noc świętując i całe rano szykowały się na spotkanie z Kendallem.:

„-Gdzie móóóój błyszczyyyk!!!! – wydarłam się.

-Matole na szafce obok łóżka!!! – odkrzyknęła z kibla Ally.

-Nie było tematu!.. – już ciszej odkrzyknęłam.

Miałam na sobie śliczną sukienkę, rozpuszczone włosy, lekki make-up i naszyjnik.

-Chodź debilu jeden, bo się na randkę spóźnisz! – wyszła z kibla odstawiona Ally.

-To nie randka tylko spotkanie. – mruknęłam.

-Tsaa.. – wywróciła oczy.

-No Oki, chodźmy! – powiedziałam i wyszłyśmy.

Spotkanie było zaplanowane w kafejce obok hotelu, na rogu.


-Gotowa? – stałam z Ally przed wejściem, a ta mną trząsła.

-Ja tak, ale ty chyba nie, bo trzęsiesz mną jak wibratorem xd. -,-   - mruknęłam, a potem lekko się uśmiechnęłam.

-Haha, ale śmieszne. Masz tego nie zawalić! Bo masz go oczarować, rozkochać, wziąć z nim ślub i będą małe Schmidtciątka! ^^ - zaczęła się jarać.

-Ogar bo ludzie patrzą! – ustawiłam ją twardo na ziemi.

-Ta, ta, ta, a tera leć! – wepchnęła mnie do restauracji. Obawiałam się różnych rzeczy np. że poplącze coś w języku -,-

Rozglądałam się po stolikach. Tu jakaś parka, tu babcia z dziadkiem, tam jakaś pusta lalka nakładająca tonę pudru -,- czego nieznosiłam, a tam.. o jakiś gościu w kapturze. Podeszłam do niego.

-Przepraszam. – odezwałam się.

-Tak? – nawet na mnie nie spojrzał.

-Emm… Umówiłam się w tej kafejce z osobą o imieniu Kendall. Wysoki blondyn, ładna grzywka, zielone oczy, przystojny.. – zaczęłam mówić, a chłopak nagle podniósł głowę z uśmiechem i zdjął okulary i to był właśnie Kendall.

Cicho jęknęłam.

-Miło poznać, Kendall Schmidt. – uśmiechnął się szeroko.

-Mi tym bardziej. – uśmiechnęłam się i usiadłam niepewnie.”





„Dziś spotkałam się z we własnej osobie Kendallem! *__* Ciągle strasznie się tym jaram! *.* Na początku byłam trochę sztywna, ale rozmowa nabierała tępa i było coraz lepiej. Oboje świetnie się bawiliśmy! Umówiliśmy się nawet na kolejne spotkanie jutro i wymieniliśmy nr komy! *O*  To najlepszy dzień mojego życia! Myślę, że coś zaiskrzyło! *O*”

Od tamtej pory Kendall i Leslie spotykali się coraz częściej. Po 2 tygodniach byli już parą. Nie wiedzieli świata poza sobą. Zakochani spędzali każdą wolną chwilę z sobą, a czasem też Ally. Świat przestał dla nich już całkowicie istnieć. Les była przeszczęśliwa. Dzięki swojemu chłopakowi, który jest sławny zamieszkała z najlepszą przyjaciółką  w L.A. , czasem pokazywała się w TV z Kendallem albo i całym zespołem, znalazła szczęście, miłość i przyjaźń. O niczym więcej nie marzyła! *O* Aż nadszedł ten dzień..:



„-Les? Les!! – wydzierała się Ally. – Les gdzie ty kurde jesteś?! – wreszcie trafiła do pokoju, w którym byłam. Rolety były zasłonięta, a ja siedziałam sama na końcu łóżka przy ścianie.

-Les.. – przysunęła się do mnie. – Płakałaś.

-Nie… - nawet nie oderwałam wzroku wbitego w podłogę.

-Masz rozmazany tusz, nie oszukasz mnie.. a nawet bez tego tuszu jestem twoją najlepszą przyjaciółką i to wiem. – objęła mnie ramieniem.

-Najlepszą. – spojrzałam na nią z uśmiechem już.

-Tak. Od 1 dnia w przedszkolu – również się uśmiechnęła.

-I zawsze ze mną byłaś.. Nawet w najgorszych chwilach.. – znów spuściłam głowę.

-Wiem, że to przeżywasz.. – mówiła. – Ale nie zadręczaj się aż tak.

-Wiem, że nie powinnam. Ale nie mogę. Spójrz na kalendarz. A z resztą dobrze to wiesz. Dokładnie 10 lat temu zmarli. Cała czwórka. 13 lipca 2003r. – przytuliłam ją i się rozpłakałam.

-Tak.. To prawda.. I wiem, że to dla cb straszne, dla nas wszystkich to było okropne, ale nie możesz żyć przeszłością. Wspominasz i pamiętasz, ale oni by nie chcieli żebyś tak cierpiała. Chcieliby, żebyś szła dalej. Spójrz. Masz cudownego chłopaka, zajebistą przyjaciółkę ^^ i mieszkasz w L.A.  Nasze marzenia się spełniają, ale jeśli będziesz nieszczęśliwa przestaną. Żyj teraźniejszością! Tu z nami, a z nimi duchem zawsze będziesz. – uśmiechnęła się.

-Dzięki. Kocham cię jak siostrę. – mocno się przytuliłyśmy.

-Którą w sumie jesteś, bo żebyś nie szła do domu dziecka moja mama cię wtedy zaadoptowała. 21 lat znajomości, przez 5 wspólne mieszkanie. – śmiałyśmy się.

-Dzięki. Wiesz co… - odkleiłam się od niej. – Jest mi jednak smutno z jeszcze jednego powodu.. Chciałam w ten dzień pójść do nich na cmentarz.. – znów spuściłam głowę.

Ally tylko się uśmiechnęła. Nagle wstała i podeszła do drzwi. Otworzyła je, a tam stał.. Kendall?

-Tadaaaam! – wskazała na blondyna z wyszczerzem Ally.

-Jeden prywatny odrzutowiec raz! – uśmiechnął się Kend opierając się o drzwi i kręcąc kluczami na palcu.

-Kendall?! Ale co..co ty?! Tyyy!! – pogubiłam się, ale jak zajarzyłam cała happy przytuliłam go, a on mnie lekko podniósł.

-No i jak? Kochasz nas? – stanęła obok Kenda Ally. Nie trzeba było nic tłumaczyć już wszystko było jasne. Jak ja ich kocham! Dla mnie Kend kupił, bo wiem, że nie miał, prywatny odrzutowiec i zawiezie mnie do Polski!

-Wiecie, że mam najlepszego chłopaka i przyjaciółkę na świecie? – mocno ich uścisnęłam.

-Wiemy, wiemy. ^^ - wyszczerzyli się Kend i Ally.

-No, ale chodźmy, już chodźmy. Do Polski nie ma 5 minut drogi! – wypchnęła nas z pomieszczenia Ally.”



*3godziny później*

„Wow! Odrzutowcem strasznie szybko się leci. A sam lot minął bardzo fajnie. Najpierw razem świetnie się bawiliśmy, piliśmy, ale ze względu na cel naszej wyprawy tylko coca-colę, którą wielbię ^^, tańczyliśmy do muzyki i ogółem wariowaliśmy xd. Dzięki nim naprawdę było świetnie i zapominałam o przykrościach. 2 godzinę Ally mnie wkurwiała X.X Cały czas mnie szturchała w ramię itd. -,- A sam Kend ciągle gdzieś łaził. 3 godzina wszyscy się jarali, że już dolatujemy.

-Taaaaak!!! Polskaaaa!! – zaczęła wariować po wyjściu z samolotu Ally.

-Ale ja się za nią stęskniłam! – padłam na łąkę, na której wylądowaliśmy.

-No dobra ruszcie się! Bo wyglądacie dziwnie..- jęknął Kend.

-Tu nie ma ludzi. – spojrzałam na niego nie ruszając się.

-Ale będą.. – wyjął komę, a my wstałyśmy jak poparzone.

-Ogarnij się! – wyrwałam mu tel.

-No to cho! – wziął nas za ręce i pociągnął.

-A ci co się tak śpieszy? – wyrwałyśmy się.

-Chce.. no chce szybciej wracać do domu.. – mruknął.

-Bez przesady, my mamy tu domy, śmiało możemy przenocować. – pewnie   machnęłam ręką.

-Nie! Kto wie co się tu dzieje po nocach..-  rozejrzał się.

-Hahahaha! Nie wierzę! Czy ty się boisz nocować w Polsce? – zaczęłam gnić i razem z Ally padłyśmy na ziemię ze śmiechu.

-Nieee… Boje się być w Polsce po zmroku.. – mruknął znów.

-Co? – niosłyśmy brew.

-No wiesz ile plotek krąży? – rozłożył ręce.

-Co?! Niby jakich?! – wstałyśmy zdziwione.

-Aaaaa… już wiem o co be. Dziś jest piątek 13, a mój Kendallek wierzy w takie głupoty. – przytuliłam go i pocałowałam w policzek.

-Tak, tak, głupoty, głupoty.. – wywrócił oczy nie oderwując się ode mnie -.., ale jak coś się stanie, to ,żeby nie było, że nie ostrzegałem.

-Hah, no dobrze, dobrze. – uśmiechnęłyśmy się z Ally.

-No, ale teraz już chodźmy. – ruszyliśmy.”





I w ten sposób cała 3 ruszyła na cmentarz. Nie obeszło się oczywiście bez ogromu łez. Leslie jeszcze raz opowiedziała całą historię o rodzinie, straszliwej chorobie i strasznych przeżyciach z jej życia. Chłopak i najlepsza przyjaciółka ciągle ją wspierali. Na cmentarzu spędzili około godziny, a potem chcąc poprawić humor Leslie, Kendall, i Ally wybrali się  z  nią do kina, cukierni, a potem do centrum handlowego. I wszystko było cudownie, aż do pewnego momentu..



„Bawiliśmy się świetnie. Najpierw kino, potem cukiernia, a teraz centrum handlowe! Kupiłam sobie świetną bluzkę, torebkę i sukienkę oraz extra zestaw *.*  Właśnie wyszliśmy i poszliśmy na ławkę w środku centrum. Usiadłyśmy się z Ally, a potem Kend doszedł na oparciu.

-I jak? Kochasz nas? – spojrzał na mnie z góry, co kochał, Kend.

-Pewnie! – wlazłam na oparcie, a za mną Ally, i pocałowałam Kenda, a potem razem się przytuliliśmy. I ta magiczna chwila mogłaby tak trwać w nieskończoność *.* gdyby nie to wydarzenie…

Nagle poczułam okropny ból, tak w klatce piersiowej i brzuchu. Skuliłam się i zjechałam z oparcia.

-Les?! Co się stało?! – kucnęła obok mnie Ally.

-Nic… Ałł!! Bolii!! – bardziej się skuliłam.

-Szpital! Dzwoń po pogotowie! – powiedział Kend do Ally,

-Nie! – odezwałam się resztkami sił. – Zawieźcie mnie do mojego lekarza. Leczy moją rodzinę od lat. Ally wie..

-Dobra. Jedziemy! – powiedziała Ally.



W ten sposób zawieźli Ally do jej lekarza. Doktora Lechcikowskiego.



-Witam, proszę usiąść… Leslie?? – zaczął mówić, ale gdy zobaczył kto wchodzi zdumiał się niesamowicie.

-Dzień dobry Panie Mirku. – uśmiechnęłam się lekko, wciąż holowana przez Kendalla.

-Czy to przypadkiem nie jest… - zaczął wskazując na Kendalla.

-Tak. To mój chłopak. – uśmiechnęłam się siadając na krześle.

-Wow! Długo cię tu nie widziałem, ale nie spodziewałem się, że tak wiele się wydarzy. Jednak nie będę dociekał, bo ważniejsze jest co cię do mnie tu sprowadza. Zwłaszcza w TEN dzień. – oparł się o swoje biurko Pan Mirek.

-Coś się stało Leslie. Razem z Kendallem – wskazała na siadającego na łóżku lekarskim blondyna – i Leslie byliśmy w centrum handlowym. Aż nagle  zaczęła się skulać, zjechała z ławki i mówiła, że coś ją boli. – tłumaczyła Ally.

-Co się stało? – spojrzał na mnie doktor.

-Poczułam nagły ból w klatce piersiowej i brzuchu. – wytłumaczyłam trzymając się za bolące miejsca.

Pan Mirek otworzył szerzej oczy.

-I mówisz, że wcześniej nic takiego ci się nie przydarzało? – patrzył na mnie bardzo poważny.

-No właśnie nie. Nie wiem co się stało. Ból nie ustępuje. – tłumaczyłam już aż przez łzy.

-Pozwól ze mną. – wziął mnie pod ramię i zaprowadził do jakiejś Sali. Zaczął mi jeździć czymś po brzuchu i klatce piersiowej, zrobił jeszcze jakieś badania i wróciliśmy. Wyjął jakieś kartki z teczki, z kartoteki i patrzył raz na nie, a raz na moje wyniki. Minę miał przerażoną. W końcu się odezwał.

-Ally, pozwól ze mną. – i wyszli.

-Nie martw się skarbie! Będzie dobrze! – objął mnie i pocałował w głowę Kendall.

-Mam nadzieję.. Ale dlaczego poprosił Ally, a nie mnie? – spojrzałam na niego wyczekując odpowiedzi.

-Spokojnie. Wszystko się wyjaśni. – powiedział Kendall i nagle usłyszeliśmy zza drzwi jęk. Ewidentnie jęk Ally.

-Co się stało!? – poderwałam się i chciałam wstać, ale Kend mnie przytrzymał.

-Siedź! Będzie ok. Wrócą i wyjaśnią. – jeszcze raz i mocniej mnie przytulił. Zaczął się naprawdę bać, aż zrobiły mu się szklane oczy.

Po 5 -10 minutach wrócili. Ally wyglądała w miarę normalnie, ale jako jej np dobrze widziałam, że była roztrzęsiona.

-Co się stało!? – spytałam równo z Kendem. A myślałam, że nie umie po polsku i dlatego się nie odzywał… Hmmm..

-Niccc… - zagubił się lekarz.

-Ally co się stało?! – zapytał Kend.

-Co? Nic.. – spuściła głowę.

-Daj spokój widzę, że jesteś roztrzęsiona. – zwróciłam się do niej.

-Ally to nie ma sensu, naprawdę. Ona to musi wiedzieć. – odezwał się lekarz, a wszyscy spojrzeli na niego z grobowymi minami.

-O co chodzi panie doktorze????? – Kend klęknął obok mnie i bardzo mocno przytulił, i nie puszczał.

-Leslie… wiesz… Ah. Twoi rodzice byli genetycznie chorzy na raka. Jak i twój młodszy brat. Dlatego zmarli. – mówił pan Mirek.

-No tak… - potwierdziłam smutna.

-I ty jako jedyna byłaś potwierdzona jako członek rodziny ominięty genetyczną chorobą. – mówił dalej lekarz.

-No tak. – potwierdziłam pewniej, ale poczułam dziwny lęk.

-No i niestety.. Okazuje się, że jednak tak jak twoi rodzice i brat.. masz raka. – powiedział pan Mirek i spuścił głowę.   (*klik*)

-CO???!!! – wybuchliśmy z Kendem, a Ally gorzko zapłakała.

-Tak. Oczywiście w całym Twoim drzewie geneologicznym nie wszyscy byli chorzy na raka. Np. twoi dziadkowie nie tylko babcia. Dlatego było bardziej prawdopodobne, że nie musisz być również chora. Jednak u Ciebie rak objawił się dopiero teraz. Ale poza nagłym ujawnieniem się wszystko jest tak jak u twoich rodziców i Kuby.. – tłumaczył lekarz.

-Czyliiii.. – spojrzałam na niego.

-Tak. Został ci równo rok życia. Bardzo mi przykro. – oczy Pana Mirka zrobiły się szklane.

Po moim policzku spłynęła łza.

-Dzie-dziękuję.. – powiedziałam i wyszłam.

 

Szłam przez miasto.. Umrę, umrę, umrę, umrę.. Te słowo. Nie opuszczało mojej głowy. Teraz żyję ze świadomością, że mam określony czas do śmierci. Rok. Ostatni rok.  Jak może tego zabraknąć. Czy raczej mnie zabraknąć. Jak to będzie wyglądało? Co teraz będzie. Kendall .. chciał mi się wkrótce oświadczyć.. Ally… tyle wspólnych przeżyć przed i za nami.. jak ja ich zostawię? Co będzie potem?

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Kendalla.

-Les! Leslie skarbie! Czekaj! – mówił przez łzy. Miał całą czerwoną twarz zalaną łzami.  Ja jeszcze nie płakałam. Byłam tak zaszokowana i zamyślona, że łzy jeszcze nie zdążyły nadpłynąć.

-Tak? – spojrzałam w jego piękne, zielone, błyszczące oczy.

-Nie odchodź! – mocno mnie przytulił.

-Kendall.. – szepnęłam.

-Tak? – spojrzał mi głęboko w oczy.

-Bardzo cię kocham. – pocałowałam go namiętnie.

Po 5 minutach oderwaliśmy się od siebie.

-A ja kocham cię najmocniej na świecie! – powiedział.

-Nie zostało nam dużo czasu. – spuściłam głowę. A on złapał mnie za podbródek i uniósł ją spowrotem.

-Dlatego będziemy z tobą cały czas. – przyszła cała zapłakana Ally i mocno się w 3 przytuliliśmy.

-Kocham Was… - szepnęłam.”





Po powrocie Leslie dużo myślała. Siedziała sama nie wierząc w ostatnie wydarzenia. Wspominała wcześniejsze chwile. Jak świetnie się bawiła, czy cierpiała. Nie mogła sobie wyobrazić, że już nigdy tego nie przeżyje.

Przez cały rok Kendall i Ally spędzali jak najwięcej czasu z Leslie. Doskonale się bawili w L.A.  Zrobili wiele, wiele zdjęć na pamiątkę, starali się spełnić wszystkie marzenia umierającej dziewczyny.  Czas spędzony razem był dla nich najcenniejszy na świecie. Jednak strasznie szybko przemijał.. Leslie słabła z dnia na dzień. 2 miesiące przed jej terminem wrócili do Polski, gdzie starali się jeszcze bawić. Dziewczyna dała radę tylko przez 2 tygodnie. Jej przyjaciółka zamieszkała z nią, ale Leslie nie chciała, aby Kendall też u niej został. Bardzo cierpiała przez chorobę, jej stan się pogarszał, a ona nie chciała by jej ukochany widział jej upadek. Jednak on się nie poddawał. Był z nią do końca.

Nadszedł 13 lipca. Leslie leżała w szpitalu. Pisała swój pamiętnik.



„Leżę w szpitalu. To mój ostatni dzień. Ally i Kendall są ze mną. Nie chciałam nikogo innego. Oboje ciągle ze mną są. Ally najlepsza przyjaciółka no logiczne, ale Kendall, on … On tak bardzo to przeżywał. Ale cały czas był ze mną. Wspierał mnie i dał szczęście, radość i miłość. Sprawił, że byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Pomógł mi w tym wszystkim razem z Ally jak nikt nikomu nigdy.  Jestem im za to bardzo wdzięczna. Widzę jak płaczą. Muszę wyglądać okropnie. Hah. Cieszę się, że ich miałam. Pewnie oni przejmą mój pamiętnik, więc : KOCHAM WAS!!!! <3333 ;***

Czuję, że słabnę. Moje powieki stają się ciężkie.  Ally trzyma mnie za rękę. Teraz kiwnęła do Kendalla i usiadła najbliżej jak się dało na łóżku. Będę pisała co mówi

-Les.. By.. znaczy jesteś najwspanialszą przyjaciółką na świecie. Jesteś moją siostrą, a gdy widzę, że tak cierpisz sama umieram. – mówiła przez łzy.

-Nie cierpię. – mówiłam resztkami sił i się uśmiechnęłam. – Jesteście ze mną i przez to nie cierpię. Pomogliście mi przezwyciężyć strach przed tym przejść przez to. Jestem Wam bardzo wdzięczna. – mówiłam, a Kend na moje machnięcie ręką podszedł. – Ally. Jesteś i zawsze byłaś dla mnie jak siostra.  Pomogłaś mi w życiu nie raz i najbardziej. Jestem ci strasznie wdzięczna i cieszę się, że mogę odejść przy tobie. Ale chce wiedzieć, że po moim odejściu będziecie szczęśliwi. – mówiłam.

-Bez ciebie?! – zaczęli razem, ale nie dałam i skończyć. Kend już się wysilił mówić po polsku. A wiem, że kiepsko mu to szło, więc duży wysiłek ;-)

-Wiem. Proszę, mimo, że mnie zabraknie, ułóżcie sobie życie. Wiem, że to bolesne, jak dla was, tak dla mnie. Ale proszę. Chcę wiedzieć, że będziecie się trzymać. 2 najważniejszych ludzi w moim życiu. I razem. Nie rozstawajcie się proszę. – traciłam siły.

-Nie rozstalibyśmy się.  – uśmiechnęli się. – Jesteśmy przyjaciółmi i nimi zostaniemy. To co mówisz.. Z nami jest tak samo do ciebie.. – mówili. Ale nie chciałam, żeby skończyli. Byłoby mi trudniej odejść.

-Kendall. Pokochałam cię najbardziej na świecie. Wspierałeś mnie, byłeś ze mną, pomogłeś mi i tak wiele mi dałeś. Też proszę, abyś ułożył sobie życie. I nic nie mów, bo wiem co odpowiesz. Pamiętaj tylko, że tego chciałam. JA umieram.. – eee….yyy zakręciło mi się w głowie. – Moja miłość do Ciebie nie. Za wszystko Wam dziękuję – poczułam, że już czas – Bardzo Was kocham i pamiętajcie, że…. Że zawsze będę z Wami… - zaczęłam zamykać oczy. Ally trzymała mnie za rękę, a Kendall pocałował mnie i szepnął:

-Zawsze będziemy, razem, mimo to!”





Wtedy Leslie odeszła. Jak wcześniej stwierdziła, przyszedł jej czas, aby wrócić do rodziny. Kendall i Ally długo rozpaczali. Nie potrafili bez niej żyć. Ich serca przepełnione były żalem, a oczy łzami. 2 dni smutku, nieprzespanych nocy i złamanego serca aż Jej ostatnie słowa zapanowały nad ich emocjami. Wyprawili jej cudowny pogrzeb. Poinformowali resztę rodziny, której było bardzo niewiele.  Jej ostatnie pożegnanie i samo odejście, zadało im ogromny cios w serce. Jednak wiedzieli, że ona z nimi jest. Musieli iść dalej.



„Leslie odeszła. 13 lipiec. Ta data. Z jednej strony przeklęta, z drugiej szczęśliwa, bo wreszcie jest z  rodziną. Powiem tylko, że mówiłem, wiedziałem, że coś się dziś złego wydarzy.. , ale ona nie wierzyła… ahhh… Nie wiem czy kiedykolwiek się pogodzę z jej śmiercią, z resztą tak jak Ally.  Ale musimy iść dalej.  Ma rację. Nie możemy stanąć. Ona z nami jest i zawsze będzie. Kochamy ją i zawsze będziemy. Właśnie tu przede mną leży. Wygląda na szczęśliwą. Cieszę się, że jej pomogliśmy przez to przejść. Nasze życie bardzo się zmieni. Jednak ona teraz jest pewnie szczęśliwa. Nasza miłość, i przyjaźń, przetrwa na zawsze!  Jej śmierć tego nie rozłączy. Jest z nami.., jest w nas.. KOCHAMY CIĘ Leslie,… ŻEGNAJ!”







Tak wyglądała historia Leslie Destiny.  Smutna, bardzo smutna i pouczająca. Spotkała prawdziwą miłość i przyjaźń, lecz umarła. Jednak więzi zawarte przeżyły na zawsze.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------- 


Aaaaa mówiłam, że ckliwa i wogle. Ale mam nadzieję, że się spodobała ;*** Liczę na komki! ;*** Bayyyooooo ;****
 

2 komentarze:

  1. jakie piękne naprawdę śliczne

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste, super, wzruszające, piękne...za dużo przymiotników ;D
    W każdym razie baaaaaardzo pozytywnie :)
    Ta jednorazóweczeczeczka jest naprawdę zajebiaszcza :)
    A tak a pro po.....
    SKOMENTUJ WRESZCIE MOJĄ BOSKĄ JEDNORAZÓWKĘ I CUDNY ROZDZIAŁ MENELU!!!!
    A tak na poprawę dnia http://img1.besty.pl/static/2205138.gif
    KOCHAM TEGO CO TO ZROBIŁ!!!! :D
    Buziaki <3333

    OdpowiedzUsuń