Ja tam wchodze a on stoi nago! O.o
-Aaaaaaaaaaaaaaa!!! - przysłoniłam sobie oczy.
-Aaa!! Co ty tu robisz?!?! - zakrył się ręcznikiem latynos.
-Po pierwsze to chyba mieszkam -,- . A po drugie to przyniosłam ci ubrania. Chyba , że wolisz chodzić nago.. - odsunęlłam trochę trzymane przeze mnie ciuchy.
-Nie! Czekaj.. Daj, daj. - podałam mu rzeczy - Dzięks.
Stałam
tak i się na niego lampiłam *O* , a on na mnie. Zbliżyliśmy do siebie o
dwa kroki i już, już prawie byśmy się pocałowali..*O*.,., ale zadzwonił
skyp.
-Emm...emm... soryy... ja.. pójdę..pójdę odebrać.. - przejechałam tylko dłonią po jego ramieniu odchodząc i znikłam za drzwiami.
Siadam przy kompie, a tam dzwonią do mnie.. Olaa i Martiii!!! Odbieram:
(Ola na czerwono, Marti na zielono , one razem na pomarańczowo, a ja na niebiesko)
-Siemaaa!!! - zaczęły się drzeć do kamerki i machać jakby uciekły z psychiatryka
-Siemaa! Dawno was nie widziałam! -wyszczerz.
-No
chyba! Zwiałaś se do L.A. , a nas zostawiłaś z tymi cymbałami z twojej i
naszej klasy! -,- - czuć było smród agresjii. A tak dla jasności one są
z równoległej klasy.
-Spoko, spoko już wróciłam^^. - znów wyszczerz.
-No mam nadzieje, że już nam nie zwiejesz.. - pogroziła mi palcem Olka.
-No taaaakk, taak... (sarkazm) - wywróciłam oczami.
-Nie knuj mendo! - tym razem pogroziła mi palcem Marti.
-Dobra, dobra... I tak jakbym Wam wszystkim zwiała to Pat by mnie swoją patelnią zajebała na miejscu.
-Heh prawda.. - machnęła ręką Olciaaa. - To luz
-Nom. A co u was? - zapytałam.
-Muszę to powiedzieć.. Marti chodzi z Dawidem! - wskazała na skołowaną dziewczynę Ola.
-Że WHAT?! Przecież on jest takim kujonkiem, zero rozrywki ani nic! - spojrzałam z miną wtf?!.
-Ale
wiesz jak się zmienił?! Szaleje, uprawia różne sporty, ogólnie jest
bardziej rozrywkowy. Zupełnie jak inny człowiek! Tylko uczy się tak samo
dobrze. - opowiadała Ola.
-Kurde. Serio długo mnie nie było. - gapiłam się jak idiotka, skołowana w ekran.
-No. A Olka chodziła z Emilem. - westchnęła MArti.
-Dobra nie opowiadajcie już, bo się załamie. - wzięłam się za głowę na co one w śmiech.
-To kiedy wyskoczymy razem na miasto? - zapytały.
-Nwm... A może dziś? - zastanowiłam się.
-Dobra. - kiwnęły zgodnie. - Ale o której?
-Ejj Weronika! - krzyknął Carlos.
-Kto to? - zaczęła przyglądać się obrazowi z kam Ola.
-Jakiś chłopak? - podniosła brew Marti.
-Eeeeee... no jakby.. potem się dogadamy pa. - pomachałam im i szybko zamknęłam laptop.
-No co? - wyszłam i podeszłam do już przebranego latynosa.
-Mogę coś zjeść? - zapytał.
-No spoko. Chodź do kuchni.. - ruszyliśmy.
-To co chceesz? - spojrzałam na siadającego Carlosa.
-Emm... a co proponujesz^^? - uśmiechnął się.
-Masz zrób se hot-doga - podałam mu rzeczy.
-Ja? - spojrzał na mnie zdziwiony.
-Chyba nie myślałeś, że będę ci jedzenie robić? Sam umiesz, to se zrób. - wzruszyłam ramionami i usiadłam. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Kto kto? - spytał Carlos kończąc hot-doga.
-A ja wiem. Może dziewczyny.. - zastanawiałam sie wstawając.
-Jakie? - spojrzał na mnie.
-Te które dziś do mnie na skypie dzwoniły. - odpowiedziałam podchodząc do drzwi. Otworzyłam je i zamarłam. To byli Logan, Kendall, a za nimi James.
-Kto to? - podszedł Carlos i otworzył usta pełne w hot-dogu.
-Carlos. - westchnęłam.
-Dobra. Już. - przełkną Pena.
-Emm ... możemy? - spytał sie słąbo Logan.
-Tak.. - westchnęłam. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy. No oprócz mnie i Carlosa.
-To twoja sprawka? - wskazałam na chłopaków.
-Nie! Przysięgam! Sam nie wiem co tu robią. Nic im nie mówiłem. - bronił się Pena.
-Kłamiesz! - byłam zła.
-Nie. On serio nie kłamie. - wtrącił się Logan.
- Wiedzieliśmy, że tu przyjedzie. To było logiczne. Z początku nie
chcieliśmy się mieszać i pogarszać sytuacji, ale też musieliśmy
przyjechać.
-Widzisz! - wskazał na niego Carlos.
-Nie wiem.. - złapałam się za głowę.
-Weronika... - wstał James, a Carlos delikatnie się odsunął ode mnie. - Chciałem cię przeprosić.. - mówił zbliżając się do mnie.
-Nie sądziłam, że ośmielisz się tu przyjechać.. - spojrzałam na niego.
-Muszę cię przeprosić. Ale to nie tylko dlatego. . zaczął Maslow.
-Ehh.. - westchnęłam.
-Po pierwsze. Jeszcze raz przepraszam. - klęknął O.o - Ja nie chciałem..
-Ja też. Ale ci nie wierze.. - chciałam odejść, ale wstał i złapał mnie za rękę.
-Jesteś wyjątkowa. I bardzo dla mnie ważna.. - mówił.
-Więc dlatego to zrobiłeś? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Nie!
Mogę zwalać na cokolwiek, np. na alkohol, ale nie będę, bo to moja
wina. Przyznaję i żałuję. Ale ja cię nigdy nie chciałem skrzywdzić. - spojrzał mi głęboko w oczy.
-Ale skrzywdziłeś.. I ja ci tego mimo wszystko nie potrafię wybaczyć.. - pobiegłam z łzami w oczach do swojego pokoju.
*James*
-Na razie odpuść.. odczekaj trochę.. - powiedział Logan.
-Ja do niej pójdę.. - Carlos zrobił dwa kroki, ale go zatrzymałem.
-Nie! Zrobię to co uważam za słuszne! Po swojemu! - ruszyłem w kierunku jej pokoju an górę.
Po chwili zapukałem.
-Idź sobie.. - odpowiedział mi słaby głos pełen łez.
-Nie mogę. - wszedłem i spojrzałem na zapłakaną dziewczynę siedzącą na łóżku tulącą misia.
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? - mruknęła cicho.
-Twojego przebaczenia i.. - usiadłem obok niej.
-Proszę daj mi spokój.. - mocniej wtuliła się w maskotkę.
-Nie mogę i nie chcę. Posłuchaj mnie przez chwilę.. - spojrzałem na nią, a ona podniosła głowę i też spojrzała na mnie. - Weroniko... Ja... Kocham cię do szaleństwa! - powiedziałem
i czekałem na jej reakcję. Jeszcze żadnej dziewczynie nie wyznałem
miłości. To było dla mnie coś nowego. Ale musiałem powiedzieć prawdę.
*Wera*
Zamurowało mnie. Nie
wiedziałam co odpowiedzieć. O tej chwili marzyłam, ale.. Jeśli on kłamie
albo mówi to tylko po to żebym mu wybaczyła? Ale on też mi się bardzo
podobał. I co miałam zrobić?
-Nie kłam.. - jęknęłam cicho.
-Ale ja nie kłamie! - wstał. - Przysięgam naaa... swoje wszystkie lakiery do włosów, że nie kłamię!
-Na prawdę? - także wstałam.
-Tak!! - odpowiedział.
-Ty...ty.... ty też mi się bardzo podobasz.. - spuściłam głowę i cicho szepnęłam.
-Serio?! - spojrzał na mnie szczęśliwy.
-Tak..
- spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle zza okna zaczęła lecieć
jakaś romantyczna piosenka. Tylko nie wiedziałam jaka i skąd się
wzięła.
James
mnie chwycił w biodrach, a ja położyłam mu ręce na ramionach i.. się
pocałowaliśmy! *O* Potem zaczęliśmy tańczyć przy tej piosence. Było
cudownie....
*Carlos*
-Kurde co on jej tam zrobił?! Siedzą tam chyba z godzinę! - chodziłem wkurzony po salonie.
-Może znów ją zgwałcił. - zaśmiał się Kendall, po czym oberwał od Logana z poduszki, a ja go spiorunowałem wzrokiem. - Dobra, dobra! Luz! Już sie ogarnijcie! Boli... - złapał się za brzuch gdzie oberwał.
-Uspokujcie się. Muszą pogadać. Potrzebują czasu.. - spojrzał na mnie Logan.
Nagle zauważyliśmy schodzących, objętych Werę i Jamesa.
-Co jest??!! - spojrzałem na nich i aż upadłem na fotel.
-Już zgoda? - patrzył na nich również skołowany Logan.
-A nawet więcej.. - spojrzał na Werę James.
-Jesteśmy razem.. - spojrzała na niego Wera.
Że
WHAT???!!!! Mój najlepszy kumpel i moja ukochana są razem??!! To koniec
świata!! Nie mogłem dłużej przebywać w tamtym pomieszczeniu. Wstałem i
wyszedłem z domu. Wściekły, zaskoczony, zrozpaczony biegłem prosto przed
siebie. Zauważyłem rzekę. Stanąłem nad nią i..
_____________________________________________________
Oki
to tyle. Troszkę wróciłam do tych ckliwości itd. ale jakoś mi sie
zachciało to tego wróćić ^^. Mam nadzieję, że nie aż tak nudne i, że
choć trochę się podoba. Ok to teraz.
Wielkie dzięki za prawie pół tysiąca wejść!!! Kocham Was!!! <33333 ;*****
Jeszcze raz bardzo proszę o komki, bo mam wrażenie, że piszę tylko dla samej siebie... Bardzo proszę!!!
Za wszystko dzięki! Bayyy ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz