niedziela, 27 stycznia 2013

Część 17

                                                                 *Wera*

Siedziałam na tej pieprzonej kanapie mocno wtulona w Jamesa i płakałam. On ocierał ciągle mi łzy, ale nie nadążał już. Byłam taka zrozpaczona! Uwierzyłam, że Carlos zginął. Była już 1.00 w nocy. 
-Wera idź odpocząć. Jesteś już osłabiona od płaczu, po prostu ledwo żyjesz. Musisz się przespać. - mruknął opiekuńczo Logan.
-Ja nie potrzebuję odpoczywać! - wstałam chcąc udowodnić, że jestem na siłach, ale zachwiałam się strasznie mocno i może bym upadła, ale James spowrotem posadził mnie przy sobie.
-Ty już niczego nie udowadniaj tylko odpoczywaj. - przytulił mnie.
Nagle klamka od drzwi wejściowych zaczęła się poruszać. I nagle weszli... AAAAA Carlos i Pati!!!!!!!!!!!!!  Rzuciłam się na latynosa z łzami w oczach. Ściskałam go mocno aż sie chyba robił czerwony, ale się tym nie przejmowałam przecież tak się bałam!
-Carlos!!!!!!!!!!!!! Ty sku*wysynie!!!!!!!!! Żyjesz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jak mogłeś?????????!!!!! - ściskałam go.
-Przepraszam, ale mnie nie wyzywaj.. - ledwo oddychał.
-Przepraszam. - poluźniłam ścisk, ale ciągle go tuliłam.
-Stary! - podeszli chłopacy. - Co to za akcja?!
-Sorki chłopaki.. - westchnął wciąż duszony przez mła^^.
-Ale wytłumacz czemu??!! - patrzył na niego ciągle przerażony James.
-Możemy już do tego nie wracać?? - patrzył na nas po kolei.
-Ale.. - jąknęli się  chłopacy.
-Dajcie spokój. Ważne, że wrócił..  - odezwała się wreszcie Pat.
-A właśnie jak to się stało, że jesteście razem?? - podniósł brew Logan.
-Em..em.. ja..go..spotkałam..i..z ..nim..pogadałam..i..przekonałam..żeby..wrócił, prawda Carlos? - spojrzała na latynosa dziewczyna.
-Eee..em..tak. Dokładnie. - odpowiedział równie dziwnie patrząc na Pati Carlos.
-Ee..em..a..czy..możecie...mówić..normalnie..mówić? - założył ręka na rękę Logan.
-Emm.. sory. Tak. - ogarnęła się Pati.
-Czyli rozumiem, że nic nam nie powiecie? - spojrzał na Carlosa James. 
-Może najpierw Wera da mu oddychać? - spojrzał na mnie złośliwie Logan.
-Spierdzielaj! Martwiłam się o niego cholernie! - mocniej wtuliłam się w latynosa.
-Naprawdę? - zapytał jakby ze zdziwieniem, ale nie widziałam jego twarzy przy ściskaniu.
-Oczywiście ty idioto!! - wtedy on odwzajemnił uścisk. Tak się tuliliśmy aż dziwne, że James nie był zazdrosny czy coś, ale rozumiał powagę sytuacji.
-Ja sądzę, że lepiej zapomnieć o tej całej sytuacji.. Nie wnikajmy. - mruknęła Pati.
-Tak.  Najważniejsze, że to dzięki Pati nie popełniłem głupstwa. - uśmiechnął się do niej, a ona do niego.
-Jakiego głupstwa?? Co ty chciałeś zrobić?? - odkleiłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
-Nie ważne. Teraz tu jestem. I to jest najważniejsze. - uśmiechnął się do mnie.
-No dobra teraz wszyscy powinni odpocząć. - odezwał się Logan.
-Ok. Przenocujecie u mnie. Chodźcie pokażę wam pokoje.. - machnęłam ręką na chłopaków i poszliśmy na górę oprócz Carlosa, on chciał się pożegnać z Pati.
-Kendall w salonie, Logan w pokoju moich rodziców, James w starym pokoju mojego brata (mam 2 braci, a dom kiedyś był inaczej podzielony żeby wszyscy się zmieścili) , to obok mojego pokoju, a Carlos u mnie.. - wytłumaczyłam i pokazałam pokoje.
-Co?? Czemu Carlos u ciebie, a nie ja?? - spojrzał na mnie James.
-Kochanie nie przejmuj się, on jeszcze mógł nie ochłonąć, a poza tym martwiłam się o niego teraz chcę z nim spędzić trochę czasu.. - westchnęłam.
-W nocy?? - uniósł brew James.
-No co ty! Przed  zaśnięciem! - stanowczo odpowiedziałam.
-Ale w... - zaczął Logan.
-O ludzie ogarnijcie! Nic takiego! Idźcie do pokoi, a ja skocze sie napić. - z lekkim bulwersem zeszłam na dół. Przechodziłam przez korytarz i zobaczyłam Carlosa z Pati. Schowałam się za ścianą i przyglądałam scenie.
-Dzięki, że milczałaś. To rzeczywiście była głupota. Nie chciałbym, aby oni wiedzieli. - mówił ze spuszczoną głową Carlos.
-Nie ma sprawy. Rozumiem cię. I pamiętaj co ci wtedy powiedziałam. I nie poddawaj się. - uśmiechnęła się promiennie Pati. 
-Dzięki . Zapamiętam. Tylko też nie będę przeszkadzał.  - westchnął Carlos.
-Pamiętasz co ci powiedziałam jako ostatnie wtedy? - zapytała Pati.
-Tak. - uśmiechnął się delikatnie latynos. 
-Tylko pamiętaj o tym, a będzie dobrze. - znów jeszcze bardziej promienny uśmiech Pat.
-Dzięki. - uśmiechnął się Carlos i przytulił Pati całując w policzek. Potem  wyszła.
Nie wiedziałam co mam myśleć. Cieszyć się, że Pati i on mają  taki dobry kontakt? A się wtrącić i dowiedzieć się o czym mowa? Taa... to był najgłupszy pomysł. A może właśnie być zła czy smutna, że mają taki dobry kontakt. Ludzie on ją pocałował. Ale w sumie tylko w policzek. Tylko czemu mnie to tak wzięło?? Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się. Myśli nie dawały mi spokoju. Dlaczego zwykły pocałunek w policzek jest dla mnie jak cios w plecy?? Fakt darze Carlosa uczuciem, ale myślałam, że to tylko zwykła przyjaźń. Chociaż nie. Po co się oszukiwać. Zawsze czułam do Carlosa coś więcej. Ale nie wiedziałam czy mogę to nazwać aż miłością. Nie mogłam tego znieść. Po prostu ten widok mnie..no troche zranił.
Z takich myśli wyrwało mnie pukanie.
-Carlos? - otworzyłam drzwi.
-Hej. Chłopacy powiedzieli, że mam tu spać. - wskazał na pokój.
-Tak. Prawda! Sory coś mnie odciągnęło od rzeczywistości. - delikatnie się uśmiechnęłam i
 wpuściłam do środka. - Napompowałam ci już materac. - usiadłam na łóżku.

-Dzięki. - a on usiadł na materacu.
-Carlos..zaczęłam.
-Hmm? - usiadł obok mnie na łóżku.
-Co cię łączy z Pati? - spojrzałam mu prosto w oczy.
-Co? - spojrzał zdziwiony.
-Co cię łączy z Pati? - zapytałam jeszcze raz pewniej.
-Dobra przyjaźń. Jest dobrą przyjaciółką. Dziś mi bardzo pomogła. - westchnął. 
-Ale was chyba łączy coś więcej.. - spuściłam głowę.
-Wera o co ci chodzi?.. - podniósł mi głowę i spojrzał w oczy.
-Ty kochasz Pati? - spojrzałam na niego z łzami w oczach nie wiem dlaczego.
-Pewnie. - odpowiedział z uśmiechem. A mnie aż zmroziło. Nie mogłam mu patrzeć w oczy, odwróciłam się.
-Ale jak przyjaciółkę. - odwrócił mnie spowrotem. - Poza tym nic nas więcej nie łączy. Ona ci powie to samo. Tylko czemu pytasz i czemu cie to zabolało? - spojrzał na mnie niepewnie.
-Ja..ja.. nie wiem.. - spuściłam głowę.
-Wiesz. Jesteś na mnie za coś zła? - zapytał.
-Nie! No co ty! Nie. - odpowiedziałam szybko.
-Więc o co chodzi? - objął mnie ramieniem.
-Carlos jesteś moim najlepszym przyjacielem oprócz dziewczyn.  - przytuliłam go. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Sama sobie nie umiałam, a jemu? Zauważył, że mnie zabolało. Tak się pogubiłam..
-To, że Pati jest moją przyjaciółką nie znaczy, że ty nie. - powiedział szeptem.
-Wiem. - odpowiedziałam również szeptem.
-Ta sytuacja z dziś sie już nie powtórzy jeśli nie chcesz. - powiedział.
-Co?! - oderwałam sie od niego. -"Jeśli nie chcesz"?! Umarłabym jakbyś coś takiego zrobił jeszcze raz! - walnęłam go aż zleciał z łóżka, poduszką.
-O nie! - nagle wyłonił sie zza łóżka jak ninja jakiś. - To wojna! - i zaatakował mnie drugą poduszką. Wojna trwała do 2.00 a skutki to: mój telefon wylądował za oknem dzięki czemu dowiedziałam się skąd się wzięła muzyka gdy byłam tu z Jamesem, rozerwała mi sie bluzka, powypadały ubrania z szafy, rozwaliłam okulary przeciwsłoneczne Carlosa i go podrapałam^^. Ostatecznie wylądowałam na biurku w staniku i krótkich spodenkach, a Carlos na oknie cały w piórach i z poszewką od poduszki na głowie. Pokój był rozwalony i cud, że materac nie został przebity. Carlosa zamurowało jak zobaczył mnie bez bluzki i stał tak 15 minut aż wyjęłam puszkę coca-coli i go oblałam
-Aaaaa!! Co ty robisz?! - odskoczył jak poparzony.
-Ratuje cie! Odleciałeś. - uświadomiłam mu.
-Może się ubierz.  - zaczął machać ręką. Widocznie taki widok nie był dla niego normalny xd.
-Po co. Przy kumplu mogę. - uśmiechnęłam się i  rzuciłam mu puszkę z coca-colą i biorąc jedną sobie.
-Skąd i ile ty tego masz?! - spojrzał na mnie zdziwiony.
-Na weekend zawsze robi się zapasy ^^ . - wyszczerzyłam się. -Ale to nie koniec.. - zaczęłam grzebać w szafce. Wyjęłam 6 czekolad (to nie wszystkie) i 4 paczki chipsów oraz 2 zgrzewki puszek coca-coli. - Sama bym tego nie zżarła, ale skoro mam pomoc. A no i to. - wyjęłam 2 puszki piwa. ( Byłam w 2 liceum, miałam skończone 18 lat i śmiało mogłam pić alkoholu ile wlezie xd) 
-Przerażasz mnie. - odsunął się trochę latynos.
-Nie marudź tylko włącz tv i zobacz czy nie idzie coś fajnego. - machnęłam ręką szykując materac, na którym mieliśmy ogl. 
-Poczekaj. - podeszłam do niego i wysmarowałam go nutellą ^^. 
-Co?! O nieee! 4 wojna światowa!! - i on mnie wysmarował.
Zanim byliśmy całkiem wysmarowani przerwałam zabawę.
-Ej, ej! Ja bez bluzki to ty też! - i zdjęłam mu bluzkę. Ale klata *O* xdd.  On tylko wzruszył ramionami, a ja go od razy wysmarowałam. Miał teraz 2 razy pyszniejszą tą klatę ^^. Ostatecznie miał w czekoladzie brzuch, klate, twarz, ręce i włosy za co chciał się zemścić, ale go ubłagałam żeby co innego nie włosy ^^. Za to ja miałam nutellę na twarzy, rękach, nogach (krótkie spodenki), brzuchu i dekolcie oraz staniku. Wyglądałam słodkoo ^^ xdd co potwierdził Carlos. 
-Dobra cho oglądać film. - powiedziałam i razem sie położyliśmy przytuleni. Komedia romantyczna była tak przesłodzona , te teksty OMG, że rżeliśmy z nich jak konie, w dodatku upite ^^ ale oprócz piwa też coca-colą ^^ i nażarte chipsami i czekoladą. Zasnęliśmy (nie wiem jak to możliwe, że przy zgaszonym telewizorze) słodko - dosłownie i w przenośni, wtuleni w siebie, cali w nutelli i jeszcze trochę w piórach, moje dzieło ^^ , wśród papierków i puszek. Było cudownie! *.* Tylko jak to musiałoby wyglądać dla osoby z boku. Ale wtedy się tym nie przejmowałam. Odzyskałam mojego Carlosa *.* Po takim lęku co z nim będzie.. Ale wrócił! To było najważniejsze!

-------------------------------------------------------------------------------------------------
No ok to tyle. Carlos wrócił i happy, ale i on i Wera teraz się pogubili uczuciowo. Dobra co tu sie bede rozczulać. Była zabawa to będzie ok. ;) Wielkie, wielkie dzięki za ponad 700 wejść!! KOKOKOcham Was!!! Ale proszęęę też o komki!! Zwykłe "spk" też by było bardzo mile widziane. Więc plisss i thx, thx, thx!!! Bayy ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz