piątek, 25 stycznia 2013

Część 16

Dobra nie będę mendą nie będę trzymała Was już w niepewności:
------------------------------------------------------------------------------------------------------      
                                                              *Pati*


-Oooo! Na pewno się pocałowali! - skakałam i piszczałam w krzakach pod domem Wery.
-A skąd wiesz? Przecież to na górze! Nic nie widzimy! - mruknęła znudzona Wika.
-Myślisz, że mu to tak łatwo wybaczyła? - spojrzała na mnie podnosząc brew Zuza.
-Hm...no...wierze, że tak! Pasują do siebie! Poza tym ta romantyczna piosenka na pewno im pomogła - wskazałam na magnetofon.
-No nwm. - usiadła obok Wiki Zuza.
-Ej patrzcie! Czy to nie Carlos? - wskazałam na biegnącą postać.
-Niemożliwe. - mruknęła Wika nawet się nie ruszając.
-A może byś z łaski swojej ruszyła dupę?! - spojrzałam na nią krzywo.
-No sora, sora, ale tyle tu siedzimy, a nic nie wiemy. W dodatku muszę do kibla! - jęknęła podnosząc się Wika.
-Ehh... -wywróciłam oczami. - A wracając do sprawy to mi się wydaje, że to jest Carlos! Tylko czemu on wybiegł z domu?
-Mała szansa. - westchnęła Zuza.
-A nawet gdyby to może wyszedł na spacer, czy gdzieś pobiegać. - wzruszyła ramionami Wika.
-Powinnyśmy za nim pójść! - upierałam się.
-Nie! TO nie dziecko, wie co robi.. - usiadła znów Wika, a z nią Zuza.
-No nwm.. - westchnęłam. Mimo wszystko to nie dawało mi spokoju. Musiałam za nim iść. Tylko trzeba było się pozbyć dziewczyn. Nagle mnie olśniło! Włączyłam nudną, spokojną piosenkę. Dziewczyny były zmęczone, więc po 15 minutach usnęły. To była okazja. Szybko je zostawiłam i pobiegłam w kierunku, w którym pobiegł Carlos.

                                                                 *Carlos* 

Stałem na kamieniu nad rzeką. Nurt był wyjątkowo potężny. Jeden skok i.. Musiałem pomyśleć. Opodal zauważyłem mostek. Czas na przemyślenia  był czasem na dojście do mostu. A więc podsumowując: dziewczyna, którą kocham chodzi z moim najlepszym kumplem z piaskownicy. Wszystko dla mnie straciło sens. Skok do wody byłby najlepszym wyjściem. Ciekawe czy ktoś by za mną tęsknił. No dobra moi przyjaciele  może i tak, ale... Eh. Sam siebie nie rozumiem. Ale ja ją kocham! Kocham! Ale ona nigdy nie będzie ze mną.. A ja nie potrafię bez niej żyć. Dzień, w którym ją poznałem był najszczęśliwszym w moim życiu. A jeśli jest z Jamesem moje szanse już na zawsze przepadły. Więc jeśli nie mam jej to moje życie nie ma sensu, więc nie powinienem żyć.. Długo by za mną nie płakała.. Chociaż może.. Nie. A z resztą czy to ważne? Ma swojego chłopaka.. Muszę się z tym pogodzić. Nie będę im przeszkadzał. - wtedy przypomniało mi się przysłowie: 
"Jeśli kogoś kochasz,
to daj mu odejść,
a jeśli też cie kocha,
to wróci"
Wtedy doszedłem do mostu. Spojrzałem na swoje odbicie w wodzie: "frajer!" przyszło mi do głowy. Straciłem przyjaciela, a co ważniejsze swoją miłość. Nie potrafię z tym żyć, a więc nie powinienem - usiadłem na barierce od mostu, przełożyłem nogi tak, że wystarczyło jedno odepchnięcie, aby był ze mną koniec.Ale najpierw zrzuciłem z siebie kurtkę i chyba tel. w niej rozbił się o kamień. Trudno. To już dla mnie nie ma sensu. Wykrzyczałem tylko:
-Kocham Cię! Moje życie bez ciebie nie ma sensu! Więc nie powinienem żyć! - i...............................................................................................................................................usłyszałem Pat?
-Carlos!!! Stój!!! BŁAGAM!!! - krzyczała biegnąc.
-Co ty tu robisz?! Jak mnie tu znalazłaś?! - spojrzałem na sapiącą dziewczynę podbiegającą do mnie.
-Nie rób tego! Byłam pod domem Wery, puściłyśmy jej i Jamesowi romantic song. Nie dziękuj Wera. Zobaczyłam, że wybiegasz, więc ruszyłam za tb. - tłumaczyła ruda.
-Aha.. Jamesowi i Werze... Dobra. Będziesz ostatnią, która mnie widziała. - chciałem skoczyć, ale mnie przytrzymała.
-Stój! Naprawdę sądzisz, ze warto? - spojrzała mi w oczy.
-Dla niej zrobię wszytsko...aj! - ugryzłem się w język.
-Spoko. Ja widzę, że ona ci się podoba. - usiadła nad rwącą rzeką, na barierce, tak jak ja. - i.. , że ty jej też. - uśmiechnęła się.
-Przestań! Nie nakłonisz mnie tym, żebym nie skakał! - zmarszczyłem czoło.
-No co ty! Owszem bardzo chcę żebyś nie skakał,ale nie mówię tego tylko dlatego. - spojrzała na mnie. - Znam swoją przyjaciółkę i po tb też to widać co do siebie czujecie. - potem spojrzała prosto przed siebie.
-Gdyby tak było nie zaczęła by z nim chodzić.. - mruknąłem.
-Chodzą?! To cudownieeee.. - urwała.
-Widzisz?! - spojrzałem na nią.
-Oczywiście, ze się cieszę. On się jej podoba.  - uśmiechnęła się do mnie.
-Zastanawiam się czy przyszłaś tu mnie zatrzymać czy sama wepchnąć? - spojrzałem w dół.
-Heh. Nie dokończyłam. On jej się podoba, a ona mu. Ale ona cb KOCHA. - spojrzała mi głęboko w oczy. Kocha, kocha, kocha, kocha. Te słowa wirowały mi po głowie. Marzenie. Ale czyżby? Niemożliwe.
-Eh... mogłabyś być szczera.. - westchnąłem.
-Jestem. - nie darła się upierając przy swoim, zachęcając, abym nie skakał. Mówiła ciągle spokojnie i delikatnie. To dodawało wiarygodności. - James wykonał pierwszy krok. Oczywiście, że się zgodziła. Oboje się kochacie, ale każde z was jest bardzo skryte i nie ujawnia się z uczuciami. Wierz mi, wiem co mówię. Otwórz przed nią serce, a ona otworzy swoje przed tobą. - zeszła i stanęła na mostku wyciągając do mnie rękę.  - Teraz skoczysz i nie dowiesz się co do cb czuje. Nie będę się z tb szarpać,ale pomyśl ;czy warto? Nie rezygnuj z miłości. Może ona nie chce się zranić. Może się boi postawić pierwszy krok. 
Spojrzałem w dół, potem w górę, westchnąłem i podałem rękę Pati. Stanęliśmy razem na mostku. 
-Rozumiem, że nie chcesz ranić jej i przyjaciela i rozbijać ich związku. Albo poczekaj na zerwanie, jeśli tak będzie albo po prostu pokaż jej co czujesz. Możesz też nic nie robić i pozostać w cierpieniu i cieniu przyjaciela. Kieruj się głosem serca, ono cię nigdy nie zawiedzie! - powiedziała Pati z promiennym uśmiechem,a ja pocałowałem ją w policzek.
-Dzięki. - szepnąłem.
-Nmzc. Ale liczę, że już wkrótce całować będziesz Werę, nie mnie. - uśmiechnęłam się i razem ruszyliśmy przed siebie. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ok. Nooo narazie tyle :). Wow chyba nigdy nie napisałam tyle takich sentymentalnych rzeczy!  To normalnie jakiś rekord xdd. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni :).Jakiś czas temu wreszcie dostałam tak czekany komentarz. Tylko jeden ale bardzo dziękuję, to dla mnie bardzo ważne:).
WIELKIE DZIĘKI ZA WEJŚCIA!!!   I LOVE U!!! Bayy ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz