*Wera*
Obudziłam się o 12.00 na materacu obok Carlosa. Głowa mi nawalała strasznie! Rozwaliliśmy ten pokój. Wszędzie papierki, puszki (coca-cola i piwo) , rozwalone poduszki, więc i pióra, ubrania z szaf i to nie wszystko. Tragedia!On jeszcze spał, więc wstałam i chciałam wyjść, ale się obudził.
-Cześć. - podniósł się i złapał za głowę. - Ale mi nawala! - mruknął.
-Cześć. No mi też! - jęknęłam z nim.
-Gdzie idziesz? - spojrzał na mnie.
-Pod prysznic. - otworzyłam drzwi.
-Aha spoko. - mruknął.
Po pół godzinie wylazłam spod prysznica ubrałam się na szybkiego, uczesałam i zeszłam do kuchni. Carlos też zszedł. Chłopacy siedzieli w kuchni przy stole, nic nie mówili tylko siedzieli.
-A wy co tak siedzicie?? - spojrzałam na nich.
-A wy co tyle czasu spaliście?? - rzucił na mnie krzywe spojrzenie Logan, a James spuścił głowę.
Wreszcie tylko Kendall przyjacielsko się uśmiechnął i wytłumaczył:
-Chcieliśmy zjeść śniadanie, ale spałaś, a nie chcieliśmy ci nic zabierać, więc czekaliśmy. - wyjaśnił.
-Po co czekaliście??? Śmiało możecie brać - otworzyłam lodówkę, a Kendall tak do niej dopadł, że prawie wylądował w środku. Rozśmieszyło mnie to, ale większą uwagę przywiązałam do Jamesa. Stał ze spuszczoną głową i się nie odzywał.
-James możemy pogadać? - złapałam go za rękę.
-Tak.. - podniósł głowę co znaczyło, że już trochę lepiej. Poszliśmy do salonu.
-Co się stało?? - spojrzałam na niego siadając na kanapie.
-Ja się ciebie pytam?? - spojrzał na mnie jakby z wyrzutem, siadając obok mnie.
-Ale.. O co ci chodzi? - nie skumałam.
-Byłam dziś u ciebie w pokoju.. - mruknął. No i wszystko jasne.
-James. No ty chyba nie sądzisz, że ja cie.. - zaczęłam.
-No właśnie nie wiem czy nie sądzić. - nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
-Ty chyba, żartujesz.?! Sądzisz, że ja mogłabym cie z Carlosem.. - patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Tak? A wiesz jak to wyglądało?! Wy spaliście razem! - rzucił na mnie krzywe spojrzenie.
-No. Bo oglądaliśmy razem film i piliśmy i jedliśmy. Więc co w tym dziwnego? - zapytałam.
-Oboje byliście bez bluzek! - wyrzucił mi James.
-Bo przy wojnie na poduszki mi sie rozerwała i spadła.. - zaczęłam tłumaczyć, ale widziałam, że nie wie czy mi wierzyć.
-Ja rozumiem, że chciałaś spędzić z nim czas, bo to twój dobry przyjaciel, ale kurde! To przesada! Spałaś z nim! W staniku! Skąd mam wiedzieć co się u was działo?! - wyrzucił i już mnie to zabolało.
-Tak? - wstałam. - Ale ja nie rozumiem! Jesteś moim chłopakiem i nie ufasz mi?! Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła! Jak możesz mi nie wierzyć?! - puściłam jego rękę i wyszłam z domu.
Przesada! Jak może mi nie wierzyć?! Rozumiem w pierwszej chwili mogło to troche źle wyglądać, ale ja mu tłumacze, a on mi nie wierzy. Nie ufa mi po prostu.. - biłam się z myślami aż nagle zadzwoniła Ola. Wreszcie coś miłego.
-Siemka. - powiedziałam do słuchawki.
-Co ty kurde odwalasz?! - wrzasnęła, że aż mi w uchu zadzwoniło.
-Chyba co ty? Ałłaaa! Moje ucho! - złapałam sie za bolące miejsce.
-Haha. Należy ci się. - zaśmiała się.
-Ha-ha bardzo śmieszne. A mogę wiedzieć za co?? - jęknęłam.
-Miałyśmy się spotkać. - warknęła. Kurde fakt!
-Soryyy. Coś mi wypadło. - jęknęłam.
-Słuchaj już idziemy do cb. - usłyszałam i aż mnie zmroziło. Nie wiedziały o mojej znajomości z BTR. Zabiłyby mnie gdyby się dowiedziały, że im nie powiedziałam.
-Co?? - wydusiłam.
-No idziemy do cb! Z Marti! - powtórzyła Ola.
-A gdzie jesteście???! - zapytałam lekko poddenerwowanym głosem..
-W parku. - odpowiedziała.
-Ok. - rozłączyłam sie i poleciałam do parku. To było bardzo blisko. Na szczęście je złapałam!
-Hejj - uśmiechnęłam się sapiąc.
-Wow szybka jesteś. - patrzyła na mnie Olka.
-Ja nie w chacie. Na takim.. małym spacerze. - wyprostowałam się.
-Ahaa . Coś pierdzielisz, ale nie chce mi się wnikać. To jak? Na zakupy? - uśmiechnęły się.
-Em.. Pewnie! - wreszcie jakaś miła odmiana. Na szczęście miałam przy sobie trochę kasy.
*Carlos*
Nagle Wera wybiegła z domu. Wszedłem do salonu, a tam James siedział sam jakiś dziwny.
-Stary co jest?! - spojrzałem na niego.
-Ty mi powiedz! - zerknął na mnie z wyrzutem.
-O co ci be?? - spojrzałem na niego z miną wtf.
-Byłem dziś w waszym pokoju.. - zaczął i już skumałem.
-Stary - usiadłem obok niego. - Wiem, że to mogło źle wyglądać, ale to nie tak.
-Mówisz tak jak ona.. - wywrócił oczami James.
-No. I to prawda. Mieliśmy taką małą zabawę. Ale w sensie wojna na poduchy, film i żarcie z picie. I nic więcej! - zapewniałem go.
-A skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? - spojrzał na mnie.
-Bo jesteśmy kumplami. - argument nie do odrzucenia.
Chwila ciszy.
-Chyba byś słyszał, że jest coś nie tak, w końcu byłeś w pokoju obok. - zapewniałem go na wszystkie możliwe sposoby.
-Ja wtedy spałem kiedy wy się bawiliście. -syknął przez zęby.
-Stary do nasza przyjaciółka i twoja dziewczyna. Może po prostu się o mnie wystraszyła jak zniknąłem i teraz chciała odreagować i spędzić czas z tym cholernym kumplem przez którego sie tak wystraszyła. - powiedziałem. James się uśmiechnął. Więc zgadłem przynajmniej w połowie albo większości.
-Ale stary nie mam pewności.. Ty mój najlepszy kumpel, ona moja dziewczyna..nie mam pewności. - jęknął James.
-Stary no mam cię dość! Jestem twoim najlepszym kumplem od piaskownicy, naprawdę sądzisz, że bym ci to zrobił?? - wstałem i wkurzony już odszedłem. No przesada! "Ty mój najlepszy kumpel, ona moja dziewczyna.." KURDE! Ja też ją kocham i dałem jej wolność (jak w tym moim nowym przysłowiu) , nie przeszkadzam, a on takie teksty??!! No myślałem, że nie wytrzymam!!
*Logan*
Stanąłem w drzwiach od salonu.
-Stary co ty odwalasz? - spojrzałem na gnijącego na tej kanapie Jamesa.
-No co? - jęknął patrząc na mnie.
-Daj ty im już spokój. - westchnąłem.
-Łatwo ci mówić.. - też westchnął.
-James. Nie ufasz im? - patrzyłem na niego z litością.
-Ja.. nie o to chodzi.. ale jak ich zobaczyłem.. - jąkał się James.
-Stary kumam, że mogło cię to troche zaboleć, ale ci wyjaśnili. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. To normalne, że przyjaciele chcą spędzić ze sobą trochę czasu. Chyba sam rozumiesz. - patrzyłem na niego.
-Tak ale.. - zaczął ale mu przerwałem.
-Stary serio myślisz, że 2 osoby, na których najbardziej ci zależy mogłoby cię tak skrzywdzić? - spojrzałem na niego. -Przemyśl to stary. - odszedłem.
*Wera*
Zakupy były świetne! Trwały 3 godziny, ale kupiłyśmy mnóstwo świetnych ciuchów! ^^. Nie chciałam wracać do domu. Chociaż miałam 29 nieodebranych połączeń od Jamesa. Narazie nie chciałam po prostu wracać.
-Ej a może skoczymy kafejki czy coś? - spojrzałam z nadzieją na dziewczyny.
-Po 3 godzinach łażenia nie masz dość?! -spojrzała na mnie lekko zdziwiona Marti.
-Nieee - jęknęłam.
-Ale ja tak! - usiadła na krawężniku Marti.
-Oj nie przesadzajjj... - machnęłam na nią ręką.
-Nie ona ma trochę racji. Łazimy już długoo, a torby ciężkie. - spojrzała na mnie Ola.
-No okk. To pa! - pożegnałam się z nimi miśkiem.
-Paa! - odwzajemniły uścisk i się rozeszłyśmy. Ehh! I trzeba wracać do nich! -,-
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra, wielkieee sorkiii, że rozdział nudnyy. Wielkie sorki! Dzięki też za ponad 700 wejść!!! Jesteście boscy! ^^ Ale też bardzo proszę o komki! Plissss! Ok to chyba tyle bayy ;**
Hej, suuper blog ^^
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do The Versatile Blogger ;]
Więcej informacji na moim blogu - http://opowiadanie-big-time-rush99.blogspot.com/ ;D
Dostałam się na kompa !!! Je!!!!!
OdpowiedzUsuńRodzice wyszli na balangę, Pati u dziadków i chata cała dla mnie!! Woo Hoo!!!
Rozdział zaj zaj zaj zajebisty!!!! No normalnie !!!
Czy mi się wydaje czy tylko ja mam czasami ochotę nakopać Jamesowi do dupy? O_o
Ekhm..więc...James debilu!!!!Pierdole!! Jesteś większy debil ode mnie!! Czekaj wróć!! Od Wiktorii i Marcina!!! No teraz dobrze ^^
Alvin i wiewiórki to zajebisty film ^^
Ja poproszę huuula-hop!!!
ja dziękować ci z całego serducha, bo ty mnie nominować!!! Piszę jak jakiś jaskiniowiec ale trudno ^^ i ja też cię nominować
A wiesz, że (Językiem Zuźki)Ten pedał i gej z 1D kończy 19? NO Harry, no...Kuźwa z nudów już mi naprawdę odpierdala!!
Ratuuuuuuuuj!!! Ehh...
Buziaki <333